Jesień 2024, nr 3

Zamów

Pytamy prawnika. Czy Muzeum Polin naruszyło dobra osobiste Magdaleny Ogórek?

Magdalena Ogórek (fot. Stiopa / na licencji CC) i wpis z Twittera zacytowany przez Muzeum Polin (fot. Więź)

W całej sprawie osoba Magdaleny Ogórek nie ma znaczenia. Znaczenie ma wypowiedź o charakterze antysemickim – mówi dla Więź.pl radca prawny Wojciech Kozłowski.

Jakub Halcewicz-Pleskaczewski: W lipcu ubiegłego roku Magdalena Ogórek zapytała na Twitterze Marka Borowskiego, czy oznaką jego kręgosłupa jest zmiana nazwiska z Berman na Borowski (choć nazwiska nie zmieniał). Pisała, że „senator w wolnej Polsce musi się rozliczyć ze stalinowskiego spadku”. Muzeum Polin zacytowało jej tweeta na wystawie poświęconej Marcowi ’68, co Ogórek uznała za wyraz politycznej opresji. Żąda usunięcia z wystawy dotyczących jej treści i publicznych przeprosin, grozi sądem. Czy Muzeum Polin naruszyło jej dobra osobiste?

Wojciech Kozłowski, radca prawny: Oceniam sprawę w oparciu o wiedzę publicznie mi dostępną jako prawnikowi niezaangażowanemu w spór. Moim zdaniem Muzeum Polin nie naruszyło dóbr osobistych Magdaleny Ogórek, i to z kilku powodów.

Po pierwsze, moje rozumienie sprawy jest takie, że Muzeum Polin w ogóle nie wypowiedziało się w sprawie samej Magdaleny Ogórek, tylko zacytowało wypowiedź, która zdaniem autorów wystawy miała charakter antysemicki. Cytat został umieszczony bez podania – pośrednio lub bezpośrednio – autora wypowiedzi, a przecież z samej definicji nie można naruszyć dóbr osobistych konkretnej osoby bez jej identyfikacji.

Wszyscy jednak wiemy, że cytat pochodzi z tweeta Ogórek.

– Na wystawie nie doszło do jakiejkolwiek identyfikacji autorki. To, że Magdalena Ogórek sama siebie publicznie zidentyfikowała jako autorka tweeta i przypomniała o sobie, to przecież nie wina Muzeum Polin. Podchodząc logicznie do sprawy, nie można samemu naruszyć własnych dóbr osobistych.

Fakt, że ktoś przeczytał pełne wzburzenia słowa Magdaleny Ogórek i skojarzył je z tą czy inną publiczną wypowiedzią Magdaleny Ogórek sprzed roku, nie ma nic do rzeczy. Jak rozumiem Muzeum Polin nie podpisało treści tweeta nazwiskiem Magdaleny Ogórek ani nie oznaczyło tweeta jej zdjęciem lub innym elementem bezpośrednio ją identyfikującym. Autorka sama postanowiła się zidentyfikować protestując przeciwko wystawie Polin, jest to zatem jej własny wybór, za który inne osoby nie ponoszą odpowiedzialności.

Po drugie, trzeba rozróżnić antysemicką wypowiedź – a nie mam wątpliwości, że wypowiedź zacytowana przez Polin może być uznana za mającą charakter antysemicki – od przypisywania komuś antysemityzmu. Fakt, że ktoś rozbił samochód, nie oznacza, że ten ktoś jechał samochodem po pijanemu i jest alkoholikiem. Tak samo fakt, że tweet zawierał treści, które mogą być uznane za antysemickie, nie oznacza, że (ówcześnie niezidentyfikowany autor tego tweeta) był opisany jako antysemita.

Polin nie zidentyfikowało Magdaleny Ogórek przez samo zacytowanie – w swojej ocenie – antysemickiej wypowiedzi, albowiem nie jest to jedyna potencjalnie antysemicka wypowiedź w dyskursie publicznym. Dlatego zarzuty ze strony Magdaleny Ogórek, że doszło do naruszenia jej dóbr osobistych, a tym bardziej „haniebnego” naruszenia, są w mojej ocenie zbyt daleko idące.

