Coraz wyraźniej rysuje się zamiar obozu rządzącego, aby obecną konstytucję zastąpić nową. Kształt tej nowej jest jeszcze nieznany, a z wypowiedzi prezydenta Dudy oraz prezesa Kaczyńskiego wynika, że wyobrażają ją sobie odmiennie.
Prezydent chciałby wzmocnienia ustrojowej pozycji swego urzędu. Prezes rządzącej partii w jednym z wywiadów wyraźnie wypowiedział się natomiast przeciwko zamiarowi wprowadzenia w naszym kraju systemu prezydenckiego, a w istocie – przeciw jakiemukolwiek istotnemu wzmocnieniu uprawnień głowy państwa. Na razie wiadomo więc tylko to, że konstytucja ma być nowa i – jak oświadczył prezydent Duda – tworzona przez „zwykłych ludzi”, a nie przez „elity”.
Jakie są przyczyny dążenia do ustanowienia nowej konstytucji dla Polski przez obóz rządzący? Dostrzegam dwie najważniejsze. Pierwsza to niechęć, a właściwie wrogość do III Rzeczypospolitej. A przecież obowiązująca jeszcze – przynajmniej formalnie – konstytucja jest jednym z najważniejszych dokonań państwa kształtowanego od 1989 roku. Dodatkową „winą” konstytucji z 1997 roku jest uchwalenie jej przez parlament z wyraźną większością SLD i PSL, a więc partii wywodzących się ze starego systemu. Jarosława Kaczyńskiego ani żadnego polityka z Porozumienia Centrum w tamtym parlamencie nie było.
Biorąc pod uwagę te fakty, trzeba uznać określenie obecnej ustawy zasadniczej przez prezydenta Dudę jako „konstytucji okresu przejściowego” za niemal kurtuazyjne. Mogło być gorzej. Szkoda tylko, że prezydent nie dostrzegł, iż ten „okres przejściowy” już teraz liczy sobie tyle lat, ile miała cała Druga Rzeczpospolita.
Kolejna przyczyna, dla której obóz rządzący chce nowej konstytucji, to chęć zalegalizowania „nowego porządku” i oparcia go nie tylko na argumencie siły, lecz na fundamencie konstytucyjnym. Politycy PiS publicznie oburzają się, gdy zarzuca się im łamanie konstytucji i praworządności, ale przynajmniej ci, którzy stanowią czołówkę tej partii, doskonale wiedzą, jak wygląda prawda.
Widzę tu pewną analogię z postępowaniem obozu sanacyjnego. W walce z opozycją parlamentarną obóz ten, dążąc do ugruntowania nowego ustroju, obchodził, naginał i nawet łamał konstytucję marcową. Takimi też metodami doprowadził do uchwalenia konstytucji kwietniowej w 1935 roku. Tę już zamierzał szanować.
Zarzut, że obecna konstytucja została uchwalona przez parlament, w którym były zachwiane proporcje polityczne występujące w polskim społeczeństwie, nie jest pozbawiony podstaw, ale powinien być skierowany przede wszystkim pod adresem tych polityków ówczesnej prawicy, którzy przyczynili się do rozwiązania sejmu w 1993 roku, a później nie potrafili porozumieć się w celu utworzenia skutecznych koalicji, zdolnych do uzyskania sejmowej reprezentacji. Wśród tych polityków poczesne miejsce zajmuje Jarosław Kaczyński.
Fragment tekstu, który ukazał się w kwartalniku „Więź”, wiosna 2018.