Jesień 2024, nr 3

Zamów

Franciszek: Nie można uprawiać teologii w środowisku strachu

Papież Franciszek. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

W teologii potrzebna jest wolność. Bez możliwości doświadczania nowych dróg nie powstaje nic nowego i nie ma miejsca na nowość Ducha Zmartwychwstałego – mówił papież Franciszek na Papieskim Wydziale Teologicznym Południowych Włoch w Neapolu.

Przemówienie papieża Franciszka wygłoszone 21 czerwca podczas kongresu „Teologia po «Veritatis gaudium» w kontekście śródziemnomorskim”, zorganizowanego przez Papieski Wydział Teologiczny Południowych Włoch w Neapolu

Drodzy studenci i profesorowie,

Drodzy bracia biskupi i kapłani,

Eminencje, księża kardynałowie!

Cieszę się z możliwości dzisiejszego spotkania z wami i uczestnictwa w tej konferencji. Z głębi serca odwzajemniam pozdrowienie drogiego brata patriarchy Bartłomieja. Jest on od wielu lat wielkim prekursorem encykliki „Laudato si’”. Zechciał on wnieść wkład poprzez swoje przesłanie osobiste. Dziękuję Ci, Bartłomieju, umiłowany bracie!

Region Morza Śródziemnego był zawsze miejscem przemieszczeń, wymiany, a niekiedy nawet konfliktów. To miejsce przedstawia nam dziś wiele zagadnień, często dramatycznych. Można je przetłumaczyć na kilka pytań, które zadaliśmy sobie na międzyreligijnym spotkaniu w Abu Zabi: jak chronić siebie nawzajem w jednej rodzinie ludzkiej? Jak umacniać tolerancyjne i pokojowe współistnienie, które przekładałoby się na autentyczne braterstwo? Jak sprawić, by w naszych wspólnotach pierwszeństwo miała akceptacja innego i różniącego się od nas, ponieważ należy do tradycji religijnej i kulturowej innej niż nasza? W jaki sposób religie mogą być drogami braterstwa, a nie murami oddzielenia? Te i inne pytania wymagają interpretacji na kilku poziomach i żądają szczodrego trudu wysłuchania, studiowania i porównania, aby krzewić procesy wyzwolenia, pokoju, braterstwa i sprawiedliwości.

Musimy być co do tego przekonani: chodzi o zainicjowanie procesów, a nie stworzenie definicji przestrzeni, zajmowanie przestrzeni. Inicjowanie procesów.

Teologia akceptacji i dialogu

Podczas tej konferencji najpierw przeanalizowaliście sprzeczności i trudności w regionie śródziemnomorskim, a następnie zastanawialiście się nad najlepszymi rozwiązaniami. W związku z tym zadajecie sobie pytanie, jaka teologia byłaby odpowiednia do sytuacji, w której żyjecie i pracujecie. Powiedziałbym, że teologia, szczególnie w tym kontekście, jest powołana do bycia teologią akceptacji i rozwijania szczerego dialogu z instytucjami społecznymi i obywatelskimi, z ośrodkami uniwersyteckimi i badawczymi, z przywódcami religijnymi i ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, na rzecz budowania w pokoju społeczeństwa integrującego i braterskiego oraz strzeżenia świata stworzonego.

Gdy we wstępie do „Veritatis gaudium” wspomniano o pogłębianiu kerygmatu i dialogu jako kryteriach dla odnowienia studiów, chce się powiedzieć, że służą one drodze Kościoła, który coraz częściej stawia w centrum ewangelizację. Nie apologetykę, nie podręczniki, jak słyszeliśmy, ale ewangelizację. W centrum jest ewangelizacja, co nie oznacza prozelityzmu. Kościół w dialogu z kulturami i religiami głosi Dobrą Nowinę o Jezusie i praktykę miłości ewangelicznej, którą On głosił jako syntezę całego nauczania Prawa, wizji proroków i woli Ojca. Dialog jest przede wszystkim metodą rozeznawania i głoszenia Słowa miłości, które jest skierowane do każdej osoby i które pragnie zamieszkać w sercu każdej osoby. Jedynie słuchając tego Słowa i doświadczając miłości, jaką ono przekazuje, można rozpoznać aktualność kerygmatu. Tak rozumiany dialog jest formą akceptacji.

