Jesień 2024, nr 3

Zamów

Matka Boża od Wykupu Niewolników

Fot. uncoolbob/Flickr/CC BY-NC 2.0

Boża Rodzicielka jest prawdziwie „od Wykupu Niewolników”, bo jej Syn jest naszym wykupem. Dzięki Niemu jesteśmy wolni i tylko czasami – gdy popadamy w grzech – przypominamy sobie, co to znaczy być niewolnikiem.

O nowożytnym niewolnictwie wiemy niewiele. Na pewno nie wiemy nic z autopsji, z własnego doświadczenia. I Bogu niech będą za to dzięki. Znamy je może z powieści „Chata wuja Toma”, może z powieści bądź serialu „Korzenie” czy też z filmu „Amistad” o buncie czarnoskórych niewolników na statku w drodze do Ameryki. I choć niewolnictwo formalnie zostało zakazane we wszystkich krajach świata, to wiemy, że wciąż istnieje, choć w bardziej ukrytych formach, jak handel dziećmi czy zmuszanie kobiet do zarobkowej prostytucji.

Istotą niewolnictwa jest urzeczowienie człowieka. Niewolnik jest przedmiotem czyjejś własności. Konwencja Genewska z 1926 roku definiuje niewolnictwo „jako stan lub położenie jednostki względem której stosowane jest postępowanie w całości lub w części wynikające z prawa własności”. Niewolnik może być zbywany, czyli sprzedawany, darowany, kupowany, użyczany, oddawany w zastaw. Można zrobić z nim wszystko, co robi się z rzeczą. Z punktu widzenia prawa wszystko to jest dzisiaj zabronione i stanowi przestępstwo. Faktycznie zaś wciąż się dzieje.

Prawo nie chroniło człowieka przed niewolą grzechu, ani nie miało mocy, by go z tej niewoli wyzwolić

Starożytny judaizm też znał niewolnictwo. Najczęściej niewolnikami byli jeńcy wojenni, rzadziej sami Hebrajczycy, którzy często dobrowolnie sprzedawali się w niewolę, by zapewnić sobie byt. Ich sytuacja podobna była jednak nie tyle do statusu rzeczy, co do statusu członków rodziny pozostających pod taką samą władzą pana domu. Zabójstwo niewolnika było karane, a okaleczony przez swojego pana odzyskiwał wolność [więcej mogą Państwo o tym przeczytać w tekście rabina Davida Rosena w zimowej „Więzi” – redakcja]. Czy o takim niewolnictwie myślał św. Paweł, gdy pisał w Liście do Galatów: „A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej”? Nie wiadomo, wszak Apostoł pisał do nawróconych pogan, a nie do Żydów. Może Galaci mieli przed oczyma obraz niewolników, jaki znali z rodzin rzymskich? Tak czy inaczej, wiedzieli, co to niewola.

Stanem niewolnictwa św. Paweł określa podległość Prawu. Było to zapewne echo bardzo żywej wówczas kontrowersji, która poróżniała go nawet ze św. Piotrem. Chodziło o pytanie, czy poganie – zanim dostąpią chrztu w imię Jezusa – powinni zostać najpierw obrzezani i poddani żydowskiemu Prawu czy też nie. Paweł utrzymywał, że „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo”. Podległość Prawu to stan niewolnictwa, z którego zostaliśmy wykupieni narodzinami, śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa. Nie ma więc sensu dać się obrzezać, a tym samym popaść w nowe niewolnictwo. Prawo bowiem ani nie chroniło człowieka przed niewolą grzechu, ani nie miało mocy, by człowieka z tej niewoli wyzwolić. Co więcej, przez mnożenie przykazań, zasad, reguł, nakazów i zakazów jedynie potęgowało stan niewolnictwa. Przecież im więcej przykazań, tym łatwiej o grzech.

Dlaczego mówię dzisiaj o niewolnictwie? Czytam właśnie powieść biograficzną o świętej niewolnicy o imieniu Bakhita (Véronique Olmi, „Bakhita”). Jest to biografia, którą sama autorka podzieliła na dwie części: „Od niewolnictwa do wolności” oraz „Od wolności do świętości”. Bakhita urodziła się w roku 1868 w Sudanie Południowy, zmarła w roku 1947 jako zakonnica we Włoszech. Porwana przez handlarzy niewolników w wieku kilku lat, była niewolnicą u kilku panów, w tym u Europejczyków, by po trzynastu latach zostać uznaną przez włoskiego urzędnika królewskiego za wolną.