Treść współczesnej wypowiedzi z tweetu i dawnej z antysemickiej propagandy z Marca ’68 może być uznana za podobną. Zatem uzasadnione jest ich porównywanie

Po trzecie –  nawet gdyby uznać, że do naruszenia dóbr osobistych doszło, to ze względu na działanie Muzeum Polin w społecznie uzasadnionym interesie publicznym zachodzą warunki wyłączenia bezprawności. Jest bowiem społecznie uzasadnionym interesem pokazywanie, jakie zachowania mają charakter odwoływania się do anysemityzmu, czyli do utrwalonych stereotypów niechęci. Skoro zasłonięto imię i nazwisko autora tweetu i pokazano na wystawie Polin samą wypowiedź w oryginalnej formie w kontekście nakierowanym na ważny społecznie cel, to uzasadniona jest ocena, iż nie dokonywano tego po to, by personalnie zaatakować Magdalenę Ogórek. Myślę, że w całej sprawie osoba Magdaleny Ogórek nie miała znaczenia. Znaczenie miała sama zacytowana wypowiedź.

Faktem jest, że sama treść współczesnej wypowiedzi z tweetu i dawnej z antysemickiej propagandy z Marca ’68 może być uznana za podobną. Zatem uzasadnione jest ich porównywanie. Działanie Muzeum było więc proporcjonalne do interesu społecznego realizowanego przez to porównanie. Interes społeczny można streścić w uświadomieniu zwiedzającym wystawę, że krzywdzące jest odwoływanie się do stereotypów niechęci motywowanej pochodzeniem i że jest to nadal aktualny problem społeczny. Oczywiście o tym, kto ma rację, zdecyduje sąd, jeśli Magdalena Ogórek zdecyduje się wystąpić przeciwko Muzeum.

Czy sąd mógłby stwierdzić, czy wpis Ogórek na Twitterze jest antysemicki, czy nie?

 – Tak. Moim zdaniem najpierw jednak sąd musiałby zdefiniować na potrzeby swojej sprawy antysemityzm jako pewne działanie, przypisać temu działaniu ocenę prawną, a później dokonać kwalifikacji konkretnego wpisu w stosunku do tego pojęcia.

Czym według prawa jest antysemityzm?

Wesprzyj Więź

– Polskie prawo nie definiuje antysemityzmu. Kodeks karny mówi o tym tylko w pewnym wąskim zakresie; o karaniu za nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym. Karane są zatem pewne skrajne wersje antysemityzmu i jakiekolwiek innej nienawiści rasowej czy narodowościowej. Antysemityzm jako taki nie jest natomiast w Polsce zdefiniowany prawnie, lecz jest zdefiniowany jako pojęcie języka i kultury. Sądy sięgają właśnie do pojęć z języka powszechnego czy kultury, oceniając wypowiedzi i ich znaczenie.

Dlaczego pana zdaniem wpis Ogórek może być uznany za antysemicki?

– Wyrażam tutaj swój osobisty pogląd, o ocenie zadecyduje sąd. Istotą zatweetowanej spornej wypowiedzi była demistyfikacja rzekomego pochodzenia narodowościowego jednego z senatorów po to, aby przypisać jego pochodzeniu określoną wartość etyczną. Sens tego „odkrycia” zawiera się w słowach: jesteś tym, od kogo pochodzisz. W tym konkretnym przypadku jesteś kimś gorszym, ponieważ masz żydowskie pochodzenie. To jest moim zdaniem antysemityzm, czyli mityczne przypisywanie wartości etycznej poszczególnej osoby ze względu na jej cechy takie jak narodowość czy pochodzenie. Mityczne, albowiem ani Żyd, ani Polak, ani Niemiec, ani Rosjanin nie jest w rzeczywistości lepszy albo gorszy jako człowiek dlatego, że ma takie a nie inne pochodzenie. Wynika to z zasady równości ludzi i niedyskryminacji. Używanie stereotypu, także antysemickiego, tej zasadzie przeczy.

Wystawa „Obcy w domu. Wokół Marca ’68”
Część wystawy „Obcy w domu. Wokół Marca ’68” w Muzeum Polin poświęcona przykładom współczesnego hejtu i antysemityzmu. Fot. Więź

Wojciech Kozłowski jest radcą prawnym, partnerem w międzynarodowej kancelarii prawniczej Dentons. Wypowiedzi zawarte w wywiadzie stanowią wyłącznie wyraz osobistych opinii autora i nie powinny być utożsamiane ze stanowiskiem jakiegokolwiek innego podmiotu, w tym kancelarii.

Podziel się

Wiadomość