W tym numerze „Więzi” pytamy, czy osoby z niepełnosprawnościami są realnie uznawane za pełnoprawnych członków Kościoła. Czy nie są raczej obsadzane w roli tylko przedmiotu opieki, nad którym trzeba się „pochylić”?
Drodzy Państwo,
W Kościele praktyka nie zawsze idzie w parze z teorią. Również pod względem stosunku do osób z niepełnosprawnościami.
„Boli i upokarza, kiedy traktowani jesteśmy jako osoby bierne czy jako obiekt, dzięki któremu można zaspokajać, skądinąd chwalebną, potrzebę spełniania chrześcijańskich uczynków miłosierdzia” – mówi Piotr Pawłowski. A Damian Jankowski opisuje odrzucenie, z jakim spotkał się jako kandydat do zakonu, zdyskwalifikowany ze względu na niewielką w gruncie rzeczy fizyczną niepełnosprawność. W instytucji świeckiej byłby to przejaw dyskryminacji, w kościelnej – przedstawiano to jako… „wolę Bożą”.
W bloku tekstów „Niepełno(s)prawni w Kościele” w tym numerze „Więzi” pytamy, czy osoby z niepełnosprawnościami są realnie uznawane za pełnoprawnych członków Kościoła. Czy nie są raczej obsadzane w roli tylko przedmiotu opieki, nad którym trzeba się „pochylić” (nie znoszę tego słowa, tak częstego w kościelnym slangu!)?
W debacie publicznej coraz częściej mówi się dziś o osobach z niepełnosprawnościami. Wobec pytania o niepełnosprawność stanęły również współczesna filozofia i teologia – te poszukiwania opisują Anna Maliszewska i ks. Damian Wyżkiewicz. Kluczowy wydaje mi się trop podsunięty przez tego ostatniego autora: może nie umiejąc odpowiedzieć na pytanie, kim jest człowiek niepełnosprawny, nie potrafimy w istocie odpowiedzieć na pytanie, kim jest człowiek? Osobiście od wielu lat we wspólnotach ruchu „Wiara i Światło” (skupionych wokół osób z niepełnosprawnością intelektualną) doświadczam właśnie tego, że uciekając przed słabością innych, uciekam de facto przed samym sobą.
Chętnie więc wsłuchuję się w głos kończącego właśnie 90. rok życia proroka – Jeana Vaniera. Przypomina on, że wszyscy jesteśmy niepełnosprawni: „Zaczynamy życie jako małe niesamodzielne dzieci i podobnie je kończymy. Nasza największa niepełnosprawność to śmierć”.
Szanowni Państwo,
bardzo się cieszę, że podjęli Państwo dyskusję na temat roli osób niepełnosprawnych w Kościele. Takiej dyskusji brakowało od lat. Coraz trudniej było od tego uciec. Poza tym, taka dyskusja niewątpliwie jest w interesie Kościoła. Zwłaszcza w kontekście postępującej laicyzacji społeczeństwa. Widzimy ją przecież w dużych miastach.
Wydaje się, że może to być milowy krok w polskiej debacie publicznej. Przecież rola Kościoła w kształtowaniu polskiej świadomości społecznej nadal jest bardzo duża. Wszyscy mamy świadomość, że są w Polsce miejsca, gdzie najlepszy zasięg ma katolickie „Radio Maryja”. Jego „siła rażenia” bywa zatem ogromna.
Na Kościele ciąży duża odpowiedzialność, za kształtowanie opinii o osobach z niepełnosprawnościami. Dotyczy to nie tylko Kościoła katolickiego, lecz całego Kościoła powszechnego. Ale w Polsce, największa odpowiedzialność ciąży oczywiście na Kościele katolickim.
Pamiętajmy również o tym, że w skali naszego kraju rola Kościoła jest inna. Im mniejsza miejscowość, tym większa rola Kościoła w kształtowaniu światopoglądu jej mieszkańców. Zatem bagatelizowanie tematu roli osób z niepełnosprawnościami w Kościele może skutkować postępami w procesie laicyzacji społeczeństwa. A to nie leży w interesie Kościoła.
Pamiętajmy, że do osób z niepełnosprawnościami trzeba dotrzeć, zarówno fizycznie i duchowo. Czasem wystarczy zorganizować transport do kościoła. Ale jeszcze ważniejsze jest to, by dotrzeć z przekazem duchowym. Bo mam wrażenie, że pobożność osób z niepełnosprawnościami jest zupełnie inna niż u osób zdrowych. Czym to się różni? Intensywnością praktyk religijnych i głębią analizy, już tej czysto teologicznej.
Taki stan rzeczy ma dwa podłoża. Jedna rzecz to potencjalne trudności związane z niepełnosprawnością intelektualną. Druga kwestia to większa ilość wątpliwości. Mam bowiem wrażenie, że osoby z niepełnosprawnościami, zadają sobie więcej pytań dotyczących wiary i pobożności. Myślę, że najczęstsze z tych pytań to: Dlaczego Bóg pozwolił na to, bym urodził/a się z niepełnosprawnością? Jaką rolę Bóg widzi zatem dla mnie w tym świecie?
Dlaczego Bóg dopuszcza do sytuacji, że mam poczucie osamotnienia z powodu mojej odmienności? To są pytania, na które Kościół powszechny powinien poszukać przekonywujących odpowiedzi. W innym wypadku, dalszy proces laicyzacji, będzie postępował coraz szybciej.
Ostatnie z tych pytań jest zresztą bardziej uniwersalne. Dotyczy ono nie tylko osób z niepełnosprawnościami. Może także dotyczyć stosunku Kościoła do agnostyków, ateistów, lub osób wywodzących się z innego kręgu kulturowego.
Z poważaniem,
Jan Łukasz Daab