Jesień 2024, nr 3

Zamów

Odważyć się i zatańczyć

Fred Astaire i Adele Astaire w 1921. Fot. Wikimedia commons

My, Polacy, jako naród jesteśmy, jeśli chodzi o taniec, raczej powściągliwi, nie wierzymy w siebie. A szkoda, bo w tańcu można w niezwykły sposób wyrazić siebie.

Każdy z nas żyje w określonej kulturze, która go w pewien sposób naznacza. W różnych miejscach świata ludzie tańczą w odmienny sposób – mają inną energię, inne podejście do tego, czym jest kontakt z własnym ciałem i ciałem drugiego człowieka. Ludzie gór na przykład tańczą zupełnie inaczej niż ludzie z nizin. Ta różnica wyraża się w jakości ruchu. Jedni pracują miękko, inni bardziej dynamicznie. Ludzie ze wschodnich narodów mają specyficzną miękkość, przepływowość w ciele, mają więcej elastyczności. U izraelskich tancerzy, dla odmiany, zaobserwować można wyraźną emocjonalność i dynamiczność.

My, Polacy, jako naród jesteśmy, jeśli chodzi o taniec, raczej powściągliwi, nie wierzymy w siebie. Wielu nie pozwala sobie tańczyć – niektórzy uważają, że nie wypada, inni twierdzą, że nie mają poczucia rytmu. A szkoda, bo w tańcu można w niezwykły sposób wyrazić siebie. I do tego wcale nie są potrzebne umiejętności, ale własne wyczucie rytmu. Warto się odważyć, bo w tańcu można naprawdę poczuć się wolnym.

Dzisiaj, gdy świat się otworzył, następuje wymiana doświadczeń, szczególnie widoczne jest to w tańcu współczesnym − taniec coraz częściej staje się kolażem nie tylko różnych technik, ale i kultur. Istnieje również przeciwna tendencja – być może przesyt właściwą globalizacji unifikacją powoduje, że poszukując własnej tożsamości, chcemy zaznaczyć to, co odróżnia nas od innych. Również taniec szuka swoich pierwotnych korzeni.

W tańcu można naprawdę poczuć się wolnym

Zauważyłam, że im jestem starsza, tym lepiej mi się tańczy. Nie tańczę na scenie tak dużo jak tancerze zespołów repertuarowych, eksploatacyjnie, ale pracuję nad tym, by mój ruch w tańcu był jak najmniej wysiłkowy, by był organiczny. Jeżeli w moim ciele nastąpiła, również za sprawą wieku, reorganizacja, to może na poziomie elastyczności ścięgien, dzięki czemu zwiększyła się sprężystość i dynamika. Kiedy przybywa nam lat, następuje zmiana w naszym ciele, ale progresywna – ciało dojrzewa. A dojrzałość jest czymś pozytywnym.

Wesprzyj Więź

Taniec zmienił moje podejście do ciała. Zrozumiałam, że granica tego, co cielesne jest płynna i zależy od indywidualnego doświadczenia ciała. Ono przenosi się również na percepcję rzeczywistości – w końcu DNA ma budowę spiralną, zupełnie jak kosmos. Ciało nie tylko tworzy granice nas samych, ale łączy nas z kosmosem.

Dziś człowiek ma problem ze zrozumieniem swojej cielesności i dotarciem do niej. Wynika to zapewne ze zbytniego złączania cielesności i seksualności, a przecież cielesność to o wiele więcej niż seksualność. Ciało trzeba ujmować holistycznie. I taniec pozwala tego doświadczyć. To bardzo cenne doświadczenie, bo ciało ma swoją mądrość, ma swoją pamięć. Jeśli traktuje się je z uwagą, potrafi się w nie wsłuchać – ono udzieli nam odpowiedzi na wiele pytań; wskaże, gdzie ich szukać. To oczywiście wymaga skupienia i pracy nad sobą.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 8-9/2012 jako odpowiedź na redakcyjną ankietę o tańcu skierowaną do zawodowych tancerzy.

Podziel się

Wiadomość