Jesień 2024, nr 3

Zamów

Jak ocalić patriotyzm? Dyskusja na 60-lecie „Więzi”

Debata z okazji 60-lecia Więzi 19 lutego 2018 r. w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Fot. Agnieszka Pańtak

Patriotyzm kończy się tam, gdzie zaczyna wykluczenie – mówiła prof. Aleksandra Hnatiuk. – Narcystyczne przywiązanie do narodu wyraża się w obsesji dotyczącej tego, jak postrzegają nas inni – stwierdził prof. Michał Bilewicz.

Sesja „Ocalić patriotyzm” odbyła się dziś w Domu Arcybiskupów Warszawskich z okazji 60-lecia „Więzi”, której pierwszy numer ukazał się w lutym 1958 roku. Rozmawiali Michał Bilewicz (Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego), Aleksandra Hnatiuk (Instytut Slawistyki Polskiej Akademii Nauk), Paweł Rojek (Instytut Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego) i ks. Alfred M. Wierzbicki (Katedra Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego). Rozmowę prowadził Sebastian Duda („Więź”). W sali konferencyjnej wysłuchało jej dwieście osób.

Dyskusję poprzedziło wystąpienie prymasa Wojciecha Polaka. – Patriotyzm zawsze musi być postawą otwartą. Nie wolno wykluczać nikogo, ale włączać we wspólnotę wszystkich – mówił metropolita gnieźnieński.

Duda przypomniał, że w dokumencie episkopatu „Chrześcijański kształt patriotyzmu” biskupi podkreślili różnicę między szlachetnym, gościnnym patriotyzmem a nacjonalizmem. Prowadzący przypomniał też słowa Jana Pawła II z książki „Pamięć i tożsamość”: „Polskość piastowska była elementem jednoczącym. Później Polska jagiellońska pozwoliła na wielość kultur (…) Polskość to wielość i pluralizm a nie ciasnota i zamknięcie”.

– Patriotyzm kończy się tam, gdzie zaczyna się wykluczenie – powiedziała prof. Hnatiuk. Przypomniała, że polskość w PRL zbliżyła się do etniczności. – Polska była państwem homogenicznym, narzucanym siłą i strachem. W ciągu ostatnich lat zdarzyło się coś niesłychanie niebezpiecznego. Wydawało się, że postrzeganie polskości w wymiarze etniczności mamy już za sobą – powiedziała.

Prof. Michał Bilewicz zauważył, że dziś możemy obserwować polskość, w której rządzący czują się spadkobiercami wybranych Polaków, ale nie wszystkich (na przykład obywateli polskich narodowości żydowskiej). Jak przypomniał, konstytucja – która została stworzona także w środowisku „Więzi” – zawiera uniwersalną wizję polskości, która nie została zrozumiana przez polityków.

Przywołał znany z psychologii społecznej podział na patriotyzm konstruktywny i narcystyczny. – Narcystyczne przywiązanie do narodu wyraża się w obsesji dotyczącej tego, jak postrzegają nas inni; obecny w niej jest lęk przed tym, że zginiemy, że nasza kultura nie jest silna. Zdrowa – konstruktywna – polskość nie lęka się przyjęcia kilku tysięcy uchodźców – zauważył Bilewicz.

Czy polskość potrzebuje metafizycznej sankcji? – pytał prowadzący.

– Zestawianie patriotyzmu i nacjonalizmu prowadzi do nieporozumień. Nacjonalizm jest pewną doktryną, patriotyzm zaś cnotą – mówił dr Paweł Rojek. – To, czego dziś potrzebujemy, to poważne potraktowanie kategorii narodu – dodał. – Pojęcie dialogu zostało w Polsce rozwinięte po mistrzowsku. Nie zrealizowaliśmy go w odniesieniu do kwestii narodowych – przypominał.

Rojek powiedział, że największe zagrożenie obecnie to rozsupłanie więzi katolicyzmu i polskości. – Na progu stoi już prawica, do której nie będą trafiały argumenty Kościoła – dodał.

– Problem z nacjonalizmu łączy się z populizmem. Nacjonalizm, który jest na ulicy, w mediach, nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem – mówił ks. prof. Alfred Wierzbicki. – Narcyzm nie widzi siebie, tylko pewne odbicie, wyobrażenie. Zazwyczaj rodzi się w duszy obolałej, nie pozwala na komunikację, na spotkanie. Jest on poważną chorobą polskiej duszy. Mesjanizm zaś to chrześcijańska herezja – powiedział. – Polskość wtedy będzie dojrzewać, gdy przestanie być zwrócona ku samej sobie – dodał. Lubelski filozof zauważył, że w Polsce nie ma rzetelnego sporu o tradycję. – Rządzącym chodzi od rewolucję narodową, a nacjonalizm służy za nośną ideę – mówił.

– Nacjonalizm jest nie tylko na ulicach, jest także na uniwersytecie – mówiła prof. Hnatiuk i przytoczyła sytuację, w której jeden ze studentów powiedział o niej do drugiego: nie słuchaj jej, to Ukrainka.

Prof. Hnatiuk komentowała także nowelizację ustawy o IPN (o czym wcześniej pisała u nas). Zwróciła uwagę, że wokół sprawy narosło wiele nieporozumień. – To próba wprowadzenia cenzury w przestrzeni publicznej – mówiła. – Obecnie wpływy nacjonalistów w Ukrainie są minimalne, ale jeżeli będziemy wzmacniać nacjonalistyczne reakcje, ukraińscy nacjonaliści wejdą do parlamentu. Polacy wciąż są najbardziej lubianym narodem przez Ukraińców – zauważyła.