Chciałbym powtórzyć, że „rozeznanie duchowe nie wyklucza wkładu wiedzy ludzkiej, egzystencjalnej, psychologicznej, socjologicznej czy moralnej. Jednak je przekracza. Nie wystarczają też pełne mądrości zasady Kościoła. Zawsze pamiętajmy, że rozeznanie jest łaską, darem. […] Podsumowując, rozeznanie prowadzi do samego źródła życia, które nie umiera, to znaczy do tego, «aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa» (J 17, 3)” (adhortacja apostolska „Gaudete et exsultate”, 170).

Szkoły teologii odnawiają się poprzez praktykę rozeznawania i dialogiczny sposób działania, zdolny do stworzenia odpowiedniego klimatu duchowego i praktyki intelektualnej. Chodzi o dialog zarówno w stawianiu problemów, jak i wspólnym poszukiwaniu dróg rozwiązań. Dialog zdolny do zintegrowania żywego kryterium Paschy Jezusa z ruchem analogii, który odczytuje w rzeczywistości, w stworzeniu i w historii powiązania, znaki i odniesienie teologiczne. Oznacza to hermeneutyczne podjęcie tajemnicy drogi Jezusa, która prowadzi Go na krzyż i do zmartwychwstania oraz do daru Ducha Świętego. Podjęcie tej logiki Jezusowej i paschalnej jest niezbędne dla zrozumienia, jak rzeczywistość historyczna i stworzona staje w obliczu objawienia tajemnicy miłości Boga. Tego Boga, który w historii Jezusa objawia się – za każdym razem i w obrębie każdej sprzeczności – jako większy w miłości i zdolności do naprawienia zła.

Teologia pozbawiona współczucia i zamknięta w laboratorium traci swój smak

Oba ruchy są konieczne i komplementarne: ruch od dołu ku górze, który może prowadzić dialog – z poczuciem słuchania i rozeznawania – z każdym wymaganiem ludzkim i historycznym, biorąc pod uwagę całą głębię człowieka; i ruch z góry ku dołowi – gdzie „wzniosłym” jest wysokość Jezusa wywyższonego na krzyżu – co pozwala jednocześnie rozpoznać znaki królestwa Bożego w dziejach i proroczo zrozumieć znaki anty-królestwa, które zniekształcają duszę i dzieje ludzkości. Jest to metoda, która pozwala – w nieustannej dynamice – stawić czoła wszelkim ludzkim wymaganiom i pojąć, jakie światło chrześcijańskie i paschalne oświeca zakamarki rzeczywistości i jakie energie rozbudza Duch Ukrzyżowanego Zmartwychwstałego na bieżąco, tu i teraz.

Dialogiczny sposób postępowania jest drogą, by dotrzeć tam, gdzie kształtują się paradygmaty, sposoby odczuwania, symbole, wyobrażenia o ludziach i narodach. Dotarcie tam – jako „duchowi etnografowie” duszy ludów – aby móc prowadzić dogłębny dialog i, jeśli jest to możliwe, przyczynić się do ich rozwoju poprzez głoszenie Ewangelii królestwa Bożego, którego owocem jest dojrzewanie coraz szerszej i bardziej integrującej wspólnoty braterskiej. Dialog i głoszenie Ewangelii, które mogą odbywać się w sposób przedstawiony przez Franciszka z Asyżu w „Regule niezatwierdzonej”, tuż po swej podróży na śródziemnomorski wschód. Dla Franciszka istnieje pierwszy sposób, gdzie po prostu żyje się jako chrześcijanie: „nie wdawać się w kłótnie ani w spory, lecz być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga i przyznawać się do wiary chrześcijańskiej” (XVI: FF 43). Istnieje następnie drugi sposób, w którym będąc stale uległymi wobec znaków i działań Zmartwychwstałego Pana i Jego Ducha pokoju, głosi się wiarę chrześcijańską jako objawienie w Jezusie Bożej miłości do wszystkich ludzi.

Bardzo duże wrażenie wywiera na mnie owa rada Franciszka dla braci: „Głoście Ewangelię, gdyby to było konieczne, również słowami”.

