Jan Paweł II potrafił połączyć świadomość wielkich różnic i historycznych napięć między islamem a chrześcijaństwem z otwartością na muzułmanów, a nawet gotowością uczenia się od nich.
My, chrześcijanie i muzułmanie, mamy wiele rzeczy wspólnych, jako wierzący i jako ludzie. Żyjemy w tym samym świecie, naznaczonym wieloma znakami nadziei, ale również wieloma znakami budzącymi obawy. Abraham jest dla nas tym samym wzorem wiary w Boga, poddania się Jego woli i ufności w Jego dobroć. Wierzymy w tego samego Boga, Boga Jedynego, Boga Żyjącego, Boga, który stwarza świat i swoje stworzenia doprowadza do doskonałości.
A więc moja myśl zwraca się do Boga i ku Niemu wznosi się moje serce; i o Nim samym pragnę do was przede wszystkim mówić; o Nim, gdyż w Niego wierzymy, wy, muzułmanie, i my, katolicy. Ale chcę również mówić do was o wartościach ludzkich, które w Bogu mają swoją podstawę. […]
Przychodzę do was jako wierzący. I chciałbym całkiem po prostu dać tutaj świadectwo temu, w co wierzę i czego pragnę dla szczęścia moich braci, ludzi, i temu, co na podstawie doświadczenia uważam za pożyteczne dla wszystkich.
Jan Paweł II, spotkanie z młodzieżą muzułmańską w Casablance, 1985
Z islamem nie łączą chrześcijan więzi tak ścisłe, wręcz wewnętrzne, jak z judaizmem. Jednak także w tej dziedzinie można wskazać wiele wspólnego. Trzeba tylko chcieć dostrzegać – oprócz tego, co dzieli i różnicuje – również to, co łączy. Jan Paweł II chciał widzieć te wspólne aspekty. W swoim pontyfikacie zdecydowanie wyróżnił islam spośród innych religii niechrześcijańskich, torując tym samym drogę trialogowi trzech religii monoteistycznych.
Podjęcie dialogu z muzułmanami nie było autorskim pomysłem papieża Polaka, lecz stanowiło wyraz wierności wskazaniom II Soboru Watykańskiego. W Deklaracji o stosunku Kościoła katolickiego do religii niechrześcijańskich sobór wzywał wszystkich – pomimo wielowiekowych sporów i narosłej na przestrzeni stuleci wrogości dzielącej obie religie – „aby zapominając o tym, co było, czynili szczere wysiłki zmierzające do wzajemnego zrozumienia i dla dobra wszystkich ludzi dbali wspólnie o sprawiedliwość społeczną, dobro moralne, a także o pokój i wolność”. Sobór wskazał też wiele elementów wspólnych dla obu religii.
Tą drogą poszedł Jan Paweł II, gdy jako pierwszy w historii papież w 1985 roku w Maroku, na prośbę króla tego muzułmańskiego kraju, zwrócił się z przesłaniem do licznie zgromadzonych młodych muzułmanów. Sam wspominał później to spotkanie nie tylko jako bezprecedensowe, ale również ze względu na otwartość i zasłuchanie uczestników. Wygłoszone wówczas przemówienie stało się zapowiedzią i zarazem programem późniejszego zaangażowania papieża w tej dziedzinie. Islamska młodzież usłyszała rozważania o wspólnym dziedzictwie wiary w Boga, o wezwaniu do wspólnego świadczenia o Bogu, o potrzebie wspólnego świadectwa o godności człowieka, o odpowiedzialności za budowę bardziej ludzkiego świata, o życiu w świecie pluralistycznym i solidarnym, o wolności religijnej oraz o znaczeniu rozwoju intelektualnego i duchowego.
Czy kościelni przywódcy będą potrafili przekonywać na rzecz takiej postawy wobec muzułmanów, jaką uosabiał Jan Paweł II?
Przytoczony na początku tego rozdziału fragment przesłania do młodzieży muzułmańskiej ukazuje, co wedle Jana Pawła II stanowiło podstawowy zrąb wspólnoty między wyznawcami obu religii: dziedzictwo Abrahama, wiara w Boga Jedynego i wspólne człowieczeństwo, a tym samym odpowiedzialność za przyszłość ludzkości.
