Patotreści postrzegane są przez młodzież jako szkodliwe i ich zdaniem powinny być zakazane w internecie. Jednocześnie 38 proc. pytanych nastolatków uważa, że zamieszczanie takich nagrań w sieci to dobry sposób na zarabianie pieniędzy.
Patostreaming to pokazywanie w internecie przemocy i wulgarnych treści. Internauci wpłacają patostreamerom pieniądze za to, że zrobią przed kamerą coś odrażającego czy okrutnego (znęcanie się nad osobą bliską, bicie, poniżanie, dewastacja pokoju). O skali zjawiska alarmują organizacje pozarządowe, wychowawcy, psychologowie, badacze społeczni. Wczoraj w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich poznaliśmy raport z badania przeprowadzonego przez Puzzle Research na zlecenie Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę” i RPO „Patotreści w internecie” (400 polskich nastolatków w wieku 13-15 lat przebadano w marcu i kwietniu 2019 r.). To pierwsza próba naukowego zdiagnozowania tego zjawiska, opisania jego specyfiki, skali, potencjalnego wpływu na młodych odbiorców oraz jego ram prawnych.
Ciekawość i niechęć
Z raportu wynika, że o patotreściach słyszało 84 proc. badanych. 37 proc. zadeklarowało, że oglądało tego typu nagrania (w tym 15 proc. regularnie). 43 proc. ma z nimi kontakt co najmniej raz w tygodniu.
Głównym źródłem wiedzy jest informacja ustna od osoby znajomej (53 proc. wskazań). 30 proc. badanych trafiło na patotreści przypadkiem, na przykład poprzez polecane strony lub aplikacje z filmami. 29 proc. badanych usłyszało o tym w mediach. Dla 27 proc. respondentów źródłem informacji był link od znajomych.
Ciekawość to najczęstszy powód oglądania patotreści – wskazuje ją trzy czwarte badanych. Mniejsze znaczenie mają takie powody, jak: nuda (29 proc.), chęć rozrywki (24 proc.) oraz chęć bycia na czasie (10 proc.). Oglądający patotreści robią to najczęściej regularnie – średnio 5 razy w miesiącu. 43 proc. nastolatków ma kontakt z tego typu materiałami co najmniej raz w tygodniu.
Respondenci deklarują, że najczęściej oglądają shoty, czyli wybrane fragmenty patostreamów na YouTube (73 proc.). Są one dla młodzieży bardziej interesujące od długich relacji na żywo. Patostreamy ogląda 45 proc., a posty w mediach społecznościowych z takimi treściami śledzi 40 proc. badanych nastolatków.
65 proc. respondentów deklaruje, że podjęło jakąkolwiek aktywność po oglądaniu patotreści. Najczęściej oznaczali oni filmy jako nielubiane (47 proc.). Trzy kolejne aktywności o porównywalnym odsetku wskazań (ok. 30 proc.), to: udostępnianie treści znajomym, polubienie filmu oraz komentowanie shotów na YouTube. 18 proc. udziela się podczas patostreamów na czacie. 5 proc. nastolatków wpłaca patostreamerom darowizny.
Większość osób (88 proc.), które oglądały patotreści, twierdzi, że było to dla nich niepokojące doświadczenie. Wielokrotnie takie odczucia po obejrzeniu tego typu materiałów miała 23 proc.
Patotreści postrzegane są przez młodzież przede wszystkim jako szkodliwe, zachęcające innych do naśladowania patologicznych zachowań (87 proc.), a co za tym idzie powinny być zakazane w internecie (82 proc.). Bardziej krytyczne w stosunku do tych materiałów są osoby, które ich nie oglądały, a tylko o nich słyszały. Krytycznie częściej wypowiadają się dziewczęta. Młodsze dzieci (10-12) są bardziej skłonne do oglądania tych treści.
38 proc. badanych uważa, że patotreści pokazują prawdziwe życie. Tylko co piąty widz deklaruje, że lubi je oglądać.
