Witkacy i ksiądz? To niewiarygodne, brzmi prawie jak wariat i zakonnica. O co chodziło?
Nie wiadomo, kiedy dokładnie doszło do tego spotkania. Najpewniej w połowie 1931 roku. W każdym razie jesienią tego roku toczyła się już korespondencja, więc obydwaj bohaterowie historii się znali i darzyli wzajemnym szacunkiem. Ksiądz Henryk Kazimierowicz zjawił się pewnego letniego dnia w wynajmowanym przez Jadwigę Witkiewiczową mieszkaniu w Warszawie przy ulicy Brackiej, by poznać osobiście chętnie czytanego autora – Stanisława Ignacego Witkiewicza.
Witkacy i ksiądz? To niewiarygodne, brzmi prawie jak wariat i zakonnica. O co chodziło? Bo przecież nie o spór, nie po to Kazimierowicz jechał do Warszawy z dalekiego Polesia, by się kłócić, ani nawet chyba, żeby nawracać. Raczej o znajomość, przyjaźń, zażyłość, zaufanie? Może, ale czyżby to było przyciąganie się przeciwieństw, wedle zasady les extrêmes se touchent? Może jednak to było coś więcej – wspólne poszukiwanie odpowiedzi na pytania o metafizykę?
Zacznijmy jednak po kolei. Kim był Witkacy – nie ma co przypominać. Ale o księdzu Kazimierowiczu poza badaczami historii Kościoła i witkacologami chyba nikt współcześnie nie słyszał. Henryk Kazimierowicz urodził się w 1896 roku w Warszawie, był synem szewca (co brzmi ciekawie w kontekście ostatniego dramatu Witkiewicza, zwłaszcza że Szewców autor pisał już w czasie znajomości z księdzem). Kazimierowicz był gruntownie wykształcony, studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Uniwersytecie Warszawskim, w Wolnej Wszechnicy Polskiej, doktorat z filozofii i teologii zrobił na Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. Krótko wykładał na zapomnianym dziś Uniwersytecie Żeńskim w Warszawie, był prefektem w gimnazjach, przede wszystkim jednak administrował parafiami w trzech diecezjach, między innymi pińskiej, a więc na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, co nie tylko oznaczało oddalenie od centrum (a więc swego rodzaju wygnanie), ale także stanowiło specyficzne doświadczenie duszpasterskie. W 1941 roku został aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie w Dachau, zginął w sierpniu 1942 r.
Biografia Kazimierowicza nie różniłaby się zasadniczo od biografii wielu innych księży z jego pokolenia (studia, praca, męczeńska śmierć podczas wojny). Jest jednak szczególna z kilku powodów. Czemu tak gruntownie wykształcony duchowny został duszpasterzem na wiejskich parafiach? Czemu aktywny publicysta u szczytu swoich możliwości twórczych (niespełna czterdziestoletni) prawie zupełnie zamilkł (czy raczej przestał być drukowany)? Skąd jego zainteresowanie religioznawstwem i psychoanalizą, skąd lektury Bronisława Malinowskiego i Sigmunda Freuda? Skąd wreszcie fascynacja twórczością Witkacego i przyjaźń z pisarzem?
To jest fragment tekstu, który ukazał się w kwartalniku „Więź”, zima 2017.