Zima 2024, nr 4

Zamów

#WięźCytuje. Michał Zalewski SJ: Niepełnosprawni domagają się sprawiedliwości

Michał Zalewski SJ

Trudno sobie wyobrazić niepełnosprawnego księdza? Owszem, trudno. I to najlepiej pokazuje, jak wiele w naszym myśleniu musi się jeszcze zmienić  – pisze Michał Zalewski SJ na portalu Deon.

Tekst Michała Zalewskiego SJ „Niepełnosprawni idą po swoje” ukazał się 13 października na portalu Deon.pl.

Jezuita nawiązuje do serii tekstów „niepełno(s)prawni w Kościele”, która ukazała się w jesiennym numerze kwartalnika „Więź”. „Nie jest to lektura łatwa ani przyjemna. Jeśli ktoś z nas myślał, że akurat na tym polu nie daliśmy ciała, to właśnie przyszła pora, żeby się mocno zdziwił” – czytamy. „Dmuchany od lat balon zadowolenia z tego, że «przecież nikt nie pomaga tyle, ile my», głośno pęka w starciu z prostym pytaniem, które kierują do nas niepełnosprawni: «czy naprawdę uważacie, że wszyscy jesteśmy w Kościele równi?»” – podkreśla zakonnik.

Autor zauważa, że prawdą jest to, iż Kościół pomaga i opiekuje się osobami z niepełnosprawnościami. „Rzecz w tym, że niepełnosprawność ma więcej niż jedno oblicze. A to z kolei wymaga od nas przyjęcia więcej niż tylko jednej postawy. Ludzie o niskim stopniu niesprawności, którzy doskonale odnajdują się we wszystkich życiowych sytuacjach, nie oczekują od nas troski i współczucia. Oczekują szacunku i pełnego uznania ich roli w społeczeństwie – czyli po prostu tego, czym naturalnie darzymy siebie nawzajem” – pisze. „Okazuje się jednak, że szacunek przychodzi nam dużo trudniej niż współczucie. Chętnie siadamy przy łóżku niepełnosprawnego, mniej chętnie oferujemy mu jakąś ważną we wspólnocie funkcję. Opieka tak, współpraca niekoniecznie” – dodaje.

Jezuita zauważa, że w podejściu do osób z niepełnosprawnościami instytucje państwowe „wyprzedzają Kościół o lata świetlne”. „Niestety, znów zostaliśmy daleko w tyle” – przyznaje.

Michał Zalewski pisze, że rozwiązania na poziomie instytucjonalnym musi poprzedzać realna zmiana myślenia. „Nawet jeśli deklarujemy solidarność z niepełnosprawnymi, to najczęściej i tak dzieli nas od nich mentalna przepaść. Żeby ją przeskoczyć, trzeba przede wszystkim uświadomić sobie, że stosunek do niepełnosprawnych to nie kwestia miłosierdzia – to kwestia podstawowej sprawiedliwości społecznej” – podkreśla.

Wesprzyj Więź

„I tu zaczynają się schody. Bo cokolwiek by o nas mówić, to w miłosierdziu jesteśmy naprawdę nieźli. Lubimy z troską pochylać się nad czyjąś biedą, zwłaszcza podczas masowych akcji jak WOŚP lub Szlachetna Paczka. Katolicy, Polacy, wszyscy. Pomaganie po prostu dobrze nam wychodzi” – czytamy . „Tylko co z tego, skoro wielu niepełnosprawnych wcale naszej troski nie chce. Domagają się natomiast od nas sprawiedliwego traktowania. Z tym niestety mamy pewien problem. Bo o ile pomaganie nastawione jest przede wszystkim na zmianę czyjegoś życia, o tyle sprawiedliwość domaga się również ingerencji we własne. Nie chodzi więc już tylko o to, żeby iść z pomocą do niepełnosprawnych, ale żeby to oni sami weszli na nasz teren. I żebyśmy na tym terenie byli równi” – zauważa jezuita.

Jakie role powinny być powierzane niepełnosprawnym? – pyta Zalewski. „Wszystkie, do których czują się zaproszeni przez Boga. Pracownicy kościelnych instytucji, liderzy wspólnot, kandydaci do kapłaństwa i życia zakonnego. W każdej z tych ról mogą wnieść do Kościoła tyle samo co w pełni sprawni katolicy” – odpowiada. „Trudno sobie wyobrazić niepełnosprawnego księdza? Owszem, trudno. I to najlepiej pokazuje, jak wiele w naszym myśleniu musi się jeszcze zmienić” – kończy jezuita.

DJ

Podziel się

1
Wiadomość