Polskie duchowieństwo potrzebuje zimnego prysznica i on się właśnie zaczyna. Gdy wahadło nastrojów społecznych zacznie się przesuwać w lewo, Kościołowi nie będzie łatwo. Za dużo zamieciono przez ostatnie 40 lat pod dywan – mówi prof. Antoni Dudek w rozmowie z miesięcznikiem „Znak”.
W czerwcowym numerze miesięcznika „Znak” ukazał się wywiad z prof. Antonim Dudkiem, politologiem i historykiem.
Rozmowa prowadzona przez Andrzeja Brzezieckiego dotyczyła bilansu ostatnich 30 lat wolności w Polsce. „Jako obywatel czuję satysfakcję, że przeżyłem 30 lat w państwie, które odniosło sukces. Bo polska jest krajem sukcesu – niestety, niedocenianego przez większość z nas. Gdy się spojrzy na minione 30-lecie z perspektywy innych krajów, uchodzimy za symbol udanej transformacji” – mówił prof. Dudek. Przyznał jednak, że „zawsze znajdzie się jakiś bogatszy kraj”. „Bilans jest pozytywny, ale każdy bilans ma dwie tabele – zyski i straty. Nie ma wątpliwości, że zyski wciąż przeważają” – dodał.
Historyk wśród największych porażek III RP wymienił poziom edukacji. „Nie ma znaczenia, czy mówimy o podstawówkach czy o gimnazjach. Istotniejsze jest to, co się dzieje w szkole. Czy obok polskiego, historii, chemii i matematyki uczy się tam też zaangażowania społecznego? Nie. Mamy więc bierne społeczeństwo, jedne z najniższych w Europie wskaźniki członkostwa w partiach politycznych i wszelkich stowarzyszeniach, nawet tych odległych od polityki. Mamy też niskie wskaźniki zaufania społecznego. Generalnie Polacy sobie nie ufają, trzymają się rodzin i własnego interesu. W efekcie do sejmu wchodzą grupy, które na siebie głównie wrzeszczą, bo nie rozumieją zasad kooperacji” – zauważył.
„Czy zgadza się Pan z tezą młodej lewicy, że III RP wszystko dała Kościołowi, a ten ją zdradził?” – pytał Brzeziecki. „Twierdzę, że kończy się 40 lat tłustych dla Kościoła w Polsce, które zaczęły się wraz z pontyfikatem Jana Pawła II. Teraz nadchodzą lata chude, choć wierzę, że nie będą tak drastyczne jak te z okresu 1939-1970” – odpowiedział prof. Dudek. „Powiem brutalnie: polskie duchowieństwo potrzebuje zimnego prysznica i on się właśnie zaczyna. Gdy wahadło nastrojów społecznych zacznie się przesuwać w lewo, a prędzej czy później zacznie, Kościołowi nie będzie łatwo. Za dużo zamieciono przez te 40 lat pod dywan” – podkreślił.
Politolog nie zgodził się z tezą, że mamy do czynienia z końcem III RP. „Dla mnie minimalny warunek zmiany nazwy państwa to nowa konstytucja, a tej na razie nie widać” – wyjaśniał. „To, że po 2005 roku podział postkomunistyczny przestał być najistotniejszy, a po 2015 roku pis zaczął naginać konstytucję bardziej ostentacyjnie niż jego poprzednicy, też nie jest przemawiającym za tym argumentem. To, co najwyżej, głęboki kryzys jej dotychczasowego establishmentu, który przez minione cztery lata nie potrafił nawet porządnie zdiagnozować przyczyn swojej klęski z 2015 roku i wciąż zdaje się wierzyć, że pis już wkrótce zniknie z polskiej polityki jak zły sen” – zaznaczył prof. Dudek.
DJ
Im częściej czytam na Więzi te proroctwa o nieuchronnej porażce kościoła w Polsce, o scenariuszach irlandzkim i chilijskim, tym mocniej przychodzi mi myśl, że to nie troska, ale raczej marzenie hieny o padlinie.
Ciekawe ma Pan skojarzenia… Fakty są natomiast takie, że przez ponad ćwierć wieku w „Więzi” konsekwentnie głosiliśmy, że Polska nie musi powtarzać zachodnioeuropejskiego scenariusza sekularyzacji. Bibliografia zajęłaby mnóstwo miejsca. Dodawaliśmy: nie musi, ale może… No i dzisiaj, niestety, powtarza. Gdzie tu hiena i padlina – doprawdy nie wiem.
Króciutko streszczam tę historię tutaj: https://wiez.pl/2018/04/13/wybralismy-najkrotsza-droge-do-dechrystianizacji/
@Edward podobno „historia nauczycielką życia”. Jeśli tak, to my jako Kościół, nie przykładamy się do nauki historii. Dlaczego te same przyczyny co gdzie indziej mają u nas dać inne skutki. Hieny najedzą się padliną, a Więź nic z kłopotów Kościoła nie ma.