Jeśli uważnie i z wiarą będziemy śledzić działanie Boga w sobie i w innych, to zobaczymy, jak królestwo Boże jest potężne, i jak ono – za naszych dni także – rozwija się we współczesnym świecie.
Mądrość jedna jest, a wszystko może,
pozostając sobą, wszystko odnawia,
a przez pokolenia, zstępując w dusze święte,
wzbudza przyjaciół Bożych i proroków.
(Mdr 7, 27)
Drodzy Bracia i Siostry!
Czytania liturgiczne ostatnich dni pragną nam przybliżyć tajemnicę Bożej Mądrości. Dzisiejsze pierwsze czytanie, którego fragment przed chwilą przytoczyłem, jest kulminacyjnym punktem drugiej części Księgi Mądrości, opisującej naturę, przymioty oraz pochodzenie mądrości. Przedstawioną charakterystykę można podzielić na dwie części: pierwsza mówi o przymiotach ducha mądrości (7, 22-23), druga podaje opisowe definicje mądrości (7, 24-8, 1). Ów „duch mądrości”, o którym mówi Księga, to siła udzielana przez Boga człowiekowi sprawiedliwemu, aby mógł osiągnąć prawdziwą mądrość, czyli zawsze postępować dobrze. Moc Boża przekazywana przez mądrość przejawia się w tak różnych formach, że przy jej charakterystyce autor użył dwudziestu jeden terminów określających jej właściwości, przy czym wiadomo, że 21 to liczba symboliczna: składają się na nią trzy siódemki (3 razy 7), wyrażające najwyższy stopień doskonałości ducha mądrości.
Tego, co Pismo Święte mówi na temat mądrości, nie da się streścić. Trzeba te słowa wciąż na nowo odczytywać, rozważać, dogłębnie przemyśliwać. Trzeba uczyć się zawartej w nich treści. Chodzi bowiem o nieograniczoną mądrość Bożą, której ludzka mądrość jest tylko odblaskiem. W tym znaczeniu słowo „mądrość” nie pokrywa się z pojęciem „wiedza”. Można bowiem być wykształconym, mieć wielką wiedzę, ale nie mieć mądrości. Zdarza się nieraz, że ludzie niewykształceni, jednak żyjący blisko natury, blisko Boga, mają wielką mądrość – może nawet więcej mądrości, niż ci, którzy legitymują się dyplomami uniwersyteckimi. Bo tu chodzi o mądrość życia, która wszystko właściwie ocenia, a której owocem jest sensowne i dobre postępowanie.
W tym znaczeniu można powiedzieć, że Bóg miłuje tych, którzy zdobyli mądrość, którzy posiedli dar mądrości. Ta właśnie mądrość czyni z nich przyjaciół Boga. To ona czyni ich prorokami, czyli tymi ludźmi, którzy przez swoje święte życie i przyjaźń z Bogiem lepiej od innych poznają Jego wymagania i Jego tajemnicę, i dlatego mogą być światłem dla innych.
Ta sama mądrość Boża, zstępująca z wysoka do ludzkiego serca czy umysłu, sprawia, że w tym umyśle i sercu rozwija się i wzrasta świadomość Królestwa Bożego. Nie dokonuje się to w sposób widzialny. Trzeba ogromnej wiary, aby dostrzec i rozszyfrować ciche, dyskretne i tajemne działanie Ducha Mądrości w naszych słabościach, które czasem po latach dopiero daje efekty. Na zewnątrz bowiem, w osobach i sytuacjach, widzimy zaledwie rąbek tego wszystkiego, co dokonuje się w sercu. Ale jeśli uważnie i z wiarą będziemy śledzić działanie Boga w sobie i w innych, to zobaczymy, jak królestwo Boże, w znaczeniu biblijnym, jest potężne, i jak ono – za naszych dni także – rozwija się we współczesnym świecie.
