Ogłaszanie podczas Mszy czy nabożeństw o uzdrowienie, że oto w tej chwili Pan Bóg uzdrawia konkretnego uczestnika takiej modlitwy jest psychomanipulacją – mówi bp Andrzej Czaja, przewodniczący Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski.
Biskup Andrzej Czaja był w środę gościem wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych, które obradują w Warszawie. Mówił między innymi o pozytywnych i negatywnych wpływach tzw. pentekostalizacji na życie Kościoła w Polsce.
W rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną bp Czaja wyjaśniał, że zjawisko pentekostalizacji w świecie teologii zachodniej oznacza „dzieło odnowy życia duchowego w Kościele na bazie nowego doświadczenia obecności i działania Ducha Świętego”. Biskup opolski zaznaczył, że pentekostalizacja może mieć także dobry wpływ na Kościół katolicki. Wspomniał o mocnym akcentowaniu osobistej relacji z Jezusem, otwarcia na działanie Ducha Świętego czy nacisk na teologię słowa Bożego.
Zauważył jednocześnie, że obawy co do ruchów pentakostalnych wynikają z obecnego tam przesadnego akcentowania doświadczenia religijnego konkretnego lidera grupy. Jest to niekiedy – jak dodał – źródłem przedmiotowego potraktowania słowa Bożego. – Czasami używa się Słowa dla potwierdzenia prawdziwości własnego przeżycia religijnego, a z tego przeżycia robi się normę postępowania dla siebie lub całej wspólnoty – wyjaśniał.
Zdaniem bp. Czai, kładąc akcent na doświadczenie osobiste, ruchy pentakostalne lekceważą tradycję i refleksję teologiczną na rzecz emocji. To z kolei powoduje wyłączenie zdrowego rozsądku i refleksji nad przeżywaniem swojej wiary. – W konsekwencji mamy takie różne zjawiska jak tarzanie się po podłodze czy inne dziwne zachowania – wskazał biskup, przywołując zjawisko określane jako „Toronto Blessing” [„Błogosławieństwo z Toronto” – nabożeństwo, które pojawiło się na początku 1994 r. w jednym ze zborów zielonoświątkowych w Kanadzie. W trakcie modlitwy uczestnicy tracili przytomność, padali na ziemię, wpadali w euforyczne stany itp. – przyp. KAI]. Bp Czaja zapowiedział, że kierowana przezeń Komisja wyda notę na ten temat.
Próbując wyjaśnić popularność ruchów pentakostalnych, przewodniczący Komisji Nauki Wiary KEP ocenił, że zachęcają one ofertą szczęścia, przebaczenia, zdrowia. Z tego właśnie wynika, jego zdaniem, popularność modlitw o uzdrowienie, uwolnienie. – Niepokoją mnie próby wplatania w liturgię Mszy św., której kształt Kościół dokładnie określa, jakichś dodatkowych modlitw czy rytuałów. Tak jakby sama msza nie wystarczała – zwrócił uwagę. – W ten sposób deprecjonuje się wartość sakramentów, a jednocześnie podważa skuteczność ich działania, wprowadza się jakieś „sakramentalia” czy różne inne ryty – dodał, wspominając także zakazaną przez episkopat tzw. spowiedź furtkową.
Pytany o ocenę tzw. Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, bp Czaja stwierdził, że praktyki te są niepokojące. Przypomniał, że w 2000 r. Kongregacja Nauki Wiary wydała instrukcję na temat modlitwy o uzdrowienie pt. „Ardens felicitatis desiderium”.
– Nie ma czegoś takiego jak Msza św. z modlitwa o uzdrowienie. Każda Msza jest bowiem więcej niż uzdrowieniem – jest zbawcza, jest zbawieniem. Elementem zbawienia jest uzdrowienie, oczywiście wszystko według woli Bożej – tłumaczył biskup opolski. Precyzował, że dopuszczalne są nabożeństwa czy modlitwa o uzdrowienie po Mszy św. Ogłaszanie natomiast podczas Mszy czy nabożeństw, że „oto w tej chwili Pan Bóg uzdrawia tego czy innego, konkretnego uczestnika takiej modlitwy” bp Czaja nazwał „psychomanipulacją”, dodając, że „ogłasza się uzdrowienia, a nikt tego nie weryfikuje”.