O różnicach między chrześcijanami a muzułmanami papież też oczywiście wówczas mówił, w charakterystyczny sposób nazywając je jednak tajemnicą: „my, chrześcijanie, wierzymy, że Jezus wprowadza nas w wewnętrzne poznanie tajemnicy Boga i w synowską wspólnotę Jego darów, tak że uznajemy w Nim i głosimy Pana i Zbawcę. To są ważne różnice, które możemy przyjąć z pokorą i szacunkiem, w duchu wzajemnej tolerancji; jest w tym tajemnica, co do której – jestem tego pewny – Bóg nas kiedyś oświeci”.
Wbrew rozpowszechnionej dzisiaj opinii Jan Paweł II nie ukrywał różnic w relacjach z islamem ani nie bagatelizował kwestii wolności religijnej katolików w krajach muzułmańskich. Różnice opisywał jednoznacznie i był za to krytykowany przez islamskich intelektualistów. Pisał, że w Koranie dokonał się „jakiś proces redukcji Bożego Objawienia”. Podkreślał, że Bóg Koranu, choć „obdarzany zostaje najpiękniejszymi imionami, jakie zna ludzki język”, jest ostatecznie Bogiem pozaświatowym: „pozostaje tylko Majestatem, a nie jest nigdy Emmanuelem, Bogiem-z-nami”. Wskazywał na to, że w islamie nie ma dramatu odkupienia – krzyża i zmartwychwstania. Krytykował również ostro fundamentalizm islamski i narzucanie „prawdziwej religii” wszystkim obywatelom krajów o większości muzułmańskiej.
Kwestia tkwi w proporcjach, a może jeszcze bardziej w tonie, którym Jan Paweł II wygłaszał te uwagi, i w ogólnej postawie, jaką one wyrażały. Papież, w przeciwieństwie do swych krytyków, potrafił połączyć świadomość wielkich różnic i historycznych napięć między obu religiami z otwartością na innych, a nawet gotowością uczenia się od nich. W ten sposób pisał w książce „Przekroczyć próg nadziei” choćby o modlitwie wyznawcy Allaha, „który bez względu na czas i miejsce pada na kolana i pogrąża się w modlitwie”, przez co „pozostaje wzorem dla wyznawców prawdziwego Boga”.
Największe znaczenie dla rozwoju wzajemnych relacji miał pobyt Jana Pawła II w meczecie Umajjadów w Damaszku w maju 2001 roku. Była to pierwsza w historii wizyta papieża w domu modlitwy muzułmanów. Jan Paweł II nieprzypadkowo zatem mówił wiele o modlitwie do Boga Jedynego oraz o roli meczetu i kościoła w kształtowaniu tożsamości religijnej. Wyraził też gorące pragnienie: „aby muzułmańscy i chrześcijańscy zwierzchnicy religijni i nauczyciele przedstawiali nasze dwie wielkie społeczności religijne jako wspólnoty w pełnym szacunku dialogu, a nigdy jako wspólnoty w konflikcie. […] aby młodzi uczyli się dróg poszanowania i porozumienia i aby nie nadużywali religii dla szerzenia lub uzasadniania nienawiści i przemocy”.
Niestety, już cztery miesiące później – po ataku islamskich terrorystów na World Trade Center w Nowym Jorku – cały świat zaczął mówić o konflikcie cywilizacji muzułmańskiej i chrześcijańskiej. W wypowiedziach Jana Pawła II mimo coraz większego napięcia bardzo mocny był akcent zdecydowanie inny. Papież robił wszystko, co mógł, aby konfliktu tego, a zwłaszcza późniejszej wojny w Zatoce Perskiej, nie interpretowano jako walki na tle religijnym. Krytykował terroryzm i fundamentalizm, potępiał przemoc i wykorzystywanie religii do uzasadniania przemocy, ale nie zgadzał się na stawianie znaku równości między islamem a terroryzmem. Nic dziwnego, że po jego śmierci, jak pisała Agata Skowron-Nalborczyk, „także muzułmanie wyrażali swój żal i mówili, że odszedł Abuna (dosł. «nasz ojciec» – arabski termin, którym określa się księży)”.
