Kościół katolicki za dużo mówił o seksie, a za mało o szkodach, wyrządzonych dzieciom w wyniku konfliktów między rodzicami – mówi kard. Christoph Schönborn.
Kard. Christoph Schönborn, metropolita Wiednia i przewodniczący austriackiego episkopatu, wziął dziś udział w obradach Kongresu Duszpasterskiego, który odbywa się w ramach Światowego Spotkania Rodzin w Dublinie.
Kardynał w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że Kościół katolicki „za dużo mówił o seksie, a za mało o szkodach, wyrządzonych dzieciom w wyniku konfliktów między rodzicami”. Przypomniał natomiast, że papież Franciszek w posynodalnej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia” zrezygnował ze wskazówek moralnych, nie poruszył też tematu seksu, ale z całym naciskiem pisał o dobru dziecka.
– Dzieci najczęściej bardzo cierpią na skutek rozwodu bądź separacji rodziców, co ma niszczycielskie oddziaływanie na ich rozwój – powiedział kard. Schönborn. Przytoczył słowa papieża z jego adhortacji: „Nigdy, nigdy nie wolno wam uczynić z dziecka zakładnika!”. Jak podkreślił wiedeński metropolita, „dobro dzieci musi być na pierwszym miejscu”.
Arcybiskup Wiednia mówił, że trzeba uważać na to, aby rodzice, nawet skonfliktowani i rozwiedzeni, wobec swoich dzieci zawsze mówili dobrze o współmałżonkach. Nawiązał do doświadczeń z własnego życia. Małżeństwo jego rodziców przeżywało załamania, konflikty i spory. – Jednak zawsze ważne było jedno: gdy dochodziło do kłótni, rodzice rozmawiali ze sobą po francusku, żebyśmy my, dzieci, nie rozumieli czego dotyczą spory – wspominał.
Przewodniczący episkopatu Austrii określił małżeństwo jako „największą formę przyjaźni”, bowiem – jak tłumaczył – jest ono „nastawione nie tylko na stabilność, wspólne dzielenie życia i dobro drugiej osoby, ale także zawiera w sobie zgodę na nierozerwalność i wyłączność”. – Kochające się osoby nie traktują swego małżeństwa jako tymczasowego, ale pragną, aby ten związek przetrwał wszelkie zawirowania – powiedział.
KAI, DJ
Piękne słowa. Warto zwrócić uwagę na to, że rozwody niosą ze sobą niebezpieczeństwa nie tylko dla dzieci a i również dla księży. Jak to zgrabnie ujął abp Michalik: „Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”
Gdyby nie odrażający grzech rozwodu być może nie było by dziś tyłu w Pensylwanii tyłu zagubionych i złamanych księży, „wciągniętych” przez dzieci w ich emocjonalne machinacje, będące zatrutym owocem rozwodów.