Zima 2024, nr 4

Zamów

Tolerancja to za mało. Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II (część 21)

Papież Jan Paweł II podczas spotkania z przedstawicielami zgromadzeń zakonnych w bibliotece jasnogórskiej 4 czerwca 1979 r. Fot. Lech Zielaskowski / NAC

Nadzieja Jana Pawła II, że trzecie tysiąclecie stanie się – tak jak pierwsze – czasem Kościoła niepodzielonego, pozostaje wciąż niespełniona.

Dialog ekumeniczny na wielu poziomach jest w pełnym toku i przynosi wiele konkretnych owoców. Pracują wspólnie liczne komisje teologiczne. Ktoś, kto śledzi te sprawy z bliska, nie może nie odczuć tutaj jakiegoś wyraźnego powiewu Ducha Świętego. Nikt jednak nie ma złudzeń, że droga ku zjednoczeniu jest długa i nie brak na niej przeszkód. […]

Trudno nie zauważyć, że zadanie ekumeniczne zostało podjęte przez Kościół katolicki z entuzjazmem, że zostało podjęte w całej swojej złożoności i że jest bardzo gruntownie realizowane. Oczywiście, sprawa faktycznego zjednoczenia nie jest i nie może być owocem ludzkich tylko wysiłków. Może tego dokonać tylko Duch Święty, wybierając czas, w którym, także od strony ludzkiej, proces jedności będzie wystarczająco dojrzały.

Kiedy to nastąpi? Trudno przewidzieć. W każdym razie w związku ze zbliżającym się początkiem trzeciego tysiąclecia chrześcijanie dostrzegli, że o ile pierwsze milenium było okresem Kościoła niepodzielonego, to drugie przyniosło głębokie podziały na Wschodzie i na Zachodzie, z których dzisiaj wypada się dźwigać.

Trzeba, ażeby rok 2000 znalazł nas przynajmniej mniej podzielonymi, bardziej gotowymi do wejścia na drogę tej jedności, o którą Chrystus modlił się w przeddzień swojej męki. Cena tej jedności jest olbrzymia. Chodzi w pewnym sensie o przyszłość świata, chodzi o przyszłość Królestwa Bożego w świecie.

Jan Paweł II, „Przekroczyć próg nadziei” (1994)

Świadome dążenie do jedności podzielonych chrześcijan poprzez dialog ekumeniczny – a nie przez nawrócenie wszystkich schizmatyków i heretyków na prawdziwą wiarę katolicką – zrodziło się w XX wieku. Jan Paweł II nie zainicjował tych zmian, lecz podjął dzieło swoich poprzedników. Może zatem zaskakiwać, że jego encyklika „Ut unum sint” była pierwszą encykliką ekumeniczną od czasów II Soboru Watykańskiego.

Pontyfikat Jana Pawła II przypadł na bardzo trudny okres w dziejach ekumenizmu. Minęły już bowiem pierwotny entuzjazm i nadzieja na szybkie zbliżenie rozdzielonych Kościołów. Dialogi teologiczne okazały się dużo bardziej skomplikowane niż przypuszczano na początku – trwają one latami, często bez widocznych efektów. Ekumeniczne uzgodnienia teologów różnych wyznań, jeśli już się pojawią, nie zawsze są przychylnie przyjmowane przez zwierzchników Kościołów. W wielu wyznaniach ujawniają się też grupy przeciwne jakimkolwiek tendencjom ekumenicznym, ekskluzywistycznie przekonane o jedynej słuszności własnej interpretacji.

Co wniósł do ekumenizmu pontyfikat Jana Pawła II? Przede wszystkim setki spotkań, a zaangażowanie na rzecz jedności rodzi się właśnie dzięki osobistym kontaktom, dzięki egzystencjalnemu uświadomieniu sobie skandalu podziału chrześcijan. Każda papieska pielgrzymka po świecie musiała mieć wymiar ekumeniczny, choćby nawet w danym kraju katolicy stanowili przygniatającą większość chrześcijan. Takie spotkania zostawiały trwałe ślady w ludzkiej świadomości. Także w samym papieżu: „Nigdy nie zapomnę zdania, które wypowiedzieli na spotkaniu ekumenicznym przedstawiciele wspólnot protestanckich w Kamerunie: «Wiemy, że jesteśmy podzieleni, ale nie wiemy dlaczego»”.

