Jesień 2024, nr 3

Zamów

Z hukiem zatrzasnęliśmy drzwi przed Chrystusem

Cezary Gawryś. Fot. Więź

Czy my, polski Kościół, nie uśpiliśmy przypadkiem naszej czujności, sycąc się przekonaniem, że Bóg nas wyniósł ponad inne narody, dając światu polskiego papieża?

Dzisiaj Kościół katolicki obchodzi liturgiczne wspomnienie świętego Jana Pawła II, nietypowo, bo nie w rocznicę jego śmierci, narodzin dla nieba, lecz w rocznicę inauguracji pontyfikatu.

Było to dokładnie 40 lat temu. Cała Polska przed telewizorami, tylko szczęśliwcy w tłumie wiernych na placu Świętego Piotra. Padają słynne słowa: „Non abiate paura! Nie lękajcie się! Otwórzcie szeroko drzwi Chrystusowi”. Nas, Polaków, i inne narody zniewolone systemem komunistycznym te zdania wtedy zachwyciły, dodały nam nadziei na odzyskanie wolności.

I wolność przyszła – szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać, bo już po dziesięciu latach, co było niemal cudem historii. – Ale nam się wydarzyło – powiedział potem papież podczas wizyty w polskim parlamencie w 1999 roku.

Tamte słowa z inauguracji pontyfikatu – „Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi!” – były jednak skierowane do wszystkich ludzi i narodów świata, miały sens uniwersalny, były orędziem Dobrej Nowiny o Bogu, który jest blisko i puka do naszych serc. Dlatego w czterdziestą rocznicę inauguracji pontyfikatu papieża Polaka, którym słusznie chlubimy się przed światem, i po niemal trzydziestu latach wolności, którą także jemu zawdzięczamy, warto zadać sobie pytanie, jak odpowiedzieliśmy na tamto wołanie, wyrażające przecież sedno chrześcijaństwa. Czy nie lękaliśmy się otworzyć drzwi Chrystusowi?

Władze państwowe zatrzasnęły drzwi, odmawiając przyjęcia do Polski choćby garstki przybyszów, a my, katolickie w większości społeczeństwo, zamknęliśmy nasze serca, poddając się małodusznemu lękowi przed obcymi

Trzeba przyznać ze smutkiem, że nie tylko nie otworzyliśmy Chrystusowi drzwi, ale wręcz zatrzasnęliśmy je z hukiem. Jezus mówi przecież wyraźnie w Ewangelii św. Mateusza: „byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie”. W obliczu masowego napływu do Europy uchodźców z ogarniętej wojną Syrii i z biednej Północnej Afryki, kiedy Grecy, Włosi, Niemcy przyjmowali setki tysięcy imigrantów, my ulegliśmy odgórnej propagandzie, straszącej nas widmem islamskiego terroryzmu. Władze państwowe zatrzasnęły drzwi, odmawiając przyjęcia do Polski choćby garstki przybyszów, co postulował Kościół w programie „korytarzy humanitarnych”, a my, katolickie w większości społeczeństwo, zamknęliśmy nasze serca, poddając się małodusznemu lękowi przed obcymi. Co gorsza, zaczęła narastać w nas niechęć do ludzi o innym kolorze skóry, innej religii i kultury.

Złe emocje wpływają nawet na nasze relacje, między Polakami. Pogłębiają się podziały, rosną mury. Ujawnia się wzajemna niechęć, pogarda, wręcz nienawiść. Co zrobiliśmy z duchowym testamentem Jana Pawła II, który wzywał nas do społecznej solidarności, do „wyobraźni miłosierdzia”?

Wesprzyj Więź

W przeznaczonym na dziś czytaniu z Ewangelii św. Łukasza Jezus opowiada przypowieść o zamożnym człowieku, któremu dobrze obrodziło pole. Zbudował więc większe spichlerze i powiedział sobie: „Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!”. Tymczasem jeszcze tej samej nocy zażądano od niego jego duszy.

Prawda jest taka, że życie nie zależy od naszego mienia. Godzina sądu może przyjść w każdej chwili. Dotyczy to, jak myślę, nie tylko pojedynczego człowieka. Czy my, polski Kościół, nie uśpiliśmy przypadkiem naszej czujności, sycąc się przekonaniem, że Bóg nas wyniósł ponad inne narody, dając światu polskiego papieża? Wygląda na to, że właśnie nadszedł dla nas czas gorzkiej próby.

Tekst emitowany 22 października jako „Słowo na dzień” w poranku radiowej Dwójki.

