Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Do czego dążyć i czego unikać w dialogu żydowsko-chrześcijańskim

Chasydzi pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Judaizm wymaga od Żydów, by wybrali raczej męczeńską śmierć niż jego zamianę na cokolwiek innego, nawet tak doń podobnego jak chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo żąda czegoś podobnego od chrześcijan.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 5/2001.

„Tak mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię” (Ml 3, 16).

W tym tekście prorok mówi o czasach, w których wyznawcy Boga będą porozumiewać się w nowy sposób. Z wcześniejszego wersetu wynika jasno, że uwielbienie Boga, które jest podstawą tej nowej rozmowy, nie ogranicza się do Żydów: „Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami” (Ml 1, 11). Skoro Żydzi i chrześcijanie mają sobie najwięcej do powiedzenia o Bogu i Jego sposobach postępowania z rodzajem ludzkim, prorok wskazuje być może na nową rozmowę, która toczy się obecnie pomiędzy poważnymi Żydami i poważnymi chrześcijanami.

Ta nowa rozmowa może uniknąć gniewu i podejrzeń, które charakteryzowały większość naszych wcześniejszych rozmów. Dzięki temu nowemu poczuciu zaufania między nami, z wolna wyłania się głębsze wzajemne zrozumienie. Teraz ważne jest, by zastanowić się nad tym, dlaczego ta nowa rozmowa jest tak obiecująca i dlaczego prowadzi do takiego zrozumienia. Chodzi nie tylko o nowe rozumienie Żydów i judaizmu przez chrześcijan oraz chrześcijan i chrześcijaństwa – przez Żydów, ale być może o nowe rozumienie chrześcijaństwa przez chrześcijan, a także judaizmu – przez Żydów. Jako taka, ta nowa rozmowa, przez wielu nazywana „dialogiem”, ma już głębokie odgałęzienia – zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.

Osiągnęliśmy teraz takie stadium dialogu, w którym nasze doświadczenie tego, co wydarzyło się między nami, jest wystarczające, aby zastanowić się nad tym, dzięki czemu ten dialog był możliwy. Są to kwestie metodologiczne, ale mają one znaczenie praktyczne, skoro pomyślna kontynuacja dialogu, a nawet jego poprawa, wymaga tego, byśmy wiedzieli, w jaki sposób był on podtrzymywany, będąc czymś znacznie ważniejszym niż tylko dziełem historycznego przypadku.

Do czego dążyć

Podstawą dialogu są dwa pozytywne warunki wstępne. Po pierwsze, każda ze stron musi pragnąć widzieć drugą w najlepszy możliwy sposób w świetle swej własnej tradycji. Po drugie, ta wizja nie może prowadzić do jakiegokolwiek zniekształcenia tego, co jest prawdą według nauczania każdej tradycji z osobna. Prawdziwy dialog wymaga, by wyznawcy każdej tradycji znaleźli uzasadnienie drugiej tradycji w świetle swojej własnej. Zrozumienie dla innych nie może posłużyć jako rodzaj ucieczki od pełnego zaangażowania wobec autorytetu judaizmu dla Żydów, a chrześcijaństwa – dla chrześcijan.

Czego unikać 

Uczestnicy dialogu żydowsko-chrześcijańskiego muszą starannie unikać pięciu warunków negatywnych, stanowiących niebezpieczne przeszkody teologiczne: sporów, prozelityzmu, synkretyzmu, relatywizmu i triumfalizmu. Samo rozpoznanie tych zagrożeń stanowi wartościowy przyczynek do dialogu. Starannie odgradzając dialog od tych pięciu niebezpieczeństw, z negatywnych przesłanek wyciągamy pozytywne wnioski, co od dawna cechuje myślenie rabiniczne. Z tego, czego robić nie należy, możemy się nauczyć, co robić powinniśmy.

1. Unikanie sporów

Dialog przybiera formę sporu, gdy stronnicy jednej tradycji zakładają, że zaprzecza ona wszystkiemu temu, co utrzymuje druga. To właśnie wydarzało się w tych publicznych debatach w średniowieczu, w których Żydzi i chrześcijanie stawali naprzeciw sobie jako przeciwnicy, a nawet wrogowie. W takiej atmosferze wrogości celem jest bycie zwycięzcą lub przegranym.

