Można było być alkoholikiem, ale nie wypadało być antysemitą. Do inteligencji mógł być przyjęty bez bliższego rozpatrywania sprawy przymierający głodem wykolejeniec życiowy, ale za drzwiami pozostawał carski minister lub generał.
Pisząc o inteligencji polskiej natrafiamy od razu na pewne trudności metodyczne. Od 1914 r. nie tylko sam przedmiot uległ tak znacznym zmianom, że nie mamy pewności czy zawsze mówimy o tym samym zjawisku, [lecz] same nawet wyrazy używane dla jego oznaczenia uległy dużym modyfikacjom. Dlatego najlepiej będzie, jeśli postaramy się przedstawić stan inteligencji polskiej z 1914 r. i następnie rozpatrzyć kolejne zmiany, jakie przyniosły lata następne.
*
W początku obecnego stulecia wyraz ,,inteligencja” zrobił znaczną karierę, przenikając do wszystkich, prawie języków. Termin ten jest pochodzenia rosyjskiego i używany był do oznaczenia pewnych grup społecznych właściwych Europie Wschodniej i Środkowej. W języku francuskim lub angielskim wyraz „inteligencja” używany jest zazwyczaj w cudzysłowie, najczęściej z odcieniem ironicznym, służącym dla podkreślenia, że wyraz ten odnosi się do zjawiska egzotycznego, nieznanego na Zachodzie. W tym sensie odnosi się on przede wszystkim do zjawiska powstałego w XIX wieku w Rosji i w innych krajach wchodzących wówczas, w skład Imperium Rosyjskiego.
Pod carskimi rządami autokratycznymi zamożna burżuazja, a zwłaszcza wolne zawody, wytworzyły rodzaj elity nieco oderwanej od innych grup społecznych. Elita owa oddzielała się od sfer rządowych, w stosunku do których uprawiała stałą opozycję, połączoną nawet z rodzajem bojkotu towarzyskiego. Od ludu, tj. od włościaństwa, robotników i drobnego kupiectwa, dzielił ją dystans klasowy i w jeszcze większej mierze analfabetyzm, w jakim pogrążona była ogromna większość ludności. Użyliśmy tu słowa „elita”, dla podkreślenia charakteru ekskluzywnego ówczesnej inteligencji. Nie trafiano do niej automatycznie ani z tytułu posiadanych dochodów, ani z tytułu stanowiska oficjalnego lub wykonywanego zawodu, ani nawet z racji posiadania dyplomu uniwersyteckiego. O przynależności do inteligencji rozstrzygały inne kryteria: wykształcenie połączone ze znajomością ostatnich prądów społecznych i artystycznych oraz lektura miesięczników literackich, posiadanie poglądów liberalnych i humanitarnych, i wreszcie akceptowanie pewnego rodzaju niepisanego kodeksu obyczajowego, wynikłego z tych poglądów. Można więc było na przykład być alkoholikiem, ale nie wypadało być antysemitą. Do inteligencji mógł być przyjęty bez bliższego rozpatrywania sprawy przymierający głodem wykolejeniec życiowy, ale za drzwiami pozostawał carski minister lub generał.
Wielką swą rolę inteligencja ówczesna mogła odgrywać w pierwszej linii dzięki swej znacznej liczebności i niezależności materialnej. Tak więc na przykład inteligencja przy pomocy swych własnych środków, bez uciekania się do pomocy banków lub ciężkiego przemysłu, utrzymywała znaczną część prasy codziennej i periodycznej, postawionej na bardzo wysokim poziomie moralnym i literackim. Jej wyłącznym tworem była cała literatura piękna, posiadająca w krajach słowiańskich znacznie większy wpływ na formowanie się opinii publicznej niż w starych krajach Zachodu. W niej koncentrowało się całe prawie życie umysłowe i artystyczne. Stara inteligencja była głównym nosicielem idei politycznych i kultury Zachodu, która za jej pośrednictwem przenikała do wschodniej części kontynentu europejskiego. Mimo oporu rządu, w jej rękach znajdowała się większa część wyższych zakładów naukowych, wychowujących nowe pokolenia inteligencji. Z warunków tych zrodził się paradoks społeczny, wywołujący zazwyczaj zdziwienie obcych obserwatorów: oto pod najbardziej autokratycznymi rządami w Europie wytworzyło się i utrzymywało w ciągu kilku pokoleń najbardziej liberalne i pozbawione przesądów społeczeństwo.
