Zima 2024, nr 4

Zamów

Spotkanie w Belwederze. Gen. Jaruzelski i Jan Paweł II

Spotkanie papieża Jana Pawła II z władzami PRL w Belwederze. Na pierwszym planie widoczni Jan Paweł II i I sekretarz KC PZPR, prezes Rady Ministrów, gen. Wojciech Jaruzelski. Warszawa, 17 czerwca 1983 r. Fot. Lech Zielaskowski / NAC

Potwierdzam wolę zniesienia stanu wojennego – deklarował gen. Wojciech Jaruzelski w 1983 roku na spotkaniu z Janem Pawłem II w Warszawie. – Nie tracę nadziei, że ten trudny moment może stać się drogą do społecznej odnowy – mówił papież.

Przypominamy zapisy przemówień na spotkaniu w Belwederze 17 czerwca 1983 roku, podczas drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski:

Prezes Rady Ministrów, I sekretarz KC PZPR Wojciech Jaruzelski:

Witam serdecznie Waszą Świątobliwość w Ojczyźnie Polaków – w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Po raz wtóry pątniczy gościniec przywiódł głowę Kościoła rzymskokatolickiego w rodzinne strony na polską ziemię.

Z niej wszyscy się wywodzimy. Ona jest naszą Matką. Ponad ludzką miarę doświadczyła przekleństw historii. Zaznała nie raz „powietrza, głodu, ognia i wojny”, o których odwrócenie przez wieki zanoszono błagalne suplikacje. Zaznała goryczy licznych klęsk i daremnych zrywów losu pokoleń idących na śmierć jak „kamienie rzucane na szaniec”.

Dane było Waszej Świątobliwości dzielić najtragiczniejsze doświadczenie XX wieku: być członkiem narodu skazanego przez hitlerowskich ludobójców na zagładę. Niezwykły to tytuł moralny. Przydaje on dziś słowom zwierzchnika stolicy apostolskiej powagi szczególnej.

Polska powstała, by żyć. Powstała jako państwo niepodległe, suwerennej odrodzone w nowym, sprawiedliwym kształcie terytorialnym. Już trzecie po­kolenie dzieci przychodzi na świat w polskim Gdańsku, Wrocławiu i Szczecinie. Nie wytyczył nam tego miejsca kaprys historii. Przed czterdziestu laty lewica polska wskazała narodowi socjalistyczną drogę. Ten właśnie historyczny zwrot sprawił, że wielka danina życia i krwi spłacona tej ziemi przez jej najwierniej­szych synów, nie poszła na marne. Na drodze pielgrzymowania Waszej Świątobliwości znajdują się jak wieczne memento, niezliczone żołnierskie mogiły. Wiele z nich kryje również prochy – mówiąc słowami poety – „Przyjaciół Moskali”. Tysiące ich, setki tysięcy, oddało swe młode życie, niosąc nam oca­lenie.

Wieczna jest zbiorowa pamięć o tamtych okrutnych latach. Wyciągnęliśmy z nich właśnie wnioski. Zewnętrznemu bezpieczeństwu państwa służą dziś re­alne sojusze. Jak nigdy przedtem w naszych dziejach, granice Rzeczypospolitej nie płoną – wszystkie są granicami przyjaźni. Ani jeden centymetr kwadratowy polskiej ziemi nie jest i nie będzie przedmiotem dyskusji. W tej sprawie różnic między Polakami nie ma.

Lecz oto znów wyłania się groźba nowej wojny, po stokroć bardziej niszczy­cielskiej niż wszystkie poprzednie. Zbrojenia osiągają niebezpieczny, wręcz krytyczny poziom. Pojawiają się niedorzeczne rachuby na wygraną. Planowana jest „ograniczona wojna atomowa”, jak gdyby piekło na ziemi mogło mieć granice.

