Czasami wypowiedzi niektórych czołowych polskich hierarchów każą przypuszczać, że ich autorzy po prostu nie znają poglądów Karola Wojtyły – pisze Stefan Frankiewicz w „Gazecie Wyborczej”.
Tekst Stefana Frankiewicza „Samotny jak polski papież” ukazał się 13 kwietnia w „Gazecie Wyborczej”. Redaktor naczelny „Więzi w latach 1989-1995 i były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej (1995-2001) pisze między innymi o reakcji Jana Pawła II na przypadki wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych w Kościele.
Współautor książki „Nie stracić wiary w Watykanie” wspomina, że papież często w latach 90. próbował w rozmowach z nim tłumaczyć kłócących się ze sobą choćby polskich polityków, którzy zjawiali się w Watykanie. Zadaje pytanie, czy kryła się za tym papieska naiwność lub pobłażanie dla zła. „Nie, w Janie Pawle II intelektualna przenikliwość sąsiadowała paradoksalnie z autentyczną dobrocią, z zaufaniem do drugiego człowieka, z szacunkiem dla każdego bez wyjątku, dla jego niepowtarzalnej wartości i z wiarą w jego zdolność do autonaprawy” – zaznacza.
Czy Jan Paweł II wiedział o skandalach w Kościele, czy je tuszował lub lekceważył? „Myślę, że niektóre informacje do niego docierały. Czasem poprzez ludzi świeckich – jak w przypadku abp. Paetza – którzy przebili się przez kordony pochlebców, bądź ludzi nadmiernie troszczących się o zewnętrzny wizerunek instytucji (papież wychował się przecież w polskim Kościele, szczególnie dyskretnym w ujawnianiu zła w tej instytucji w obronie przed komunistami)” – pisze.
Jak podkreśla, papież reagował po swojemu. „Nade wszystko – jak człowiek modlitwy, medytacji i szacunku do drugiego, i wiary w jego przemianę. Czy była to wada? Być może «błogosławiona wada» na tym specyficznym dworze świata? Z kolei brakiem mogła być znana od czasów krakowskich niechęć Wojtyły do administrowania i kurialnej biurokracji” – dodaje.
Frankiewicz zauważa, że jego słowa mogą komuś wydać się naiwnością i próbą lukrowania pamięci o Wojtyle, „choć akurat w Polsce taki zabieg nie jest potrzebny”. „Daleki jestem od obserwowanych dziś metod obrony dobrego imienia świętego papieża – patetycznych ogólników i wzywania krytyków do nawrócenia. Może lepsze byłoby pokorne milczenie i praca nad dokumentem, który by ukazał konkretne reakcje Jana Pawła II na skandale w kurii rzymskiej i w Kościele, a jednocześnie ujawniłby wszystkie filtry w przepływie informacji pomiędzy papieżem a funkcjonariuszami jego dworu? I to nie tylko w ostatnich latach życia schorowanego człowieka, kiedy zrozumiała była szczególna troska o jego zdrowie i samopoczucie” – zaznacza.
Były naczelny „Więzi” pisze o polskich biskupach i marnotrawieniu przez nich pamięci o pełnym nauczaniu papieża Wojtyły. To od nich – jak zaznacza – a nie od krytyków papieża, należałoby dziś oczekiwać nawrócenia. Jako przykłady marnotrawstwa podaje bałwochwalczą koncentrację na osobie samego papieża; „niepamięć o tym wszystkim w jego nauczaniu i wyborach historycznych, co szło pod prąd polskich mitów; wielokrotne ograniczanie relacji ze światem kultury do organizowania protestów przeciwko niektórym przedstawieniom teatralnym i filmom; pokrętna postawa wobec imigrantów i grup zepchniętych na margines” oraz milczenie Kościoła w obliczu rosnącego upolitycznienia czy wręcz upartyjnienia „Solidarności”.
„Zamiast naśladowania papieża w tym, co w jego postawie było naprawdę nowatorskie, mamy często do czynienia z bezrefleksyjną redukcją całego nauczania albo do kremówkowych wspomnień, albo do wybiórczego operowania wyrwanymi hasłami, które mają podgrzewać aktualne ideologiczne polemiki” – zauważa Frankiewicz. Jak dodaje, „czasami wypowiedzi niektórych czołowych polskich hierarchów każą przypuszczać, że ich autorzy po prostu nie znają poglądów Karola Wojtyły. Tak jest choćby w przypadku narzędzi, za pomocą których usiłują zdiagnozować współczesność”. Jako przykład podaje to, że wśród większości biskupów liberalizm ma konotację wyłącznie negatywną. Z takim podejściem – jak wspomina – nie zgadzał się Jan Paweł II.
Stefan Frankiewicz podkreśla, że chciałby mieć nadzieję, iż „wielowymiarowy kryzys w Kościele, którego częścią, wyjątkowo bolesną i gorszącą, są skandale obyczajowe wśród kleru, sprawi, że wreszcie nastąpi otrzeźwienie i powrót na ziemię. Że polscy biskupi, u których czasami odnajduję tylko ten jeden widoczny ślad wierności Janowi Pawłowi II: złote spinki na mankietach koszul, obudzą się z błogiego letargu i samozadowolenia. I uderzywszy się we własne piersi, zerwą z praktyką używania jego wypowiedzi jako miecza w walce z niedobrym światem”.
DJ