Mimo swej roli dominującej w życiu kulturalnym, inteligencja na obszarze imperium rosyjskiego nie posiadała żadnego udziału we władzy. Dla rządu była groźnym żywiołem opozycyjnym, niemożliwym do opanowania przy pomocy aparatu administracyjnego. Dla obserwatorów obcych i dla części socjalistów inteligencja była zbiorem pięknoduchów oderwanych od życia i niezdolnych do odegrania roli politycznej. Ten surowy osąd starej inteligencji rozpowszechnił się dziś dzięki wypadkom późniejszym, szczególnie zaś dzięki temu, że inteligencja rosyjska otrzymała po raz pierwszy udział we władzy w nieszczęśliwych warunkach rządów Kiereńskiego. Niepowodzenie tej próby przeniesienia do Europy Wschodniej zachodnich wzorów politycznych, w które tak długo wierzyła inteligencja przedwojenna, miało doniosłe skutki nie tylko dla oceny, ale i dla dalszych losów inteligencji.
Pod najbardziej autokratycznymi rządami w Europie wytworzyło się i utrzymywało w ciągu kilku pokoleń najbardziej liberalne i pozbawione przesądów społeczeństwo
Wymienione wyżej rysy wspólne łączyły w okresie przedwojennym inteligencję rosyjską z inteligencją polską Królestwa Kongresowego i dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. W granicach tej ogólnej charakterystyki, inteligencja polska posiadała kilka cech odrębnych, które nie pozostały bez wpływu na jej dalsze losy.
Od udziału w wykonywaniu władzy i w administracji publicznej inteligencja polska była jeszcze ściślej wykluczona przez fakt, że od przedstawicieli władzy w osobach gubernatorów rosyjskich dzieliła ją jeszcze odrębność narodowa i pamięć kilku nieudanych powstań, zakończonych drakońskimi represjami. Nadto na terytorium polskim brakło nawet rosyjskich „ziemstw”, pozwalających na pewien niewielki udział społeczeństwa w lokalnej administracji gospodarczej.
Również i skład osobowy różnił nieco przedwojenną inteligencję polską od rosyjskiej. Dla różnych przyczyn w okresie XII-XVIII w. Polska nie wytworzyła większego stanu mieszczańskiego. W wieku XIX do miast polskich zaczęły napływać większe ilości zdeklasowanej szlachty, byłych właścicieli ziemskich wyzutych ze swych majątków przez kryzysy gospodarcze i przez konfiskaty przeprowadzane masowo po każdym powstaniu. Potomkowie ziemian coraz częściej szukali kariery w wolnych zawodach i stanowili znaczną, jeżeli nie przeważną część polskiej inteligencji tego okresu. Dzięki temu składowi osobowemu liberalizm inteligencji polskiej miał odcień nieco bardziej konserwatywny niż liberalizm rosyjski.
Inaczej ułożyły się stosunki w Galicji pod panowaniem austriackim. Inteligencja nie tworzyła tam grupy elitarnej o jasno zarysowanych granicach. Powszechne nauczanie i tanie studia wyższe przyciągnęły do uniwersytetów znaczne rzesze synów chłopów i nawet robotników. Kariery administracyjne stały otworem dla wszystkich, prowadząc w administracji Galicji i nawet w Wiedniu do wszelkich stanowisk oprócz najwyższych, które monarchia habsburska rezerwowała wyłącznie dla osób utytułowanych, pochodzących z rodów arystokratycznych. Najważniejszym ośrodkiem życia kulturalnego był Kraków, w którego murach, dokoła starego uniwersytetu i Akademii Umiejętności, przy znacznym udziale miejscowej arystokracji, wytworzył się rodzaj elity umysłowej, nadającej ton inteligencji galicyjskiej. Dzięki tak znacznemu zróżnicowaniu społecznemu młodzieży wychodzącej z wyższych zakładów naukowych i stałemu otwarciu wentylów społecznych i politycznych, inteligencja galicyjska różniła się znacznie od warszawskiej. Nie tworzyła zwartej grupy posiadającej jednolity kodeks obyczajowy i nastrojonej stale na ton krytyczny w stosunku do istniejącego porządku społecznego i politycznego.