Jaruzelski: Dziś chcemy patrzeć przede wszystkim w przyszłość, w lepsze jutro Polski

Idzie przez świat wielkie antywojenne wołanie. Pokój to dziś cel najwyższy. Wśród jego żarliwych obrońców Polska Ludowa była zawsze w pierwszym sze­regu. W obliczu nowych zagrożeń czynnie uczestniczy w pokojowych wysiłkach socjalistycznej wspólnoty, w jej konstruktywnych inicjatywach. Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, opinia publiczna, z wielką uwagą śledzą doniosłe wypowiedzi stolicy apostolskiej – w obronie wspólnego dobra wszystkich na­rodów – prawa do życia w pokoju.

Napięcie w stosunkach międzynarodowych zbiegło się w czasie z zaostrze­niem problemów wewnętrznych Polski. Z zarzewia rodzi się pożar. Stąd i wielką polska współodpowiedzialność za pokój – „nasz i wasz”. Znany powszechnie bieg wydarzeń sprawił, że podjęliśmy dramatycznie trudną, lecz konieczną de­cyzję. Podjęliśmy ją in extremis, w drodze ostatecznego wyboru.

Mówi się, że Polska cierpi. Ale kto zważył na szali bezmiar ludzkich cier­pień, udręk i łez, których udało się uniknąć? Pragnę w tym miejscu przywołać znów pamiętne słowa Tadeusza Kościuszki: „jest czas, w którym trzeba poświęcić wiele, aby wszystko ocalić”. Nie lękamy się osądu potomnych, będzie sprawied­liwy. Na pewno bardziej wyważony niż wiele współczesnych ocen.

Podczas poprzedniej, pierwszej pielgrzymki padły z ust Waszej Świątobli­wości słowa ważkie i znamienne: „Państwo jako wyraz suwerenności, samostano­wienia poszczególnych ludów i narodów jest prawidłowym urzeczywistnieniem porządku społecznego – i na tym też polega jego moralny autorytet”. To stwier­dzenie, zgodne z tradycyjnym i współczesnym rozumieniem istoty państwa, przyjmujemy ze szczerym uznaniem.

Kiedy państwo słabnie lub pogrąża się w bezrządzie – cenę płaci naród. My w Polsce tę historyczną prawdę znamy aż nadto dobrze. Przyświecała ona i przyświeca naszym działaniom. Nie szukamy jednak łatwych usprawiedliwień. Własne błędy osądzamy z bezprzykładną szczerością, choć nie tylko władza zawiniła. Nie ona zepchnęła kraj na krawędź katastrofy.

Ale dziś chcemy patrzeć przede wszystkim w przyszłość, w lepsze jutro Polski. Zdecydowanie podjęliśmy dzieło reform. Odnowa w życiu społecznym, państwowym, gospodarczym – staje się prawnie i faktycznie nieodwracalna. Leży nam głęboko na sercu zdrowie moralne narodu, zwalczanie przywar i zło-czynienia, troska o młodzież, o rodzinę, o matkę i dziecko. Wysiłki państwa na tym polu coraz częściej uzyskują rangę sejmowych ustaw.

Trudny jest dzień powszedni. Borykamy się z przeciwnościami. Dotkliwe są ludzkie bolączki. Niemało jeszcze urazów i goryczy. Ale przetrwaliśmy naj­gorsze. Kraj wszedł na drogę ku lepszemu. Społeczeństwo nasze umie wznieść się myślą ponad dzisiejsze podziały i rozterki. Daje codzienne dowody patrio­tycznej odpowiedzialności i ofiarności.

Nie żyjemy jednak na świecie sami. Jesteśmy cząstką historii powszechnej, narodem jednym z wielu. Mamy przyjaciół, którzy nie pozostawili nas w potrze­bie. Ale na szkodę naszego państwa sprzysięgły się i nieprzyjazne mu siły. Bojkot, restrykcje godzą w byt materialny społeczeństwa polskiego. Mnożą się nieprawdziwe oskarżenia, zniekształcony jest obraz dzisiejszej Polski.

