Klerycy w seminarium siedzą w zamkniętej strukturze, mają wszystko podstawione pod nos i jeszcze im się pakuje do głowy, że są wyjątkowi. Po czym wychodzą na ambonę, mają dwadzieścia pięć lat, przekonanie, że wiedzą, jak ludzie powinni żyć. A z dołu, spod ambony widać tony mleka pod nosem – mówi ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Magazynem Deon.pl.
Z księdzem Grzegorzem Strzelczykiem rozmawiał Michał Lewandowski. Wywiad ukazał się 30 października w Magazynie Deon.pl.
Rozmowa dotyczyła obecnego kryzysu w Kościele. Według katowickiego teologa jego źródła sięgają głębiej niż aktualna sytuacja. Ksiądz Strzelczyk postawił diagnozę, że „po 1989 roku Kościół w Polsce się rozsiadł i konsumował zwycięstwo. Był tak zajęty tym konsumowaniem, że nie był za bardzo w stanie zobaczyć tego, co już jawiło się na horyzoncie”. Było to „lenistwo związane z tym, żeśmy się obżarli i nie chce nam się ruszać. To było pyszne zadufanie, że od tego momentu jesteśmy najlepszym Kościołem na świecie, a ten «zgniły Zachód to sobie wszystko rozwalił, więc patrzcie, jak u nas to kwitnie». No i myśmy wydali Jana Pawła II. A tu «nagle» się okazało, że to kwitnięcie to są te ostatnie dwa dni wiosny”.
Jak zwrócił uwagę teolog, największy problem na linii świecki – duchowny polega dziś na tym, że księża mają zupełnie inną codzienność, i to od pierwszych lat seminaryjnej formacji. „Jak kleryk ląduje w seminarium, to zostaje wyłączony z normalnych trosk jego rówieśników. Oni wtedy walczą o byt. Muszą utrzymać się na studiach, wychodzą z domu, przechodzą na samodzielność, muszą ogarnąć mnóstwo rzeczy: mieszkanie znaleźć, żonę znaleźć, męża znaleźć. Niektórzy zdążą spłodzić potomka. A te chłopaki siedzą w zamkniętej strukturze, mają wszystko podstawione pod nos, nie mają tego doświadczenia rozruchu i jeszcze im się pakuje do głowy, że są wyjątkowi. Po czym wychodzą na ambonę, mają dwadzieścia pięć lat, przekonanie, że wiedzą, jak ludzie powinni żyć. A z dołu, spod ambony widać tony mleka pod nosem” – mówił. „Spora część na szczęście się orientuje, bo jak gorliwie duszpasterzują, to dopuszczają do siebie ludzi i to pozwala dojrzewać. Ale można nie pójść w tę stronę, bo jak już są na tym probostwie, to mają przecież pensję ze szkoły, z której nie muszą utrzymywać dzieci, płacą symboliczne pieniądze za mieszkanie, symboliczne pieniądze za jedzenie itd. Zostaje wielkie kieszonkowe. I tutaj się rozjeżdżamy bardzo mocno. Jeżeli zaczynamy mówić ludziom, jak mają żyć, a sami nie dotknęliśmy nawet tego, ile co kosztuje, to odzywa mi się głos Jezusa w głowie: «wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia, a sami palcem ich nie chcą tknąć» – stwierdził.
Według księdza Strzelczyka problemem jest także niedojrzałość osób, które zgłaszają się do seminarium. „Mamy do czynienia z niedojrzałymi chłopakami, którzy przychodzą do seminarium, a struktura, którą zastają, jest nieraz słabo przygotowana do tego, żeby ich wychować. Naszym największym zadaniem jest teraz to, żeby doprowadzić tego chłopa do dojrzałości” – powiedział. To z kolei, zdaniem teologa, stawia pytania, czy nie powinno się w Kościele bardzo radykalnie przebudować modelu kształcenia seminaryjnego. Ten obecny bowiem „utrwala niedojrzałość, zamiast prowadzić do dojrzałości”.