To właśnie dzięki temu papieżowi jedność chrześcijaństwa obecnie uważa się powszechnie za nakaz ewangeliczny

Na pewno w naszej pamięci zapisało się wiele pięknych gestów ekumenicznych, jak choćby wspólne otwarcie Drzwi Świętych na rozpoczęcie roku jubileuszowego 2000 przez Jana Pawła II, anglikańskiego arcybiskupa Canterbury i prawosławnego metropolitę, reprezentującego patriarchę Konstantynopola. Ogromne wrażenie wywarła też na wszystkich wspólna modlitwa papieża i patriarchy Konstantynopola Bartłomieja w Bazylice św. Piotra. Jej doniosłość podkreślała nawet szalejąca wówczas nad Rzymem burza, a napiętą duchowo atmosferę potęgowały pioruny strzelające prosto w kopułę bazyliki. Wielkie symboliczne znaczenie miało również spotkanie papieża i rumuńskiego patriarchy Teoktysta w Bukareszcie, gdy licznie zgromadzeni wierni skandowali „Chcemy jedności!”.

W relacjach z protestantami wydarzeniem największej wagi stało się ogłoszenie Wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu. W dokumencie tym przedstawiono bowiem obecne stanowisko Kościołów katolickiego i luterańskiego wobec kwestii, która była teologicznie kluczowa dla wystąpienia Marcina Lutra.

Jan Paweł II wprowadził też nowy wymiar myślenia o jedności: ekumenizm cierpienia. W świadkach wiary chrześcijańskiej XX wieku dostrzegał on największych orędowników dzieła zjednoczenia Kościoła. Wskazywał więc na to, że ekumenizm męczenników jest najbardziej przekonujący spośród wszystkich form dążeń do przywrócenia jedności chrześcijan. W obliczu śmierci za wiarę w Chrystusa najważniejsze staje się bowiem to, co łączy, a nie to, co dzieli. Z inicjatywy papieża w rzymskim Koloseum odbyło się w roku 2000 specjalne nabożeństwo nazwane „Ekumenicznym wspomnieniem świadków wiary XX wieku”. Wzięli w nim udział przedstawiciele prawie dwudziestu Kościołów różnych tradycji chrześcijańskich.

Znawca współczesnej teologii Józef Majewski zwraca uwagę na jeszcze jedno działanie podjęte przez papieża Polaka, na „bezprecedensowy i historyczny apel Jana Pawła II o ekumeniczną reformę papiestwa”, wyrażony w encyklice „Ut unum sint”. Urząd papieski stanowi jeden z najtrudniejszych problemów w relacjach między Kościołami chrześcijańskimi. Niektóre wyznania byłyby nawet skłonne uznać honorowy prymat biskupa Rzymu jako znak jedności wszystkich chrześcijan, nie mogą się jednak zgodzić na jego administracyjną zwierzchność w rozumieniu katolickim.

W tej sytuacji, bliskiej dialogowemu patowi, pojawił się apel papieża, wręcz modlitwa do Ducha Świętego, by „obdarzył nas swoim światłem i oświecił wszystkich pasterzy i teologów naszych Kościołów, abyśmy wspólnie poszukiwali takich form sprawowania owego urzędu, w których możliwe będzie realizowanie uznawanej przez jednych i drugich posługi miłości”.

Majewski podkreśla, że poprzez swój apel Jan Paweł II dał do zrozumienia, że „dotychczasowe katolickie rozumienie papieskiego prymatu nie odpowiada nowej ekumenicznej sytuacji chrześcijaństwa, a nowa forma sprawowania prymatu musi eksponować służbę miłości i jedności w różnorodności, nie zaś dominacji i uniformizacji”. Być może ekumenicznym modelem papiestwa przyszłości okaże się chrześcijaństwo pierwszego tysiąclecia, kiedy Kościoły akceptowały prymat biskupa Rzymu, ale nie wyrażał się on w kategoriach jego bezpośredniej jurysdykcji. Zainicjowany przez Jana Pawła II wielostronny dialog teologiczny o prymacie papieskim trwa do dziś.

„Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II”
Zbigniew Nosowski, „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II”, Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2010

Polakom zaś najgłębiej zapadły w pamięć słowa papieża dwukrotnie powtórzone w ojczyźnie podczas spotkań ekumenicznych. Jan Paweł II z wielkim przekonaniem mówił wówczas, że sama tolerancja w relacjach między Kościołami to stanowczo za mało: „Toleruje się przecież czasem nawet zło – w imię większego dobra. Nie chciałbym, żebyście mnie tylko tolerowali. I nie chcę was, drodzy bracia i siostry, jedynie tolerować. Cóż to za bracia i siostry, którzy się jedynie tolerują? Cóż to za bracia i siostry w Chrystusie, którzy się jedynie tolerują?!”. Papież niestrudzenie zachęcał także do akceptacji, do miłości i do wspólnego świadectwa.