Każdy z respondentów, którzy widzieli patotreści, potrafił podać przynajmniej jednego ich twórcę. Wskazuje to na stosunkowo dużą rozpoznawalność nadawców. Jednocześnie tylko 18 proc. zgadza się ze stwierdzeniem, że niektórzy twórcy tego typu nagrań im imponują.
Niepokojąco wysoki jest odsetek osób (38 proc.), które zgadzają się z tym, że zamieszczanie takich nagrań w sieci to dobry sposób na zarabianie pieniędzy. Ilustruje to wypowiedź jednego z respondentów wywiadu grupowego: „Żadne pieniądze nie śmierdzą”.
59 proc. badanych wskazało, że ktoś dorosły rozmawiał z nimi na temat patotreści. Najczęściej był to rodzic (59 proc.), częściej mama (51 proc.) niż tata (33 proc.). 17 proc. badanych osób deklaruje, że rozmowę o tym problemie podjął nauczyciel lub nauczycielka, a 7 proc., że psycholog lub pedagog szkolny.
Potrzeba czujności
Przy okazji prezentacji raportu odbyła się dyskusja na temat patoscreamingu. Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zwrócił uwagę, że w patostreamingu występują konkretni ludzie – ofiary przemocy czy poniżania, których nikt nie broni. Co więcej, ludzie wpłacają pieniądze, by były one bite czy poniżane. Ocenił że w tej sprawie występuje swego rodzaju zaniechanie organów ścigania; przestępstwa z internetu są ścigane dość niemrawo.
– Instytucje państwa nie są w stanie sobie z tym zjawiskiem poradzić. Trzeba zbudować szeroką koalicję do walki nim – mówił Konrad Ciesiołkiewicz z Fundacji Orange i Laboratorium „Więzi”.
Jak mówił prokuratora Maciej Młynarczyk, skuteczne ściganie patostreamerów jest możliwe bez zmian prawa. Przeszkody sprowadzają się zaś do świadomości i wrażliwości policji, prokuratury, administratorów serwisów, sadów i społeczeństwa jako całości. Jak podkreślił prokurator, przestępstwa patostreamerów to głównie sprawy ścigane z oskarżenia prywatnego albo na wniosek – w żargonie prawniczym zwane „michałkami”. Prokuratura może zaś objąć takie sprawy ściganiem, jeśli przemawia za tym interes społeczny. – Konflikty między nietrzeźwymi obywatelami pozostawiam zatem im samym, ale patostreaming to coś innego, to nie zwykły „michałek” – wskazał Młynarczyk.
Według terapeutki Ewa Dziemidowicz patotreści wpływają na to, jak młodzi postrzegają świat. Prezentowane w sieci postawy mogą być odbierane jako coś obowiązującego. – Kluczowa jest tu rola rodziców. Musimy o tym rozmawiać, jakie potrzeby dziecka powodują, że takie rzeczy ogląda. Musimy pokazywać coś lepszego po naszej stronie. A rodzice często tego nie potrafią – zauważyła. Zdaniem prof. Anny Gizy-Poleszczuk z Uniwersytetu Warszawskiego wiele dzieci czuje się pozbawionych uwagi ze strony dorosłych, którzy po 1989 r. rzucili się w wir pracy, a zaniedbali relacje społeczne, w tym we własnych rodzinach. Według niej wyjściem jest szczepienie wrażliwości, która sprawi że młodzi nie będą tego chcieli oglądać.
Mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz z Biura RPO zaznaczyła, że najgorsze, co by się mogło zdarzyć, to obojętność wobec patotreści – w miejsce złości czy zniesmaczenia. – Każdy z nas jest częścią „kontrwywiadu obywatelskiego”; każdy z nas ma w ręku narzędzie. Zgłaszajmy te treści i nie bądźmy obojętni. Niech dzieci się od nas uczą – zaapelowała.
DJ, rpo.gov.pl