DJ
Ksieza z SSPX nie cierpia na takie luxusy
Pewno rzeczywistość seminaryjna takie ryzyko ze sobą niesie, ale z drugiej strony te konfrontacje seminarium – świat są dużym uproszczeniem, jeśli wręcz nie banalizacją. Czy szukanie drugiej połówki, spłodzenie potomka i walka o byt ekonomiczny gwarantują dojrzałość? Wyjdźmy na ulice, a może jeszcze trochę dalej: bliżej rozwodowych sal, sądów kościelnych, psychoterapeutycznych kozetek, domów samotnych matek, banków z kolejkami nieodpowiedzialnych kredytobiorców…. Niedojrzałości jest pełen dziś cały świat i o wiele bardziej niż instytucjonalne, ma ona jednostkowe korzenie….
Dziękuję za ten artykuł. Bardzo trafny i uderzający w sedno, bo przecież chodzi nam o dobro Kościoła i jego ewangeliczną metamorfozę …
A jezeli na terenie ich parafii nie ma szkoly, nie uczą, bo pierszeństwo mają katechetki, które po znajomości z wojtem mają dodatkowo jakieś rysunki czy techniczne, intencji w tygodniu brakuje , wiernnych jest nieco ponad 800, a z tego 10 procent chodzi regularnie do kosciola, w srodku lasu, z rozpadającym sie autem, z dojazdowa kaplicą , bez obiadu miesiacami, bo nikt we wsi nie będzie gotowal klesze, bez ministrantów, bez kościelnego, z trudnością oplacającego podatki . Widocznie ks. Strzelczyk rozmawia tylko z “najprzewielebniejszymi” księżmi i o takich jeżdzi. Zapraszam do siebie, zobaczy jak się duszpasterzuje , kiedy sie jest księdzem, gospodynią, kościelnym i ministrantem na raz. Ks . Stzrelczyk chyba spadl z innej planety albo celowo ukazuje jedną stronę medalu. Jak jest tak dobrze , to dlaczego nie jest proboszczem???
Drogi Księże Adamie! Obawiam się, że Ksiądz nie zrozumiał w ogóle artykułu ks. Strzelczyka! On nie wspomina nic o luksusach proboszczów na prowincji, tylko o niedojrzałości kleryków w dużych ośrodkach. To zupełnie inna para kaloszy, jedno do drugiego ma się nijak! Mogę wymieniać parafie, albo całe regiony, gdzie wikarym nic się nie chce, a jak zdarzy się jeden rodzynek, w diecezji, który chce zrobić coś więcej dla Ewangelizacji, to cala reszta “współbraci” w kapłaństwie wszystkie psy na nim powiesi, że “karierowicz”, albo że “dla kasy” to wszystko robi. Nic a nic nie zmyślam, z bliska się temu przyglądałem, z bardzo bliska. Więc jeśli jakiś kapłan ma odwagę dopominać się o rachunek sumienia naszych hierarchów, odpowiedzialnych za formację kapłanów – to wspaniale! Ja wolę, żeby reformę kościoła robił Strzelczyk, niż Smarzowski. A ksiądz nie? Czy może wszystko robimy genialnie i nic nie musimy poprawiać? Pozdrawiam
Podpisuję się obiema rękami…!!!