Wasza Świątobliwość podróżując niestrudzenie po tylu różnych krajach, poznaje wiele człowieczej poniewierki i niedoli. Giną codziennie w zmaganiach z obcym uciskiem przedstawiciele narodów, którym odmawia się prawa do wol­ności, do niepodległego bytu. Ileż społeczeństw nęka klęska bezrobocia, uwła­czająca ludzkiej godności, fundamentalnym prawom człowieka. Nawet w moż­nych i bogatych krajach istnieją dzielnice nędzy, występku, beznadziei. Właściwa Waszej Świątobliwości wrażliwość moralna pozwala na tym tle z pewnością ocenić sprawiedliwie rzeczywiste wymiary naszych obecnych problemów i naszego realnego dorobku.

Pamiętamy pierwsze lata odbudowy, gdy wykrwawiony i zamieniony w po­gorzelisko kraj porywał się z przysłowiową „motyką na słońce”. Mało kto wróżył nam wtedy powodzenie. A przecież zniknęła Polska kryta strzechą, kraj milionów analfabetów, głodnych przednówków i biedaszybów, bandosów i bezrobotnych. W Polsce Ludowej ludzie pracy uzyskali rzeczywistą podmio­towość. Zakorzeniła się głęboko idea równości i sprawiedliwości społecznej. Klasa robotnicza, chłopi, zdobyli obywatelską pozycję, o którą walczyli bez­skutecznie przez całe pokolenia. Dość spojrzeć na tak bliskie Waszej Świąto­bliwości Podhale, niegdyś uwieczniane w literaturze jako ziemia krzyczącej biedy i krzywdy, a dziś pracujące u siebie i na swoim, zasobne, odmienione nie do poznania.

Historyczny awans ojczyzny jest niepodważalnym faktem. Nasz naród od tysiąca lat stanowi nieodłączną część składową europejskiej cywilizacji i kultury. Polska Ludowa jest tego dziedzictwa kontynuatorem. Pragnie na równych pra­wach uczestniczyć w jego pomnażaniu. Ubolewamy, iż z naszych ciężkich wewnętrznych problemów czyni się niegodny użytek. Nie chcemy być pionkiem na cudzej szachownicy. Wyzbyliśmy się złudzeń. Prawdziwe wobec Polski intencje musimy sądzić nie według słów, lecz faktów. Nienowa to prawda. Dawno już przed nami dawali jej świadectwo wielcy w naszym narodzie. Nie­którzy z nich spoczywają w kryptach Wawelskiej Katedry.

Rozumiemy niepokój Papieża-Polaka o losy ojczystego kraju. Z wielką po­wagą traktujemy nacechowane duchem miłosierdzia i patriotycznym zatroska­niem myśli i apele. Odpowiadając w ubiegłym roku dwukrotnie na skierowane przez Waszą Świątobliwość do mnie listy, miałem możność przedstawić punkt widzenia władz, nasze pragnienia i zamiary. Od tego czasu zmieniło się wiele. Nastąpiły kolejne etapy normalizacji. Potwierdzam naszą wolę zniesienia stanu wojennego, a także zastosowania odpowiednich humanitarno-prawnych rozwiązań. Jeśli sytuacja w kraju rozwinie się pomyślnie, może to nastąpić nawet w nieodległym terminie.

O przyszłości narodu i randze jego państwa rozstrzygnie przede wszystkim praca, myśl twórcza uczonych i techników, rozwój oświaty i kultury, solidarny wysiłek wszystkich obywateli. Lecz w tej samej mierze zadecyduje i cnota roztropności oraz jakże cenna w życiu publicznym odpowiedzialność i rozwaga.

