Dr Grzegorz Kuprianowicz przemawiał w imieniu polskich Ukraińców na uroczystościach w Sahryniu – spacyfikowanym przez oddziały polskiego podziemia w 1944 roku. Teraz prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie publicznego znieważenia narodu polskiego i wzywa go na przesłuchanie, a prezes IPN odwołał go z Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przy oddziale IPN w Lubnie.
O doktorze Grzegorzu Kuprianowiczu stało się w Polsce głośno na początku lipca. Wcześniej szerokiej opinii publicznej lubelski historyk był raczej nieznany. Mimo że w przeszłości był kanclerzem Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie, członkiem Komitetu Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa przy Oddziale Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, a obecnie jest współprzewodniczącym (ze strony mniejszościowej) Komisji Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych.
Wszystko zmieniło się 8 lipca, w dniu, w którym prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wziął udział w uroczystościach w Sahryniu – lubelskiej wsi zamieszkałej niegdyś głównie przez Ukraińców i krwawo spacyfikowanej przez oddziały polskiego podziemia 10 marca 1944 r. Historycy różnią się w ocenie liczby ofiar tej akcji (prof. Igor Hałagida z gdańskiego IPN szacuje, że zginęło wówczas ok. sześciuset osób, zaś pracujący w lubelskim IPN dr Mariusz Zajączkowski, autor świetnej pracy „Ukraińskie podziemie na Lubelszczyźnie”, podaje liczbę 234 zamordowanych). Niemniej wszyscy specjaliści są zgodni co do tego, że była to zbrodnicza akcja, której ofiarą padła ludność cywilna, głównie kobiety i dzieci. W czasie lipcowej uroczystości w imieniu polskich Ukraińców przemawiał dr Grzegorz Kuprianowicz (który pełni funkcję przewodniczącego Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie). Mówił m.in.: – Przed 74 laty zginęli tu obywatele Rzeczypospolitej, ukraińscy prawosławni mieszkańcy tej ziemi, na której od stuleci żyli ich przodkowie. Zginęli oni z rąk innych obywateli Rzeczypospolitej, dlatego, że mówili w innym niż większość języku oraz byli innego wyznania. Ta zbrodnia przeciwko ludzkości popełniona została przez członków narodu polskiego – partyzantów Armii Krajowej będących żołnierzami Polskiego Państwa Podziemnego.
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek potraktował sahryńskie obchody jako prowokację, bo jak mówił: – Tragiczne wydarzenia z Sahrynia miały miejsce 10 marca 1944 roku. Jak to się ma do 8 lipca, tego nikt nie wie. Zostało to zrobione jako prowokacja w 75. rocznicę tragicznej, krwawej niedzieli na Wołyniu, gdzie w sposób systemowy ukraińscy nacjonaliści, bandyci, których ciężko szukać w historii świata, w sposób bestialski mordowali tysiące Polaków podczas nabożeństw religijnych.
Z kolei dr Kuprianowicz, według wojewody, zrównał 130 tysięcy polskich ofiar ludobójstwa z kilkuset cywilami, obywatelami narodowości ukraińskiej, którzy ginęli w Sahryniu.
Lubelski urzędnik doszedł do wniosku, że mogły zostać złamane art. 133 Kodeksu karnego, z którego wynika, że zabronione pod groźbą kary jest znieważanie narodu polskiego oraz art. 55 ustawy o IPN w połączeniu z art. 1 ust. 1: kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom nacjonalistów ukraińskich, podlega karze; złożył więc do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez dr Kuprianowicza tych przestępstw. Nawet jednak składając zawiadomienie wojewoda Czarnek nie był pewny swoich racji, jak zaznaczył bowiem: – Oczywiście nie mamy tutaj wypowiedzi bezpośredniej, zaprzeczającej zbrodniom nacjonalistów ukraińskich, ale ta wypowiedź zrównująca te dwa wydarzenia, w moim przekonaniu powinna być przedmiotem badania prokuratury.