Ksiądz Strzelczyk postawił trafą diagnozę problemu wśród księży. Gdyż wszystko zaczyna się w seminarium, a nawet podziałałbym głębiej, iż już w rodzinie. Bardzo inteligentnie pokazał Smarzowski w klerze, który przyznam jest przekoloryzowany, jendak pokazuje że księża biorą się z rodziny gdzie przejmują zachowania jak nadużywanie alkoholu etc.. Od rodziny zależy jaki będą księżmi, a w seminarium albo bardziej zrobią się leniwi albo wręcz przeciwnie podejmą wyzwanie. Jendak gdy tylko środowisko zauważy iż ktoś jest “inny” gdyby tlyko mogli to by “zjedli” współbrta i znam wiele takich przypadków. Jak uda się “przetrwać” seminarium zostają wyświęceni na księży. Zamknięci na ludzi i nie ma się co dziwić że w kościele pustki, brak ministrantów jak siedzą na plebanii odizolowani od swoich wiernych. Skąd się to bierze? Seminarium kształtuje w nich takie postawy… tak jak niemowlę, które uczyć się zachowań od rodziców, a przecież podczas formacji seminaryjnej to jest dla nich jakby rodizna. Gyby wyszli do ludzi… więcej ludzi się pojawiłoby się w kościele na mszy, gdyby zachęcili bardziej dzieci i młodzież byliby i ministranci I schola.( podam przykład z mojego otoczenia : był ksiądz X w wiejskiej parafii gdzie mieszka może mnie niż 1000 osób, który wychodził do ludzi. Jaki był efekt? Na mszy pełny kościół, 60-70 ministrantów, po kilku latach biskup zaproponował mu zmianę parafii ( wiadomo że proboszcozwie z biskupem są jak dobrzy znajomi i gdy tlyko o coś poproszą jedt im to w większości przypadków dane) w końcu nastąpiła zmiana nowego proboszcza. Po trzech miesiąch gdy ludzie “sprawdzali” jaki jest czy jest otwarty czy też zamknie się na plebanii skończyło się tym że na mszy stopniowo pojawiało się mniej ludzi aż w końcu została garstka, ministranci? Zostało może z 10, schola? rozpadła się. I tutaj jest znakomity przykład niedojrzalosci wśród duchownych. Jeżeli chodzi natomiast o dobrobyt, większość księży i mówię tutaj zarówno o tych wiejskich lub miejskich jeździ autami koszrujacymi 100 tysięcy złotych w górę i to nie jakimiś niszowymi markami tylko markami typu Audi, Skoda, klasy premium,BMW nie wybierają bo za bardzo rzuca się w oczy (sam na własne oczy wiedziałem jakie auta stoją pod kościołem gdy na pogrzeb przyjechało z 70 księży, same najnowsze modele, tych starszych było z 10% i co ciekawe należały do księży w wieku 70 lat.). Co do mszy też jest to ciekawy temat, podobno nie ma cennika a jendak gdy idzie się zamówić mszę poproszę tyle i tyle a biskup Rzymu czyli papież naucza:”Ile mam zapłacić za mszę, aby odczytane zostało podane przeze mnie imię?” – pytał Papież, po czym odpowiedział: “Nic. Zrozumiano? Nic. Za mszę się nie płaci, msza to ofiara Chrystusa, która jest bezinteresowna” – podkreślił Franciszek, i dodał, że : “Jeśli chcesz ofiarować datę, zrób to, ale nie płaci się”
(mówię o swoim deknacie nazwijmy to wiejsko – miejski), do tego msza na tygodniu trwa max 20min to i tak jest dobrze bo księdzu się spieszy aby szybciej, a najciekawszy tekst jaki usłyszałem, kiedy zegar się spieszył, żeby ustawić poprawnie bo On nie zgadza się Mu z planem że o tej godzinie musi być komunia….Co do kościelnego czy organisty to też jest ciekawy temat gdyż w dwóch lat przewinęło się w mojej parafii 3 kościelnych. Powód? Musieli wykonywać pracę na plebanii i być na każde wezwanie proboszcza. Jendak w parafiiach obok gdzie mieszka jezce mniej ludzi nie ma kościelnego i jakoś księża sobie dają radę bez problemu. Także tak jak ks.Strzelczyk wspomniał albo po seminarium się “budzą” albo są “nijacy”.
Żeby nikt mi nie zarzucił, że nie wiem o czym mówię jestem “jeszcze” (gdyż to co się dzieje w kościele zaczna mnie odpycha od kościoła ja to nazywam przez duże K czyli największej “firmy” świata ale w kościele przez małe k czyli wspólnoty ludzi wierzących trwam),ministrantem z 11-to letnim,”stażem” dlatego mogę powiedzieć że znam środowisko księży dość dobrze. Do tego znam z 40 księży oraz wielu kleryków. Pragnę dodać że jest to moja subiektywna ocena tekstu i całej sytuacji.
Jeżeli jest tak, jak Pan pisze, to gdzie tu jest wspólnota? Gdzie chrześcijańskie braterskie wsparcie i życie w Chrystusie?
Jest Pan dla tych ludzi naprawdę “klechą”?
To przekonanie albo przypuszczenie?