Podziel się

Wiadomość

Panie redaktorze, proszę sobie pozwolić zwrócić uwagę, że Kościół zatrzasnął drzwi przed Chrystusem już wcześniej gdy uznał, że koniec z katolicką nauką społeczną w obszarze pracy czego symbolem była likwidacja w 1997 roku założonej profetycznie przez prymasa Wyszyńskiego w maju 1980 komisji episkopatu ds. duszpasterstwa ludzi pracy (pierwotna nazwa komisja robotnicza). A co z pracownikami PGRów po 1989 roku? Poza wyjątkowymi duszpasterzami pełna obojętność ze strony Kościoła. Robotnicy posłużyli jako taran przeciw komunie, zrobili swoją robotę, więc ich 5 minut w Kościele dobiegło końca. Widać to w profilowaniu sylwetki ks.Jerzego Popiełuszki nie jako świętego społecznika, tylko obrońcy czystej wiary przed ateizmem. A te przypadki lepiej się nadają na rachunek sumienia, bo odpowiedzialność za nie ponoszą wyjątkowo jednomyślni w tym temacie biskupi „otwarci” i „konserwatywni”, a Pana przykład atakuje sumienie tylko jednych. Nie imputuję Panu takich intencji, ale sam Pan przyzna, że takie koncentrowanie się na jednym przypadku może pachnieć „polityką” i sprzyja wygaszeniu sumień, które chciał Pan pobudzić u jednych, a wzmacnia samozadowolenie że słusznie myślą u drugich.

Panie Piotrze! Dziękuję za te uwagi poszerzające nasz narodowy i kościelny rachunek sumienia z (nie)wypełnienia testamentu Jana Pawła II. Taki rachunek sumienia proponował w swoich kilkunastu tekstach mój kolega Zbigniew Nosowski. Ja nie pisałem traktatu, a tylko krótki felieton, który jest specyficznym gatunkiem literackim i rządzi się swoimi prawami. Nawiązałem do słynnych słów z inauguracji i zadałem tylko jedno pytanie,które aż się narzuca: czy odpowiedzieliśmy na te słowa? Nie jacyś „oni”, źli biskupi, lecz my, polscy katolicy: duchowni i świeccy, inteligenci, robotnicy, starzy i młodzi. To my en bloc daliśmy posłuch propagandzie, manipulacji polityków, własnym lękom i małoduszności, i to my oddaliśmy w naszej katolickiej ojczyźnie rząd dusz ekipie, która wyzwala w nas cechy i postawy, których powinniśmy się wstydzić…

Przekonanie, że Bóg nas wyniósł ponad inne narody, dając światu polskiego papieża, jest z gruntu głupie i infantylne.Te bluźnierstwa z zawierzaniem byle czego, Matce Boskiej czy Jezusowi to nie jest żałosne? Wygląda na to, że właśnie państwo z Kościołem szerząc takie niedorzeczności naj skuteczniej dzieli naród i obrzydza nam i państwo jako takie i Kościół. Wiary nikt nawet najgłupszy arcybiskup nie odbierze,wygadując niestworzone dyrdymały,przymykając też oczy na łajdactwa swojego środowiska obłudnie tłumacząc nieszkodliwość swojego postępowania. Ale czy muszę tego wysłuchiwać i patrzyć się na to ? Śmiem twierdzić ,że to niski stan moralności Kościoła ,odejście jego od zasad chrześcijańskich , buta i niesłychana pycha, doprowadził do tego ,że nie przeszkadza nam żadne kłamstwo,żadne świństwo wyrządzone drugiemu bliźniemu. Naród się patrzy na duchowieństwo i wyciąga wnioski. Jak ksiądz potrafi nie wpuścić do kościoła z mszą pogrzebową dlaczego ja mam pozwolić bliźniemu przejść przez miedzę.Jak ksiądz robi coś czego nie powinien absolutnie ,to czemu ja nie mogę inaczej.Coraz większe prostactwo wkrada się do Kościoła i co raz bardziej go ośmiesza.

Ta „garstka przybyszów” to w większości nielegalni imigranci, nazywani dla zmylenia uchodźcami. Ci przybysze przynieśli ze sobą falę przemocy, gwałtu i mordu. Nie mają nic wspólnego z prawdziwymi ofiarami przemocy na Bliskim Wschodzie, którym należy pomagać na miejscu.
Warto też zacytować św. Jana:
„Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają,
że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim.
Taki jest zwodzicielem i Antychrystem.
Uważajcie na siebie, abyście nie utracili tego, coście zdobyli pracą,
lecz żebyście otrzymali pełną zapłatę.
Każdy, kto wybiega zbytnio naprzód,
a nie trwa w nauce [Chrystusa],
ten nie ma Boga.
Kto trwa w nauce [Chrystusa],
ten ma i Ojca, i Syna.
Jeśli ktoś przychodzi do was
i tej nauki nie przynosi,
nie przyjmujcie go do domu
i nie pozdrawiajcie go,
albowiem kto go pozdrawia,
staje się współuczestnikiem jego złych czynów.”

„Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi!”
Jan Paweł II wypowiedział te słowa w sensie misyjnym. Dalej jest: „Właśnie dzisiaj cały Kościół obchodzi dzień misyjny, modli się, rozmyśla, działa, ponieważ Chrystusowe słowa docierają do wszystkich ludzi i są przez nich przyjmowane jako posłanie nadziei, ocalenia, całkowitego wyzwolenia.”