Zima 2024, nr 4

Zamów

Sam smak. Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II (część 19)

Kremówka papieska z Cukierni Wadowice

Niektórzy mają dosyć papieskich kremówek. Ja je lubię – i to podwójnie. Po pierwsze, kocham słodycze. Po drugie, należę do wielkich fanów głębi, którą ujawnia to wydarzenie z papieżem i kremówkami w roli głównej.

Tu w tym mieście, w Wadowicach, wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, studia się zaczęły, i teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło. Mówi się, że wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu. [Sto lat,…].

A więc tam jest ulica Mickiewicza, tam jest Zatorska. Tak? [Tak …]. Tu jest Krakowska. Tam jest dawny Zbożny Rynek, dawny. Tam jest Choczenka. A tam za nami jest Skawa. [Tatry są blisko …, Chodź na Leskowiec …]. A tutaj była księgarnia „Foltyna”. Jest jeszcze? [Nie…]. W tamtym domu mieszkał Jurek Kluger. A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki… [Kochamy Ciebie…]. Żeśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze… A tam, od gimnazjum w górę idzie ulica Słowackiego. A tu Karmelicka. Dalej jest park. Park TUMWiO, Towarzystwo Utrzymania…, TUMWiO, Miasta i Okolicy Wadowic. Tak? [brawa] Nie zapomina się tak łatwo. Tu jest ulica Tatrzańska, dalej cmentarz, potem jest parafia św. Piotra. [Przyjedź do nas…, Zostań z nami…, Tu jest Twój dom…] Potem za parafią św. Piotra, jest Gorzeń. Gorzeń, to i Dzwonek. [Na kremówki…] Z Gorzenia schodzi się do Skawy. Po drugiej stronie jest Góra Jaroszowska i tak dalej, aż pod Kalwarię. [Co jest za Kopcem?…] Za Kopcem jest Klecza Dolna. [brawa] Za Kleczą Dolną jest Klecza Górna. [brawa, Kochamy Ciebie, …] Za Kleczą Górną jest Barwałd, Kalwaria Zebrzydowska, i już. No, dość tych wspominek. [Dziękujemy, Jeszcze, …]

Serdeczne pozdrowienia kieruję do pielgrzymów z sąsiednich dekanatów, z Andrychowa, z Zatora, z Kalwarii. Wszyscyśmy razem chodzili do gimnazjum. Z Andrychowa jedna grupa, z Zatora druga grupa, z Kalwarii trzecia grupa. Nazywali Kalwarianów – „Ogórcorzami”. A Wadowiczan – „Flacorzami”. A Żywczan – „Szczupakami”. Sam smak.

Jan Paweł II, spotkanie na rynku w Wadowicach, 16 czerwca 1999 r.

Cytat wstępny jest tym razem dłuższy niż w pozostałych rozdziałach tej książki. Chciałbym bowiem zachęcić czytelników, aby uważnie czytając zapis papieskiej sentymentalnej wędrówki po krainie dzieciństwa, odnaleźli w nim coś znacznie głębszego niż wspomnienia starszej osoby, która tęskni za wyidealizowanym światem swojej młodości. Słowa te mamy w pamięci głównie w połączeniu z wielokrotnie powtarzanym obrazem transmisji telewizyjnej. Gdy się je czyta, można dostrzec więcej.

Opowieści na rynku wadowickim nie były marnowaniem czasu ani gadaniem o niczym, miały głęboką duchową treść. Duchowość bowiem to nie tylko pobożność

Każdy Polak słyszał o wadowickich kremówkach. Niektórzy mają ich dosyć. Ja je lubię – i to podwójnie. Po pierwsze, kocham słodycze, więc także kremówki. Po drugie, należę do wielkich fanów głębi, którą ujawnia to wydarzenie z papieżem i kremówkami w roli głównej.

