Słowem sztandarowym stał się Katyń dla wszystkich tych, którzy czują wartość patriotyzmu, umiłowania wolności, ludzkiej solidarności i walki o prawdę, a także dla tych, którzy dostrzegają metafizyczną wartość cierpienia i ofiary.
„A Pani cóż ja powiem?… Oto, że w tym życiu
Nic straconego nie ma na jawie, ni w skryciu
I wszystko jest zmieniane tylko – na toż samo,
wyższe lub niższe, bliższe albo oddalone;
A co zginęło – myślisz – zakryte jest bramą
Lub cieniem jej, i z czasem będzie wyświecone!
I żadna łza, i żadna myśl, i chwila, i rok,
Nie przeszły, nie przepadły, ale idą wiecznie”.
Cyprian Norwid
Na symboliczny wymiar słowa „Katyń” wskazywano wielokrotnie. Między innymi już w roku 1956 Józef Czapski pisał o „Katyniach” w liczbie mnogiej jako symbolu licznych miejsc straceń Polaków w Związku Radzieckim (co później powtarzali inni). W 1988 roku w przedmowie do książki J. K. Zawodnego „Katyń” prof. Zbigniew Brzeziński mówił o „Katyniu” jako o słowie kojarzącym się z okrucieństwem, bestialstwem, podstępem, kłamstwem i oszustwem, jako o słowie mobilizującym zarazem do upominania się o ujawnienie prawdy. Autorzy Memorandum z 8 października 1994 roku określają Katyń jako „symbol totalitaryzmu”. Wyrażenie „symbol Katynia” pojawiło się także jako tytuł poświęconej zaolziańskim ofiarom obozów i więzień w Związku Radzieckim książki Mieczysława Boraka (wydanej w Czeskim Cieszynie w 1991 roku).
Istota i funkcje symboli
Słowo „symbol” pochodzi od greckiego czasownika „symballein” o znaczeniu „łączyć, składać razem”. Symbole łączą to, co znaczące, symbolizujące z tym, co – często tylko na zasadzie skojarzeń – stanowi ich znaczenie. Pojęcie symbolu wymyka się rygorystycznym definicjom. Jeśli o słowie „Katyń” mówimy jako o symbolu, to myślimy o nim jako o znaku sugerującym wiele znaczeń, a zarazem znaczeniowo nieostrym. Najistotniejsze wśród znaczeń sugerowanych przez symbole są te, które odnoszą się do świata duchowego, świata myśli, wyobrażeń, uczuć, idei, zazwyczaj nacechowanych wartościująco, mających związek z dobrem lub złem.
Według Northropa Frye’a, kiedy obcujemy z tekstem o wartości symbolicznej, to mamy wrażenie, że odczytujemy jego treść dosłowną, wzbogaconą o znaczenia dodatkowe, powstające w wyniku różnego typu asocjacji. Przy czym jak pisze tenże autor, „myśl, która byłaby trudna do zrozumienia (…), rozwlekła czy też mało poruszająca, gdyby była wypowiedziana w sposób prozaiczny i wprost, może stać się zrozumiała, żywa, zwarta i emocjonalnie skuteczna, kiedy ją wyrazimy za pomocą symbolu”.
Znane jest i uważane za szczególnie trafne sformułowanie Kanta, w myśl którego słowo jako symbol służy refleksji nie zaś schematycznemu przedstawianiu pojęcia. Jako ważne cechy symboli wymienia się ich społeczne zakorzenienie oraz ich „wewnętrzną siłę”, siłę wiążącą się z mitycznym widzeniem i odczuwaniem świata, które wbrew pozytywistycznym tendencjom stanowi trwały element kultury – także kultury współczesnej.
Symbole łączą to, co znaczące
Alfred Whitehead zwraca uwagę na jednoczącą i stabilizującą rolę symboli w społeczeństwie oraz na to, że „wywołują [one] lojalność wobec niejasno pojmowanych pojęć podstawowych dla naszej natury. Rezultat jest taki, że z wysiłkiem tłumimy wszelkie przeciwne bodźce – i to właśnie stanowi pożądaną reakcję na symbol”.
Na zakończenie tego przeglądu wybranych sądów przybliżających pojęcie symbolu wspomnijmy jeszcze – nieostre zresztą – rozróżnienie symboli skonwencjonalizowanych (tych „społecznie zakorzenionych”, o których była przed chwilą mowa) oraz symboli indywidualnie tworzonych i przeżywanych, charakterystycznych zwłaszcza dla poezji. Wszystkie te myśli okażą się ważne przy rozważaniu symboliki katyńskiej.