Porozumienie narodowe jest Polsce niezbędne. Ostatni okres przyniósł zna­czący w tej mierze postęp. Będziemy nadal zmierzać tą drogą. Różnice świato­poglądowe nie są na niej przeszkodą. Ojczysty dom jest wspólnym dziełem wszystkich, którzy go wznosili i wznoszą. Podstawowe dziś podziały istnieją między tymi, którzy kraj budują, i tymi, którzy w tym budowaniu przeszka­dzają. Nasze prawo nie karze za poglądy. Zabrania jedynie antypaństwowych, sprzecznych z konstytucją działań. Kto je uprawia lub popiera, kto prowadzi nieuczciwą grę – ten nie zasługuje na wiarę.

Polska Ludowa jest zbiorowym dobrem wszystkich Polaków – członków wspólnot wyznaniowych oraz niewierzących obywateli. Kościół katolicki zajmu­je jednak w społeczności polskiej miejsce szczególne, związane wielowarstwowo z historią i współczesnością naszego narodu.

Tu, w Belwederze, przed czterema laty, rozległy się pamiętne, wypowiedzia­ne przez Waszą Świątobliwość słowa: „Kościół dla swojej działalności nie pragnie żadnych przywilejów, a tylko i wyłącznie tego, co jest niezbędne do spełnienia jego misji…”.

To życzenie spotyka się z pełną przychylnością władz naszego państwa. Kościół ma dobre warunki dla jego duszpasterskich działań. Istnieją tego jakże liczne, powszechnie znane dowody. Zaspokajane są religijne potrzeby wierzących. Nieprzerwanie trwa dialog z kierownictwem Episkopatu. Otwierają się obszary współdziałania w niesieniu społecznego dobra i zwalczaniu moralnego zła. W ży­ciu publicznym poczesne miejsce zajmują katolicy świeccy. W sumie zaryso­wuje się realna szansa dalekosiężnego, zgodnego z interesem narodu, ułożenia dobrych stosunków między państwem i Kościołem. W tym dziele władzom Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej dobrej woli nie zabraknie.

Wizyta głowy Kościoła jest wielkim wydarzeniem, nasz dostojny gość, tak silnie związany z ojczystym krajem, witany jest w Polsce z ogromną serdecz­nością, z głębokim szacunkiem.

Osobisty, intelektualnie i moralnie cenny wkład Waszej Świątobliwości w dzieło pokoju, pojednania i wzajemnej tolerancji, spotyka się ze szczerym uznaniem. Duszpasterską pielgrzymkę zwierzchnika stolicy apostolskiej śledzi dziś uważnie cały świat. Ufamy, że przysporzy ona moralnych wskazówek, umacniających wolę porozumienia, niosących posłanie pokoju. Że zapisze jasną kartę w otwartej księdze polskich dziejów.

Wizyta Waszej Świątobliwości uświetnia obchody zbliżającej się trzechsetnej rocznicy wiktorii wiedeńskiej. Pragnę z tej okazji przekazać w darze od władz naczelnych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ten oto ozdobiony tak znamien­nie napierśnik zbroi husarskiej – pamiątkę po rycerzach, którzy rozsławiali czyn polskiego oręża.

Proszę przyjąć także pejzaż pędzla Aleksandra Mroczkowskiego, ucznia Jana Matejki. Niech ta tatrzańska panorama przypomina Waszej Świątobliwości urodę Ojczystej Krainy.

Papież Jan Paweł II:

Szanowny Panie Przewodniczący, Szanowny Panie Generale, Szanowni Panowie.

1. „Polska dostatnia i szczęśliwa … w interesie pokoju i dobrej współpracy między narodami Europy …”. Pozwalam sobie rozpocząć moje przemówienie od tych samych słów, od których rozpocząłem w tymże samym Belwederze w czerwcu 1979 roku, podczas moich poprzednich odwiedzin w Ojczyźnie. Powtarzam te słowa, ponieważ wypowiedział je wielki przyjaciel Polski, papież Paweł VI, któremu Kościół w naszej Ojczyźnie zawdzięcza doniosłe dzieło normalizacji na Ziemiach Północnych i Zachodnich. Powtarzam je również dlatego, ponieważ słowa te odzwierciedlają jakby stałą kwintesencję tego, co Stolica Apostolska myśli o Polsce, i czego Polsce życzy.

