Wygłaszając swoje tezy, ks. prof. Tadeusz Guz udowadnia, że jego znajomość teologii Marcina Lutra jest bardzo powierzchowna i fragmentaryczna – piszą ks. prof. Przemysław Kantyka i prof. Piotr Kopiec z Instytutu Ekumenicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Podczas audycji „Rozmowy niedokończone” w Radiu Maryja i TV Trwam ks. prof. Tadeusz Guz 1 lipca stwierdził m.in., że „w świetle doktryny protestantyzmu Pan Bóg jest jedynym grzesznikiem”. Publikujemy komentarz ks. prof. Przemysława Kantyki i prof. Piotra Kopca z Instytutu Ekumenicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Odnosząc się do tez wypowiedzianych przez ks. prof. Tadeusza Guza podczas audycji „Rozmowy niedokończone” 1 lipca br. chcielibyśmy dokonać komentarza przedstawionej przez niego teologicznej historiozofii.
Przede wszystkim, teologia Marcina Lutra jest przez większość jej znawców ujmowana soteriologicznie; jest nauką o tym, jak Bóg zbawia człowieka. Kluczowym pojęciem tej teologii jest usprawiedliwienie, które jest człowiekowi dane darmo dzięki zbawczemu działaniu Chrystusa i które człowiek rozpoznaje w wierze. Luter w całej swej teologii pragnie podkreślać wspaniałość Bożej obietnicy zbawienia – najbardziej jest to wyrażone w słynnym traktacie „O wolności chrześcijanina” – zestawiając tę obietnicę z grzesznością i niedoskonałością człowieka. Teologia luterańska zaznacza, że człowiek po grzechu pierworodnym nie jest w stanie wydobyć się poza swój egoizm, poza skłonność nakierowania na samego siebie (cor curvum in se), możliwość taką daje dopiero właśnie usprawiedliwienie Chrystusa. W konsekwencji działanie ku dobru jest możliwe tylko dzięki Bogu i Jego mocą. Jak więc pogodzić naukę o usprawiedliwieniu, będącą hermeneutycznym centrum teologii z Lutra z twierdzeniem o grzeszności Boga?
Ponadto, trudno przyjąć założenie o jakiejś kolektywnej skazie narodu niemieckiego dziedzictwem protestantyzmu. Czy taki społeczno-historyczny determinizm jest zgodny z teologią katolicką? W audycji wymienieni są Marks czy Engels jako postaci, które, rodząc się w protestantyzmie, mają dowodzić jakiejś inherentnej demoniczności teologii protestanckiej.
Jednak, abstrahując już od „protestanckości” Marksa, o którego ateizmie nie trzeba przecież nikogo przekonywać, czy nie czujemy jako katolicy bezsilności, kiedy ktoś rzuca w twarz, że np. „Hitler był katolikiem”, albo, że „hiszpańscy konkwistadorzy byli katolikami” itd.? Jak odpowiadać na takie krzywdzące nieprawdy, półprawdy i uogólnienia? Co powiedzieć o tysiącach luterańskich misjonarzy, którzy w ewangelicznej gorliwości udawali się do Afryki i Oceanii pomimo śmiertelnych zagrożeń? Co powiedzieć o takich osobach jak Martin Niemoller czy Dietrich Bonhoeffer, dla których Luter był nauczycielem wiary, a którzy poświęcili swe życie i wolność za wierność Ewangelii?
W świetle powyższych argumentów z całą pewnością nie można dokonywać tak dalekiego uproszczenia poglądów Lutra, które miałoby się zawierać w całkowicie nieprawdziwym zdaniu: „…w świetle doktryny protestantyzmu Pan Bóg jest jedynym grzesznikiem”. Dokonywanie takich imputacji nie świadczy ani o wiedzy, ani o rzetelności naukowej.
Nieuczciwe jest przekręcanie sensu wypowiedzi Lutra, aby wysnuć na tej podstawie bardzo daleko idące wnioski, mające zdezawuować wiarę dziś żyjących luteranów oraz katolicki episkopat niemiecki
Między katolikami i luteranami, a i również między Polakami i Niemcami są naturalnie różnice. Wierny słowom Chrystusa „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” Kościół musi być rzecznikiem pokoju i pojednania. Przede wszystkim jednak, Kościół jest przestrzenią modlitwy, a każdy, kto poznał rzeczywistość relacji ekumenicznych doświadcza, że różnice te bledną i maleją podczas wspólnej modlitwy, wspólnego wyznania wiary i wspólnej adoracji Krzyża.
Z przykrością po raz kolejny musimy prostować tezy ks. prof. Guza, które głosi od kilku już lat, nie zważając na wielostronną krytykę i sprostowania, a także na prośby swoich zwierzchników kościelnych. Wygłaszając swoje tezy ks. prof. Guz udowadnia, że jego znajomość teologii Lutra jest – najdelikatniej mówiąc – bardzo powierzchowna i fragmentaryczna. Interpretując każdą wypowiedź teologiczną, należy sięgnąć do kontekstu bliższego i dalszego oraz dokonać porównania danej tezy z innymi wypowiedziami omawianego autora (w tym wypadku Lutra) na ten sam temat. W przeciwnym razie dochodzi do błędnej interpretacji, świadczącej o nierzetelności naukowej badacza.
Jest rzeczą oczywistą, że katolicy nie przyjmują poglądów Lutra. Jednak przekręcanie sensu jego wypowiedzi, aby wysnuć na tej podstawie bardzo daleko idące wnioski, mające zdezawuować już nie tylko wiarę dziś żyjących luteranów, ale także katolicki episkopat niemiecki, jest po prostu nieuczciwe.
Ks. prof. dr hab. Przemysław Kantyka
Dr hab. Piotr Kopiec, prof. KUL
KAI
W treści stanowiska Przemysława Kantyki i Piotra Kopca, którzy naskakują na Tadeusza Guza, pojawia się takie zdanie jako podstawa luteranizmu: „Przede wszystkim, teologia Marcina Lutra jest przez większość jej znawców ujmowana soteriologicznie; jest nauką o tym, jak Bóg zbawia człowieka.”
Skoro luteranizm sprowadza się „przede wszystkim” do wykazywania pracy wykonywanej przez Boga na rzecz człowieka („teologia Marcina Lutra (…) jest nauką o tym, jak Bóg zbawia człowieka”), to ja odnoszę wrażenie jakiegoś ogromnego postawienia rzeczy na głowie.
Czy Luter z Boga zrobił środek i sługę, a człowieka celem i panem?
Z przykrością stwierdzam ze katolicki polski profesor powinien bronic polskiego, wybitnego teologa profesora Guza, bo to on zyl i studiowal w niemczech Lutra i jego herezje a nie ci co tutaj siedzą i pojecia o przeksztalceniach swiatowych i zagrozeniach w zwiazku z tym, nie maja pojecia, ale wyglaszaja sady. Z calym szacunkiem dla wszystkich. Profesor Guz jest prorokiem naszych czasów ( przez co doszedł, po 30 latach b.wytezonej pracy! ) i WIE co mowi. Kto ma uszy niechaj slucha, kto nie, no cóż… Sluchajcie p.Guza.
Profesor Guz to prorok.
On ma racje!