Najpierw postawmy pytanie:
Dla kogo słowo „Katyń” było i jest symbolem?
Poza granicami Polski, zarówno na Zachodzie, jak też na Wschodzie, nie jest Katyń, rzecz jasna, tak znany jak w Polsce, zubożone są też jego treści symboliczne. Choć niewątpliwie w latach osiemdziesiątych na Zachodzie a dziewięćdziesiątych na Wschodzie prawda o Katyniu (a potem także Charkowie i Twerze) zaczęła docierać do o wiele szerszych niż poprzednio rzesz ludzkich.
W Polsce, jak i wśród polskiej emigracji istniał wciąż nurt walki o prawdę o Katyniu (przez długi czas o wiele silniejszy na emigracji niż w kraju). Jednakże u nas – tu zacytuję prof. Krystynę Kersten – Splątanie się wiedzy i niewiedzy, pamięci i niepamięci było odbiciem (…) jedności oporu i przystosowania, kapitulacji i sprzeciwu, w polu której toczyło się życie jednostek i zbiorowości w ciągu minionych 45 lat”. Warto tu zacytować urywek z wiersza Stanisława Barańczaka pt. „To mnie nie dotyczy”:
„To mnie nie dotyczy, ten dotkliwy
chłód lufy przytkniętej do czyjejś potylicy
nie mnie dotyczy, nie do mnie należy
ani ta głowa, ani ta dłoń z pistoletem, ani
ocena kto ma rację i po czyjej stronie leży
łopata, którą wykopano dół (…)”
Kolejne zwrotki tego wiersza kończą się słowami w nawiasach, świadczącymi o wewnętrznym rozdwojeniu podmiotu tego wiersza; w zakończeniu cytowanej wyżej strofy czytamy:
„(a jednak czuję, że choć takie to nieważne,
to przecież
znieważa mnie)”;
Trudno powiedzieć, jak szeroko znana była w Polsce sprawa katyńska przed rokiem 81, kiedy to zaczęto o niej publicznie mówić i pisać. Jednakże według badań CBOS w 1988 roku zaledwie 18 proc. respondentów o Katyniu w ogóle nie słyszało, a ok. 50 proc. dorosłych i aż 70 proc. młodzieży obarczało Związek Radziecki odpowiedzialnością za zbrodnię katyńską. Według badań OBOP w maju 1990 roku tego samego zdania było już aż 88 proc., natomiast wciąż jeszcze 10 proc. sądziło, że sprawa nie jest do końca jasna. Dziś, po deklaracji władz Rosji z kwietnia 1994, nikt już nie może mieć wątpliwości co do sprawców zbrodni, ale i obecnie jest z pewnością w Polsce wielu ludzi, dla których słowo „Katyń” nie stanowi istotnego symbolu. Są również lub przynajmniej do niedawna byli i tacy, których to słowo mobilizowało do pogróżek, a nawet zbrodni wobec osób ujawniających prawdę o Katyniu.
Jednakże dla ogromnej większości naszego społeczeństwa Katyń jest dziś symbolem martyrologii narodowej, o której mówi apel Senatu Uniwersytetu Warszawskiego.
Zafałszowanie symbolu Katynia i jego skutki
Wspólna Polakom różnych orientacji politycznych stała się rzeczywiście poczynając od 1943 roku katyńska symbolika męczeństwa, a także okrucieństwa i ludobójstwa związanego z totalitaryzmem. Tylko że podczas gdy autor artykułu wstępnego w podziemnym „Biuletynie Informacyjnym” z 20 kwietnia 1943 roku pisał: „Pierwsze pewne wiadomości (…) o potwornej zbrodni masowego mordu popełnionego przez Moskali na osobach polskich oficerów będących w sowieckiej niewoli wstrząsnęły opinią Kraju”, to z drugiej strony do Wandy Wasilewskiej raport Komisji Burdenki przemówił „straszliwą wymową faktów (…). Na wieczystą hańbę hitlerowców. Na wieczystą hańbę tych, co poszli na lep kłamstw wroga i bratnią krew, przelaną przez hitlerowców w katyńskim lesie pozwolili wykorzystać przeciwko narodowi polskiemu, przeciwko braterstwu narodów walczących o wolność”, a prof. Leopold Infeld w 1952 roku ogłosił artykuł pt. „«Sprawa» katyńska – nowa nikczemna prowokacja imperialistów amerykańskich”, artykuł, którego styl, odpowiadający nowomowie w jej najbardziej jadowitej wersji, zdumiewa, kiedy się wie, że pisał go wybitny uczony.
