Asystent rodziny pełni newralgiczną funkcję w systemie wsparcia rodzin ze szczególnymi potrzebami. Czy funkcja ta jest należycie gratyfikowana, a osoby ją wykonujące należycie zabezpieczone jako pracownicy?
O polityce wspierającej rodziny w bardzo trudnej sytuacji życiowej rozmawia się ostatnio w kontekście świadczeń finansowych, najczęściej korzystnego wpływu świadczenia 500+. Nie mniej ważne, a zdecydowanie rzadziej podejmowane w debacie publicznej jest jednak wsparcie w formie usług, a do tego powołani są asystenci rodzinni. By jednak mogli oni skutecznie wykonywać swoją pracę, ważna jest stabilność ich zatrudnienia. A jak to wygląda w Polsce? Dziś 80 proc. wykonujących tę profesję pracuje w oparciu o umowę o pracę. To dobry trend. Nadal jednak pewna część asystentów nie może liczyć na etat. A ponad 130 gmin w 2017 roku nadal w ogóle nie zatrudniało takich osób.
Instytucja odpowiedzialna
W tym roku w ramach ministerialnego konkursu na zatrudnienie asystentów i koordynatorów pieczy zastępczej (ci ostatni z kolei wspomagają rodziny zastępcze) przeznaczono łącznie 80 mln dotacji, co ma pozwolić na zatrudnienie 3 576 asystentów rodziny oraz 1618 koordynatorów pieczy zastępczej. Warto jednak myśleć o tym zagadnieniu nie tylko przez pryzmat liczby wykonujących tę profesję, ale także ich uposażeniu, warunkach pracy, możliwości podnoszenia kwalifikacji czy zapewnieniu tzw. superwizji.
Asystenci rodzinni to instytucja odpowiedzialna za pracę z rodziną w kryzysie w celu przeciwdziałania jej problemom mogącym skutkować odebraniem dzieci rodzicom biologicznym oraz skierowaniem ich do instytucji pieczy zastępczej. Prace asystentów reguluje ustawa o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej (którą, nawiasem mówiąc, czekają niebawem zmiany). Asystent nie jest pracownikiem socjalnym w ramach struktur pomocy społecznej, choć z nimi współpracuje. Można nawet powiedzieć, że w praktyce uzupełnia ograniczenia czasowe, kadrowe i finansowe ośrodków pomocy społecznej, którym nie zawsze starcza zasobów na to, by prowadzić pracę socjalną z rodziną w sytuacjach kryzysowych (jak przemoc, zaniedbania, uzależnienia). Ponadto, choć asystenci nie są częścią systemu oświaty, ich praca i jej owoce ma wpływ na kondycję społeczną i zdrowotną dzieci i młodzieży w wieku szkolnym, co przekłada się na ich funkcjonowanie w edukacji, wyniki w nauce, zachowanie, relacje z rówieśnikami itd.
Objęcie asystentów rodzinnych Kodeksem pracy wydaje się ważne, zwłaszcza w zawodzie tak zagrażającym wypaleniem i stresem
Dodajmy, że obok pierwotnie przypisanych asystentom kompetencji, uchwała „ Za życiem” z końca 2016 roku (stanowiąca ramy kompleksowych działań na rzecz osób niepełnosprawnych i ich rodzin), przypisała asystentom także nowe zadania – doradztwo i informowanie rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi. Sam miałem wątpliwości, czy aby właściwym krokiem było przypisanie skądinąd słusznej misji koordynowania wsparcia rodzin z niepełnosprawnymi właśnie przedstawicielom profesji, której zadania zostały wcześniej inaczej zakreślone. Myślę, że lepiej było w tym celu powołać, dofinansować i przeszkolić osobne instytucje jak asystenci rodzin z osobą niepełnosprawną czy po prostu asystenci osoby z niepełnosprawnością. Tak czy inaczej, w dotychczasowych ramach prawnych asystent rodziny pełni newralgiczną w systemie wsparcia rodzin ze szczególnymi potrzebami – czy to trudną sytuacją życiową, zagrażającą bezpieczeństwu dziecka i mogącą skutkować jej odebraniem czy to niepełnosprawnością, której również towarzyszą trudności i bariery. Czy funkcja ta jest należycie gratyfikowana, a osoby ją wykonujące są należycie zabezpieczone jako pracownicy?
Niewielki wzrost
Z tym bywa różnie, choć statystyki Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazują, że liczba asystentów z umową o pracę rośnie. Przytoczmy dane, do których doszła niezastąpiona w tej problematyce Michalina Topolewska z „Dziennika Gazety Prawnej” (DGP, 2 sierpnia 2018 r.). Statystyki resortowe wskazują, że w poprzednim roku było prawie 4 tys. asystentów rodziny w skali kraju. A konkretnie – 3976. To wciąż niewiele jak na poziom potrzeb w skali kraju. Warto zauważyć, że obserwujemy wzrost względem wcześniejszego roku (w 2016 roku było to 3905 zatrudnionych), ale w skali kraju pozostaje on jednak niewielki.
