Zima 2024, nr 4

Zamów

Podsadecka: Dyskredytowanie ofiar to stały element obrony sprawców molestowania i pedofilii

Joanna Podsadecka. Fot. Edyta Szalacha

Kościół musi dojrzeć w kwestii reagowania na przestępstwa seksualne. Są w nim osoby, które chcą te bolesne sprawy wyjaśnić, ale potrzeba dużo dobrej woli, by to się udało. I dużo wsparcia dla ofiar, także ze strony społeczeństwa i mediów – mówi Joanna Podsadecka w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.

Pisarka i redaktorka w rozmowie Kamila Sikory w Wirtualnej Polsce opowiada o pracy nad książką „Sztuka czułości”, w której po raz pierwszy przeczytaliśmy relację Barbary Borowieckiej, ofiary ks. Henryka Jankowskiego (jej historię w głośnym reportażu w „Dużym Formacie” opisała niedawno Bożena Aksamit). „Pisałam książkę o ks. Janie Kaczkowskim, a wątek ks. Jankowskiego pojawił się nagle. Wcześniej nie wiedziałam, że to on był oprawcą mojej bohaterki. Barbara Borowiecka zdecydowała się opowiedzieć mi historię swojej przemiany, która dokonała się dzięki ks. Kaczkowskiemu” – relacjonuje. „Kiedy pojawił się wątek ks. Jankowskiego, musiałam posprawdzać wiele szczegółów. Dla mnie ta opowieść od początku była bardzo wiarygodna, wbrew temu co dzisiaj niektórzy próbują sugerować. Niestety, dyskredytowanie ofiar to stały element obrony sprawców molestowania i pedofilii” – dodaje.

Jak zaznacza Podsadecka, opowieść Borowieckiej nie dotyczy tylko zła, wyrządzonego jej przez słynnego prałata. „Jeden ksiądz mocno skrzywdził Basię, to zmieniło bieg jej życia, a drugi pomógł jej leczyć rany. To bardzo istotne. Tak jak to, aby więcej ofiar odważyło się mówić” – zauważa. Wrażliwym duchownym, który chciał i potrafił pomóc, był ks. Kaczkowski. „Jan umiał przekonać Basię, by nie obwiniała się o takie życie. Ona, z uwagi na złe doświadczenia z dzieciństwa, miała zaniżone poczucie własnej wartości. Jan uparcie ją wzmacniał, przekonywał, jak wartościową osobą jest” – mówi.

Autorka książki podkreśla, że jej podstawowym obowiązkiem jest chronienie bohaterów. „Miałam obawy, że jeśli ujawnimy oprawcę Basi, to politycy i ludzie bliscy Kościołowi będą ją dyskredytować. Nie chciałam dodawać Barbarze Borowieckiej cierpień, bo ona miała wystarczająco trudne życie” – przyznaje.

Zdaniem Podsadeckiej „klimat do wyjaśniania historii jest lepszy niż dawniej – kiedyś ofiary pedofilów po prostu lekceważono. Teraz pod pomnikiem w Gdańsku ludzie, którzy przecież nie znają tych pokrzywdzonych, upominają się o prawdę i zadośćuczynienie, a nawet o pomnik dla ofiar pedofilii”.

Wesprzyj Więź

„Kościół musi dojrzeć. Są w nim osoby, które chcą te bolesne sprawy wyjaśnić, ale potrzeba dużo dobrej woli, by to się udało. I dużo wsparcia dla ofiar, także ze strony społeczeństwa i mediów” – mówi dziennikarka.

Autorka „Sztuki czułości” odnosi się do pytań o pojawiający się w jej książce wątek dziecka ks. Jankowskiego, z którego matką w latach 80. spotkała się bohaterka jej opowieści. „Nie mogłam w książce napisać wszystkiego, dla dobra tych osób. To, co mogę powiedzieć: Barbara Borowiecka spotkała się z tą koleżanką wielokrotnie. To kobieta, która nie chce rozmawiać z mediami. Ale wierzę, że obserwując za ich pośrednictwem, jakie wsparcie i zrozumienie płynie od nas dla Barbary, da się przekonać do opowiedzenia swojej historii. To może być koronny dowód w sprawie ks. Jankowskiego” – wyjaśnia.

DJ

Podziel się

Wiadomość