Ta uległość wobec Ducha pociąga za sobą styl życia i głoszenia wolny od nastawienia podboju, bez chęci prozelityzmu i bez agresywnego zamiaru odparcia zarzutu. Jest to sposób, który nawiązuje dialog „od wewnątrz” z ludźmi, z ich kulturami, ich historiami, różnymi tradycjami religijnymi. Jest to sposób, który zgodnie z Ewangelią, obejmuje także świadectwo, aż po ofiarę swego życia, jak to ukazują świetliste przykłady Karola de Foucauld, mnichów z Tibhirine, biskupa Oranu Piotra Claverie i wielu braci i sióstr, którzy za łaską Chrystusa, byli wierni z pokorą i łagodnością, a także zmarli z imieniem Jezusa na ustach i miłosierdziem w sercach. I tutaj myślę o nieodwoływaniu się do przemocy jako o perspektywie i wiedzy o świecie, na który teologia musi patrzeć jako element konstytutywny. Pomagają nam w tym względzie pisma i działania Martina Luthera Kinga i Lanzy del Vasto oraz innych „budowniczych” pokoju. Pomaga nam i dodaje otuchy wspomnienie błogosławionego Justyna Russolillo, który był studentem tego wydziału, oraz księdza Peppino Diana, młodego proboszcza zabitego przez camorrę, który również tutaj studiował.

Chciałbym w tym miejscu wspomnieć o pewnym niebezpiecznym syndromie – syndromie wieży Babel. Myślimy, że syndrom wieży Babel polega na zamęcie, którego źródłem jest to, że nie rozumiemy, co mówi inna osoba. Ale to tylko pierwszy krok, a prawdziwy syndrom wieży Babel to niesłuchanie tego, co mówi inny i przekonanie, że wiem, co druga osoba myśli i co powie. Jest to zaraza.

Dialog z muzułmanami i Żydami

Dialog nie jest formułą magiczną, ale z pewnością teologia zyskuje pomoc w swej odnowie, gdy podejmuje go poważnie, gdy jest on wspierany i kiedy się mu sprzyja między wykładowcami a studentami, a także w odniesieniu do innych form wiedzy i innych religii, zwłaszcza w relacji z judaizmem i islamem. Studenci teologii powinni być wychowywani do dialogu z judaizmem i islamem, aby zrozumieć wspólne korzenie i różnice naszych tożsamości religijnych, a tym samym skuteczniej przyczyniać się do budowania społeczeństwa, które ceni różnorodność i sprzyja szacunkowi, braterstwu i pokojowemu współistnieniu. Do tego trzeba studentów wychowywać.

Ja sam studiowałem w czasach, kiedy dominowały podręczniki upadającej scholastyki. Żartowaliśmy, ponieważ wszystkie tezy teologiczne udowadniano za pomocą następującego schematu: po pierwsze sprawy zdają się przedstawiać w taki oto sposób, ale ponieważ katolicyzm zawsze zwycięża to… Była to więc teologia defensywna, apologetyka zamknięta w podręczniku.

Trzeba szukać pokojowego i dialogicznego współistnienia. Wraz z muzułmanami jesteśmy wezwani do dialogu, aby budować przyszłość naszych społeczeństw i naszych państw; jesteśmy wezwani, by uznawać ich za partnerów w budowaniu pokojowego współistnienia, nawet jeśli dochodzi do szokujących wydarzeń dokonywanych przez grupy fanatyczne, wrogie dialogowi, takie jak tragedia minionej Wielkanocy na Sri Lance. Wczoraj kardynał z Kolombo powiedział mi, że po tym, co się wydarzyło, zdał sobie sprawę, iż pewna grupa chrześcijan chciała pójść do dzielnicy muzułmańskiej, aby zabijać wyznawców islamu. „Zaprosiłem imama, abyśmy razem pojechali samochodem, żeby przekonać chrześcijan, że jesteśmy przyjaciółmi, że sprawcami zamachu byli ekstremiści, nie mają z nami nic wspólnego”. To jest postawa bliskości i dialogu.

Studenci teologii powinni być wychowywani do dialogu z judaizmem i islamem, aby zrozumieć wspólne korzenie i różnice naszych tożsamości religijnych

Formowanie studentów do dialogu z Żydami oznacza wychowywanie do znajomości ich kultury, ich mentalności, ich języka, aby lepiej zrozumieć i przeżywać naszą relację na płaszczyźnie religijnej. Na wydziałach teologicznych i uniwersytetach kościelnych należy wspierać kursy języka i kultury arabskiej i hebrajskiej, a także wzajemną znajomość między studentami chrześcijańskimi, żydowskimi i muzułmańskimi.