Akurat tu widzę ten punkt, o którym mówi ks Strzelczyk : pochodzenie do siebie na wysokości oczu. Może jest Pan biedniejszy materialnie niż “owce”, czyli przeciwnie niż w przykładzie ks S z seminarzystami, ale wyzwanie polega na spotkaniu i budowaniu więzi z i miedzy ludźmi. Wejścia w ich codzienność, nawet jak początkową zapłatą będzie dalej samotność.
I przypuszczam, że z myślą o ludziach w panu podobnej sytuacji myśli ks S proponując zorganizowanie miejsc pomocy, wsparcia dla księży w trudnych fazach wybranej drogi.
Nie ma się co zżymać, tylko śmiało się rozejrzeć i przemyśleć swoje położenie.
Każda działalnośc wymaga kalkulacji. TAk jak w Piśmie, liczymy swoje wojska, budujemy fundamenty na skale a nie na piasku. W Polsce jest obecnie ok 36 mln ludzi, księży 34 tys, plus ok 800 kościołów zakonnych. JAkby nie liczyć 1000 osób na księdza, z tego stale praktykujących 30 proc a więc 300 osób, z czego 150 dorosłych, 75 gospodarstw domowych. Żeby utrzymać księdza na poziomie średniej krajowej każda z tych dorosłych osób musi zapłacić po 30 zł miesięcznie, dodatkowo na potrzeby parafii (ogrzewanie, remonty, zakupy) drugie tyle. czyli z gospodarstwa domowego 120 zł miesięcznie. Nierealne? Dlatego właśnie Kościół w Polsce, zwany Katolickim obsiadł państwo i doi je z podatków, pensji nauczycieli religii, żąda dotacji za usługi polityczne, pobiera największe dotacje z Unii Europejskiej do ziemi, jest praktycznie zwolniony z danin i podatków itp. W normalnym przedsiębiorstwie nazywa się to “przeinwestowanie”. Kler i kościoły i nauka religii powinny być utrzymywane wyłacznie przez wierzących, państwo może dopłącać co najwyżej do konserwacji zabytkowych budowli. Ale Kościół broni się przed wprowadzeniem podatku kościelnego, bo ten wykazałby mizerię posiadania rządu dusz.
To wyjedź na misje. To szybko leczy z narzekanctwa.
Mój komentarz bedzie czekal na moderację do Bozego Narodzenia, bo “nieprawilny”…
Drogi Mateuszu,
może w wielu sprawach masz rację, ale ja nie wiem jak wyjść do ludzi, którym nie podobał się ani jeden z dotychczasowych proboszczów i góra po 5 latach prosili na kolanach o zmianę. Czy to znaczy, ze wszzyscy są do niczego? A moze parafianie, tez powinnni zastanowić sie nad sobą? Jak wyjsć do ludzi, co do których Pan sie uśmiechnie, a oni na drugi dzień w sklepie komentują, ze coś z Panem nie tak, bo sie Pan byle kiedy smieje. A jak Pan się nie usmiechnie, to powiedzą, ze coś z Panem nie tak, bo Pan zbyt ponury. Nie wiem, skąd Pan [pochodzi, ale są jeszcze takie rejony w Polsce, że ludzie są tak strasznie ciemni, ze uważają jak w 19 wieku, ze z ksiedzem się nie rozmawia. No i że ksiadz ma byc na każde ich życzenie i żadanie. Zaprowadziłem klęczenie do Komunii św., oczywiście nie wszytskim musialo sie podobać, ale ten fakt spotkal się z nienawiscią, jakbym zlikwidował msze czy pogrzeby. Ja wiem, ze wierny ma swoje prawa, ale mnie uczono,z e o porządku liturgii decyduje proboszcz. Zresztą wNiemczech to wierni rzadzą parafią a i tak coraz mniej ludzi chodzi do kościołów, więc myślę, ze nie tylko w otwartości ksieży jest problem.