W dniu dzisiejszym spotykamy się w kościele duszpasterstwa środowisk twórczych przy placu Teatralnym i modlimy się w intencji miesięcznika i wydawnictwa „Więź”, w związku z inauguracją pracy w nowej siedzibie. Jest to stosowna okazja, aby naszą modlitwą objąć wszystkie osoby, które wniosły swój istotny wkład w powstanie tego środowiska i pełnienie przezeń służebnej roli na przestrzeni prawie pół wieku, w zróżnicowanej polskiej rzeczywistości, którą tworzyły dwa systemy polityczne. Modlimy się za tych wszystkich redaktorów, pracowników i współpracowników „Więzi”, którzy odeszli już do wieczności, upraszając dla nich wiekuisty pokój. Modlimy się, wdzięcznym sercem dziękując za ich posługę w Kościele i w świecie. Równocześnie prosimy Boga o Jego błogosławieństwo dla żyjących, a zwłaszcza dla obecnego kierownictwa i redakcji „Więzi” o dar mądrości w odczytywaniu znaków czasu i odpowiadaniu na nie w duchu tych ideałów chrześcijańskich, które od początku przyświecały twórcom tego miesięcznika.
Trzeba ogromnej wiary, aby dostrzec i rozszyfrować ciche, dyskretne i tajemne działanie Ducha Mądrości w naszych słabościach
Niewątpliwie dar mądrości, o którym mówią dzisiejsze czytania liturgiczne, legł u podstaw powołania do życia nowego czasopisma. W deklaracji wstępnej do pierwszego numeru „Więzi” zostały wyakcentowane wartości nadrzędne w porządku doczesnym, jakimi są osoba ludzka i jej niepowtarzalna godność. Ducha chrześcijańskiego personalizmu, który od początku cechował ten miesięcznik, można było odczytywać na różne sposoby w merytorycznej zawartości pisma, kiedy to na przykład upominano się o podmiotowość społeczeństwa i rozwój demokratycznych form życia społecznego czy politycznego. Przybliżanie czytelnikom nauki Soboru Watykańskiego II przyczyniło się do tworzenia nowej świadomości bycia katolikiem w ówczesnym i obecnym społeczeństwie polskim. Metodą, jaką posługiwała się „Więź” w swojej pracy, był szeroko zakrojony dialog z różnymi grupami życia społecznego, z inteligencją, z ludźmi kultury. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że niełatwo było prowadzić ten dialog, zwłaszcza w początkowym okresie działalności; niełatwo było usposabiać do dokonywania właściwych wyborów w tak szczególnych okolicznościach, jakie miały miejsce na przykład w roku 1968, w 1980 czy w 1989 – a także w obecnej chwili.
Dziś, patrząc w przeszłość z perspektywy minionego czasu, chcemy dziękować Bogu za to, że twórcy i kolejni naczelni redaktorzy „Więzi” – ludzie świeccy o dużej formacji duchowej – dochowali wierności idei przewodniej tego miesięcznika. W ten sposób przyczyniali się do współtworzenia posoborowego katolicyzmu w Polsce, będąc czasem krytyczni – oczywiście w duchu przykazania miłości i zawsze w granicach ortodoksji.
Widzę tu twarze niektórych przynajmniej osób, które zasługują na słowo uznania, w tym wszystkich dotychczasowych redaktorów naczelnych – zaczynając od twórcy pisma i pierwszego naczelnego redaktora, pana Tadeusza Mazowieckiego, jego bezpośredniego następcy, pana Wojciecha Wieczorka, kolejnych redaktorów: pana Stefana Frankiewicza i pana Cezarego Gawrysia, a także kierującego obecnie redakcją pana Zbigniewa Nosowskiego, który kontynuuje dzieło swoich poprzedników. Jesteśmy wdzięczni za to, że – jestem o tym przekonany – modlili się o dar mądrości. I ten dar mądrości na pewno był im dany, bo dzieła, jakie tworzyli, o tym świadczą. Za to chcemy, razem z nimi, podziękować Bogu w czasie tej Mszy świętej.
W kontekście tego dzisiejszego spotkania należy zwrócić uwagę na pewien proroczy wymiar działalności tego periodyku. „Więź” przybliżała ideę personalizmu chrześcijańskiego, który znalazł swój szczególny wyraz w pierwszej encyklice Ojca Świętego Jana Pawła II, opublikowanej w marcu 1979 r., zatytułowanej „Redemptor hominis”. Sługa Boży użył w niej sformułowania, że to „człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa, jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa, drogą, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnice Wcielenia i Odkupienia” (RH 14). Tak, człowiekowi trzeba pomagać w dojrzewaniu w jego człowieczeństwie, jednak nie na drodze przemocy i odwoływania się do siły, lecz na drodze otwartego, szczerego dialogu, który jest jedynym sposobem rozwiązywania ludzkich problemów. Sługa Boży Jan Paweł II przekonywał świat do dialogu na różne sposoby i przy różnych okazjach, także kiedy ważyły się losy interwencji w Iraku. Wiemy, że był to wówczas jedyny odważny głos w świecie przypominający, że nie siła wojujących broni, ale siła dialogu jest narzędziem do rozwiązywania problemów ludzkich.
