Nie słyszałem żadnego argumentu, który by tłumaczył, w jaki sposób zmiany forsowane przez rząd mogą poprawić pracę Sądu Najwyższego. To jest pogorszenie, a nie usprawnienie pracy – mówi prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, w rozmowie z „Kulturą Liberalną”.
Z Andrzejem Zollem rozmawia Jakub Bodziony. Wywiad ukazał 4 lipca na stronie „Kultury Liberalnej”. Cytujemy wybrane fragmenty:
Jeżeli władza zrealizuje swoje plany wobec Sądu Najwyższego, to zmieni się on w wykonawcę dyrektyw rządu. W związku z tym nie będzie już organem chroniącym obywateli przed tą władzą.
Nie słyszałem żadnego argumentu, który by tłumaczył, w jaki sposób zmiany forsowane przez rząd mogą poprawić pracę Sądu Najwyższego. To jest pogorszenie, a nie usprawnienie pracy. To rozwiązanie wprowadza możliwość zmiany prawomocnych wyroków w okresie dwudziestu lat od ich zapadnięcia.
Nie można doprecyzowywać Konstytucji, jeżeli jej zapisy są jednoznaczne – a tak jest w tym wypadku. „Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczpospolitej na sześcioletnią kadencję” – czego w tym zapisie nie rozumieją rządzący?
To próba wymuszenia podporządkowania się władzy sądowniczej przez władzę wykonawczą – złamanie trójpodziału władzy.
Niestety, ale prezydent łamie Konstytucję po raz kolejny, po tym jak doszło do tego w przypadku podczas procesu zmian w Trybunale Konstytucyjnym.
Każdy prawnik, który popiera obecne działania rządu, zdaje sobie sprawę, że niezależnie od ewentualnych zysków politycznych jest to sprawa nie do obrony.
Wyb. DJ