Zima 2024, nr 4

Zamów

Ks. Andrzej Żuraw – człowiek sumienia

Ks. Andrzej Żuraw, proboszcz greckokatolickiej parafii pw. Opieki Najświętszej Marii Panny w Komańczy, podczas odbierania nagrody im. ks. Romana Indrzejczyka 11 czerwca w Białobrzegach. Fot. Maria Tajchman

Gdy po raz pierwszy został zaproszony do wspólnych modlitw na cmentarzu żydowskim, nie potrzebował argumentów, dlaczego ma w nich uczestniczyć – było to dla niego oczywiste. Spytał tylko – kiedy i gdzie?

Laudacja dla ks. Andrzeja Żurawia, który 11 czerwca 2019 roku w Białobrzegach odebrał nagrodę im. ks. Romana Indrzejczyka, przyznawaną przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów

Wręczenie wyróżnienia, któremu patronuje ks. Roman Indrzejczyk, takiej osobie, jaką jest ks. protojerej Andrzej Żuraw, i to w obecności jego kolegów-współbraci w kapłaństwie, a także przełożonego, księdza arcybiskupa Eugeniusza Popowicza, to wielki honor, wielka przyjemność.

Oto w ten sposób spełnia się wola inicjatorów Nagrody, członków Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, by stosowną plakietą i dyplomem podziękować chrześcijańskim osobom konsekrowanym zaangażowanym na rzecz dialogu, przyjaznego współistnienia, a także zachowania, przechowania i przekazania pamięci o tych, którzy zniknęli na zawsze z pejzażu naszych miast i wsi, a którzy byli naszymi siostrami i braćmi, o czym wówczas nie wiedzieliśmy. O czym wówczas nie wszyscy wiedzieliśmy, nie chcieliśmy wiedzieć, nie przyjmowaliśmy do wiadomości, a nawet jeśli przeczuwaliśmy tę oczywistą prawdę, nie wstrząsała ona sumieniami naszych ojców i dziadów, a bywa, że i dzisiaj, ciągle nie wstrząsa naszymi sumieniami. Bo pamięć o Żydach to sprawa nie polityki, nie teologii, nie nauczania duszpasterskiego, ale sprawa naszego sumienia, chrześcijańskiego sumienia, ludzkiego sumienia.

Ks. protojerej Andrzej Żuraw, proboszcz greckokatolickiej parafii pw. Opieki Najświetszej Marii Panny w dalekiej bieszczadzkiej Komańczy to człowiek sumienia. To do takich ludzi jak on, chcemy skierować słowa Cypriana Kamila Norwida – „upublicznienie wdzięczności zdaje się być pierwszym krokiem i żywiołem powołującego się do życia społeczeństwa lub narodu”.

Ks. Żuraw, dziekan sanocki, sam pochodzi z mniejszości etnicznej, z Łemkowyny, z Łemków, z ludu tak doświadczonego niesprawiedliwością, cierpieniem, uprzedzeniami i szykanami ze strony sąsiadów, ze strony współbraci w wierze. Sam osiadły w dalekich Bieszczadach (jakbyśmy z tej perspektywy mogli powiedzieć – w odległej prowincji geograficznej, ale zdarza się, że i mentalnej), zapewne nie raz słyszał – „tylko kłopot z tymi Żydami”, „a po co tak ciągle się tym zajmować, było raz i wystarczy”, „za dużo o Żydach”, itd. Wiem to, bo mi samemu przyszło wiele lat działać na tej geograficznej i mentalnej prowincji (prawdziwe prowincje są w nas przecież) oraz takie i podobne zdania nieraz słyszeć. Wiem od innych działaczy, że ich los, często samotny, niedoceniony, w ciągłej opresji, jest taki sam.  Jest się po prostu „naznaczonym”, dla otoczenia, sąsiadów, współpracowników, władz. A bywa, ze i „podejrzanym”.

Tym bardziej chętnie wręczamy dzisiaj ks. Żurawowi nagrodę imienia ks. Indrzejczyka, warszawskiego pioniera dialogu z Żydami, strażnika pamięci o nich, pamięci o korzeniach naszej wiary. Jak dowiadujemy się od ludzi współpracujących z ks. Żurawem, jest on zawsze chętny do uczestniczenia w licznych uroczystościach komemoratywnych, i to od pierwszego razu. Gdy został zaproszony do wspólnych modlitw na cmentarzu żydowskim, nie potrzebował argumentów, dlaczego ma w nich uczestniczyć – było to dla niego oczywiste. Spytał tylko – kiedy i gdzie?

Pamięć o Żydach to sprawa nie polityki, nie teologii, nie nauczania duszpasterskiego, ale sprawa naszego sumienia

Tak samo wtedy, gdy został zaproszony przez działaczy Stowarzyszenie Gmina Chrześcijańska do upamietnienia kalekich dzieci – żydowskich, polskich i ukraińskich – rozstrzelanych przez niemieckich barbarzyńców w 1943 roku i pochowanych na cmentarzu żydowskim. Przywióżł nawet ze sobą chór.

Uczestniczy w tych i innych uroczystościach od wielu lat, czasami bywa jedynym duchownym chrześcijańskim, gdyż współbracia rzymskokatoliccy nie wykazują zainteresowania, tak jak i zresztą prawosławni.

„Tu, w Bieszczadach, w ekumenii żyjemy na co dzień. Grekokatolicy, wyznawcy obrządku łacińskiego i prawosławni. Mamy przecież tego samego Boga” – powiada ks. protojerej. Zaprasza do siebie: „Przekonajcie się, jakim dobrem jest ta nasza różnorodność. I zobaczcie naszą silna wiarę, która pozwoliła nam przetrwać. I jeszcze jedno: tak jak wy jesteśmy obywatelami najjaśniejszej Rzeczpospolitej…”. A jednak rzeczywistość nierzadko jest gorzka, a te przywołane słowa z wywiadu dla KAI świadczą o skromności i wielkim sercu naszego laureata.

Wesprzyj Więź

Pan Zdzisław Senczak, który ks. Andrzeja serdecznie za moim pośrednictwem pozdrawia, opowiedział mi historię o pięknym spotkaniu księdza ze znanym nam Rabinem Boazem Pashem. Otóż obydwaj duchowni po pewnych rocznicowych uroczystościach zasiedli za stołem i długo ze sobą rozmawiali. Jak mówił pan Zdzisław – można było odczuć, że z minuty na minutę są coraz bliżej siebie, że mówią jednym głosem w wielu sprawach, jednym  wspólnym językiem wiary, nadziei i miłości. W końcu rabin Pash powiedział, że w Jerozolimie jego dom rodzinny ma  jedną ściana wspólną ze świątynią grekokatolicką.

Ks. Żuraw stanowi ogromne wsparcie dla wielu lokalnych działaczy społecznych kultywujących pamięć  o żydowskich mieszkańcach regionu i o Zagładzie. Do dzisiaj wspominają słowa ks. dziekana – „Robicie tutaj wielką rzecz, kiedyś będą o tym mówili”.

Za tę nadzieję, za wiarę i miłość – wielkie dzięki. Ad multos annos!

Podziel się

Wiadomość