Powstanie „Więzi” było wyrazem odczytania znaków czasu i dania na te znaki konkretnej odpowiedzi, w duchu mądrości ewangelicznej i w duchu personalizmu chrześcijańskiego
W kontekście naszego dzisiejszego modlitewnego spotkania warto przywołać myśli obecnego papieża Benedykta XVI, które wyraził w swoim przesłaniu do uczestników odbywającej się międzynarodowej konferencji na temat pokoju i tolerancji w południowo-wschodniej Europie, na Kaukazie i w Azji Środkowej, zorganizowanej przez patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I (informowała o tym także Katolicka Agencja Informacyjna, za co jesteśmy jej wdzięczni). Papież powiedział tam między innymi: „Obowiązkiem każdego człowieka dobrej woli, a zwłaszcza każdego wierzącego człowieka, jest przyczyniać się do rozwoju społeczeństwa pokojowego i przezwyciężania pokus agresywnej i bezowocnej konfrontacji kultur i grup etnicznych, a więc do pokoju i zgody, wykorzystując w tym celu swe własne duchowe i kulturowe dziedzictwo oraz wartości etyczne, służące rodzinie ludzkiej na calym świecie. Cel ten można osiągnąć jedynie wtedy – mówił dalej papież – gdy w centrum gospodarczego, społecznego i kulturalnego rozwoju każdej wspólnoty umieści się należyty szacunek dla życia i dla godności każdej osoby ludzkiej”.
Jakże współbrzmią te słowa Ojca Świętego z ideałami, które legły u podstaw istnienia i dzialalności miesięcznika „Więź”. Powstanie tego periodyku było – przed prawie pięćdziesięciu laty, w owym niełatwym czasie po przemianach październikowych – wyrazem odczytania znaków czasu i dania na te znaki konkretnej odpowiedzi, w duchu mądrości ewangelicznej i w duchu personalizmu chrześcijańskiego. Charyzmat proroczy chrześcijanina wyraża się właśnie w tym, by – tak jak w życiu kardynała Wyszyńskiego – w decydującym momencie znaleźć odpowiednie sformułowanie i dać konkretną odpowiedź. Myślę, że taką odpowiedzią na wyzwanie czasu było właśnie powołanie do życia „Więzi”. Chodziło tu o potrzebę, by świeccy chrześcijanie, o odpowiedniej formacji duchowej, podejmowali odpowiedzialność za losy Kościoła, społeczeństwa i struktur państwowych. Czasem, w sytuacjach drastycznych, podejmując tę odpowiedzialność trzeba było, po ludzku mówiąc, bardzo wiele ryzykować, nawet heroicznie. Również w dzisiejszej rzeczywistości nie jest łatwo w konkretnej sytuacji społeczno-politycznej szukać właściwych rozwiązań, walcząc z egoizmem czy zakłamaniem.
Modlimy się więc dzisiaj za współczesne pokolenie redaktorów, współpracowników i czytelników „Więzi”, aby te – tak jasno określone – ideały kształtowały ich pracę, posługę i całe życie chrześcijańskie. Wiemy bowiem, że mądrość jest darem Boga, a dar można zmarnować, zagubić, roztrwonić. Dlatego dziś w szczególny sposób prosimy Boga o światło Ducha Świętego, aby ten dar mądrości kierował wszelkimi poczynaniami środowiska „Więzi”, aby służyły one człowiekowi, Kościołowi i społeczności ludzkiej – w wymiarach społeczeństwa polskiego i wszędzie tam, dokąd te słowa i treści dotrą czy to za pomocą słowa pisanego, czy też za pomocą innych środków społecznego przekazu. Szczęść Boże!
Homilia wygłoszona przez Arcybiskupa Józefa Kowalczyka, ówczesnego Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, podczas Mszy św. odprawionej w kościele duszpasterstwa środowisk twórczych przy placu Teatralnym w Warszawie, z okazji inauguracji pracy „Więzi” w nowej siedzibie, 10 listopada 2005 r. Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 12/2005.