Szczerość zaangażowania Jana Pawła II na rzecz zjednoczenia chrześcijan nie budzi żadnych wątpliwości. To właśnie dzięki temu papieżowi jedność chrześcijaństwa obecnie uważa się powszechnie za nakaz ewangeliczny. Zatem na poziomie zasad nie może już dojść do odwrotu od ekumenizmu. Chrześcijan różnych wyznań łączy przecież naprawdę wiele. „Jesteśmy zgodni co do samych fundamentów naszej wiary: wszyscy wierzymy w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który jest naszym ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Zbawicielem; wszyscy jesteśmy ochrzczeni w imię tego samego Ojca i Syna, i Ducha Świętego” – mówił Jan Paweł w warszawskim luterańskim kościele Świętej Trójcy.

Niestety, do osiągnięcia jedności droga jeszcze daleka. Nie spełniło się pragnienie Jana Pawła II, aby chrześcijanie weszli mniej podzieleni w rok 2000. Obecnie pojawiają się nawet nowe podziały, a przedmiotem zaogniających się sporów są głównie zagadnienia moralne, takie jak stosunek do aborcji, eutanazji, homoseksualizmu, a także kwestia kapłaństwa kobiet. Nadzieja papieża, że trzecie tysiąclecie stanie się – tak jak pierwsze – czasem Kościoła niepodzielonego, pozostaje wciąż niespełniona. Jest to nadal wizja bardzo odległa, ale zarazem bardzo zobowiązująca.

PYTANIA

Czy odczuwam podział Kościoła jako ból, czy jest on dla mnie skandalem i utrudnia mi dawanie wiarygodnego świadectwa? Czy też wcale nie obchodzi mnie sprawa jedności chrześcijan, ponieważ całkowicie wystarcza mi to, co mam w Kościele katolickim?

Czy mam świadomość tego, co nas łączy z chrześcijanami innych wyznań?

Czy modlę się o widzialną jedność Kościoła, zwłaszcza o możliwość wspólnoty eucharystycznej przy stole Pańskim?

Złota zasada ruchu ekumenicznego nakazuje: „nie róbmy oddzielnie tego, co można zrobić wspólnie”. Czy staram się – w miarę moich możliwości i na miarę mojej odpowiedzialności – kierować tą zasadą?

PROPOZYCJE

Od lat obchodzi się w Kościołach chrześcijańskich Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan (18–25 stycznia). Organizowane są w tym czasie specjalne nabożeństwa w różnych kościołach. Włączcie się w tę inicjatywę. Możecie najpierw wziąć udział w oficjalnych nabożeństwach Tygodnia. Może za rok dzięki temu łatwiej Wam będzie zorganizować podobne nabożeństwo (na mniejszą skalę) w Waszej parafii?

Odnajdźcie inne wyznania chrześcijańskie w swojej okolicy. Dowiedzcie się o nich jak najwięcej, a potem nawiążcie bezpośrednie kontakty.

Wesprzyj Więź

Przy proporcjach wyznaniowych takich jak we współczesnej Polsce – z tak silną dominacją katolicyzmu – największa odpowiedzialność za nawiązanie braterskich relacji między Kościołami spoczywa na najliczniejszym wyznaniu chrześcijańskim. Mniejsze grupy wyznaniowe mogą jednak nieco zazdrośnie strzec swej tożsamości, ukształtowanej niekiedy w opozycji do naszego Kościoła. Nie zrażajcie się zatem, jeśli złożona przez Was propozycja współpracy nie od razu zostanie przyjęta przychylnie.

Zastanówcie się, jakie działania mogłaby podjąć Wasza wspólnota razem z innymi chrześcijanami – może to być modlitwa albo współpraca w dziedzinie społecznej czy charytatywnej. Każde takie działanie będzie wspólnym świadectwem, którego tak bardzo potrzebuje świat współczesny.

Tekst pochodzi z książki Zbigniewa Nosowskiego „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II” wydanej przez Centrum Myśli Jana Pawła II (Warszawa 2010)

Centrum Myśli Jana Pawła II

Podziel się

Wiadomość