2. Ten sposób myślenia posiada doniosłe znaczenie na tle naszej trudnej przeszłości historycznej, poczynając zwłaszcza od końca XVIII wieku. Właśnie na tle rozbiorów Polski myśl, że „Polska dostatnia i szczęśliwa … (leży) … w inte­resie pokoju i dobrej współpracy między narodami Europy” była postulatem mo­ralności międzynarodowej, jak też zdrowej europejskiej racji stanu. Ta myśl ponad sto lat musiała sobie torować drogę poprzez przeciwne naszej niepodleg­łości imperializmy, aby wreszcie po zakończeniu pierwszej wojny światowej znaleźć wyraz w traktatach pokojowych. Naród polski żywi stałą wdzięczność dla tych, którzy wówczas byli rzecznikami jego niepodległego bytu na Zacho­dzie i na Wschodzie.

Kiedy znajdujemy się w Warszawie, stolicy Polski, pamięć tych wszystkich doświadczeń dziejowych szczególnie odżywa. I dlatego też stale pozostają do­niosłymi słowa Pawła VI, które stwierdzają nie tylko to, że Polska ma prawo do suwerennego bytu państwowego, ale także – że jest na swoim miejscu potrzebna Europie i światu.

3. Paweł VI w przytoczonych przeze mnie słowach podkreśla, że Polska leży w interesie pokoju i dobrej współpracy między narodami Europy. Stwierdze­nie to posiada pełną wymowę na tle drugiej wojny światowej, która była naj­większym w tym stuleciu naruszeniem pokoju, przede wszystkim na kontynen­cie europejskim. Polska znajdowała się w samym centrum straszliwych doświad­czeń tej wojny. Za swoje prawo do suwerennego bytu zapłaciła sześciu milio­nami swych obywateli, którzy złożyli ofiarę życia na różnych frontach wojny, w więzieniach i obozach zagłady. Za bardzo wielką cenę Naród polski potwier­dził swoje prawo do tego, aby być suwerennym gospodarzem na ziemi, którą dziedziczy po praojcach.

Jan Paweł II: Dialog na rzecz pokoju zwłaszcza w naszej epoce jest konieczny

Pamięć straszliwych doświadczeń wojny, jakie stały się udziałem Polaków i innych Narodów Europy, przynagla do ponowienia gorącego apelu na rzecz pokoju, aby nie był on zakłócany lub narażany na niebezpieczeństwo, a w szcze­gólności, aby jak najszybciej i w sposób skuteczny zastosowane zostały środki zaradcze, to znaczy rzetelne i konstruktywne negocjacje dla zażegnania groźne­go wyścigu zbrojeń.

4. Przybywając do Polski, mam przed oczyma całe tysiącletnie jej dzieje, a przede wszystkim doświadczenia tego stulecia, które są związane również z moim własnym życiem.

Pragnę bardzo podziękować najwyższym władzom państwowym za zaprosze­nie do Ojczyzny, przekazane mi listem Pana Przewodniczącego Rady Państwa. Przybywam do mojej Ojczyzny jako pielgrzym w związku z jubileuszem Jasnej Góry. Przybywam, ażeby być z moimi Rodakami w szczególnie trudnym mo­mencie dziejów Polski po drugiej wojnie światowej. Równocześnie nie tracę nadziei, że ten trudny moment może stać się drogą do społecznej odnowy, której początek stanowią umowy społeczne zawarte przez przedstawicieli wła­dzy państwowej z przedstawicielami świata pracy. I chociaż życie w Ojczyźnie od 13 grudnia 1981 roku zostało poddane surowym rygorom stanu wojennego, który został zawieszony od początku bieżącego roku – to przecież nie prze­staję ufać, że owa zapowiadana wielokrotnie odnowa społeczna według zasad wypracowanych w takim trudzie w przełomowych dniach sierpnia 1980 roku i zawarta w porozumieniach, dojdzie stopniowo do skutku.