W Poznaniu inteligencja polska była mniej liczna i również nie tworzyła odrębnej grupy społecznej.
*
W żadnej innej grupie społecznej okres wojenny i powojenny nie wywołał tak zasadniczych zmian, jak w inteligencji. Po 25 latach nie zostało niemal ani śladu po starej inteligencji elitarnej, którą staraliśmy się scharakteryzować na początku niniejszego artykułu. Pozostali po niej właściwie tylko jej coraz mniej liczni uczestnicy, wychowani w jej cieplarnianej atmosferze i nieraz z trudem przystosowującym się do zmienionych warunków.
Aby dać obraz przewrotu, rozważmy jego kolejne etapy.
Przede wszystkim wypada powiedzieć, jak odbyła się polska la trahison des clercs[1] i gwałtowna transmutacja liberalizujących artystów i badaczy na ministrów, generałów i nawet dygnitarzy policyjnych. Pewne przesłanki dla tej operacji tkwiły już w inteligencji przedwojennej. Jej nieco pasywne uduchowienie nie pochodziło tylko z wolnego wyboru postawy życiowej. Wolterowska formuła aimer et penser c’est la véritable vie de l’esprit[2] była dla wielu tylko wyrazem rezygnacji, ograniczenia. Ówczesne warunki polityczne zmuszały wszystkich potencjalnych wojowników, dyplomatów i trybunów do pisania sonetów lub medytacji historycznych. Z świadomości tej sytuacji powstało niezwykłe powodzenie wśród inteligencji przedwojennej nauki Georgesa Sorela, inspiratora zarazem bolszewików i faszystów. To powodzenie apologety czynu gwałtownego, które już wówczas zaniepokoiło wielu dobrych ludzi, było jak gdyby pierwszym znakiem, że stara inteligencja, z której już wówczas wyszło tylu sławnych rewolucjonistów, nie była być może ani tak zasadniczo liberalna i humanitarna, ani tak kontemplacyjna i marzycielska, ani tak zwarta moralnie, jak się na pozór zdawało. Przy pierwszym wybuchu walki zbrojnej o niepodległość w 1914 znaczna część inteligencji uległa od razu urokowi czynu. W latach późniejszych budowa własnego państwa w trudnych warunkach powojennych wciągnęła całą prawie przedwojenną inteligencję, wytrącając ją z jej uprzedniej postawy biernego uduchowienia i nadając jej postawę pragmatyczną. Inteligencja typu poprzedniego, dla której zagadnienia moralne i umysłowe stanowiły centralny punkt zainteresowań, zmalała do niewielkiej grupy rozproszonej i zbłąkanej jak gdyby wśród nowej rzeczywistości. Tym zapewne należy tłumaczyć to, że nakłady książek przeznaczonych dla inteligencji są wciąż tak niskie, jakkolwiek uniwersytety wyrzucają corocznie tysiące nowych posiadaczy dyplomów.
Od udziału w wykonywaniu władzy i w administracji publicznej inteligencja polska była wykluczona przez fakt, że od przedstawicieli władzy w osobach gubernatorów rosyjskich dzieliła ją jeszcze odrębność narodowa i pamięć kilku nieudanych powstań
Pochodzenie społeczne inteligencji uległo znacznym zmianom. W pierwszych latach już po zakończeniu wojny Polsce przybyły cztery nowe uniwersytety i pewna ilość innych wyższych zakładów naukowych, ściągających młodzież ze wszystkich warstw społecznych. W ciągu ostatniego dziesięciolecia mówiono wiele o nadprodukcji osób o wyższym wykształceniu. Dopiero w ostatnich latach wskutek kryzysu rolnego i wzrostu kosztu studiów, uniwersytety stały się mało dostępne dla warstw mniej zamożnych a przede wszystkim dla synów chłopów. Ogromna przewaga wśród studiujących synów urzędników i przedstawicieli wolnych zawodów stworzyła pierwsze przesłanki dla powstania w przyszłości czegoś w rodzaju j inteligencji dziedzicznej, trudno jednak na razie ocenić dalsze skutki tej nowej tendencji do izolowania inteligencji od innych warstw społecznych. Jak dotąd, znaczny wzrost liczebny inteligencji obniżył nieco jej poziom. Niektórzy sądzą, że obniżył się również poziom elity inteligencji zmuszonej przystosowywać się do ogólnego poziomu środowiska. Ten aspekt sprawy został szeroko omówiony w książce prof. Leona Chwistka „Zagadnienia kultury duchowej w Polsce” (Warszawa 1933).
