Może się tak zdarzyć, że przeciętny obywatel naszego kraju będzie za granicą niesprawiedliwie traktowany jako przedstawiciel ksenofobicznej, autorytarnej Polski – mówiła dziś Agnieszka Magdziak-Miszewska („Więź”), była ambasador Polski w Izraelu.
Agnieszka Magdziak-Miszewska była gościem Doroty Warakomskiej w Poranku Radia TOK FM. Mówiła o kryzysie wywołanym nowelizacją ustawy o IPN. – Nie rozumiałam po co ta ustawa w ogóle jest procedowana – powiedziała. Wybór daty przegłosowania ustawy (dzień przed Międzynarodowym Dniem Pamięci Ofiar Holokaustu) nazwała „aberracją”. – Takie działanie byłoby zrozumiałe ze strony osób, które źle życzą Polsce i chcą osłabić jej pozycję – mówiła.
Według byłej ambasador działania obecnych władz doprowadziły wizerunek Polski do katastrofy i zaprzepaściły blisko trzydzieści lat dialogu polsko-żydowskiego.
Jednocześnie jednak Magdziak-Miszewska skrytykowała kampanię bostońskiej Fundacji Rudermana, która wzywała amerykańską administrację do zerwania kontaktów z Polską i namawiała odbiorców do podpisania petycji w tej sprawie. W opublikowanym przez fundację filmiku na YouTubie kolejne osoby powtarzały zwrot „polski Holokaust”. Po fali krytyki ze strony żydowskich organizacji autorzy kampanii usunęli film. „Głupi, szkodliwy, nieprawdziwy, obrzydliwy” – mówiła o nim Magdziak-Miszewska.
Rozmówczyni Doroty Warakomskiej powiedziała, że choć amerykańska opinia publiczna nie jest szczególnie zainteresowana polityką zagraniczną, jednak ludzie czytają nagłówki gazet, z których wynika, że w Polsce partia rządząca łamie trójpodział władzy i nie przestrzega wolności słowa, zaś Polacy są antysemitami.
– Może się tak zdarzyć, że przeciętny obywatel naszego kraju, który się pojawi za granicą, będzie niesprawiedliwie traktowany jako przedstawiciel ksenofobicznej, autorytarnej Polski – przyznała Magdziak-Miszewska.
Źródło: Tokfm.pl