Odnowa ta jest nieodzowna dla podtrzymania dobrego imienia Polski w świecie, jako też dla wyjścia z wewnętrznego kryzysu i dla zaoszczędzenia cierpień wielu synów i córek Narodu, moich rodaków.

5. Stolica Apostolska wiele swoich wysiłków poświęca sprawie pokoju w świecie współczesnym. W tym roku minęła dwudziesta rocznica ukazania się encykliki „Pacem in terris” papieża Jana XXIII. Jego wysiłki na tym polu kontynuował w wielu formach Paweł VI. Są one bardzo liczne, a zarazem powszechnie znane – trudno byłoby je w tej chwili szczegółowo przypominać.

Wspomniałbym tylko o inicjatywie Papieskiej Akademii Nauk z roku 1981. Specjaliści najwyższej rangi z dziedziny takich nauk jak: fizyka, biologia, ge­netyka i medycyna, wypracowali memoriał na temat przewidywalnych następstw użycia broni atomowej. Memoriał ten został doręczony przez przedstawicieli Akademii rządom: Związku Radzieckiemu, Stanów Zjednoczonych, Anglii, Francji oraz Sekretarzowi Generalnemu i Przewodniczącemu Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Od czasu Pawła VI ustalił się zwyczaj obchodzenia w uroczystość Nowego Roku Światowego Dnia Pokoju, zwyczaj połączony z dorocznym orędziem. Tegoroczne orędzie z 1 stycznia 1983 nosi tytuł: „Dialog na rzecz pokoju – wyzwaniem dla naszych czasów”. Pozwoliłem sobie tekst tego orędzia przesłać najwyższym Przedstawicielom władzy państwowej w Polsce.

Orędzie to odwołuje się do doświadczeń przeszłości, aby wskazać, że dialog na rzecz pokoju zwłaszcza w naszej epoce jest konieczny. Jest on również możliwy: „ludzie ostatecznie są zdolni do tego – czytamy w orędziu – by przezwyciężyć podziały, konflikty interesów, nawet sprzeczności zdawałoby się radykalne, … jeżeli uwierzą oni w siłę dialogu, jeżeli zgodzą się na to, by po ludzku szukać pokojowego i rozumnego rozwiązania konfliktów”.

6. W dalszym ciągu dokument charakteryzuje znamiona prawdziwego dialo­gu oraz przeszkody, na jakie ów prawdziwy dialog napotyka. Wiele miejsca poświęca tegoroczne orędzie sprawie dialogu na rzecz pokoju na płaszczyźnie międzynarodowej. Ze względu na okoliczności pozwolę sobie zwrócić również uwagę na paragraf zatytułowany „Dialog na płaszczyźnie narodowej”.

„Dialog taki – czytamy – winien być podjęty … celem rozwiązania kon­fliktów społecznych i poszukiwania dobra wspólnego. Uwzględniając interesy różnych grup, można doprowadzić do pokojowego porozumienia przez dialog, poprzez demokratyczne przestrzeganie wolności i wypełnianie obowiązków przez wszyst­kich, dzięki strukturom zapewniającym współuczestnictwo oraz dzięki wielorakim instytucjom rozjemczym … (w sporach pomiędzy pracodawcami a pracownikami, respektując i łącząc grupy kulturowe, etniczne i religijne, tworzące naród). W przy­padkach, gdy dialog pomiędzy rządem a narodem przestaje niestety istnieć, pokój społeczny jest zagrożony lub nawet całkiem zanika; powstaje jakby stan wojny. Jednak historia i współczesne doświadczenia pokazują, że wiele krajów osiągnęło i osiąga trwałe porozumienie; że zdołały one rozwiązać powstające w ich łonie konflikty lub nawet im zapobiec, sięgając po prawdziwie skuteczne narzędzie dialogu …”.