Słowem, które najczęściej pojawiało się w jej ubogim słowniku, był arabski wyraz asfa, który jest żeńską formą słowa „przepraszam” (asef – r. męski). Całe swoje niewolnicze życie spędziła w poczuciu lęku i strachu, że jest niewystarczająco posłuszna swojemu panu czy pani i rozkazom, które są do niej kierowane. Żyła świadomością, że jest jedynie cudzą własnością, którą można rozporządzać, jak się chce, a w przypadku nieposłuszeństwa – dowolnie karać. Ewentualnie można było mieć nadzieję, że któryś „ludzki pan” da się przebłagać upadkiem na ziemię, prostracją, ucałowaniem nóg, błaganiem: Asfa! Kiedy Bakhita przygotowuje się do chrztu, w jej sercu i umyśle musi się dokonać zmiana, która wydaje się jej wciąż niemożliwa. Początkowo o swej nowej relacji do Boga nie potrafi myśleć inaczej jak o nowym niewolnictwie. Odtąd już nie będzie poddana potworom, ale Bogu. Nie może uwierzyć, że dzięki łasce chrztu ostatecznie porzucić wszelkie niewolnictwo, nie tylko to prawne, ale także i to duchowe – że zostanie córką Boga. Może dlatego w dzień chrztu myśli o swojej matce, o życiu przed porwaniem, kiedy była jeszcze córką, dzieckiem, a nie niewolnicą.

Chrzest przyjmuje 9 stycznia 1890 r. z rąk patriarchy Wenecji. Czy nie do niej pisał św. Paweł: „Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych ducha Syna swego, który woła: «Abba, ojcze!» A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej”. Nie miała już żadnych ziemskich panów, zyskała Ojca w niebie.

Duchowy wykup ze stanu niewoli grzechu dokonał się za sprawą całego życia Jezusa

Wesprzyj Więź

Obchodzimy dzisiaj uroczystość Bożej Rodzicielki – Maryi, która zrodziła Boga. Jest taki tytuł Matki Bożej, który zawsze wydawał mi się egzotyczny: Matka Boża od Wykupu Niewolników. Ten tytuł odnosi się do różnych wydarzeń i kontekstów, w zależności w jakim kraju i kulturze kult tego tytułu i obrazu się pojawia. W Polsce obraz Matki Bożej od Wykupu Niewolników można podziwiać w kościele pw. św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Krakowie. Zawsze jednak chodzi o jakieś zdarzenie powiązane z wykupem kogoś ze stanu niewolnictwa i obdarzenia go wolnością. Ale przecież nie tylko o taki wykup chodzi. Chodzi także o duchowy wykup ze stanu niewoli grzechu. O ten wykup, który rozpoczął się Zwiastowaniem, światu został objawiony przez Narodzenie, a dokonał się za sprawą całego życia Jezusa – po śmierć i Zmartwychwstanie.

To właśnie o tym będziemy śpiewać w pieśni pasyjnej: „W jasełkach leżąc gdy płakał,  / Już tam był wszystko oglądał,  / Iż tak haniebnie umrzeć miał,  / Gdy wszystek świat odkupić chciał”. Przyszedł, bo chciał odkupić, a w kontekście dzisiejszego czytania z Listu do Galatów możemy powiedzieć: wykupić od niewoli grzechu, „abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo”. Tak, Boża Rodzicielka jest prawdziwie „od Wykupu Niewolników”, bo On sam – jej Syn jest naszym wykupem. Dzięki Niemu jesteśmy wolni i tylko czasami – gdy popadamy w grzech – przypominamy sobie, co to znaczy być niewolnikiem. A wtedy zamiast Ojca, który kocha, pojawia się pan, który żąda posłuszeństwa. A z naszych ust, choć byśmy nie chcieli, wyrywa się jak z ust niewolnicy: Asfa! Bakhita mówiła, że Bóg to nie tylko le Patron – Pan, ale także le Pardon – Przebaczenie.

To jest ta perspektywa, którą roztacza przed nami Kościół u progu nowego roku kalendarzowego. Najpiękniej wyraża je błogosławieństwo Aaronowe z pierwszego czytania: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”. Nasz Bóg jest Panem. Ale to nie jest pan od niewolników, nawet nie ten „ludzki pan”, co mógł ukarać, a nie ukarał. To pan, do którego żyjący w nas Chrystus pozwala wołać „Abba, ojcze!”. Bo to przecież nad dziećmi ojciec rozpromienia swoje oblicze, a nie nad niewolnikami. Błogosławionego Nowego Roku!

Podziel się

Wiadomość