Chciałbym podać dwa konkretne przykłady tego, jak dialog charakteryzujący teologię akceptacji można zastosować do studiów kościelnych. Po pierwsze, dialog może być również metodą studium, a nie tylko nauczania. Kiedy czytamy dany tekst, prowadzimy dialog z nim i ze „światem”, którego jest wyrazem. Dotyczy to również tekstów sakralnych, takich jak Biblia, Talmud i Koran. Często interpretujemy ponadto określony tekst w dialogu z innymi tekstami z tej samej epoki lub z różnych epok. Teksty wielkich tradycji monoteistycznych w niektórych przypadkach są wynikiem dialogu między sobą. Można podać przypadki tekstów, które są napisane, aby odpowiedzieć na pytania dotyczące ważnych problemów życiowych, postawione przez poprzedzające je teksty. To także jest formą dialogu.

Drugim przykładem jest to, że dialog można podjąć jako hermeneutykę teologiczną w określonym czasie i miejscu. W naszym przypadku: w regionie Morze Śródziemnego na początku trzeciego tysiąclecia. Nie można realistycznie odczytać tej przestrzeni, jeśli nie w dialogu i jako pomost – historyczny, geograficzny, ludzki – między Europą, Afryką i Azją. Jest to przestrzeń, w której brak pokoju spowodował liczne nierówności regionalne i światowe, a gdzie budowanie pokoju, dzięki praktykowaniu dialogu, mogłoby w znacznym stopniu przyczynić się do zainicjowania procesów pojednania i pokoju. Giorgio La Pira powiedziałby nam, że jeśli idzie o teologię – chodzi o wniesienie wkładu w budowanie w całym basenie Morza Śródziemnego „wielkiego namiotu pokoju”, gdzie mogłyby żyć we wzajemnym szacunku różne dzieci wspólnego ojca, Abrahama. Nie zapominajmy o wspólnym ojcu.

Teologia słuchania

Dialog jako hermeneutyka teologiczna zakłada i niesie ze sobą świadome słuchanie. Oznacza to również słuchanie historii i doświadczeń narodów, które żyją w przestrzeni śródziemnomorskiej, aby można było rozszyfrować wydarzenia, które łączą przeszłość z dniem dzisiejszym i móc pojąć ich rany wraz z ich potencjałem. W szczególności chodzi o zrozumienie sposobu, w jaki wspólnoty chrześcijańskie oraz prorocze życie poszczególnych osób potrafiły – również niedawno – żyć wiarą chrześcijańską w sytuacjach czasami konfliktu, mniejszości i pluralistycznego współistnienia z innymi tradycjami religijnymi.

To słuchanie musi być głęboko wewnętrzne względem kultur i ludów również z innego powodu. Morze Śródziemne jest właśnie morzem wymieszania się, jeśli nie zrozumiemy tego „wymieszania się”, to nigdy nie pojmiemy regionu Morza Śródziemnego. Jest ono morzem geograficznie zamkniętym w porównaniu do oceanów, ale kulturowo zawsze otwartym na spotkanie, dialog i wzajemną inkulturację. Niemniej jednak istnieje potrzeba narracji odnowionych i wspólnych, które – zaczynając od słuchania korzeni i teraźniejszości – przemawiałyby do ludzkich serc, narracji, w których można byłoby rozpoznać siebie w sposób konstruktywny, pokojowy i rodzący nadzieję.

Wielokulturowa i wieloreligijna rzeczywistość nowego regionu Morza Śródziemnego kształtuje się poprzez takie narracje, w dialogu rodzącym się ze słuchania ludzi i tekstów wielkich religii monoteistycznych, a zwłaszcza słuchania ludzi młodych. Mam na myśli studentów naszych wydziałów teologicznych, uniwersytetów „świeckich” lub innych inspiracji religijnych. „Kiedy Kościół – i możemy dodać teologia – porzuca sztywne schematy i otwiera się na słuchanie młodych z uwagą i otwartością, to wówczas ta empatia go ubogaca, ponieważ «pozwala młodym na wniesienie do wspólnoty ich wkładu, dopomagając jej w zrozumieniu nowych wrażliwości i postawieniu sobie nowych pytań»” (posynodalna adhortacja apostolska „Christus vivit”, 65). Wyzwaniem jest zrozumienie nowych wrażliwości.

