Musimy wszyscy uderzyć się w piersi. Modlitwa jest potrzebna, żebyśmy się obudzili, powiedzieli sobie: uchodźcy są, wcale nie jest ich mniej niż kilka lat temu – mówił kard. Kazimierz Nycz w Warszawie podczas liturgii „Umrzeć z nadziei” w intencji uchodźców, którzy zginęli w drodze do Europy.
W modlitwie przygotowanej wczoraj w warszawskim kościele św. Marcina przez Wspólnotę Sant’Egidio udział wzięli przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich. Obecnych było również wielu migrantów m.in. z Wietnamu, a także zaprzyjaźnieni ze Wspólnotą ubodzy i bezdomni. Ekumenicznej liturgii przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
Od czerwca 2017 r. do dziś na różnych szlakach prowadzących do Europy życie straciło 3268 osób. – Zmarli bardzo często dlatego, że nie doczekali się pomocy – powiedział kard. Nycz.
Przewodniczący liturgii nawiązał do oczytanego fragmentu Ewangelii o miłosiernym Samarytaninie. – W przypowieści ci, którzy mieli obowiązek pomóc z natury swojego powołania – lewita, kapłan, przeszli obok. Pomógł obcy, w pewnym sensie wróg ze znienawidzonego narodu. On zareagował konkretnie i skutecznie. Zawiedli swoi, pomógł obcy – powiedział. – Konkluzja tego tekstu brzmi „Idź, i ty czyń podobnie!”. Stań po stronie tego, który pomógł – mówił kard. Nycz, zaznaczając, że te słowa odnoszą się do każdego z nas. Metropolita warszawski ostrzegał, żebyśmy nie stępili swojej wrażliwości i nie oswajali się z cierpieniem i bólem uchodźców.
– Musimy się wszyscy uderzyć w piersi. Powiedzieć sobie, że w ciągu ostatnich miesięcy wszędzie, nie tylko w Polsce, ciszej na ten temat mówimy. Ciszej mówią ludzie Kościoła, politycy. Zmieniają poglądy najwięksi przywódcy europejscy. Dzieje się coś niepokojącego. Ta modlitwa jest potrzebna, żebyśmy się obudzili, powiedzieli sobie: uchodźcy są, wcale nie jest ich mniej niż było kilka lat temu, kiedy papież Franciszek jechał na Lampedusę. Znieczuliliśmy nasze serca. Temat przestał być atrakcyjny dla mediów – zauważył kard. Nycz.
– Niech obecność tutaj potrząśnie nami, żebyśmy usłyszeli „Idź, i ty czyń podobnie!”. I żebyśmy wiedzieli, że miłosierna miłość musi być konkretna. Nie wystarczy mówić „kocham”, musi być czyn, który kosztuje. Nie wolno nam się nigdy przyzwyczaić do tego, co jest wielkim problemem wielu ludzi, a my nie reagujemy, bo jest nam z tym po prostu czasem wygodnie. Módlmy się o to, żeby się rozgrzały nasze serca i były bardziej wrażliwe na te problemy – zaapelował metropolita warszawski.
– Obserwujemy, jak w Europie rosną mury, ale modlitwa pozwala nam widzieć to, co poza murami. Jest wyrazem oporu, niezgody na obojętność, jest także wyrazem solidarności i nadziei – powiedziała przed nabożeństwem Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za Wspólnotę Sant’Egidio w Polsce.
Pierwszy tydzień października już po raz czwarty był czasem wspólnej modlitwy w intencji uchodźców, którzy zginęli w drodze do Europy. W czasie nabożeństw „Umrzeć z nadziei” wymieniane były imiona i krótkie historie osób, które w ostatnich miesiącach straciły życie podczas prób wydostania się z miejsc ogarniętych wojną i przemocą. Uczestnicy modlili się też za wszystkich odbywających właśnie swoją podróż nadziei oraz tych, którzy już znaleźli schronienie w Europie, a także o solidarność mieszkańców Starego Kontynentu.
Modlitwy „Umrzeć z nadziei” odbyły się w kilku miastach w Polsce. Oprócz Warszawy m.in. również w Gnieźnie, gdzie liturgii przewodniczył abp Wojciech Polak, prymas Polski oraz w Poznaniu pod przewodnictwem biskupa pomocniczego Damiana Bryla.
Tydzień Modlitwy za Uchodźców „Umrzeć z nadziei” odbywał się pod patronatem bp. Krzysztofa Zadarko i kierowanej przez niego Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek.
KAI, DJ
To nie ma co wskazywać tylko na media. Kościół ma ogromny zasięg i te modlitwy powinny wybrzmieć we wszystkich kościołach w całej Polsce. Od najmniejszej wiejskiej parafii po największe w dużych miastach. A tak nie jest. Wierni a często i sami duchowni mają sceptyczny (delikatnie mówiąc) stosunek do emigrantów, upatrując w nich zamachowców i muzułmanów czyhających na nasze życie i wiarę. Ok. 70% ludzi jest przeciwna przyjmowaniu uchodźców, a największą obrażą aktualnie w szkołach jest podobno nazwanie kogoś „uchodźcą”. Cała ta sytuacja wskazuje jak słabymi katolikami jesteśmy. Piszę to z wielkim bólem i żalem. Bo poza pojedyńczymi głosami niektórych Biskupów nie słyszę chóralnego nawoływania naszego Episkopatu w tej kwestii.