W Rosji, wbrew oczekiwaniom, stulecie Wielkiej Rewolucji Październikowej nie było obchodzone prawie wcale. Wyjątek stanowią oddolne inicjatywy, mające charakter zupełnie niepodobny do „oficjalnych upamiętnień”.
Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa, której „nową epokę zawdzięcza świat” – w oficjalnym języku rosyjskim została dziś zredukowana do rangi zaledwie „przewrotu październikowego”, pisanego małymi literami, a więc jednego z wielu wstrząsów, jakich rosyjskiemu państwu nie szczędziła historia.
To całkowicie zrozumiałe, gdyż dzisiejsza Rosja, rządzona przez kolejne pokolenie wychowanków Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego, wzięła kurs na rewizjonizm. Tradycje rewolucyjne ZSRR stały się skrajnie niewygodne, lepiej je zupełnie zminimalizować, a o ofiarach rewolucji po prostu zapomnieć. Z tego, co przyniósł „przewrót październikowy” liczą się jedynie gwarancje socjalne, powszechna służba zdrowia i równie powszechne państwowe szkolnictwo wszystkich szczebli. Niezrealizowany mit nowej świetlanej epoki w jedynym na świecie „sprawiedliwym państwie robotników i chłopów” został zastąpiony mitem „Wielkiego Zwycięstwa narodu rosyjskiego nad ciemnymi siłami faszyzmu”.
Wszystko, co „zaciemnia” ten mit, oznacza „rusofobię” i „relatywizację faszyzmu”, a nierzadko – jak w przypadku Ukrainy – „otwarte odradzanie się jego hydry”. Tylko przezwyciężenie chaosu rewolucji, ów „porządek wprowadzony przez Stalina”, o jaki walczyły pokolenia „bohaterskich czekistów”, zapewniły zwycięstwo „sił światła nad siłami ciemności”.
Tam, „gdzie drwa rąbią, wióry lecą”, wobec tego ofiary stalinowskich represji były nieuchronne. Analogicznie jak ofiary chaosu rewolucyjnego i wojny domowej, spowodowała je skomplikowana, trudna sytuacja „młodego państwa radzieckiego”, nie wynikały zaś z jego kształtu.
Charakter „rozliczenia z trudną przeszłością” przez władze Rosji miała mieć centralna akademia, którą zaplanowano na 25 października (7 listopada) w moskiewskim Teatrze Wielkim „Bolszoj”. Zapobiegła jej bomba rzekomo podłożona przez „nieznanych sprawców”. Uroczystość nie odbyła się do dziś. Została „przełożona” na „wieczne nigdy”.
Sprzeciw byłych dysydentów
Byli więźniowie polityczni, Ukraińcy i Rosjanie, w otwartym liście do głów państw Unii Europejskiej zwrócili uwagę na to, jak wygląda upamiętnienie ofiar rewolucji i stalinowskich represji. Napisali:
„Obecne władze rosyjskie, cynicznie sponsorując odsłonięcie w Moskwie pomnika ofiar represji w formie Ściany Płaczu starają się zrobić wrażenie, że represje polityczne to sprawa dawno zamknięta. Ani Władimir Putin, ani patriarcha Cyryl, w swoich przemówieniach na uroczystości odsłonięcia pomnika, nawet nie zająknęli się, kto i jaki system władzy był sprawcą ich śmierci i bezmiaru cierpień. Nikt nie ponosi za to osobistej odpowiedzialności, jakby byli ofiarami klęski żywiołowej. Przy takim podejściu władze obecnej Rosji mogą sobie pozwolić na oddanie daniny przeszłości. Tymczasem represje polityczne w Rosji nie tylko trwają, ale nasilają się.
Nie można brać udziału w przedsięwzięciach organizowanych przez władzę, która tylko w warstwie słownej żałuje ofiar reżimu radzieckiego, a w rzeczywistości nie tylko kontynuuje represje polityczne, ale tłamsi wolności polityczne w kraju. Nie można pozwalać autorytarnej władzy jedną ręką odsłaniać pomniki ofiarom represji, a drugą kontynuować swawolę i bezprawie. Współpraca z władzą w tej kwestii jest co najmniej amoralna.
Pomnik ofiar powinien być bezwarunkowo ustanowiony w Moskwie, ale dopiero wtedy, kiedy w kraju nie będzie już więźniów politycznych, kiedy kaci zostaną ukarani, zaś same represje polityczne przestaną stanowić temat nowości, a staną się tylko przedmiotem studiów historyków”.
Debata w mediach społecznościowych
Olga Siedakowa, znana poetka, filozofka, prawosławna Rosjanka i przyjaciółka Jana Pawła II, zabierając głos w prowadzonej od marca 2017 r. w mediach społecznościowych debacie „Czy prawosławni powinni kajać się za rewolucję 1917”, uznała, że ta paląca sprawa bynajmniej nie dotyczy przeszłości, tylko teraźniejszości. Chwila obecna jest bowiem momentem, od którego zaczyna się przyszłość:
„Uważam za niezbędne, aby zacząć robić coś konkretnego dotyczącego tego, co zaszło sto lat temu i stało się przyczyną wszystkiego, co działo się w naszym kraju. Przestępstwa reżimu totalitarnego są tym straszniejsze, bo wciągają w nie wszystkich. Nie tylko katów i tych, którzy ogłaszają wyroki i wykonuję je, ale wszyscy ludzie stają się wplątani w to, choćby dlatego, że oni nie sprzeciwiają się, zgadzają się z tym, co im wyznaczono, nawet wtedy, gdy jest to dla nich nie do przyjęcia. Godzą się na to, aby zapomnieć o swoich zamordowanych krewnych, znajomych, przyjaciołach i nie wspominać ich imion. Wychodzi powszechne – oczywiście tylko w pewnym sensie – uczestnictwo w działaniach reżimu (…).