Pogłębianie kerygmatu dokonuje się dzięki doświadczeniu dialogu, który rodzi się ze słuchania i który rodzi komunię. Sam Jezus głosił królestwo Boże prowadząc dialog z każdym typem i kategorią osób judaizmu swoich czasów: z uczonymi w Piśmie, faryzeuszami, uczonymi w Prawie, poborcami podatków, uczonymi, ludźmi prostymi, grzesznikami. Samarytance objawił, słuchając i prowadząc dialog, dar Boga i swoją tożsamość: otworzył przed nią tajemnicę swej komunii z Ojcem i przeobfitą pełnię, która wypływa z tej komunii. Jego Boże słuchanie ludzkiego serca otwiera to serce na przyjęcie z kolei pełni Miłości i radości życia. Poprzez dialog nic się nie traci. Zawsze się zyskuje. W monologu przegrywamy wszyscy.

Otwartość na innowacje

Teologia akceptacji, która przyjmuje rozeznanie i szczery dialog jako metodę interpretacyjną rzeczywistości potrzebuje teologów, którzy potrafiliby pracować razem i w formie interdyscyplinarnej, przezwyciężając indywidualizm w pracy intelektualnej. Potrzebujemy teologów – mężczyzn i kobiet, kapłanów, świeckich i zakonników – którzy w zakorzenieniu historycznym i kościelnym, a jednocześnie otwarci na niewyczerpalne innowacje Ducha, potrafiliby uciec od w istocie zaślepiających logik samoodniesienia, współzawodnictwa, które często istnieją również w naszych instytucjach akademickich, ukryte wiele razy pośród szkół teologicznych.

W tej nieustannej drodze wychodzenia ze swoich ograniczeń i spotkania z innymi ważne jest, aby teologowie byli ludźmi współczucia – podkreślam to, aby byli mężczyznami i kobietami współczucia – poruszonymi uciśnionym życiem wielu osób, współczesnym zniewoleniem przez rany społeczne, przemoc, wojny i ogromne niesprawiedliwości, jakich doznaje wielu ubogich, żyjących na brzegach tego „wspólnego morza”. Bez komunii i bez współczucia, nieustannie karmionych modlitwą – to ważne, bo teologię można uprawiać jedynie na kolanach – teologia nie tylko traci duszę, ale traci inteligencję i zdolność do interpretowania rzeczywistości w sposób chrześcijański. Bez współczucia, zaczerpniętego z Serca Chrystusa, teologom grozi pochłonięcie przez uprzywilejowane warunki tych, którzy ostrożnie stawiają się poza światem i nie dzielą nic ryzykownego z większością ludzkości. Teologia laboratoryjna, czysta i „przedestylowana” jest destylowana jak woda. Woda destylowana nie ma żadnego smaku.

Chciałbym podać przykład, w jaki sposób interdyscyplinarność interpretująca historię, może być pogłębieniem kerygmatu i jeśli jest ożywiana miłosierdziem, może być otwarta na trans-dyscyplinarność. Odnoszę się w szczególności do wszystkich postaw agresywnych i wojowniczych, które naznaczyły sposób zamieszkiwania śródziemnomorskiej przestrzeni przez ludy, które nazywają siebie chrześcijańskimi. Tutaj trzeba zaliczyć zarówno postawy kolonialne, jak i praktyki, które ukształtowały wyobraźnię i politykę tych narodów oraz usprawiedliwienia wszelkiego rodzaju wojen i wszelkich prześladowań popełnianych w imię jakiejś religii lub rzekomej czystości rasowej czy doktrynalnej. My także dokonywaliśmy tych prześladowań! Pamiętam, że w „Pieśni o Rolandzie”, po wygranej bitwie muzułmanie stali w kolejce wszyscy przed chrzcielnicą, na stosie chrzcielnym. Jeden z rycerzy miał miecz. I kazano im wybrać: albo się ochrzcisz, albo żegnaj się z życiem! Chrzest albo śmierć. Czyniliśmy tak. W odniesieniu do tej złożonej i bolesnej historii, metoda dialogu i słuchania, kierująca się ewangelicznym kryterium miłosierdzia, może w znacznym stopniu ubogacić interdyscyplinarną wiedzę i interpretację, ukazując także poprzez kontrast proroctwa pokoju, które Duch nieustannie wzbudza.

