Kościół ma być czytelnym znakiem miłości Boga do każdego człowieka. Czyniąc z siebie stronę wojny ideologicznej, jako katolicy zniekształcamy czytelność tego znaku – mówi Zbigniew Nosowski w rozmowie z „Przewodnikiem Katolickim”.
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”, komentując sprawę zwolnionego pracownika sieci IKEA, w rozmowie z „Przewodnikiem Katolickim” przyznał, że „najbardziej zabrakło umiaru. Wszystkim. To wyraz myślenia, że społeczeństwo ma być takie jak chcę ja czy moja grupa, podczas gdy ma ono być dla wszystkich. Ten brak umiaru widać na kolejnych etapach sprawy”.
Zdaniem Nosowskiego, IKEA nie zachowała neutralności światopoglądowej, ale „aktywnie promuje pewne postawy w kwestiach spornych moralnie, czyli nierozstrzygalnych”. Jak zauważył, zachęta „angażuj kolegów LGBT w rozmowy na temat ich partnerów i rodzin” to „dużo więcej niż słuszny sprzeciw wobec dyskryminacji”.
Pracownik sieci odpowiedział przesadnie i niemądrze, a jego rekcję przy braku wiedzy można uznać za zachętę do agresji – uważa naczelny „Więzi”. Nadmierna była też reakcja firmy – zaznacza Nosowski. Według niego w tym przypadku zwolnienie z pracy „podpada pod dyskryminację ze względu na jego osobisty światopogląd”.
Jako nadmierną Nosowski określił także reakcję Rady Episkopatu ds. Apostolstwa Świeckich, czyniącą „pana Tomasza wzorem świeckiego apostoła”.
„Nasza wiara nie każe wieszać kamienia młyńskiego u szyi osobom homoseksualnym. I nie wzywa do agresji wobec kogokolwiek. Uczy kochać, również nieprzyjaciół” – zauważył rozmówca „Przewodnika Katolickiego”. Jak podkreślił, zwolniony pracownik, „choć niesłusznie wyrzucony z pracy, nie jest męczennikiem za wiarę w jej katolickim rozumieniu”.
„Jak głosić prawdę obiektywną, opowiadać o Mesjaszu, w neopogańskim świecie?” – pytała prowadząca rozmowę Małgorzata Bilska. „Katolicyzm nie jest i nie może być ideologią, jedną z wielu. Jest szczególnym zaproszeniem do spotkania z Bogiem, a Kościół ma być czytelnym znakiem i skutecznym narzędziem miłości Boga do każdego człowieka. Czyniąc z siebie stronę wojny ideologicznej, bądź zgadzając się na to, że jesteśmy przez innych obsadzani w roli wojowników, zniekształcamy czytelność tego znaku” – odpowiedział Nosowski.
DJ
“a jego rekcję przy braku wiedzy można uznać za zachętę do agresji” – to znaczy, że nawoływanie do morderstwa przestaje być nawoływaniem, jeśli stosuje się słowa sprzed 5000 lat ze świętej księgi. Bardzo logiczne. Co mamy dalej? “IKEA nie zachowała neutralności światopoglądowej, ale aktywnie promuje pewne postawy w kwestiach spornych moralnie, czyli nierozstrzygalnych” Od kiedy szacunek dla ludzi, którzy nikomu nie robią krzywdy jest sporny moralnie? Od kiedy w ogóle szacunek dla drugiej osoby jest sporny moralnie? Widać w tej wypowiedzi mizerię logiczną i ideową, rozmydlanie jakimś “zaproszeniem do Boga”,co nic dla mnie nie znaczy.
Jedni elgiebetowcy krzywdzą, inni nie. Ci co krzywdzą robią to przez dekonstrukcję norm spajających wspólnotę ludzką, co może utrudnić osiągnięcie szczęścia przez innych. W jaki sposób? W taki, że całe życie podejmujemy decyzje wyprzedzające naszą dojrzałość (np. dotyczące małżeństwa, ale nie tylko). Normy społeczne ułatwiają podejmowanie takich decyzji. Ich osłabianie krzywdzi wielu. Owszem, normy potrafią utrudniać szczęście niektórym i dlatego społeczeństwo ma obowiązek je “szlifować”, nie są nietykalne, by wspomnieć prawo spadkowe. Ale żądanie rewolucji bez wiedzy na temat długofalowych konsekwencji to egocentryczna inżynieria społeczna.
Dziękuję za odpowiedź, przepraszam jeśli mój post był nieco emocjonalny i może napastliwy. Jestem bardzo ciekaw innych punktów widzenia, dlatego tutaj wszedłem, chociaż mi nie po drodze. Pisze Pan o “normie spajającej wspólnotę ludzką” i jak rozumiem ta norma na pomóc w decyzji o np. małżeństwie, co jest dobrem bezsprzecznym. Są różne rzeczy spajające wspólnotę ludzką, dla mnie jest to np.kultura i np. powieść napisana przez słynnego homoseksualistę Prousta. Nie jestem homo, ale czuję z nim więź. Elgiebetowcy mają swoją godność i chcą ją manifestować, nie wydaje mi się, żeby to zagrażało małżeństwu. Bo jeśli ktoś taki jaka ja chce mieć żonę i rodzinę ma jednocześnie przyjaciół homo, to w niczym mi to nie przeszkadza. Obecność innego czy to homo czy człowieka innej religii, rasy albo kultury ubogaca. Pozwala lepiej zrozumieć samego siebie i swoją tożsamość. Dawajmy dobry przykład swoim życiem, nie oceniajmy, nie bójmy się.