I w Liverpoolu, i na Wiejskiej chodzi o życie i o naszą postawę wobec najsłabszych członków społeczeństwa.
Patrzę na tragedię rodziców Alfiego Evansa – i na olbrzymie poruszenie sumień, jakie wywołał przypadek ich syna. Patrzę na protestujące w Sejmie matki osób niepełnosprawnych – i na nagły skokowy wzrost zainteresowania olbrzymimi niezaspokojonymi potrzebami tych rodzin.
Można by się cieszyć tym wzrostem świadomości, gdyby nie okropnie bezduszny system, z którym zderzają się rodzice w obu tych sprawach.
Tam szpital uparcie nie chce przekazać nieuleczalnie chorego dziecka ani do opieki hospicyjnej, ani do zagranicznych placówek medycznych, choć zgłaszają się chętni i z Włoch, i z Niemiec. Jak mówi dla „Die Welt” bawarski lekarz prof. Nikolaus Haas, specjalista od intensywnej opieki pediatrycznej, jest to konsekwencja założenia, na jakim opiera się brytyjska służba zdrowia: „system ma zawsze rację, więc lepiej jest, aby to dziecko zmarło, niż by ktokolwiek inny się nim zajął”. Haas podkreśla, że w Niemczech Alphie najpewniej już od roku znajdowałby się w domu, jeśli taka byłaby wola jego rodziców. Niemcy bowiem nauczyli się na własnych błędach z przeszłości, że „są rzeczy, których nie można zrobić z poważnie niepełnosprawnymi pacjentami”.
Nie licytujmy się, kto jest bardziej pro life. Chrońmy życie wspólnie. Na każdym etapie. Konsekwentnie
U nas natomiast mamy na Wiejskiej zderzenie racji urzędowych ze skrzeczącą rzeczywistością. Rząd konsekwentnie traktuje rozpaczliwy protest – lekceważonych od zawsze i przez wszystkie siły polityczne – opiekunów osób niepełnosprawnych wyłącznie jako własny kłopot wizerunkowy. Minister Elżbieta Rafalska – która najgoręcej obiecywała tym samym rodzinom (podczas ich protestu za rządów PO) szybką zmianę prawa po wyborach – zdołała nawet równie błyskawicznie, co cynicznie wbić klin pomiędzy różne środowiska osób niepełnosprawnych. Wicemarszałek Ryszard Terlecki przeszedł zaś do kontrataku: zarzucił matkom, że muszą nie mieć serc, skoro mają zamiar trzymać swoje dzieci w takich warunkach w oczekiwaniu na posiedzenie Sejmu zaplanowane dopiero na 8-11 maja. „Nie będzie dodatkowego posiedzenia Sejmu. A dlaczego miałoby być?” – dziwił się szef klubu parlamentarnego PiS. System wie, kiedy, czym i jak ma się zająć – i ma zawsze rację…
Są również oczywiste różnice w obu tych sprawach. Łączę je jednak tutaj, bo w istocie i w Liverpoolu, i na Wiejskiej chodzi o życie i o naszą postawę solidarności z najsłabszymi członkami społeczeństwa.
Konsekwentna etyka życia, jaką od wielu lat promujemy w „Więzi”, to zachęta, by pamiętać, jak wiele jest grup ludzi niechcianych, uznawanych za bezużytecznych lub zbyt uciążliwych, w praktyce wyrzucanych na śmieci. To i śmierdzący bezdomni wypychani z tramwajów czy klatek schodowych, i dzieci przed narodzeniem, i pozostawione samym sobie rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi, i zniedołężniali starcy, i głodujący wskutek zmian klimatycznych, i uchodźcy w pontonach na Morzu Śródziemnym, i kobiety zmuszane do prostytucji, i chorzy w efekcie prowadzenia wyzyskowej gospodarki, i ofiary pedofilii, i ofiary handlu ludźmi, i Alphie Evans, i ci z sejmowego korytarza, i jeszcze wielu, wielu innych.
Jeśli chce się być „za życiem”, to trzeba konsekwentnie łączyć te wszystkie sprawy, a nie je rozdzielać – bo troska o życie jest niepodzielna. Jak pisze prof. Charles C. Camosy w niezwykle ważnym tekście, jaki niedawno publikowaliśmy, należy konsekwentnie stać „po stronie najsłabszych i najbardziej kruchych. Konsekwentnie za życiem. Konsekwentnie bez przemocy. Konsekwentnie po stronie osób marginalizowanych i pozbawionych przywilejów”. A przeciwko – jak to nazywa papież Franciszek – „kulturze wyrzucania”.
Życie jest tylko jedno. A kto ratuje jedno życie – ten jakby ratował cały świat. Nie licytujmy się więc, kto jest bardziej pro life. Nie oskarżajmy się, że jedni widzą takie zagrożenia, a nie widzą innych. Chrońmy życie wspólnie. Na każdym etapie. Konsekwentnie.
Owszem, sprawy są porównywalne, jednakże nie zgadzam się na przeprowadzone implicite porównanie etyczne lekarzy i sędziów z Liverpoolu oraz polskiego rządu. Owszem, podpisanie porozumienia ze sfingowaną reprezentacją niepełnosprawnych dewastuje kapitał zaufania społecznego i jest beznadziejnie krótkowzroczne, ale wierzę, że jest to czynione w obronie wydrenowanego już budżetu – rząd jest strażnikiem pewnych wartości, którym do tej pory nie nadawał wysokiego priorytetu, ale teraz zaczął. Przecież nikt nie uwierzy, że PiS gdyby miał te pieniądze, to by ich nie dał. Poza tym zgadzam się z Autorem.
Zgadzam się i jestem o tym głęboko przekonana, że każde życie należy chronić i walczyć o nie na każdym etapie od poczęcia do naturalnej śmierci. Ale są sytuacje nie do końca czarno-białe, które budzą i będą budziły emocje i dylematy moralne. Na przykład gdzie kończy się , władza’ lekarzy, do kiedy i jak daleko powinni interweniować w walkę o życie, czy mają prawo poświęcać jedno życie dla drugiego np życie nienarodzonego dziecka dla matki, wreszcie najtrudniejsza chyba decyzja – czy i kiedy zakończyć terapię podtrzymującą życie jeśli wiadomo, że staje się ona uporczywą terapią??? Kto powinien ponosić odpowiedzialność i decyzje o przedłużaniu życia w beznadziejnych sytuacjach: lekarze czy rodzina chorego ? Myślę, że trudno nam oceniać dramat w Liverpoolu chociaż wydaje się niezrozumiałe i okrutne dlaczego rodzice tego dziecka nie mogą go przetransportować do szpitala do Włoch czy Niemiec jeśli tam chcą go przyjąć ? Jeśli chodzi o ocenę polskiego rządu w sprawie dorosłych osób niepełnosprawnych, to myślę, że to jest haniebne działanie szczególnie w kontekście ich całościowej polityki. Żadne tłumaczenia dziurawym budżetem mnie nie przekonują. Nieprzemyślane, polityczne rozdawnictwo i szastanie publicznymi pieniędzmi (dla celów politycznych !) musiało doprowadzić do takiego stanu budżetu państwa, że nie starcza dla osób niepełnosprawnych na najskromniejszy zasiłek. I to jest dopiero paradoks ! Rząd chciałby zmusić (pod groźbą kary sądowej !) matki do rodzenia niepełnosprawnych, ciężko chorych dzieci nie dając im wystarczającej, systemowej pomocy jak już te dzieci przyjdą na świat. To jest prawdziwie okrutne i obnaża całą prawdę o zakłamanej ideologii i polityce, którą ten rząd się kieruje.