Poprzez dialog nic się nie traci. Zawsze się zyskuje. W monologu przegrywamy wszyscy

Interdyscyplinarność jako kryterium odnowienia teologii i studiów kościelnych wymaga trudu nieustannego odczytywania na nowo i ponownego postawienia pytań tradycji. Słuchanie jako chrześcijańscy teologowie nie odbywa się bowiem zaczyna się od niczego, ale od dziedzictwa teologicznego, które – właśnie w obrębie przestrzeni śródziemnomorskiej – ma swoje korzenie we wspólnotach Nowego Testamentu, w bogatej refleksji Ojców i w wielu pokoleniach myślicieli i świadków. To właśnie ta żywa tradycja, która dotarła do nas, może przyczynić się do rozjaśnienia i odczytania wielu współczesnych problemów. Pod warunkiem jednak, że zostanie ona ponownie odczytana ze szczerym pragnieniem oczyszczenia pamięci, to znaczy potrafiąc rozpoznać, co było przeniesione z pierwotnego zamiaru Boga, objawionego w Duchu Jezusa Chrystusa, a co natomiast było niewierne temu miłosiernemu i zbawczemu zamiarowi.

Nie zapominajmy, że tradycja jest korzeniem, dającym nam życie. Przekazuje życie, abyśmy mogli wzrastać i rozkwitać, przynosić owoce. Często myślimy o tradycji jako o muzeum. Nie. W minionym tygodniu przeczytałem cytat z Gustava Mahlera, który powiedział: „Tradycja jest gwarancją przyszłości, a nie stróżem popiołów”. To piękne. Żyjemy tradycją jak drzewo, które żyje, rośnie, co dobrze zrozumiał już w IX wieku Wincenty z Lerynu. Ten rozwój wiary, tradycji z tymi trzema kryteriami: annis consolidetur, dilatetur tempore, sublimetur aetate [„umacniają się z latami, rozwijają się z czasem, pogłębiają się z wiekiem” – KAI]. To jest tradycja! Ale bez tradycji nie możesz się rozwijać! Tradycja jest konieczna dla rozwoju, tak jak korzeń dla drzewa.

Teologia w sieci

Teologia po „Veritatis gaudium” jest teologią w sieci i w kontekście Morza Śródziemnego, w solidarności ze wszystkimi „rozbitkami” historii. W czekającym nas zadaniu teologicznym pamiętamy św. Pawła i drogę chrześcijaństwa pierwszych wieków, która łączy Wschód z Zachodem. Tutaj, bardzo blisko miejsca, w którym wylądował Paweł, nie można zapomnieć, że podróże apostoła były naznaczone oczywistymi wyzwaniami, jak w przypadku rozbicia się okrętu na środku Morza Śródziemnego (Dz 27, 9n). Ta katastrofa każe myśleć o katastrofie Jonasza. Paweł nie uciekał i mógł nawet myśleć, że Rzym jest jego Niniwą. Mógł myśleć o naprawieniu defetystycznej postawy Jonasza, dokonując odkupienia jego ucieczki. Teraz, gdy zachodnie chrześcijaństwo nauczyło się na wielu błędach i krytycznym spojrzeniu na przeszłość, może powrócić do swoich źródeł, mając nadzieję, że będzie mogło świadczyć o Dobrej Nowinie ludom Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. Teologia – skoncentrowanie umysłu i serca na Bogu „miłosiernym i współczującym” (por. Jon 4,2) – może pomóc Kościołowi i społeczeństwu obywatelskiemu w podjęciu na nowo drogi w towarzystwie wielu rozbitków, zachęcając mieszkańców basenu Morza Śródziemnego do odrzucenia wszelkiej pokusy ponownego podboju i zamknięcia tożsamościowego. Obydwie rodzą się, karmią się i rozwijają z lęku. Nie można uprawiać teologii w środowisku strachu.