Pokajanie (cerkiewnosłowiańska kalka z greckiego terminu metanoja) oznacza dla mnie w danym wypadku nie uznanie winy «tak, jestem winna», ani «moi dziadkowie są winni», ale – prędzej – wyjaśnienie zaistniałych relacji: «wyrażam zgodę, przyłączając się do przemiany, skruchy, pokuty», albo «chcę ją kontynuować, aby istniejąca sytuacja definitywnie się zakończyła». Wybitny prawosławny teolog, będący jednocześnie dość kontrowersyjnym blogerem, diakon i profesor Andrej Kurajew, krytykując ostro patriarchę Cyryla, za dystansowanie się od ustosunkowania się w imieniu Kościoła do konsekwencji «przewrotu październikowego» i stalinowskich represji, oświadczył jednocześnie, że droga nie może również prowadzić przez narzucanie z góry «ogólnonarodowej pokuty», analogicznej do tej, jaką Niemcom hitlerowskim narzucili ich zwycięzcy”.
„Żywiący Nadzieję”
Kontynuacją cytowanej wypowiedzi Siedakowej, uwzględniającą stanowisko diakona Kurajewa, stało się Orędzie „Żywiący Nadzieję” Grupy Inicjatywnej prawosławnego Bractwa Przemienienia Pańskiego, powstałego na przełomie lat 80. i 90. XX w. Ogniskuje się ona przy osobie ks. prałata (protojereja) Georgija Koczetkowa, jej inicjatora i zarazem rektora utworzonego przy Bractwie Instytutu Teologicznego pw. św. Filareta (Drozdowa) – metropolity moskiewskiego i tłumacza Pisma św. na język rosyjski.
Orędzie głosi: „Uważamy, że w bieżącym 2017 roku, w 100 rocznicę Rosyjskiej Katastrofy, historia daje nam niepowtarzalną, być może ostatnią szansę, na uświadomienie sobie zła, które zhańbiło naszą ziemię w wieku XX i zaproponowanie odbycia pokuty za wielomilionowe ofiary, bratobójczy konflikt, kult przemocy, panowanie strachu, inne grzechy i zbrodnie dokonane przez nasz naród. Pokajanie jest życiowo ważne dla nas, gdyż korzenie większości naszych dzisiejszych nieszczęść mają swoje źródła w tym, co działo się z nami w ciągu całego minionego stulecia. Nie liczymy na to, aby w obecnej sytuacji, pokuta mogła od razu stać się zjawiskiem ogólnonarodowym, mamy jednak nadzieję, że na nasz apel odpowiedzą ludzie mający żywe sumienie, którzy zachowali miłość do swojej Ojczyzny i czują się odpowiedzialni za nią. Rozumiemy, że pokajanie (pokuta) przyjmowane nie wyłącznie jako sakrament kościelny, ani jako akcja kultowa, ani społeczna albo ideologiczna, ale w pierwszej kolejności jako nasz własny powrót na Drogę Życia. Jest on szczególnie potrzebny, wszystkim bez wyjątku narodom, które jeszcze sto lat temu żyły na terytorium cesarstwa rosyjskiego”.
„Historia daje nam niepowtarzalną, być może ostatnią szansę, na uświadomienie sobie zła, które zhańbiło naszą ziemię”
W zainicjowanej przez siebie „Akcji Pokuty Narodowej”, Bractwo włączyło się bardzo aktywnie w oddolne inicjatywy, mające charakter zupełnie niepodobny do „oficjalnych upamiętnień”. Wynikają one z całokształtu celu, jaki postawiono w Orędziu, służą „przemyśleniu i, jeśli to tylko możliwe, publicznie przedstawieniu faktu dokonania w Rosji katastrofy narodowej, której przemilczanie albo półprawdy do dziś zatruwają nasze życie, a również świadczących o uznaniu tragicznych stron dziedzictwa sowieckiego i postsowieckiego, służących przywróceniu na naszą ziemię prawdy, piękna, dobra, godności ludzkiej, wiary, zaufania i kontaktów międzyludzkich”.
Dotychczasowe akcje to między innymi „Modlitwa Pamięci”, trwającą w miastach Rosji od 8 lat, która objęła również kraje poradzieckie, a także niektóre ośrodki Czech i Stanów Zjednoczonych. Zebrani ludzie wymieniają w modlitwie imiona rozstrzelanych i zamordowanych, modląc się nie tylko za tych niewinnie cierpiących, ale również za organizatorów i wykonawców represji, którzy potem sami stali się ofiarami terroru.
Kolejnym pomysłem Bractwa jest realizacja projektu „Ostatni Adres”. To inicjatywa obywatelska służąca trwałemu upamiętnieniu ludzi, którzy stali się ofiarami w czasach radzieckich. Na ścianie domu, z którego funkcjonariusze CzeKa (później przekształconego w NKWD, a następnie w KGB), wyprowadzali danego człowieka umieszcza się metalową tabliczkę wielkości dłoni poświęconą wyłącznie jemu, na zasadzie „jeden znak, jeden człowiek”.
Do ważnych akcji wpisujących się w ogólny ton przedsięwzięć realizowanych przez różne niezależne rosyjskie środowiska i NGO, należy również pisanie i publikacja historii poszczególnych rodzin i grup, których w różny sposób dotknęło „czerwone koło przeszłego wieku”.
Nie można nie wspomnieć o tym, że tak aktywne włączenie się Bractwa w dzieło „Narodowego Pokajania” stanowi dla niego doskonały sposób na przezwyciężenie dotychczasowego własnego hermetyzmu i bierności obywatelskiej, bardzo mu wypominanych przez inne środowiska rosyjskiego inteligenckiego laikatu.