Pamięć o tych sporach, które zawsze były prowokowane przez chrześcijańskich władców, mających polityczną władzę nad Żydami, sprawiała, że wielu Żydów wystrzega się nowego dialogu z chrześcijanami. Wielu Żydów wciąż wierzy, że jeśli chrześcijaństwo coś twierdzi, judaizm właśnie dlatego temu zaprzecza. W istocie dla niektórych Żydów judaizm oznacza nic innego, jak tylko nie być chrześcijaninem.

Żydzi muszą zrozumieć, że judaizm i chrześcijaństwo mają wiele wspólnych elementów i zaprzeczanie im jest tyleż zniekształcaniem judaizmu, co chrześcijaństwa. Żydzi muszą zrozumieć, że ci chrześcijanie, którzy w dobrej wierze podjęli dialog z Żydami, nie dążą do pokonania judaizmu. Żydom nawiązującym dialog także nie wolno dążyć do pokonania chrześcijaństwa, nawet w sytuacjach, w których moglibyśmy mieć polityczną lub emocjonalną władzę nad chrześcijanami.

2. Unikanie prozelityzmu

 Dialog przybiera formę prozelityzmu, gdy wyznawcy jednej tradycji usiłują przekonać wyznawców drugiej, że naprawdę mają to, czego tamci cały czas szukają. Prozelityzm ma swe korzenie w nadziei, że przez sam kontakt z przedstawicielami naszej tradycji inni zostaną nawróceni na naszą wiarę.

Prozelityzm jest większym zagrożeniem dla Żydów niż dla chrześcijan, ponieważ chrześcijaństwo może utrzymywać, że zawiera w sobie cały judaizm, a ponadto przenosi go ponad poziom, który osiągnął teraz lud żydowski. Judaizm mógłby twierdzić coś podobnego równie dobrze, jak rodzice utrzymujący, że nastąpili po swych dzieciach.

Nawet jeśli chrześcijanie generalnie mają nadzieję, że cała ludzkość przyjdzie do Kościoła, nie powinni używać dialogu z Żydami jako szczególnej okazji do urzeczywistniania tej nadziei. Dialog musi z szacunkiem uznawać, że tu i teraz różnice między Żydami a chrześcijanami mają większe znaczenie niż elementy wspólne, które dialog uznaje i rozwija. Dialog musi być uzasadniony jako cel sam w sobie i dla siebie i nie może być używany dla jakichś innych planów.

3. Unikanie synkretyzmu

 Synkretyzm jest usiłowaniem zbudowania nowej rzeczywistości religijnej z elementów judaizmu i chrześcijaństwa. Ale żadna tradycja religijna, a w najmniejszym stopniu judaizm czy chrześcijaństwo, nie mogłaby zaakceptować zastąpienia swych podstawowych twierdzeń przez nową religię. Co więcej, budowanie takiej nowej rzeczywistości religijnej zarówno judaizm, jak i chrześcijaństwo musiałyby uznawać za formę bałwochwalstwa.

Prozelityzm jest większym zagrożeniem dla Żydów niż dla chrześcijan, ponieważ chrześcijaństwo może utrzymywać, że zawiera w sobie cały judaizm

W judaizmie i w chrześcijaństwie to Bóg objawia wspólnocie, z którą zawarł przymierze, jak ma być wielbiony, a nie tylko to, że ma On być wielbiony. W istocie to, że nie należy czcić żadnego innego boga, istoty ludzkie – zgodnie z pewnym nauczaniem żydowskim i chrześcijańskim – mogą poznać nawet, zanim otrzymają jakieś szczególne objawienie. Bałwochwalstwo to kult „obcego boga” (el zar). Niewłaściwy kult prawdziwego Boga nazywany jest „obcą służbą” (avodah zarah), co oznacza kult Boga przy użyciu środków raczej stworzonych przez człowieka niż pochodzących z Bożego objawienia.