Bilewicz zauważył, że narodowcy aspirują do bycia głosem przegranych polskiej transformacji, ale absolutnie ich nie reprezentują. – Coroczne pielgrzymi kiboli przypominają czasy, gdy katolicyzm chciano zawłaszczyć do nienawiści rasowej – powiedział.

Tłumaczył, że narcystyczne przywiązanie do narodu wynika z poczucia braku sprawstwa. – Źródłem narcyzmu jest nieumiejętność dostrzegania własnych błędów, niechęć do przebaczenia, wrogość do innych – zauważył. – Powinniśmy myśleć nad pedagogiką żalu, tak, aby tragiczne zdarzenia nigdy więcej się nie powtórzyły – mówił.

Wesprzyj Więź

Głos z sali zabrał Andrzej Wielowieyski, jeden z pierwszych redaktorów „Więzi”. – Jest kilka rodzajów patriotyzmów, patriotyzm lokalny, patriotyzm europejski. Zapomina się o tym, że europejskość to racja stanu, problem naszego być albo nie być. Unia Europejska jest dla nas jedynym ratunkiem i szansą życia na przyszłość – powiedział.

Ks. prof. Wierzbicki zauważył, że dzieje narodu to nie tylko idee, ale też konkretne czyny i w tym kontekście można mówić o dramacie historii.

Na koniec mówił abp Grzegorz Ryś. Odwołując się do Tomasza Mertona przypomniał rozróżnienie na kulturę winy i kulturę wstydu. – Ta pierwsza charakteryzuje ludzi dorosłych, druga dzieci. Gdy biorę odpowiedzialność za winy, staję się dorosły – powiedział metropolita łódzki. Mówił też o współczesnym wypaczeniu mesjanizmu. – Nam się wydaje, że mesjanizm to wielkość. Pierwotnie mesjanizm nie ma nic wspólnego z pychą, za to ma wszystko wspólne z pokorą. Nie ma nic wspólnego z potrójną koroną, ma wszystko wspólne z koroną cierniową – dodał abp Ryś.

Podziel się

Wiadomość

Na wstępie chciałbym podziękować red. Nosowskiemu za zwrócenie mi uwagi na artykuł o dyskusji w redakcji Więzi, w odpowiedzi na moje zastrzeżenia dotyczące zaproszenia J. Żaryna do tej dyskusji.
Moje zastrzeżenia odnośnie zaproszenia do tak poważnej dyskusji ludzi takich jak p. Jan Żaryn wynikają z przekonania, że była to swego rodzaju nobilitacja tego antyintelektualnego i w gruncie rzeczy antychrześcijańskiego politykiera. Zamieszczenie, z niskich pobudek politycznych, na okładce pisma wydawanego przez p. Żaryna zdjęcia Donalda Tuska w mundurze SS-mana strzelającego do polskiego żołnierza o twarzy Lecha Kaczyńskiego, podobnie jak późniejsze „usprawiedliwianie” wypowiedzi innego antysemity, że Żydzi w początkach okupacji byli o wiele lepiej traktowani od Polaków, stawia go nie tylko poza kręgiem naukowców-historyków, ale poza gronem ludzi przyzwoitych.
Przecież już uczeń szkoły średniej powinien wiedzieć, ze „sprawa ostatecznego rozwiązania problemu żydowskiego” została przez nazistów ustalona kilka lat przed najazdem na Polskę, a ustanowienie namiastki „samorządu” społeczności żydowskiej na ziemiach polskich miało tylko organizacyjnie ułatwić ten barbarzyński proceder. Takim ludziom jak Żaryn i jemu podobni nikt z uczciwych ludzi nie powinien podać ręki, a on w nagrodę za ten ohydny, rysunkowy paszkwil został senatorem RP i niestety pomimo tych prymitywnych i antyhumanistycznych wypowiedzi bez żadnych konsekwencji dalej wykłada na wyższej uczelni. Nic dziwnego, że nie miał on odwagi wysłuchać tej dyskusji.
Po zapoznaniu się z wypowiedziami jej uczestników jestem niesłychanie usatysfakcjonowany poziomem merytorycznym tego spotkania, w tym również wystąpień Prymasa Polaka i Arcybiskupa Rysia. Jaka szkoda, że nie są one wykładnikiem oficjalnego stanowiska polskiego episkopatu, nie mówiąc o zwykłych kapłanach, którzy podobnie jak mój, skąd inąd zacny ksiądz proboszcz, otwarcie przestrzegają wiernych w ramach zachęty do czytania prasy katolickiej, przestrzegają by nie brać do ręki Więzi, czy Tygodnika Powszechnego, bo spełniają one gorszą rolę w kształtowaniu oblicza polskiego katolicyzmu od Gazety Wyborczej. Jeszcze większa szkoda, że z tą prawdziwie chrześcijańską wizją patriotyzmu zaprezentowaną podczas tej dyskusji, zapoznają się tylko nieliczni i jest to przysłowiowy biblijny glos wołających na pustyni duchowej narodu z nazwy już tylko chrześcijańskiego.
Prof. Henryk Bem