Praca wydziałów teologicznych i uniwersytetów kościelnych przyczynia się do budowania społeczeństwa sprawiedliwego i braterskiego, w którym troska o stworzenie i budowanie pokoju jest wynikiem współpracy między instytucjami cywilnymi, kościelnymi i międzyreligijnymi. Chodzi przede wszystkim o pracę w „sieci ewangelicznej”, czyli w komunii z Duchem Jezusa, który jest Duchem pokoju, Duchem miłości działającej w stworzeniu i w sercach ludzi dobrej woli każdej rasy, kultury i religii. Tak jak język używany przez Jezusa, by mówić o królestwie Bożym, podobnie też i interdyscyplinarność oraz tworzenie sieci chcą sprzyjać rozpoznaniu obecności Ducha Zmartwychwstałego w rzeczywistości. Zaczynając od zrozumienia Słowa Bożego w oryginalnym kontekście śródziemnomorskim możliwe jest rozpoznanie znaków czasu w nowych kontekstach.

Docierać na peryferia

Bardzo podkreślałem „Veritatis gaudium”. Chciałbym tutaj publicznie podziękować, ponieważ jest obecny pośród nas, abp. Vincenzo Zaniemu, który był jednym z twórców tego dokumentu. Dziękuję!

Jakie jest zatem zadanie teologii po „Veritatis gaudium” w kontekście Morza Śródziemnego? Musi być ona dostrojona do Ducha Jezusa Zmartwychwstałego, do Jego wolności, by iść po świecie i docierać na peryferie, także na te obrzeża myśli. Zadaniem teologów jest sprzyjanie stale na nowo spotkaniu kultur ze źródłami Objawienia i Tradycji. Starożytne systemy myślowe, wielkie syntezy teologiczne przeszłości to kopalnie mądrości teologicznej, ale nie można ich zastosować mechanicznie do kwestii aktualnych. Chodzi o ich dowartościowanie, aby poszukiwać nowych dróg. Dzięki Bogu pierwsze źródła teologii, to znaczy Słowo Boże i Duch Święty, są niewyczerpalne i zawsze owocne. Dlatego można i trzeba pracować w kierunku „teologicznej Pięćdziesiątnicy”, która pozwoliłaby kobietom i mężczyznom naszych czasów usłyszeć „w ich własnym języku” refleksję chrześcijańską, która odpowiedziałaby na ich poszukiwanie sensu i życia pełnego. Aby tak się stało, niezbędne są pewne założenia.

Przede wszystkim należy zacząć od Ewangelii miłosierdzia, od przepowiadania, jakiego dokonywał sam Jezus i oryginalnych kontekstów ewangelizacji. Teologia rodzi się pośród konkretnych ludzi, spotykanych ze spojrzeniem i sercem Boga, który poszukuje ich z miłością miłosierną. Także uprawianie teologii jest aktem miłosierdzia. Chciałbym powtórzyć tutaj, z tego miasta, w którym mają miejsce nie tylko wydarzenia przemocy, ale które przechowuje wiele tradycji i wiele wzorów świętości – a także arcydzieło Caravaggia o uczynkach miłosierdzia i świadectwo świętego doktora Józefa Moscatiego – chciałbym powtórzyć to, co napisałem do Wydziału Teologicznego Katolickiego Uniwersytetu Argentyny: „Również dobrzy teologowie, podobnie jak dobrzy pasterze mają zapach ludu i ulicy, a swoją refleksją wylewają olej i wino na ludzkie rany. Niech teologia będzie wyrazem Kościoła, który jest «szpitalem polowym», który przeżywa swoją misją zbawienia i uzdrowienia w świecie! Miłosierdzie jest nie tylko postawą duszpasterską, ale jest samą istotą Jezusowej Ewangelii. Zachęcam was do studiowania, jak w różnych dyscyplinach – dogmatyce, teologii moralnej, duchowości, prawie itd. – może być odzwierciedlone centralne miejsce miłosierdzia. Bez miłosierdzia naszej teologii, naszemu prawu, naszemu duszpasterstwu grozi popadnięcie w biurokratyczną małostkowość lub ideologię, która z natury chce oswoić tajemnicę”. Teologia poprzez drogę miłosierdzia broni się przed oswojeniem tajemnicy.

Po drugie, potrzebne jest poważne podjęcie historii w teologii, jako przestrzeni otwartej na spotkanie z Panem. „Zdolność dostrzegania obecności Chrystusa i drogi Kościoła w historii powinny czynić nas pokornymi, aby nie ulegać pokusie chowania się w przeszłości oraz uciekania przed teraźniejszością. I było to doświadczenie wielu uczonych, którzy zaczynali, powiedziałbym, nie tyle jako ateiści, ale raczej agnostycy, a znaleźli Chrystusa. Ponieważ historii nie można zrozumieć bez tej siły”.

