Zima 2024, nr 4

Zamów

Sprawę ks. Jankowskiego można wyjaśniać bez czekania na zgłoszenia ofiar

Pomnik Henryka Jankowskiego w Gdańsku autorstwa Gennadija Jerszowa (2012). Fot. Galeriafart / CC BY-SA 3.0

Wystarczającym powodem rozpoczęcia procedury wyjaśniania sprawy ks. Henryka Jankowskiego przez kurię w Gdańsku może być publiczny wymiar formułowanych przeciw księdzu zarzutów – twierdzą konsultorzy Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski ks. Piotr Majer i ks. Jan Słowiński.

3 grudnia w „Dużym Formacie”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, ukazał się artykuł „Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?”. Bożena Aksamit opisuje w nim świadectwa wykorzystywania seksualnego nieletnich przez ks. Henryka Jankowskiego. Przypomina też sprawę postępowania karnego prowadzonego w związku z oskarżeniami na tym tle przeciw duchownemu w 2004 r., które zostało wówczas umorzone. „Przed gdańskim kościołem św. Brygidy stoi pomnik tamtejszego byłego proboszcza. Wszystko wskazuje jednak, że uwiecznić należy także pamięć o jego ofiarach” – komentuje Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”.

Ks. Krzysztof Szerszeń, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży archidiecezji gdańskiej, mówił 7 grudnia w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną, że zgodnie z „Wytycznymi wstępnego dochodzenia kanonicznego” punktem wyjścia do podjęcia przez niego działań jest zgłoszenie się osoby pokrzywdzonej. – Jak dotąd do archidiecezji nie zgłosiła się żadna osoba z oskarżeniem wobec ks. Jankowskiego – powiedział duchowny, zaznaczając, że każda taka osoba zostałaby wysłuchana. – Nie podejmuje się działań jedynie na podstawie artykułu prasowego, bez zgłoszenia ze strony świadków zdarzeń – dodał.

Teraz w sprawie ks. Jankowskiego wypowiedzieli się konsultorzy Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski:  ks. Piotr Majer – wykładowca UP JPII w Krakowie i ks. Jan Słowiński z UAM w Poznaniu. Zgodnie podkreślają, że z uwagi na fakt, iż zarzuty kierowane są przeciwko zmarłemu, nie wydaje się być zasadne prowadzenie dochodzenia kanonicznego. W świetle 8 pkt. „Wytycznych” sformułowanych przez KEP może być natomiast potrzebne jej wyjaśnienie.

– Kościół powinien zawsze stawać po stronie prawdy. O popełnienie poważnych nadużyć oskarżany jest duchowny, w tym przypadku osoba bardzo znana – mówi ks. Słowiński. – Poznanie prawdy pozwoliłoby Kościołowi na odpowiednie odniesienie się do stawianych zmarłemu kapłanowi zarzutów – zaznacza prawnik. Obaj eksperci zaznaczają, że obroną dobrego imienia Kościoła w tej sytuacji jest aktywne poszukiwanie prawdy.

Księża Majer i Słowiński są zdania, że archidiecezja gdańska, której sprawa dotyczy, nie musi czekać na zgłoszenie się do kurii osób wnoszących jakieś oskarżenia. – Nie jest zasadniczo konieczne, by osoby zgłaszały się z oskarżeniem do biskupa, gdyż w omawianym przypadku nie ma przeciw komu takiego oskarżenia wnosić: osoba wobec której formułowane są zarzuty nie żyje i prawdziwe dochodzenie kanoniczne nie może być prowadzone – wyjaśnia ks. Słowiński.

Wesprzyj Więź

– Jeśli sprawa jest publicznie znana i niepokoi wiernych, to dla rozpoczęcia postępowania wyjaśniającego nie jest potrzebne formalne zgłoszenie i doniesienie – zaznacza ks. Majer. Eksperci podkreślają, że nie ma znaczenia z jakiego źródła biskup „otrzymał wiadomość, przynajmniej prawdopodobną” (por. pkt. 12 „Wytycznych”) o zarzutach wobec zmarłego kapłana. Przypominają, że w dawnym Kodeksie Prawa Kanonicznego istniało pojęcie „ex rumore et publica fama”, czyli „z pogłosek i publicznego rozgłosu”, które wskazywało na zasadność podjęcia stosownych wyjaśnień.

W jaki sposób to wyjaśnienie miałoby praktycznie przebiegać? – Tu nie ma żadnej regulacji. Moim zdaniem należałoby stosować analogicznie przepisy o dochodzeniu kanonicznym, powierzyć tę sprawę albo jednemu kapłanowi albo komisji i działać zdobywając wiedzę przy użyciu wszystkich zdatnych do tego środków, m.in. docierając do świadków i zbierając ich zeznania, jak to się robi normalnie w dochodzeniu kanonicznym – wyjaśnia ks. Majer.

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość

Jak miałaby wyglądać taka komisja? Złożona z samych księży będzie niewiarygodna, chyba że byliby w jej składzie także księża z poza Polski. Na myśl przychodzi mi kardynał Burke, który pełnił taką misję w archidiecezji Guam na Pacyfiku, która skończyła się zdjęciem z urzędu arcybiskupa i nakazem przebywania poza diecezją (ale nie najcięższymi sankcjami kapłańskimi). Bezkompromisowy ws. nadużyć, ale jest konserwatystą, więc nie będzie go mógł dezawuować polski konserwatysta że to niby siepacz Franciszka nasłany na polski Kościół. W tej komisji mogliby być też świeccy, w tym kobiety. Ale jak ich wybrać? Najlepiej wylosować spośród aktywnych członków różnych ruchów kościelnych ze zbioru określonego wg. pewnych zasad – np. wiek powyżej pewnej granicy, wykształcenie wyższe, bo wtedy mniejsze byłoby prawdopodobieństwo niezrozumienia strony proceduralnej postępowania, zakaz zarobkowania w instytucjach kościelnych itd.itp. Może dołączyć też osoby z poza Kościoła, ale nie etyka Magdalenę Środę, tylko osoby znane z wyważania racji. Może jakiegoś rabina, który nie jest znany z uprzedzeń do Kościoła. No może w ten sposób nie wyłoni się idealnego składu komisji, ale zawsze będzie wiarygodniejszy niż tylko i wyłącznie biskupi nominaci. Trafnie zauważyła, czego przyznanie przychodzi mi z trudem, red.D.Wielowieyska z GW – z wyłączeniem abp Głódzia lub jego nominata.