Znacznej zmianie uległ również skład zawodowy inteligencji. Przed wojną, zwłaszcza w zaborze rosyjskim, główną część inteligencji stanowiły zawody wyzwolone. Ogromną większość nowej inteligencji polskiej stanowią urzędnicy. W dyskusjach publicznych o młodzieży dzisiejszej często podnoszony jest fakt, że większość absolwentów szkół wyższych poszukuje przede wszystkim posady rządowej i często już od ławy szkolnej posiada „światopogląd emerytalny”. Zjawisko to nie jest zapewne jakąś samodzielną właściwością obecnej młodzieży, ale zdaje się raczej skutkiem długotrwałego kryzysu gospodarczego i przede wszystkim — etatyzacji znacznej ilości dziedzin życia pozostawionych dawniej inicjatywie obywateli. Przeciążenie zawodów wyzwolonych jest tak znaczne, że ostatnio rząd uznał za celowe czasowe zamknięcie dostępu do adwokatury i zmuszenie w drodze ustawy młodych lekarzy do spędzenia kilku lat na wsi.
Przewaga urzędników nad innymi zawodami pociągnęła za sobą doniosłe skutki. Dawna inteligencja oparta o wolne zawody była niezależna materialnie i stąd częściowo pochodziła jej śmiała i bezinteresowna postawa moralna, mająca niegdyś tak wielki wpływ na kształtowanie się opinii publicznej i wychowanie młodzieży, inteligencja o charakterze urzędniczym z natury rzeczy nie może zajmować tak niezależnych postaw ani też reprezentować samodzielnie opinii publicznej. Toteż inteligencja dzisiejsza nie przejęła w spadku po starszym pokoleniu roli miarodajnej instancji krystalizującej opinię i narzucającej ją całemu społeczeństwu.
Powyższe przeobrażenia sprawiły, że inteligencja nie odegrała w ciągu ostatnich dwudziestu lat roli politycznej, do jakiej aspirowała, i do której zdawały się ją predestynować jej losy poprzednie. Już pierwsze wybory do sejmu wykazały, że po swej długotrwałej izolacji inteligencja nie mogła się łatwo przystosować do obyczajów republiki demokratycznej. Stronnictwa demokratyczne obawiały się trochę teoretyków i pięknoduchów i — oprócz szefów stronnictwa — wolały wysyłać do parlamentu wypróbowanych lokalnych działaczy partyjnych. Dzięki temu reprezentacje parlamentarne stronnictw nie posiadały w swym składzie dostatecznej ilości kandydatów na ministrów i nie mogły utworzyć rządów ściśle parlamentarnych. Stara inteligencja, zajęta właśnie organizacją armii i administracji publicznej, z niepokojem patrzyła na wzrost znaczenia i kontroli niekompetentnych wysłanników ludu. Najwykształceńsi jej przedstawiciele nie znajdowali języka zrozumiałego dla ludu i na wiecach byli z reguły pokonywani przez wiejskich kaznodziejów i mówców ludowych. To niespodziewane rozejście się dróg inteligencji i stronnictw demokratycznych, które nie zdążyły jeszcze wykształcić własnej inteligencji potrzebnej do wykonywania władzy, było jedną z głównych przyczyn niepowodzenia w Polsce demokracji parlamentarnej. W następstwie tych pierwszych doświadczeń następne szeregi inteligencji, nawet wychodzącej z ludu, związały coraz bardziej swój los z tworzącą się nową biurokracją i zaczęły być nurtowane przez prądy tzw. faszystowskie.
