Zima 2024, nr 4

Zamów

Paweł Machcewicz: Mam silną tożsamość narodową

Prof. Paweł Machcewicz w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego 6 grudnia 2017 r. Fot. Więź

– Odnajdywanie więzi z polskością nie może być oparte o formułki podawane nam przez rząd czy rządowe media – mówił wczoraj prof. Paweł Machcewicz, twórca Muzeum II Wojny Światowej, podczas spotkania na Uniwersytecie Warszawskim.

Prof. Paweł Machcewicz, były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, spotkał się z czytelnikami 6 grudnia w Instytucie Historycznym UW. W ostatnich dniach w Wydawnictwie Znak ukazała się jego książka „Muzeum” (fragment książki). – To zapis wielu lat pracy nad stworzeniem MIIWŚ, walki o skończenie go i otwarcie wystaw – mówił prof. Machcewicz. – To także zapis fragmentu historii Polski, sprawy ważnej dla wszystkich Polaków, którzy śledzili wspór o muzeum i tłumnie odwiedzali je po otwarciu; zapis sporu o kształt patriotyzmu, polityki historycznej i autonomię instytucji kultury – dodawał.

Przypomnijmy, muzeum zostało powołane w 2008 r. Jego pomysłodawcą był prof. Machcewicz, który napisał w „Gazecie Wyborczej”, że instytucja mogłaby być polską odpowiedzią na plany wybudowania w Niemczech muzeum upamiętniającego wypędzenia. Inicjatywę podjął rząd Donalda Tuska, konsekwentnie krytykowało ją Prawo i Sprawiedliwość. W końcu po zmianie władzy wicepremier i minister kultury Piotr Gliński zapowiedział likwidację muzeum w kształcie nadanym mu przez zespół Machcewicza. Wystawa została skończona i twórcom muzeum udało się jeszcze na początku tego roku powitać na niej pierwszych zwiedzających. Nowe kierownictwo szybko zaczęło ją zmieniać.

– Nawet jeśli wystawę w oryginalnym kształcie obejrzało kilkaset tysięcy osób, warto było pracować nad nią kilka lat i walczyć o jej otwarcie. Wyobrażałem sobie, że rząd PiS zadowoli się tworzeniem własnych muzeów i pozwoli nam pracować. Jednak po zmianie władzy, nikt nawet nie zaproponował mi rozmowy – powiedział prof. Machcewicz.

Historyk mówił o autonomii instytucji kultury: – Ani Tusk, ani kolejni ministrowie kultury Platformy Obywatelskiej nie ingerowali w kształt muzeum, nie podważali kompetencji zawodowych osób, które je tworzyły. Prawo i procedury pozwalają politykom powoływać dyrektorów, a potem wiele zależy od kultury politycznej. W demokratycznym państwie prawa politycy, którzy wygrywają wybory i mają mandat społeczny do sprawowania władzy, nie zmieniają wystaw.

– Książka miała być zamknięciem etapu, którego jednak nie mogę zamknąć – przyznał prof. Machcewicz i potwierdził, że chce bronic integralności oryginalnej wystawy na gruncie prawa autorskiego.

Zdaniem byłego dyrektora MIIWŚ przez zmiany w wystawie Polska traci wielką szansę, bo muzeum pokazywało polską historię na tle losów innych narodów, niosło uniwersalne przesłanie i mogło być ważnym punktem na mapie Polski, miejscem odwiedzanym przez głowy państw.

– Najbardziej konsekwentny nurt krytyki dotyczył tego, że przez pokazywanie historii Polski na tle losów innych narodów zatracamy specyfikę polskiego doświadczenia. Słyszymy, że tworzyliśmy muzeum na zlecenie, z inspiracji Berlina czy Brukseli. Krytyka wynika z lęku i ksenofobii – mówił prof. Machcewicz. Dodawał, że drugi istotny nurt krytyki wiąże się z lekceważeniem roli cywilów, którym poświęcone są znaczne części wystawy.

Rozmówcą prof. Machcewicza był socjolog dr Michał Łuczewski. Spotkanie prowadził dziennikarz Marek Zając.

Gdy Machcewicz porównał Muzeum II Wojny z Muzeum Powstania Warszawskiego i powiedział, że władze samorządowe Warszawy nigdy nie zrobiły z Muzeum Powstania tego, co PiS robi z jego muzeum, Łuczewski zauważył, że nie można porównywać obu instytucji – bo dla rządzącej Warszawą PO historia nie była szczególnie istotna, natomiast dla polityków PiS jest kluczowa.

O książce „Muzeum” Łuczewski mówił, że to „świadectwo życia Pawła Machcewicza”.

Na pytanie Zająca, czy spór o MIIWŚ jest tożsamościowy i wynika z konfrontacji poglądów narodowych i liberalnych, Machcewicz odpowiedział: – Ja sam mam silną tożsamość narodową.

Wesprzyj Więź

Według historyka do takiej tożsamości prowadzi „autentyczna świadomość narodowa oparta na sporze”. – Odnajdywanie więzi z polskością nie może być oparte na formułkach podawanych nam przez rząd czy rządowe media – tłumaczył.

Gdy głos miała publiczność, pytania zadało m.in. dwóch konserwatywnych publicystów. Jan Pospieszalski zarzucił Machcewiczowi, że stworzone przez niego muzeum opowiada o burdelu w Auschwitz, a pomija św. Maksymiliana Kolbego. Andrzej Potocki zasugerował, że twórcy muzeum wstydzą się polskości (pytania dziennikarzy komentuje Bartosz Bartosik). Były dyrektor MIIWŚ zwrócił uwagę, że pytający nie rozumie tragedii kobiet w obozie koncentracyjnym.

Prof. Machcewicz wspominał przez chwilę studiowanie na jednym roku razem z Mariuszem Kamińskim, obecnym koordynatorem służb specjalnych. Do mieszkania twórcy MIIWŚ tydzień temu zapukali agenci CBA.

Podziel się

Wiadomość

Paweł Machcewicz napisał doktorat dowodząc m.in., że Październik 1956 to był przede wszystkim ruch narodowy (o przywrócenie godności bycia Polakiem, niekoniecznie w rozumieniu endeckim) a dopiero w drugiej kolejności tak jak lewica solidarnościowa (KOR) szukająca w nim swoich korzeni chce widzieć tamten czas, wołanie ludu o socjalizm z ludzką twarzą.. Prawicowi publicyści nie panują nad swoimi emocjami i źle rozpoznają swoich przeciwników ideowych. Paweł Machcewicz to prawica, tyle że niepartyjna, w innych okolicznościach Gazeta Wyborcza by go atakowała, kto wie, może nawet za antysemityzm. Wszystko staje na głowie.