To nie narody mordują i nie narody ocalają. Gdy chodzi o czyny heroiczne i zbrodnicze – istnieją tylko ludzie. Musimy więc uczyć młodzież o ludziach, nie narodach – pisze w „Tygodniku Powszechnym” Joanna Niżyńska, profesor na Wydziale Języków i Kultur Słowiańskich i Wschodnioeuropejskich na Uniwersytecie Indiany w Bloomington.
Tekst „Pejzaż po katastrofie” Joanny Niżyńskiej ukazał się 27 czerwca w „Tygodniku Powszechnym”. Cytujemy wybrane fragmenty:
Przez ostatnie ćwierć wieku, zwłaszcza po debacie o Jedwabnem, tworzyliśmy w USA coraz lepszy obraz Polski. Po nowelizacji ustawy o IPN nasza praca legła w gruzach.
Nowelizacja odświeżyła wizerunek Polaka-antysemity funkcjonujący od wielu dekad, ale nieco już w ostatnich latach osłabiony. Trudno powiedzieć, ilu lat będzie trzeba, żeby wrócić do stanu sprzed ustawy.
Gdy ludzie godzą się na prawdziwe spotkanie i uczciwy dialog, nie ma już miejsca na targowanie się, kto przecierpiał więcej (nawiasem mówiąc, czas, by Polacy zrozumieli, że w kolektywnym cierpieniu Żydów nie prześcigną), ani na forsowanie utopijnych narodowych wizji niewinności.
Nie chodzi mi tutaj o zakłamywanie czy łagodzenie historii, aby stała się mniej traumatyczna i kontrowersyjna, tylko o większą odpowiedzialność za słowo i świadomość, do kogo i po co mówimy. Tylko wtedy będziemy w stanie jako społeczeństwo poddać krytycznej refleksji nasze traumatyczne dziedzictwo czasów Zagłady.
Wypadki (i wpadki) ostatnich miesięcy są kolejnym przypomnieniem, że najwyższy czas, abyśmy przemyśleli polską edukację historyczną. Powinna ona kształtować umiejętność przyglądania się historii bez strachu, otwartość na spotkanie z różnorodnością doświadczeń i ciekawość innego.
Każdy, kto cokolwiek wie o historii, rozumie, że to nie narody mordują i nie narody ocalają. Gdy chodzi o czyny heroiczne i zbrodnicze – istnieją tylko ludzie. Musimy więc uczyć młodzież o ludziach, nie narodach. W tym nie pomoże nam ani metanarracja o narodowej niewinności, ani druzgocące rewizjonistyczne podejście.
Jeśli chcemy, żeby świat nas wysłuchał, musimy najpierw wziąć swoją własną historię „na klatę”. Kiedy przestaniemy się jej bać, inni będą gotowi wysłuchać naszych opowieści.
Wyb. DJ