Drogi Księże Adamie,
pierwsze co chiałbym powiedzieć to to że bardzo doceniam to, iż Ksiądz odważył się napisać “ale ja nie wiem jak wyjść do ludzi..” gdyż nie wielu współbraci by to zrobiło powiedzmy publicznie. Jeżeli chodzi o ludzi to wina też leży po ich stronie, nie zaprzeczam gdyż nie raz słyszałem jakie rzeczy potrafią opowiadać i bujdy puszczać. Taki przykład ” koleżanka poszła do kościoła z sisostrzencem do Kościoła i w najbliższym czasie dowiedziała się o płotce że to jej dziecko”. A jeżeli chodzi o to czemu ludzie unikają księży według tego co słyszałem od ludzi niezależnie w jakim wieku ( powtarza się to stale) to pieniądze i majątek księży; nauczanie o życiu małżeńskim pomimo tego że nie mają rodziny; kapłaństwo uważają jako praca – przyjść odbębnić i pójść ( to są główne zarzuty przeciwko księżom) i może tutaj warto szukać odpowiedzi niechęci.
Ps. z chęcią zamieniłbym z Księdzem kilka słów – jeżeli Ksiądz ma ochotę mój adres e-mail to thinker20th@gmail.com
Księże Adamie, to dobrze, że co 5 lat zmienia się proboszcz w tej parafii. Jest szansa, że każdy ksiądz pozna jej realia. A to może być otrzeźwieniem. Z drugiej strony co z Waszą miłością braterską? Innym księżom nie zależy na dobru Księdza?.Przecież tę jedną w miesiącu intencję mogliby Księdzu przekazać. Czy się mylę? To samo z wiernymi. Gdzieś Ksiądz wcześniej był, na jakiejś parafii.I co? Nie interesują się Księdza losem? Biję się w pierś. Mam znikomy kontakt z księżmi, którzy byli w mojej parafii. Za to wspieram jednego, który jest w podobnej do Księdza sytuacji. Dlatego podpowiadam, może Ksiądz przyjmować intencje mszalne i wypominki spoza parafii. Może Ksiądz też o nie prosić. To nie wstyd, choć lekko nie będzie, ale jak Ksiądz nie da okazji do pomocy sobie to ktoś nie będzie miał okazji do pomagania. A może na nią czeka. Też chętnie bym z Księdzem porozmawiała.
Przypominam się. Wciąż szukam kontaktu z Księdzem.
Niedojrzalosc księży w kościele jest bardzo łagodną próbą wyjaśnienia kryzysy w kosciele. Moim zdaniem to co ludzi najbardziej oddała od ksiezy i kościoła jest jego brak wiarygodnosci w kontekście tego co mówi a tego co robi. Brakuje prawdziwych nauczycieli którzy nie mają podwójnych standardów. Ludzie nie będą słuchać nakazów jak żyć kiedy widza że ich nauczyciele mają sami z nimi problem. Na pewno aura siedzących na piedestale eminencji w zlotych szatach i kadzidlach nie pomaga słuchać o Chrystusie który urodził się w stajence…
Młody wiek seminarzystów być może też ma znaczenie? Na pewno przesądza o wstępnej niedojrzałości seminarzystów, a także może być zbyt wczesny na świadome podejmowanie decyzji wiążącej na całe życie.
Parę dni temu sprawdziłem rozkład dnia na stronach internetowych prawie wszystkich seminariów w Polsce.W ani jednym nie odmawia się Różańca świętego.Jak chcecie wychować dobrych kapłanów bez opieki Matki Bożej.
Pamiętam jak mój brat był w seminarium w latach dziewięćdziesiątych uprawiali ogród hodowali krówki świnki. teraz zostało tylko wspomnienie i trawniki.
na zachodzie sa podatki dokosciola i dlatego duzo odchodzi z kosciola, bo te podatki sa duze, to nie jest niewiara lecz kasa,a jak ktos nie zaplaci toprzyjdzie komornik i przeliczy tyyyyyyyyle rzeczy za taaaaaaaakie maleceny ze polowe mu z domu zabiotra ,na zachodzie tylko caritas zbiera pieniadze w kosciele , lsieza niezbieraja zadnych tac, i jak rowniez pieniadze za zakupione MSZE Swiwtw ksieza nie dostaja z tego nic kazdy ksiadz ma konto w banku i tam wplywa mu miesieczne wynagrodzenie