Wciąganie w dyskusje historyczne prokuratorów czy sądów nie wyjdzie na zdrowie ani wymiarowi sprawiedliwości, ani nauce historycznej, ani debacie publicznej
Bardzo szybko, bo 9 sierpnia, na wątpliwości wojewody odpowiedział prokurator lubelskiego IPN, który nie dopatrzył się złamania prawa przez dr Kuprianowicza: „Po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, w szczególności po przeprowadzonej analizie odtworzonego przemówienia Prezesa Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie, stwierdzono, iż nie zawierało ono treści, które mogłyby wyczerpać ustawowe znamiona czynu z art. 55 ustawy o IPN” – czytamy. Niemniej nie zamknęło to sprawy przeciwko lubelskiemu uczonemu: prezes IPN w 30 sierpnia odwołał dr Kuprianowicza z Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przy oddziale IPN w Lubnie, zaś zamojska prokuratura okręgowa wezwała go na przesłuchanie 19 września w związku ze śledztwem w sprawie publicznego znieważenia narodu polskiego podczas uroczystości z udziałem prezydenta Ukrainy w Sahryniu.
W kontekście „sprawy dr Kuprianowicza” wydaje mi się, że konieczne powtórzenie kilku konstatacji.
Dr Grzegorz Kuprianowicz w swoim wystąpieniu nie zrównał zamordowania kilkuset Ukraińców z Sahrynia z eksterminacją Polaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej. Można się o tym bez trudu przekonać, tekst tego wystąpienia został bowiem wydrukowany w całości z ukraińskim tygodniku „Nasze Słowo” (29 lipca 2018).
Trudno się dziwić, że dr Kuprianowicz skoncentrował się na losie sahryńskich Ukraińców, przede wszystkim dlatego, że właśnie nad mogiłami tych Ukraińców spotkano się 9 lipca, a także dlatego, że pamięć o tych ofiarach jest marginalizowana lub pomijana w wielkich polsko-ukraińskich zmaganiach historycznych.
Oczywiście można się zastanawiać, czy każde słowo w wystąpieniu dr Kuprianowicza było właściwie wyważone, niemniej jeżeli ktoś tak właśnie uważa, może z przewodniczącym Towarzystwa Ukraińskiego polemizować. Wciąganie w dyskusje historyczne prokuratorów czy sądów nie wyjdzie na zdrowie ani wymiarowi sprawiedliwości, ani nauce historycznej, ani debacie publicznej.
Można dyskutować, czy pomysł z otoczenia prezydenta Petra Poroszenki w sprawie zorganizowania uroczystości rocznicowych w Sahryniu w lipcowe 75-lecie antypolskiej akcji OUN-UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej był najszczęśliwszy (osobiście tak nie sądzę). Niemniej nawet gdyby odpowiedź na to pytanie była negatywna, to daleko stąd do określenia tych uroczystości jako „prowokacji i hucpy” – jak o tym mówił wojewoda lubelski. Wyjątkowo zdumiewający jest fakt, że został przy tej okazji wsparty przez szefa Kancelarii Premiera, ministra Michała Dworczyka, który w wywiadzie dla radiowej Trójki (12 lipca) powiedział: – Trudno oprzeć się wrażeniu, że moment i sposób uczczenia osób, które zginęły w Sahryniu, był rodzajem prowokacji politycznej.
To nie jest język rozmowy, lecz wojny. Jak pan minister zamierza przekonywać zaplecze polityczne partii rządzącej do poparcia polityki ukraińskiej rządu, posługując się tego rodzaju językiem?
Na koniec warto dodać, że drogą do minimalizowania negatywnej roli historii w polsko-ukraińskich stosunkach nie jest używanie pomówień (wojewoda lubelski określił uczestników sahryńskich uroczystości mianem „nacjonalistów ukraińskich”), lecz konsekwentne działanie na rzecz upamiętnienia ofiar antypolskiej akcji OUN-UPA i walk polsko-ukraińskich z lat 40. XX wieku.