Teologia poprzez drogę miłosierdzia broni się przed oswojeniem tajemnicy

Potrzebna jest wolność teologiczna. Bez możliwości doświadczania nowych dróg nie powstaje nic nowego i nie ma miejsca na nowość Ducha Zmartwychwstałego: „Ludziom śniącym o monolitycznej doktrynie, bronionej bez żadnych wyjątków przez wszystkich, może się to wydawać niedoskonałym rozpraszaniem. Ale prawdą jest, że tego rodzaju różnorodność pomaga w ukazywaniu i lepszym pogłębianiu różnych aspektów niewyczerpanego bogactwa Ewangelii” (adhortacja apostolska „Evangelii gaudium”, 40). Oznacza to również odpowiednią rewizję ratio studiorum.

Odnośnie do wolności refleksji teologicznej dokonałbym pewnego rozróżnienia. W gronie naukowców należy swobodnie iść naprzód, a następnie ostatnią instancją, która wypowie się na ten temat będzie Magisterium Kościoła. Nie można uprawiać teologii bez wolności. Ale głosząc prawdy ludowi Bożemu proszę was, byście nie ranili wiary ludu Bożego kwestiami dyskutowanymi. Należy je poruszać jedynie w gronie teologów. To jest wasze zadanie. Ale lud Boży potrzebuje pokarmu, który będzie umacniał wiarę, a nie ją relatywizował.

Wreszcie niezbędne jest zapewnienie lekkich i elastycznych struktur, które ukazywałyby priorytetowe traktowanie akceptacji i dialogu, pracy między- i transdyscyplinarnej oraz w sieci. Statuty, organizacja wewnętrzna, metoda nauczania, program studiów powinny odzwierciedlać charakter Kościoła „wychodzącego”. W rozkładzie godzin oraz trybach działania wszystko powinno być ukierunkowane na to, aby w jak największym stopniu sprzyjać uczestnictwu tych, którzy chcą studiować teologię: oprócz seminarzystów i zakonników, także osób świeckich i kobiet, zarówno świeckich jak i zakonnic. Niezbędny jest zwłaszcza wkład, jaki kobiety dają i mogą wnosić w teologię, a zatem ich uczestnictwo musi być wspierane, podobnie jak w przypadku tego wydziału, gdzie istnieje dobre zaangażowanie kobiet jako wykładowczyń jak i studentek.

To piękne miejsce, siedziba Wydziału Teologicznego poświęconego św. Alojzemu, którego święto obchodzone jest dzisiaj, niech będzie symbolem piękna, którym należy się dzielić, otwartym dla wszystkich. Marzę o wydziałach teologicznych, gdzie przeżywany byłby przyjazny charakter różnic, gdzie praktykowana byłaby teologia dialogu i akceptacji; gdzie doświadczano by modelu wielościanu wiedzy teologicznej zamiast sfery statycznej i bezcielesnej. Gdzie poszukiwania teologiczne byłyby w stanie krzewić trudny, ale fascynujący proces inkulturacji.

Kryteria ewangeliczne

Wesprzyj Więź

Kryteria ze wstępu konstytucji apostolskiej „Veritatis gaudium” są kryteriami ewangelicznymi. Kerygmat, dialog, rozeznawanie, współpraca, sieć są elementami (dodałbym także parezję – wymienioną jako kryterium, a będącą zdolnością do bycia na krańcach – wraz z hypomone, oznaczającą znoszenie sytuacji krańcowej, by iść naprzód) i kryteriami tłumaczą sposób, w jaki Ewangelia była przeżywana i głoszona przez Jezusa i w jaki może ona być również przekazywana dzisiaj przez Jego uczniów.

Teologia po „Veritatis gaudium” jest teologią kerygmatyczną, teologią rozeznania, miłosierdzia i akceptacji, która nawiązuje dialog ze społeczeństwem, kulturami i religiami w celu budowania pokojowego współistnienia ludzi i narodów. Morze Śródziemne to źródło historyczne, geograficzne i kulturowe akceptacji kerygmatycznej praktykowanej w dialogu i miłosierdziu. Neapol jest wzorem i szczególnym laboratorium tych poszukiwań teologicznych. Dobrej pracy!

KAI, DJ

Podziel się

1
Wiadomość