Nie przewidzieliśmy żadnej z ważnych zmian ostatnich 30 lat – mówi prof. Anna Giza-Poleszczuk, prorektor Uniwersytetu Warszawskiego ds. rozwoju, w rozmowie z portalem Jagielloński24.pl.
Z Anną Gizą-Poleszczuk rozmawiał Krzysztof Mazur. Wywiad ukazał się 20 maja na stronie Jagielloński24.pl. Cytujemy wybrane fragmenty:
Pierwsze lata [po 1989] to była wielka euforia. Powszechnie jako Polacy mieliśmy poczucie, że jako brzydkie kaczątko Europy wreszcie będziemy mieli szansę stać się łabędziem. Dominowało przekonanie, że Zachód spłaca nam moralny dług za II wojnę światową i Jałtę. Wierzyliśmy, że gdy tylko odbierzemy komunistom wszystko, co nam zabrali, to Polska od razu stanie się zamożna i szczęśliwa. (…) Pod koniec lat 90. przyszło otrzeźwienie uświadamiające, że Zachód wcale nie spłacał nam moralnego długu. Chciał na nas po prostu dobrze zarobić.
Religia nie jest niewolą hamującą postęp, ale postawą etyczną, która ma być świadectwem takich wartości, jak miłość bliźniego, życzliwość czy współczucie. Religia jest zatem niezwykle istotnym „klejem społecznym” pozwalającym ludziom być wspaniałomyślnymi względem siebie. Bez takiej wspaniałomyślności wszelkie relacje międzyludzkie redukuje się do układu handlowego. Społeczeństwo przestaje wówczas istnieć.
Wierzyliśmy, że wszystkie dysfunkcje odstąpią od nas jak za sprawą czarodziejskiej różdżki wraz z upadkiem żelaznej kurtyny. Tak się nie stało, a zweryfikowała to właśnie transformacja.
Nie przewidzieliśmy żadnej z ważnych zmian ostatnich 30 lat, bo straciliśmy zdolność prawdziwej analizy socjologicznej. Prawdziwej, czyli całościowej, uwzględniającej szerszy kontekst, a nie tylko posługującej się kalkami z Zachodu.
Pogłębiona analiza jakościowa nie jest szanowana w środowisku, bo jest podważana od strony metodologicznej. Dlatego nie słuchamy ludzi i nie rozpoznajmy kategorii, w jakich myślą o rzeczywistości. Narzucamy im nasze kategorie, każąc wybierać między „umową społeczną” a „zmową elit”, jakby inne podejście do okrągłego stołu nie było możliwe.
Przede wszystkim akademicy muszą wyjść poza akademie. Nie dzieje się tak jednak nie tylko z winy samych akademików, ale całego otoczenia. Świetnym przykładem są media, bo z własnego doświadczenia wiem, że trudno funkcjonować w nich na własnych zasadach. (…) akademicy nie chcą dotrzeć do mediów, bo wiedzą, że ich głos zostanie użyty przez jeden z obozów.
Wyb. DJ
Co za bzdury. Religia zatruwa wszystko. Religa to patologia. To odrzucenie rozumu. To prymitywny trybalizm. Wreszcie – każda abrahamiczna, a zwłaszcza katolicyzm czy wahabizm, to systemy TOTALITARNE. Religa prześladuje ludzi za to że są “inni” bo “bozia tak powiedziała” – stąd obsesyjna nienawiść do np. homoseksualistów.
Religia i wspaniałomyślność… krucjaty, wojna 30-letnia, polowania na heretyków, “nawracanie pogan” w podbijanej Ameryce i nie tylko… Religa to nienawiść. Do rozumu. Do wszystkiego co “inne”, co nowe, co obce.
Nie byłbym aż tak radykalny jak Adrzej Ława, ale też trochę mnie dziwią słowa Pani Profesor… może tak było w dawniejszych czasach, lub w dzisiejszych środowiskach gdzie prawidła wiary głęboko się przeżywa, natomiast dzisiejsi Polacy wydają mi się mistrzami w tzw. ” prywatyzacji religii” ( Pani Profesor zapewne dobrze zna ten koncept socjologiczny, jej koledzy z wydziału mnie o nim uczyli) . Wybierają sobie z religii to na co mają ochotę, odrzucając to na co ochoty nie mają. W konsekwencji, w czasie zaostrzonej walki politycznej często używają wiary jako pałki, elementu nacjonalizmu, plemiennej tożsamości, zgadzam się, zaś przesłanie miłosierdzia, wątki uniwersalistyczne wymazują jak gumką myszką, taka jest niestety twarz polskiego katolicyzmu, kościół Łagiewnicki to jego marny ułamek. Bp Jedraszewski jako lepiszcze społeczne? Gratuluję! Tak się dziwnie składa że dalece ześwieczczone społeczeństwa zachodnie wydają się lepiej funkcjonować, być bardziej etyczne, z wyższym poziomem zaufania, szacunku do prawa, mniej zatomizowane. Podobnie jak kolega, nie widzę związku, a nawet widzę związek odwrotny…