Przesycony jestem nie tyle ciągłym pokazywaniem w telewizji fragmentów pamiętnego spotkania na wadowickim rynku, ile inteligenckimi narzekaniami na to, że Polacy zakopują przesłanie papieża „pod tonami cukru z papieskich kremówek” (Tomasz Terlikowski). Każdy prawie polski inteligent choć raz z wyższością lub wręcz pogardą mówił o tym, że mamy zwyczaj sprowadzania trudnego i wymagającego papieskiego nauczania do sentymentalnych, przesłodzonych wspomnień o kremówkach.

W „Więzi” postanowiliśmy inaczej podejść do sprawy. Przygotowując numer naszego pisma na 30-lecie wyboru Jana Pawła II – trzy i pół roku po śmierci papieża, gdy przemysł kremówkowy kwitł w najlepsze – poprosiliśmy ks. Andrzeja Dragułę o napisanie tekstu zatytułowanego „Pochwała kremówki”.

Autor wywiązał się z zadania. Przekonująco pokazał, że i kremówki, i inne papieskie „gadżety” czy bibeloty pełnią ważną funkcję: są materialnymi znakami, które przywołują duchową rzeczywistość. Ksiądz Draguła jest zwolennikiem duszpasterskiego realizmu. Nie można zakładać, że wszyscy będą wnikliwie studiować encykliki Jana Pawła II. „Musi istnieć także pastoralna «metoda kremówki», która będzie popkulturową wersją pobożności ludowej. Żyjemy wszak w społeczeństwie spektaklu”.

Nie chodzi, rzecz jasna, o „duszpasterstwo kremówkowe”. Według ks. Draguły: „Wartość znaków typu «kremówka» nie leży w ich mocy pośredniczącej, bo takiej nie mają, ale w ich sile przypominającej, w spełnianiu funkcji nieustającego memento o wydarzeniach z przeszłości, w których centrum stał Jan Paweł II, a za nim jego wizja świata i Boga. Czy jest to rzeczywiście memento płytsze niż stojąca na półce kolekcja encyklik?”.

Kremówek potrzebujemy zatem, żeby poniekąd dotykalnie, zmysłem smaku, przypomnieć sobie papieskie nauczanie. Nie ma nic złego ani śmiesznego w tym, że po zwiedzeniu wadowickiej bazyliki i modlitwie w miejscu chrztu Karola Wojtyły wiele osób chce „pójść na kremówki”, na które on chodził po maturze. Cóż złego w tym, że wadowickie kremówki stały się atrakcją festynów parafialnych w całej Polsce? Nie są przecież w niczym gorsze od bigosu, grochówki lub kiełbasy z grilla, a przynajmniej odsyłają do pewnej rzeczywistości duchowej.

W dialogu Jana Pawła II z wadowiczanami ujawnia się – mówiąc słowami papieża – „sam smak”: doznanie człowieka spełnionego, który kocha ludzi i kocha życie, który odkrywa Boga w swoim zwyczajnym ludzkim doświadczeniu

Piszę, że kremówki odsyłają do rzeczywistości duchowej, ponieważ w dialogu Jana Pawła II z wadowiczanami na rynku jego rodzinnego miasta ujawnia się – mówiąc słowami papieża – „sam smak”. Ujawnia się doznanie człowieka szczęśliwego i spełnionego, który kocha ludzi i kocha życie, który odkrywa Boga w swoim zwyczajnym ludzkim doświadczeniu.

Pochwała kremówek to także pochwała lokalności. „Sam smak”, o którym mówił Jan Paweł II, to nie tylko wspomnienie ciastek w cukierni. To także stojący mu wciąż przed oczami widok wadowickich uliczek, domów, ludzi i instytucji; to doskonale zapamiętane sąsiednie miejscowości i otaczające Wadowice wzgórza. To jest sam smak, ponieważ to jest prawdziwe życie. To koleżanki Halina i Kazia, które grały Antygonę i Ismenę w gimnazjalnym spektaklu. To nie teoria czy abstrakcja, to konkret. Żywy – nawet jeśli zapomniany czy zniszczony – ponieważ obecny w pamięci.