Judaizm i chrześcijaństwo opierają się na objawieniu. Synkretyzm odmawia podstawowego charakteru objawieniu żydowskiemu lub chrześcijańskiemu, zastępując oba czymś innym. Może on zatem zamienić autentyczny dialog religijny w ideologiczny monolog. Spójność tego dialogu nie może znieść synkretyzmu w jakiejkolwiek postaci.

4. Unikanie relatywizmu

W atmosferze współczesnego sekularyzmu (który możemy też nazwać „relatywizmem”), w której obecnie żyje większość Żydów i chrześcijan, religia jest traktowana w najlepszym razie jako kwestia prywatnych upodobań. Relatywizm jest szczególnie groźny dla dialogu, ponieważ zaprzecza temu, że pewne rzeczy są prawdziwe przez cały czas, wszędzie i dla każdego.

Ale judaizm i chrześcijaństwo tak właśnie twierdzą. Co więcej, te twierdzenia – takie jak „Bóg wybiera Izraela” lub „Bóg wciela się w Jezusie” – są samą istotą judaizmu i chrześcijaństwa. W istocie judaizm wymaga od Żydów, by wybrali raczej męczeńską śmierć niż jego zamianę na cokolwiek innego, nawet tak doń podobnego jak chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo żąda czegoś podobnego od chrześcijan. Męczennicy są gotowi umrzeć za coś, co – jak wierzą – jest najwyższą prawdą, którą można poznać na tym świecie, ponieważ bez zaangażowania na rzecz istnienia prawdy nie można stwierdzić prawdy Boga. Męczeństwo jest zatem ostatecznym wyrazem wiary i stanowi osobiste uznanie powszechnej, uniwersalnej i wiecznej prawdy. Ale wobec relatywizmu, który wszelką wiarę uznaje po prostu za prywatne upodobania, męczennik jest największym głupcem.

Gotowość chrześcijan do przyjęcia żydowskich konwertytów, a Żydów – do przyjęcia konwertytów chrześcijańskich, ukazuje, że obie religie odrzucają relatywizm. Nawet jeśli dialog żydowsko-chrześcijański nie może stanowić okazji do nawracania drugiej strony, Żydzi i chrześcijanie uznają, że nawrócenie jest zawsze pewną możliwością w ramach szerszej rzeczywistości przymierzy, w której uczestniczą Żydzi i chrześcijanie. Żydzi dobrze wiedzą, że chrześcijaństwo jest otwarte dla konwertytów. Ale chrześcijanie muszą zrozumieć, że nawet jeśli Żydzi nie angażują się w ten rodzaj aktywnego prozelityzmu, który uprawia wielu chrześcijan, my też zawsze przyjmowaliśmy konwertytów. Co więcej, większość z nich była uprzednio chrześcijanami. Nawrócenie religijne jest niemożliwe dla relatywisty, skoro dla niego nie istnieją zasadnicze i zrozumiałe różnice pomiędzy religiami.

Dla Żyda największą pokusą jest chrześcijaństwo, a dla chrześcijanina – judaizm. To wyjaśnia, dlaczego Żydzi i chrześcijanie mają tak wiele do omówienia, a także dlaczego w dialogu żydowsko-chrześcijańskim stawka jest tak wysoka

Istnieją poważne powody polityczne i moralne tego, że Żydzi nie angażowali się w prozelityzm. Politycznie był on często niebezpieczny dla Żydów. W przeszłości w chrześcijańskich społeczeństwach obowiązywał nawet jego zakaz. Ponadto prozelityzm pociągał za sobą niebezpieczeństwo, że pojawienie się zbyt wielu osób, których podporządkowanie pełnej władzy żydowskiego prawa było wątpliwe, mogłoby osłabić religijną jedność wspólnoty żydowskiej. Z punktu widzenia moralnego, skoro Żydzi byli przedmiotem tak silnego prozelityzmu ze strony chrześcijan, który tak głęboko nas dotykał, większość z nas czuła odrazę wobec czynienia innym tego samego, zwłaszcza skoro prozelityzm pociąga za sobą oczernianie religii osoby nawracanej. A jednak, mimo tych poważnych zastrzeżeń, żydowska tradycja nigdy faktycznie nie wykluczała prozelityzmu.