Sahryń to tragiczna wpadka polskiej Armii Krajowej.Celem pacyfikacji Sahrynia nie było mordowanie ludności cywilnej .W Sahryniu miały znajdować się silne zgrupowania żołnierzy UPA , doszło tam do regularnej walki , gdzie przewaga AK zdecydowała o ilości głównie cywilnych ofiar , zaangażowanych w obronę.Nikt tam nie wbijał nikogo na pal , nie zakopywał żywcem i nie ciął piłą , ani nie zadawał wymyślnych tortur.Źle że do tego doszło , ale pamiętajmy o kontekście.Znałem osobiście kilkunastu uczestników tych wydarzeń.Ukraińcy mają prawo do czczenia swych rodaków, ale trzeba znać proporcje , historię i następstwa zdarzeń.
Jakie proporcje? To że w ofiarach było mniej więcej 1:3 nie oznacza, że Polacy mordując są jakoś moralnie lepsi od Ukraińców, bo zabili tylko 3 razy mniej ludzi w sumie. AK wykonując zamachy na nauczycieli języka Ukraińskiego, lokalnych działaczy itp. w czasach II wojny światowej nie byli wcale moralnie górą nad OUN. Również w przypadku Sahrynia, gdzie jakimś cudem zamordowano dokładnie te osoby, które w Kenkarcie miały wpisana ukraińską narodowość, więc proszę mi tu nie bredzić o przypadkowym mordzie, zwłaszcza, gdy ten mord to 600 osób cywilnych. To po prostu niesmaczne i obraźliwe dla ofiar, jak i tych Polaków, którzy umieją jednak trzeźwo patrzeć na historię i nie szukają na siłę usprawiedliwienia dla mordu, tylko dlatego, że dokonało go AK.
Szanowna Pani,
Czy wyobraża sobie Pani, aby Niemcy w dniu 1 września zorganizowali obchody upamiętniające żołnierzy Wehrmachtu poległych w II wojnie światowej? Ja nie, ale ja to agent Putina i wredny ukrainożerczy polski nacjonalista, no, w najlepszym razie pożyteczny idiota. Zorganizowanie przez Ukraińców upamiętnienia ofiar sahryńskiej zbrodni, w dodatku z udziałem ukraińskiego prezydenta, w czasie, gdy w Polsce pochylamy się nad ofiarami ukraińskiego ludobójstwa – było bezczelną, złośliwą antypolską prowokacją. I jeśli ktoś nazywa to wręcz splunięciem Polsce w twarz, to ma rację. O ile mi wiadomo, pomnik w Sahryniu nie jest otoczony drutem kolczastym, nie ma tam tabliczek z napisem: Ukraińcom wstęp wzbroniony, miejsce jest więc powszechnie dostępne i nikt nie utrudnia spotkań czy obchodów upamiętniających ukraińskie ofiary. Dlaczego wizyta prezydenta Ukrainy nie odbyła się zatem w 10 marca? W całym cywilizowanym Świecie (pomijając urodziny królowej Elżbiety) ofiary zbrodni, konfliktu, katastrofy, etc. czci się w rocznicę wydarzeń. Obchód w Sahryniu miał być takim prztyczkiem w polski nos i pokazem ukraińskiej siły – spójrzcie lachy, na ile sobie możemy z wami pozwolić! Faktycznie, zobaczyliśmy… Jeśli nie widzi Pani w dacie obchodu sahryńskiego niczego niestosownego, to jest to przejaw albo ewidentnie złej woli, albo ślepoty (chyba politycznej). Skoro tak, to pozwolę sobie złożyć, zarówno Pani, jak i wszystkim ukraińskim zwolennikom lipcowej uroczystości sahryńskiej, najserdeczniejsze życzenia zdrowych, spokojnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Ot, tak, szczerze, od serca! Skoro marcowy obchód organizujecie w lipcu, to może i Boże Narodzenie przenieśliście na wrzesień (niby czemu nie?).