Nieco szybszy wzrost widzimy, jeśli chodzi o udział procentowy tych, którzy swoje obowiązki wykonują w ramach umowy o pracę. W 2017 roku stanowili oni 81,7 proc. asystentów, a jeszcze rok wcześniej 75 proc. Statystyki te jednak nie mówią, ile osób jest na pełnym etacie, ile na części etatu (w praktyce niejedna gmina stosuje drugie rozwiązanie).
Trzeba w tym miejscu pochwalić politykę dystrybucji środków z funduszy ministerialnych, które niejako promują zatrudnianie asystentów na etat. Wedle obecnych zasad, po pierwsze, resortowe dofinansowanie dla gminy na asystenta zatrudnionego na etat jest dwukrotnie większe niż na zleceniu (2,1 tys. zamiast 1 tys.). Po drugie, jeśli gmina wszystkich asystentów zatrudni na etat, otrzymuje też gwarancje dopłat także na kolejny rok.
Bardziej stabilne i satysfakcjonujące warunki zatrudnienia asystentów rodziny to większa ciągłość wsparcia
Zasadniczo objęcie Kodeksem pracy, wraz ze wszystkimi tego socjalnymi konsekwencjami, jak choćby uprawienia urlopowe i większa stabilność zatrudnienia, wydaje się ważne, zwłaszcza w zawodach tak zagrażających wypaleniem i stresem. A przecież stykanie się z ludźmi o poważnych problemach i z trudnymi to ciężki kawałek chleba.
Kwestie zatrudnieniowe asystentów rodziny mają także niebagatelny wpływ na samych odbiorców pomocy i potencjalną jej skuteczność. Bardziej stabilne i satysfakcjonujące warunki zatrudnienia to większa ciągłość wsparcia. W przypadku środowisk z problemami ma to ogromne znaczenie. Zwiększa poczucie stabilności, którego często tym ludziom w trudnej sytuacji tak brakuje, a także sprzyja nawiązaniu trwalszego kontaktu, lepszemu rozpoznaniu problemów i stopniowemu realizowaniu strategii naprawczych. A to akurat praca, w której często efekty mogą pojawić się dopiero po pewnym czasie. Duża rotacja kadrowa temu nie służy.
To się po prostu opłaca
Na tego rodzaju problemy w poprzednich latach zwracała w swoich raportach pokontrolnych Najwyższa Izba Kontroli. W 2015 roku w swoim komunikacie konkludowała: „NIK pozytywnie ocenia działania asystentów rodziny: ich praca przyczyniła się do zmniejszenia liczby dzieci przekazanych do domów dziecka i rodzin zastępczych. Zmalała też liczba rodzin, które nie radziły sobie z opieką i wychowaniem. W ocenie NIK konieczna jest jednak poprawa organizacji pracy i opłacania asystentów, bo brak płynnego finansowania powoduje nawet kilkumiesięczne przerwy w działaniach, których skuteczność zależy przede wszystkim od zachowania ciągłości”.
Dlatego też wydaje się, że potrzebne jest podtrzymanie i wzmacnianie trendu stabilizowania zatrudnienia asystentów, ale także walka o godziwe wynagrodzenie, jak również zwiększanie ilości osób przeznaczonych do typu pracy.
Ostatecznie to może się opłacać. Rozwiązanie bądź złagodzenie niektórych problemów w życiu rodziny sprawiają, że państwo i społeczeństwo nie musi następnie ponosić ogromnych społecznych i ekonomicznych kosztów scenariusza, w którym te problemy urosną. Praca asystenta rodzinnego to instrument swoistej społecznej profilaktyki, a ta jest ostatecznie „tańsza” niż leczenie skutków.
Dostęp nie w każdej gminie
Pamiętajmy też, że – w świetle przytoczonych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – w 2017 roku aż 138 gmin w ogóle nie zatrudniało u siebie asystentów, choć od trzech lat jest to ich obowiązek (we wcześniejszych zaś latach było to fakultatywne). Najmniejszy odsetek gmin, które u siebie powołały u siebie asystentów rodziny występuje na skądinąd mocno doświadczonym ryzykiem wykluczeniem społecznego części rodzin Podlasiu (zaledwie 72 proc. gmin), zaś największy odsetek jest w województwie zachodniopomorskim ( tam asystenci rodziny działają w 98 proc. gmin). Widać więc regionalne zróżnicowanie.
Niestety nie jest to jedyny rodzaj służb społecznych, z których zatrudnienia, mimo ustawowego obowiązku, nie wszystkie samorządy się wywiązują. Nie tak dawno np. NIK opublikował raport, z którego wynika, że około 20 procent gmin nie świadczy usług opiekuńczych wobec osób starszych w warunkach domowych, mimo że również jest to ich zadanie własne i prawny obowiązek.
Warto przyglądać się na poziomie lokalnym, jak w danym miejscu dba się o odpowiednią dostępność i zatrudnienie poszczególnych profesji wspierających osoby w trudnych sytuacjach w różnych fazach życia. Dobrze by było aby także takie sprawy stawały się częścią agendy samorządowej zarówno w okresie okołowyborczym jak i wtedy, gdy zwycięzcy przechodzą już do rządzenia.