Prozelityzm i nawracanie pozostają kwestią sporną zarówno dla Żydów, jak i dla chrześcijan, ponieważ prawda nie jest względna, a zatem zasadnicze roszczenia judaizmu i chrześcijaństwa do prawdy są nie tylko różne, ale wzajemnie się wykluczają. Najwyższa postać uwielbienia Pana Boga Izraela odbywa się albo poprzez Torę i tradycję ludu żydowskiego, albo w Chrystusie i tradycji Kościoła. Wybór dokonuje się w taki właśnie sposób w wyniku historycznego pochodzenia judaizmu i chrześcijaństwa: obie tradycje mają początek w historii Izraela przedstawionej w Biblii Hebrajskiej. Różnice między nami dotyczą przeto tego samego Boga, który po raz pierwszy ukazał się w tej właśnie historii.

Nie można żyć równocześnie jako Żyd i jako chrześcijanin. Można by powiedzieć, że dla Żyda największą pokusą jest chrześcijaństwo, a dla chrześcijanina – judaizm. To wyjaśnia, dlaczego Żydzi i chrześcijanie mają tak wiele do omówienia, a także dlaczego w dialogu żydowsko-chrześcijańskim stawka jest tak wysoka.

5. Unikanie triumfalizmu

Triumfalizmem jest upieranie się, że wyłącznie mojej wspólnocie została już dana nie tylko prawda najwyższa, ale i ostateczna. Triumfalizm zatruwa dialog przed jego rozpoczęciem. My Żydzi ulegamy triumfalizmowi, gdy zakładamy, że chrześcijaństwo nie jest niczym innym niż wypaczoną formą judaizmu. Chrześcijanie ulegają triumfalizmowi, gdy zakładają, że judaizm jest jedynie poprzednikiem chrześcijaństwa. Triumfaliści sądzą, że w obu religiach nie ma elementów wspólnych, które można odkryć, a zatem w dialogu niczego nie można się nauczyć. Jednakże takie twierdzenie jest historycznie fałszywe. Jest także niebezpieczne, ponieważ uniemożliwia nam budowanie obszarów pokoju pomiędzy nami.

Żydowskie i chrześcijańskie oczekiwanie końca czasów zaprzecza triumfalistycznemu założeniu, że różnice między nami są ostateczne. Dla Żydów istnieje czas zwany „dniami mesjańskimi”, chrześcijanie nazywają go „Drugim Przyjściem”. W oczekiwaniu tego czasu, gdy ludzka historia dobiegnie kresu, a na ziemi zostanie ustanowione Królestwo Boże, Żydzi i chrześcijanie oczekują wiekuistego Bożego odkupienia Izraela, całej ludzkości, a nawet całego wszechświata. Koniec czasów to będzie pora, gdy – inaczej niż obecnie – „będzie dla Pana królestwo” (Ab 1, 21).

Co jednak z tymi Żydami, którzy twierdzą, że właśnie na końcu czasów nastąpi oczywisty triumf judaizmu, i co z tymi chrześcijanami, którzy utrzymują, że przy Drugim Przyjściu zatriumfuje chrześcijaństwo? Musimy odpowiedzieć, że sąd ostateczny nad całą ludzką historią jeszcze się nie rozpoczął. „Ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność” (Iz 64, 3). Świat, który ma nadejść (olam ha-ba), ta nadchodząca przyszłość (l’atid la-vo), jest tajemniczy. Leży po drugiej stronie naszego obecnego horyzontu. Dlatego Żydzi i chrześcijanie nie mogą uznawać za ostatnie słowo swych tradycji z przeszłości ani swych wysiłków i różnic w teraźniejszości.

Wesprzyj Więź

Różniące się twierdzenia judaizmu i chrześcijaństwa są jedynie tymczasowe. To, co Bóg uczyni u kresu historii, będzie z pewnością wystarczająco radykalne, by zaskoczyć wszystkich – Żydów, chrześcijan i wszelkich innych, którzy tu i teraz oczekują tego czasu.

tłum. Tomasz Wiścicki

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 5/2001. Jest tłumaczeniem wprowadzenia do książki „Christianity in Jewish Terms”, którą opublikowano wraz z deklaracją „Dabru emet”.

Podziel się

1
Wiadomość