Biskup zapowiedział, że Komisja Nauki Wiary, we współpracy z Zespołem ds. Nowej Ewangelizacji, opracuje dokument poświęcony kryteriom eklezjalności wspólnot w Kościele.
KAI, DJ
Po pierwsze, niech biskupi zaczną najpierw wymagać od siebie i zakażą “zaśmiecania” mszy świętej, owszem często pięknymi ale nie związanymi z liturgią modlitwami, litaniami itp. Wierni tracą orientację, co jest istotą. Ten proces ma taki sam charakter, jaki dotknął liturgię trydencką, która owszem, zachowała istotę, ale przysypaną takim nawałem znaków niezrozumiałych bez kursu teologii, że nie uczonym w pismach wierzącym bardzo trudno dorównać do jej “poziomu”. I ten proces się dzieje ponownie, za kilkadziesiąt+ lat znowu trzeba będzie liturgię oczyszczać (abp Depo z Częstochowy nakazał na każdej mszy świętej w okresie grudzień/styczeń 2016/2017 odmawiać modlitwę za Ojczyznę Piotra Skargi; wiele takich ubogaceń dzieje się w parafiach w dobrej wierze i spontanicznie). Nie można więc dziwić się wiernym i księżom, że nie widzą niczego niewłaściwego w “ubogacaniu” mszy świętej dodatkowymi modlitwami o uzdrowienie.
Po drugie, samemu nie “czując” duchowości pentekostalnej, wydaje mi się, że ocena ks biskupa nie jest wyważona. Hierarchia chyba życzyłaby sobie, aby niemowlęta rodziły się z wiarą dojrzałą. Są różne etapy dojrzewania, z których każdy jest potrzebny, także ten “emocjonalny”. Źle, gdy wierzący zostaje na tym etapie i to jest problem, ale bez niego jak bez wieku nastoletniego dojrzałości nie będzie. Czytam komentarze pod tą samą informacją na jednym z portali katolickich i widzę, jak wiele osób, które właśnie w ten sposób odkryły, że są bezwarunkowo kochane przez Boga, poczuły się zranione wypowiedziami ks.biskupa, bo poczuły, może z nadwrażliwości, ale temu nie są winne, że doświadczenie które przywróciło im życie jest przez Kościół odrzucane. Problem pozostawania na tym etapie jest, ale jak wyruszyć dalej to ks biskup nie mówi, tylko zostawia furtkę przez które wciska się podejrzenie, że mimo poczynionych przez ks.biskupa ukłonów, nie wyklucza ewentualności rozwiązania polegającego na wylaniu dziecka z kąpielą.
Czy można otrzymać dar poznania od Ducha Świętego? Jeśli tak i jest to sprawdzone/potwierdzone przez kościół, to czy wtedy można ogłaszać przed ludźmi dane poznanie? Czy jest to zabronione?
Czy istnieje spoczynek w Duchu Świętym? Jeśli nie, to czy bp Edward Dajczak kłamie mówiąc że doświadczył spoczynku w Duchu Świętym?
Proszę o przesłanie tych pytań do ks. bpa Czai z prośbą o głębsze wyjaśnienie i rozwinięcie tematu.
Dziękuję.
Myślę, że spoczynek w Duchu Świętym to nie spadanie na zimną posadzkę z ławki, jak onegdaj spadła jedna wierna, a ja pospieszyłam jej na ratunek, aby usłyszeć od spoczywającej “nie znasz się – to spoczynek w Duchu Świętym”. Teraz mam dylemat, czy każdej upadającej osobie na posadzkę w kościele udzielać pomocy, czy zostawić – niech leży.