Zima 2024, nr 4

Zamów

Prof. Strzembosz: Nie wolno nikomu bezrefleksyjnie przyklejać łatki sędziego stanu wojennego

Prof. Adam Strzembosz 27 października 2017 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Fot. Więź

Gdyby wziąć 1500 spraw źle poprowadzonych lub kontrowersyjnie zakończonych, byłaby to setna część promila działalności sądów. Każdy kraj chciałby mieć tak mały odsetek złych wyroków – mówi Adam Strzembosz w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

W dzisiejszej „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z prof. Adamem Strzemboszem. W rozmowie z Wojciechem Tumidalskim profesor przyznał, że premier Mateusz Morawiecki nie zmieni sytuacji w sądownictwie, bo „uważa on, że w SN są sędziowie stanu wojennego, więc na pewno popiera te zmiany”.

– W takim razie ja też jestem sędzią stanu wojennego, bo odwołała mnie Rada Państwa 19 grudnia 1981 r., razem z ponad 20 innymi sędziami oraz nieznaną mi liczbą asesorów. Można więc powiedzieć, że w czasie stanu wojennego byłem sędzią. Ale liczy się przecież to, jak kto wtedy orzekał – mówił. – Nie wolno nikomu bezrefleksyjnie przyklejać łatki sędziego stanu wojennego. Owszem, byli sędziowie źli. Ale nie tylko. Na mój wniosek prezydent Komorowski nadał odznaczenia państwowe 12 sędziom, którzy w stanie wojennym orzekali w sprawach oskarżonych o naruszenie dekretu WRON i uniewinnili ich. To też są sędziowie stanu wojennego. Sądy działały przecież nawet w czasie okupacji – dodał.

Jak zauważył prof. Strzembosz, teraz władza chce „zdemolować Sąd Najwyższy”, kierując się „dziwną wybiórczością”: rządowej partii, według profesora, nie przeszkadza wcale obecność w niej prokuratora odznaczanego za działalność w stanie wojennym (Stanisław Piotrowicz).

Profesor został zapytany o krytyczne oceny sądów, które dominują w społeczeństwie. – Nikt nie wie, jak sądy pracują, bo nikt od lat dobrze tego nie przebadał. Powinien to zrobić jakiś ośrodek akademicki, wziąć proporcjonalną liczbę orzeczeń z rejonów, okręgów, apelacji, SN – dopiero z tego można wyciągnąć wnioski, czy sądy orzekają prawidłowo, surowo, łagodnie, dobrze czy źle – mówił Strzembosz. – Gdyby nawet pan Pospieszalski czy inny autor programu telewizyjnego wziął 1500 spraw źle poprowadzonych lub kontrowersyjnie zakończonych, byłaby to setna część promila działalności sądów. Każdy kraj chciałby mieć tak mały odsetek złych wyroków – powiedział.

Wesprzyj Więź

Prof. Strzembosz odniósł się także do nadziei łączonej z prezydentem Andrzejem Dudą. – On może jeszcze to zawetować. Przysięgał przestrzegać konstytucji. Jeśli przysięgał, to zapewne uważał, że warto jej przestrzegać. Skoro teraz nie przestrzega, to – żeby uniknąć wielkich słów – nie wypełnia złożonego ślubowania – zakończył profesor.

W tym roku w Wydawnictwie „Więź” ukazała się książka „Między prawem i sprawiedliwością” – wywiad rzeka Stanisława Zakroczymskiego z prof. Strzemboszem.

Źródło: Rzeczpospolita

Podziel się

Wiadomość