Sprawa dr. Kuprianowicza ma zupełnie inny charakter – on dopuścił się jawnej manipulacji, jakże częstej u Ukraińców. Kiedyś słyszałem/oglądałem/czytałem wypowiedź jakiejś młodej Ukrainki w Polsce, która wspominała dziadka mniej więcej w tym tonie: Mój dziadek był Ukraińcem, działaczem społecznym, więc często siedział w więzieniu” – Póki co, w polskim kodeksie karnym, współczesnym, jak i tym przedwojennym, bycie Ukraińcem nie kwalifikowało się do osadzenia delikwenta w zakładzie karnym! Ale manipulacja poszła w świat w sposób bezrefleksyjny! Podobny charakter miała wypowiedź dr. Kuprianowicza – zginęli bo byli Ukraińcami, mówili innym językiem niż urzędowy, wyznawali inną wiarę. Klasyczna manipulacja! Wieś padła ofiarą „bycia zapleczem” upowsko-ouenowskim, Kto sieje wiatr, ten zbiera burze… Motywacji wyrżnięcia Sahrynia nie da się porównać z wyrzynaniem polskich wiosek w Województwie Wołyńskim, bo AK w tym okręgu w 1943 była ledwie szczątkowa i nie stanowiła zagrożenia dla mieszkających tam Ukraińców. Sahryń był wcześniej oazą UPA (a jej członków – z punktu widzenia polskiego prawa – zbrodniarzy, trudno nazwać sojusznikami w walce z okupantem!), jakże łatwo o tej, nader niewygodnej prawdzie, Ukraińcy zapominają…
Z poważaniem
Dlaczego powiela Pan kłamliwe brednie wywracające o 180 stopni prawdę o mordzie na bezbronnych cywilach dokonanych przez AK? Zamordowanie ponad 600 cywili na podstawie ukraińskiej narodowości wpisanej w kenkarcie, to nie żadna walka z UPA, tylko barbarzyński mord. O członkostwo w OUN nikt tam nikogo nie pytał. Sprawa tej bestialskiej rzezi jest dobrze znana historykom i winni są tu jednoznacznie Polacy. Próba manipulacji, jakiej Pan i Panu podobni próbują dokonać celem wybielenia „dokonań” sprawców, które nie znajdują poparcia w żadnej dopuszczalnej doktrynie wojennej narodów cywilizowanych. Jeśli Pana to co się wydarzyło z Ukraińcami w Sahryniu napawa satysfakcją, to zapewne równie satysfakcjonujące są wyczyny Wehrmachtu i SS w czasie Powstania Warszawskiego wobec polskich cywili. Nie zachowujmy się jak dzieci, próbując usprawiedliwiać w nawet minimalnym stopniu ten bezsensowny przelew ukraińskiej krwi. Pora dorosnąć, bo tego typu niedojrzałość to młyn na wodę apologetom nierozliczania się z dowolnych zbrodni.
W dzisiejszych czasach czytanie ze zrozumieniem, to nie lada wyzwanie dla mocy intelektualnych organizmu. Wydaje się, że zadaniu temu nie sprostała Osoba dojrzała. Możliwe jednak, że ta przypadłość dotknęła i mnie, bowiem w żadnym ustępie mego komentarza nie mogę się doszukać choćby krztyny kwestionowania zbrodniczego charakteru wydarzeń w Sahryniu.
Szanowna Pani/Panie, proszę łaskawie przeczytać raz jeszcze moje „kłamliwe brednie” – tylko tym razem na spokojnie, bez pośpiechu, to może odbiór będzie inny, bo póki co, od wskazania motywacji do ataku na Sahryń, do usprawiedliwiania jego skutków – droga daleka!
A może by tak szklaneczkę melisy dla uspokojenia skołatanych nerwów?
Pozdrawiam
PS
Radosny pomysł, jaki zrodził się w głowie Osoby dojrzałej, o satysfakcji, która ma mnie napawać z powodu mordu w Sahryniu uważam za wielce niesmaczny! Szanowny Panie/Pani – uprzejmie proszę nie mierzyć mnie swoją miarą! Na szczęście nie jestem Ukraińcem i przerzynanie polskiego sąsiada piłą na pół nie wywołuje u mnie paroksyzmu satysfakcji czy radości…