Nie po to stałaś się zakonnicą, aby być służącą księdza – mówił wczoraj papież do przełożonych żeńskich zakonów.
Papież Franciszek spotkał się wczoraj w Watykanie z przełożonymi generalnymi żeńskich zgromadzeń zakonnych. Na wstępie zwrócił uwagę na przemiany, jakie dokonały się w ostatnich latach wśród zakonnic. – Jeszcze 30 lat temu wszystkie byłyście ukryte za takimi samymi habitami. Dziś każde zgromadzenie wybiera taki ubiór, jak chce. Dziękuję wam za tę ryzykowną drogę odnowy – mówił.
Papież podkreślił, że zakonnice nie powinny pracować jako pomoc domowa dla kapłanów. – Nie po to stałaś się zakonnicą, aby być służącą księdza – zaznaczył.
Jego zdaniem, „musimy jeszcze popracować nad rozumieniem roli zakonnicy w Kościele”. – Musimy iść naprzód w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: jaką pracę powinny wykonywać w Kościele siostry, kobiety konsekrowane? Nie mylmy tego z pełnieniem jedynie określonej funkcji, na przykład przewodzeniem jakiejś dykasterii – wyjaśniał. – W Buenos Aires moim kanclerzem była kobieta. W wielu diecezjach kanclerzami są kobiety. Ale ważniejsze jest to, co wykracza poza samą funkcję. Do tego jeszcze nie dojrzeliśmy, nie zrozumieliśmy tego. Twierdzę, że Kościół jest kobietą. Ktoś powie: to tylko taki obraz. Nie, to rzeczywistość. W Biblii, w Apokalipsie Kościół nazwany jest oblubienicą Jezusa. Ale musimy jeszcze rozwinąć teologię kobiety – przekonywał.
Franciszek przedstawił też zakonnicom rezultaty badań przeprowadzonych przez powołaną przez niego komisję na temat diakonatu kobiet w historii Kościoła. Zaznaczył, że badania te będą kontynuowane, aby zrozumieć, co było na początku, w objawieniu. Jak mówił, „nie można ustanawiać posługi sakramentalnej dla kobiet, jeśli nie chciał tego Pan Jezus. W tym momencie wiadomo jedynie, że ustanowienie tak zwanych diakonis nie miało charakteru sakramentalnego”.
Franciszek podjął również temat wykorzystywania seksualnego w Kościele. Stwierdził, że Kościół jest zawstydzony tym, co odkrywa od 20 lat. Ale jest to – jak podkreślił – „wstyd błogosławiony”. Przyznał, że wiele środowisk jest niezadowolonych z podjętych do tej pory środków. – Gdybyśmy powiesili na placu św. Piotra stu winnych księży, to wszyscy byliby zadowoleni, ale problem nie zostałby rozwiązany – powiedział. Według niego, problemy rozwiązuje się bowiem procesami przemiany, a nie za pomocą spektakularnych gestów.
KAI, DJ