Istnieje jednak pewien element spotkania na wadowickim rynku, który można dostrzec, tylko oglądając transmisję. Chodzi o zdziwienie Jana Pawła II i jego machnięcie ręką, gdy ksiądz konferansjer – wyraźnie zatroskany o upływający szybko czas (spotkanie się przedłużało) – korzystając z chwilowej przerwy w papieskim dialogu z wadowiczanami, zapowiada: „Rozpoczyna się obrzęd koronacji obrazu Matki Bożej”. Ten papieski gest, połączony ze znaczącym spojrzeniem w kierunku, z którego dobiegł głos konferansjera, mówi jeszcze więcej niż słowa.

„Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II”
Zbigniew Nosowski, „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II”, Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2010

Według Janusza Poniewierskiego w tym momencie „byliśmy świadkami zderzenia dwóch różnych modeli religijności. W jednym z nich chrześcijaństwo oznacza moje dzisiaj («tu i teraz»), o którym mówię Bogu i w którym towarzyszy mi Chrystus; w drugim – chodzi przede wszystkim o rytuał”. Papież, który mówił Maryi Totus Tuus–„Cały Twój”, nie lekceważy przecież obrzędu koronacji. On się zdziwił, że komuś pobożnemu mogło przyjść do głowy, by w imię rozpoczęcia obrzędu próbować nagle przerywać dialog tak pełen duchowego napięcia.

Religijność według Jana Pawła II wyraża się (także) w obrzędowości, ale przede wszystkim w podejściu do życia. Opowieści na rynku wadowickim nie były marnowaniem czasu ani gadaniem o niczym, miały głęboką duchową treść. Duchowość bowiem to nie tylko pobożność.

W swoim komentarzu do tego wydarzenia Poniewierski dostrzegł coś jeszcze piękniejszego: zapowiedź wiecznej szczęśliwości: „W tamtym momencie ujrzałem «jakby w zwierciadle, niejasno» niebo. I zrozumiałem absurd pytań, czy «tam» będzie nudno. A jeśli czasem zdarza mi się jeszcze mieć co do tego wątpliwości, wystarczy, że spojrzę na zdjęcie z Wadowic… I przypomnę sobie słowa Pisma: «Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało […], jak wielkie rzeczy przygotował Bóg, tym, którzy Go miłują».
Sam smak.

PYTANIA

Czy pamiętam koleżanki i kolegów ze szkoły podstawowej? Czy mielibyśmy o czym rozmawiać, gdybyśmy się spotkali?

Czy znam dobrze okolicę, w której się wychowałem? A tę, w której obecnie mieszkam? Czy mam swoją „małą ojczyznę”, z którą się utożsamiam?

Małe społeczności mają swoje wady, ale przecież także – swoje niepowtarzalne zalety. Jeśli urodziłem się i wychowałem w małej miejscowości lub na wsi – czy nie wstydzę się swego pochodzenia?

Czy w moim stosunku do religijności ludowej nie ma poczucia wyższości i pogardy?

PROPOZYCJE

Poproście najstarszych członków Waszej wspólnoty o to, by podzielili się z Wami wspomnieniami ze swego dzieciństwa. Słuchajcie uważnie, a potem porównajcie czasy i epoki.

Wesprzyj Więź

Wybierzcie się wspólnotowo na kremówki. W ramach tworzenia syntezy różnych nurtów polskiego katolicyzmu, jedząc kremówki, czytajcie encykliki Jana Pawła II. Filmy z tego wydarzenia niech trafią na YouTube, a fotografie na pierwsze strony gazet (z pewnością: gazetki parafialnej)!

Zastanówcie się we wspólnocie, jak rozumiecie duchowość chrześcijańską. Czy nie sprowadzacie jej tylko do pobożności? Czy duchowość ma dla Was cokolwiek wspólnego z lokalnym patriotyzmem i zaangażowaniem społecznym czy kulturalnym?

Tekst pochodzi z książki Zbigniewa Nosowskiego „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II” wydanej przez Centrum Myśli Jana Pawła II (Warszawa 2010)

Centrum Myśli Jana Pawła II

Podziel się

Wiadomość