To, że Bóg jest, nie oznacza, że wszystko ma sens. Dzięki temu, że jest Bóg, widzę nie tylko sens, ale również i to, co sensu nie ma – mówił ks. Krzysztof Grzywocz w rozmowie z Katarzyną Jabłońską.
Fragment książki ks. Krzysztofa Grzywocza „Na początku był sens”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2018.
Katarzyna Jabłońska: Człowiek wierzący odczuwa nierzadko poczucie winy z tego powodu, że skoro Bóg istnieje i jest źródłem sensu, to on nie powinien odczuwać braku sensu.
Ks. Krzysztof Grzywocz: To, że Bóg jest, nie oznacza, że wszystko ma sens. Dzięki temu, że jest Bóg, widzę nie tylko sens, ale również i to, co sensu nie ma. Dzięki temu mogę również rozpoznać, który z moich czynów nie miał sensu. Spowiadam się właśnie z tego, co jest pozbawione sensu, bo to odrywa mnie od życia. Sakrament pokuty jest próbą poszukiwania sensu – zgrzeszyłem i poprzez to oderwałem się od sensu, a sam nie jestem w stanie nawiązać z nim na nowo więzi. W sakramencie pokuty Bóg przychodzi do mnie jako sens, żeby brak sensu, jakim jest grzech, nie zniszczył mojego życia – bo nic tak nie zagraża życiu, jak brak sensu.
Paul Ricoeur w rozmowie publikowanej na łamach „Więzi” (nr 2/2001) wyraził opinię, że dzisiaj problemem poważniejszym niż grzech jest pytanie o sens i brak sensu, pytanie o absurd. Czy rzeczywiście dzisiaj problem sensu jest bardziej naglący niż problem grzechu?
– Grzech nie istnieje bez doświadczenia sensu. Mówienie o grzechu bez odwołania do doświadczenia sensu wydaje mi się bezsensowne. Na początku był nie grzech, tylko sens. Grzech jest jak dziura w serze, jednak żeby była dziura, musi być przecież ser. Jeżeli ktoś nie widzi sera, to jak może widzieć dziury w serze? Rozpoznanie grzechu przychodzi nie poprzez grzech, tylko poprzez sens. Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić, to wprowadzić człowieka w przestrzeń sensu.
Ale przecież spowiadamy się właśnie z grzechów, a nie z braku sensu.
– To prawda, spowiadam się z grzechów, ponieważ grzech jest w moim życiu właśnie tym, co nie miało sensu. Im dłużej trwam w grzechu, tym bardziej nie widzę sensu, postępuję coraz bardziej bezsensownie. W spowiedzi nie chodzi jednak wcale o jakąś dogłębną autoanalizę, w której skrupulatnie wypunktuję wszystkie swoje grzechy. Zresztą człowiek sam z siebie nie jest w stanie przekonać się o grzechu, uznać, że on go zabija, że jest dla niego największym zagrożeniem. Sam siebie nie rozświetlę, nie dotrę do prawdy – mam w sobie całe otchłanie ciemności, jest ich tyle i są tak przepastne, że wchodząc w nie, można się kompletnie zgubić. Jeżeli mogę poznać prawdę, to dlatego, że Chrystus na krzyżu „wyspowiadał” nas przed Ojcem z naszych grzechów: „Przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”. Chrystus otworzył nam oczy na prawdę, wziął na siebie wszystkie nasze grzechy – w Jego świetle już żaden grzech nie mógł być niewidoczny, nie mógł się ukryć. Tak więc głównym powodem spowiedzi jest nie grzech, ale prawda i sens. A sama spowiedź jest rozmową z sensem.
Grzech, o którym przed chwilą mówiliśmy, odłącza nas od sensu, ale my nie zawsze gubimy sens z powodu grzechu. Zdarza się, że tracimy go również wtedy, kiedy pielęgnujemy więź z sensem.
– Są takie chwile w życiu, kiedy nie czuję sensu, kiedy może nawet w sposób niezawiniony przeżywam bezsensowne dni. To trudne doświadczenie, choć sam uważam, że może być ono dobre i potrzebne – może być formą łaski, jakimś znakiem Boga. Trzeba umieć pojednać się z takimi chwilami, wtedy ten brak mnie nie niszczy i nie zamyka. Przeciwnie, może pojednać mnie z samym sobą – słabym, bezbronnym, samotnym. Sprawia, że zwracam się do Boga z prośbą: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pospiesz ku ratunkowi memu” – bo źle się dzieje, gdy nie ma sensu.
Ludzkie doświadczenie sensu jest w pewnym znaczeniu prowizoryczne, podobnie jak życie. Nie jest nam dane raz na zawsze, nie stanowi jakiegoś nienaruszalnego zabezpieczenia. Jest drogą, która się wyłania i jest tajemnicą. Jest drogą, której trzeba czasem szukać w ciemnościach i być może również czasem ją gubić. Ale ona istnieje.
Fragment książki ks. Krzysztofa Grzywocza „Na początku był sens”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2018.
Ks. Krzysztof Grzywocz – ur. 1962, duchowny diecezji opolskiej, doktor teologii duchowości. Przez trzynaście lat był ojcem duchownym w Wyższym Seminarium Duchownym w Opolu. Wykładał teologię duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Ceniony rekolekcjonista i kierownik duchowy. Autor książek, m.in. „Przesłonięte światło. Depresja a życie duchowe”, „Uczucia niekochane”, „Duchowość i sny” oraz licznych tekstów publikowanych m.in. w „Życiu Duchowym”, „Znaku”, „Pastores” i „Więzi”. 17 sierpnia 2017 r. zaginął w Alpach Szwajcarskich.