7. Szanowni Panowie! Powracam jeszcze raz do słów Pawła VI: „Polska dostatnia i szczęśliwa … w interesie pokoju i dobrej współpracy między narodami Europy…”.

Jan Paweł II: Gorąco pragnę, aby Polska miała zawsze właściwe sobie miejsce pośród narodów Europy, pomiędzy Wschodem a Zachodem

Jako syn ziemi polskiej czynię te słowa w szczególny sposób moim własnym życzeniem dla Narodu i Państwa. To życzenie skierowuję równocześnie do Przedstawicieli Władzy oraz do całego Społeczeństwa.

Gorąco pragnę, aby Polska miała zawsze właściwe sobie miejsce pośród narodów Europy, pomiędzy Wschodem a Zachodem. Gorąco pragnę, aby na nowo zaistniały warunki owej „dobrej współpracy” z wszystkimi narodami zachodnimi na naszym kontynencie, jako też na kontynencie amerykańskim, przede wszystkim, gdy chodzi o Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, gdzie tyle milionów obywateli jest polskiego pochodzenia. Jestem głęboko przekona­ny, że takie warunki mogą zaistnieć. To także jest jedno z zadań dialogu – dialogu międzynarodowego – na rzecz pokoju we współczesnym świecie.

Wiem też, iż Episkopat Polski stale czyni niestrudzone wysiłki, ażeby gło­szona przez Kościół zasada dialogu mogła stać się owocną podstawą zarówno pokoju wewnętrznego, jak też „dobrej współpracy” pomiędzy Polską a innymi narodami Europy i świata.

8. Pragnę jeszcze raz wyrazić podziękowanie za zaproszenie do Ojczyzny. Pragnę również na ręce Przedstawicieli najwyższych władz Polskiej Rzeczy­pospolitej Ludowej podziękować za wszystko, co zarówno te władze jak też podporządkowane im organa administracji terenowej, uczyniły dla przygotowa­nia mojego spotkania z Narodem i Kościołem we własnej Ojczyźnie.

Podobnie jak w czasie moich poprzednich odwiedzin pragnę na końcu stwier­dzić, że każde prawdziwe dobro mojej Ojczyzny będę nadal uważał za moje dobro tak, jakbym nadal mieszkał na tej ziemi, a może nawet bardziej jeszcze z racji oddalenia. Z taką samą też siłą będę odczuwał nadal wszystko to, co mogłoby Polsce zagrażać, szkodzić, przynosić jej ujmę, co mogłoby oznaczać zastój czy załamanie.

W modlitwie za Polskę łączą się ze mną rzesze ludzi dobrej woli na całym świecie.

Dołączam wyrazy szacunku dla Wszystkich dostojnych Przedstawicieli Wła­dzy i zarazem dla każdego wedle sprawowanego urzędu, wedle piastowanej godności, oraz wedle tej odpowiedzialności, jaka na każdym z nas, Szanowni Panowie, ciąży wobec historii i własnego sumienia.

Pragnę równocześnie podziękować za ofiarowane mi dary, bardzo cenne, bardzo wymowne, w tym zwłaszcza momencie historycznym, kiedy wspomina­my trzechsetną rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej.

Wesprzyj Więź

Ze swej strony pragnę prosić o przyjęcie mojego daru: Św. Jan Chrzciciel, dzieło szkoły ferraryjskiej z XVI wieku, z Muzeum Watykańskiego. Imię tego świętego związane jest z ostatnimi papieżami, poczynając od Jana XXIII. Dla przypomnienia tych poprzedników, na pamiątkę swojej wizyty, pragnę pozostawić w Polsce dzieło, łączące w sobie motyw biblijny, motyw papieskiej tradycji – i bardzo proszę o jego przyjęcie ze strony Przedstawicieli Najwyższych Władz Państwowych.

Dziękuję bardzo.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 8-10/1983.

Podziel się

2
Wiadomość