Wyraz inteligencja znikł dziś z potocznego języka polskiego. Grupa społeczna, do której się niegdyś odnosił, nie istnieje, ale pamięć jej jest jeszcze zbyt żywa, aby nazwę jej stosować do innego zjawiska
Można by zauważyć, że tworząc niemal z niczego początki silnej armii i gigantycznej administracji nowożytnego państwa, inteligencja już odegrała niezwykle doniosłą rolę polityczną. Niektórzy sądzili nawet, że w Polsce po ograniczeniu uprawnień parlamentu nastąpił okres rządów inteligencji. Mniemanie takie jest jednak tylko częściowo słuszne. W swych początkach siła zbrojna i administracja państwowa wyszły z inteligencji, ale do niej już nie powróciły. Nie brak w Polsce wykształconych i inteligentnych urzędników, którzy wypełniają szpalty pism fachowych i dyskutują w swych klubach zawiłe zagadnienia gospodarcze i administracyjne, jakie musi dziś rozstrzygać państwo nowożytne. Często spotyka się wyższych oficerów wychodzących z szeregów starej inteligencji i posiadających bardzo szerokie zainteresowania. Na ogół jednak, urzędnicy i wojskowi biorą coraz mniejszy udział w życiu pozostałej inteligencji, coraz rzadziej zabierają głos w sprawach moralnych i umysłowych, które tak intensywnie zajmowały starą inteligencję.
Wskutek wszystkich tych zmian sam wyraz inteligencja znikł dziś z potocznego języka polskiego. Grupa społeczna, do której się niegdyś odnosił, nie istnieje, ale pamięć jej jest jeszcze zbyt żywa, aby nazwę jej stosować do innego zjawiska. Nowe warunki powołały do życia nowe terminy, jak pracownicy umysłowi i inteligencja zawodowa. Pierwszy z tych terminów pochodzi z ustawy o ubezpieczeniach społecznych, przeciwstawiającej sobie pojęcia pracowników fizycznych i umysłowych. Odróżnienie to biegnie dość niejasną i krętą granicą, zaliczając np. listonosza do pracowników fizycznych i jego kolegę sprzedającego znaczki pocztowe do pracowników umysłowych. Drugi z użytych wyżej terminów, mniej dokładny, oznacza osoby wykonujące zawód wymagający specjalnego wykształcenia, ale nie pretendujące do posiadania szerszego wykształcenia ogólnego i zainteresowań wykraczających poza wykonywanie zawodu. Pojawienie się tego terminu implikuje niejako korzystną ocenę fachowości i lekceważenie dla pięknoduchostwa i dyletantyzmu starej inteligencji. Stary wyraz inteligencja oznaczał zwartą grupę o własnych, autonomicznych kryteriach, pozwalających każdemu członkowi grupy odróżnić bez błędu swego i obcego. Nowe terminy wskazują od razu na rozległość zjawisk, do których się odnoszą, na płynność ich granic i konieczność odwoływania się do zewnętrznych kryteriów formalnych.
Zmiany, jakie dokonały się w inteligencji polskiej, pogłębiają w sposób istotny przeciwstawność pokoleń. Między pokoleniem starszym, wychowanym w specyficznej atmosferze moralnej, tak ściśle uporządkowanej pod względem wartości, i między pokoleniem młodszym, wychowanym w zamęcie okresu przejściowego, istnieją różnice inne niż sama tylko różnica wieku.
Streszczając nasze rozważania, powiemy, że inteligencja polska nie wyszła jeszcze z okresu przejściowego. Na krótkiej przestrzeni dwudziestu pięciu lat przeszła ona przez kilka wielkich wstrząsów. Stara inteligencja została nagle zdekompletowana przez exodus ludzi czynu i następnie powiększona wielokrotnie przez dopływ nowych członków, rekrutowanych na podstawie innych kryteriów. Zmienił się radykalnie jej skład społeczny i zawodowy. Dopóki nie wymarło lub nie poszło definitywnie na emeryturę pokolenie przedwojenne, inteligencja polska składać się będzie zawsze z dwóch dość odmiennych formacji. Ostateczne ukształtowanie się wielkich rzesz młodej inteligencji wymagać będzie z natury rzeczy dłuższego czasu.
Przejściowy, dotąd trudny do ustalenia charakter dzisiejszej inteligencji, skierował obecnie powszechne zainteresowanie na pokolenie najmłodsze, wraz z którym, jak zwykle po wielkich wstrząsach, przyjdzie zapewne okres stabilizacji, zaznaczającego się już w innych dziedzinach powrotu do tradycji i inwentaryzacji spadku kulturalnego po pokoleniach minionych.
[1939]
Fragment książki Jerzego Stempowskiego „«Bez tytułu» oraz inne publikacje nieznane i zapomniane 1925-1939”.
[1] la trahison des clercs – (fr.) zdrada klerków.
[2] aimer et penser c’est la véritable vie de l’esprit – (fr.) kochać i myśleć, to jest prawdziwe życie umysłu.