W Polsce istnieje piękna, ponad 600-letnia tradycja pokojowej obecności muzułmanów, Tatarów. Wielu z nich to polscy patrioci. Mają oni życzliwy stosunek do chrześcijaństwa i chętnie przyjmują zaproszenia do wspólnych spotkań. Rzecz jasna, w ostatnich latach wraz z imigrantami pojawiają się w naszym kraju również bardziej radykalni wyznawcy islamu. Przyjazna tradycja tatarska wciąż jednak pozostaje głównym nurtem islamu w Polsce.
Z pewnością muzułmanów będzie w Polsce przybywało. W jaki sposób katolicka większość ich przyjmie? Czy hasła chrześcijańskie nie pojawią się na protestach przeciwko budowie meczetów? Czy kościelni przywódcy będą potrafili przekonywać na rzecz takiej postawy wobec muzułmanów, jaką uosabiał Jan Paweł II?
Aby usprawiedliwić niechętne nastroje wobec wyznawców islamu, wskazuje się niekiedy w Polsce na pewną zmianę tonu, jaka nastąpiła w Watykanie za pontyfikatu Benedykta XVI. Nie wnikając w szczegóły, trzeba jednak stwierdzić, że – przy innym rozłożeniu akcentów – o rezygnacji z dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego nie ma mowy. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w ciągu pięciu lat swojego pontyfikatu Benedykt XVI odwiedził meczet już trzy razy, podczas gdy Jan Paweł II przez dwadzieścia sześć i pół roku był w muzułmańskim domu modlitwy tylko raz.
Z pewnością aktualna pozostaje diagnoza papieża Polaka, że współczesny świat pilnie potrzebuje chrześcijańsko-muzułmańskiej współpracy dla dobra ludzkości podjętej w imię wiary w Boga, potrzebuje przykładów wzajemnego przebaczenia i budowania autentycznego pokoju. „Wierzę, że dziś Bóg zachęca nas do zmiany dawnych nawyków. Mamy się szanować, a także pobudzać się wzajemnie do dobrych dzieł na drodze Bożej”.
PYTANIA
Jan Paweł II pragnął widzieć chrześcijaństwo i islam „jako wspólnoty w pełnym szacunku dialogu, a nigdy jako wspólnoty w konflikcie”. Jaki obraz staje mi przed oczyma, gdy myślę o muzułmanach: pobożny człowiek bijący pokłony Bogu czy terrorysta?
Jak patrzę na dialog katolicko-muzułmański podejmowany w Polsce i na świecie? Czy widzę w nim nadzieję na budowanie lepszego świata; czy raczej uważam, że niesie on zagrożenie dla naszej tożsamości; czy może jest on, według mnie, przykrywką dla planów inwazji religijnej i politycznej islamu? Co wiem o dotychczasowych osiągnięciach tego dialogu?
Jak reaguję na projekty budowy meczetów w Polsce? Czy czuję się zagrożony? Czy potrafię przyznać innym wyznaniom wolność religijną, z której sam korzystam
PROPOZYCJE
Na pewno oburzacie się, gdy osoby niechętne Kościołowi przedstawiają katolików w sposób karykaturalny. Pomyślcie o nastawionych pokojowo muzułmanach – jak się czują, gdy są przez innych traktowani na równi z terrorystami? Nie pozwalajcie rozpowszechniać takich stereotypów.
Zaproście do Waszej wspólnoty znawcę islamu. Porozmawiajcie z nim o tej religii. Dowiedzcie się o niej jak najwięcej. Lęk rodzi się zazwyczaj z ignorancji, wiedza zaś wyzwala odwagę, potrzebną do nawiązywania nowych kontaktów. Następnym krokiem może być zaproszenie do Was muzułmanina – i szczera rozmowa z nim o jego religii.
Być może obawiacie się, że takie spotkania mogą w Was zachwiać tożsamość katolicką. Wielkim przywilejem spotkań międzyreligijnych, wielokrotnie potwierdzonym, jest jednak to, że gdy spotykają się osoby mocno ugruntowane w swojej wierze, świadome jej i potrafiące ją wyrażać, efektem dialogu jest nie osłabienie, lecz utwierdzenie poczucia własnej tożsamości. Uczestnicy takich spotkań często mówią, że wzajemnie otworzyli się na siebie, a jednocześnie na nowo odkryli bogactwo własnej tradycji religijnej.
Tekst pochodzi z książki Zbigniewa Nosowskiego „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II” wydanej przez Centrum Myśli Jana Pawła II (Warszawa 2010)