Katyń jest dziś symbolem martyrologii narodowej
I tak, od roku 1943 poczynając, rosła góra kłamstw wprost przerażających.
Szczególne okresy jej przyrastania to lata 1944 (Raport Komisji Burdenki) i 1952 (w związku z pracami Komisji Kongresu USA dla zbadania zbrodni katyńskiej). Kłamstwa te określiłam jako przerażające przede wszystkim ze względu na ich treść i sposób formułowania. Treść jest sprawą oczywistą – chodzi tu o przerzucanie na innych własnych haniebnych czynów. Sposób formułowania charakteryzuje się najwyższą miarą zakłamania i agresywności: własne kłamstwo z uporem nazywa się po orwellowsku „prawdą o Katyniu”, natomiast domniemanych, kłamliwie oskarżanych „sprawców” oraz tych, którzy ujawniają fakty, obsypuje się stekami wyzwisk, zgodnie z regułami nowomowy tego okresu. Wśród wyzwisk tych szczególnie uderzające są oszczerstwa dotyczące fałszerstw, które się samemu popełnia. Są to więc wielopiętrowe konstrukcje poddanej złu, prymitywnej retoryki, budowane na fundamencie zbrodni.
Kłamstwa te są też nie mniej przerażające ze względu na sposób, w jaki były one wymuszane na poszczególnych ludziach, zwłaszcza na miejscowej ludności (która do dziś jeszcze żyje w atmosferze lęku) oraz na uczestnikach zorganizowanej przez Niemców Komisji badającej groby katyńskie w 1943 roku. Kłamliwe zeznania świadków, fałszerstwa dotyczące odkopywanych przedmiotów i listów spowodowały naiwną wiarę kilku świadków z Zachodu, a także być może takich członków Komisji Burdenki, jak Aleksy Tołstoj czy Metropolita Mikołaj w prawdziwość danych przedstawionych przez tę Komisję. Czy rzeczywiście wierzyli w rewelacje Komisji Burdenki dający temu publicznie wyraz Polacy, tacy jak Jerzy Borejsza, Wanda Wasilewska, generał Berling, prof. Infeld, Bolesław Wójcicki – trudno dziś powiedzieć. W każdym razie, świadomie czy nieświadomie, uczestniczyli oni w konstruowaniu kłamliwego symbolu, a nawet całego kłamliwego mitu hitlerowskiej zbrodni katyńskiej.
Jednakże kłamliwe symbole zakorzeniają się w społeczeństwach takich jak polskie z trudem. Słabość tej sztucznej, opartej na fałszu konstrukcji z czasem stała się jasna i dla jej architektów – stąd późniejsza taktyka zamazywania całej, pisanej w cudzysłowie „sprawy” katyńskiej, poczynając od nieumieszczenia takiego hasła w Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej z 1973 roku, a kończąc na nagłaśnianiu podmińskiego Chatynia jako miejsca zbrodni hitlerowskich, naiwnym mogącego zastępować Katyń.
Na sprawę katyńską kurtynę milczenia spuszczał nie tylko Związek Radziecki, ale i kraje zachodnie
Jak wiadomo, na sprawę katyńską kurtynę milczenia spuszczał nie tylko Związek Radziecki, ale i kraje zachodnie od 1941 roku aż po proces norymberski, a także następne lata. W tajemniczych okolicznościach zaginął złożony w Pentagonie w roku 1945 tajny raport płk J. H. Van Vlieta z ekshumacji katyńskiej w lutym 1943 roku. Jeszcze w latach 1959 – 1962 prof. Zawodny miał duże kłopoty ze znalezieniem wydawcy dla swojej tak istotnej dla sprawy katyńskiej książki „Death in the Forest”.
Wszystko to – i nie tylko to przecież – w sprawie katyńskiej było wyrazem stosowania tzw. zasady wyboru mniejszego zła, a inaczej mówiąc – podporządkowywania postulatów etycznych celom strategicznym (w rzeczywistości – często taktycznym) poszczególnych państw i rządów. Zasada ta dobrze jest nam znana także ze współczesnej sceny politycznej świata.
„Katyń” – słowo sztandarowe i piętnujące zarazem
W niemieckim językoznawstwie pragmatycznym często mówi się o ideologicznie nacechowanych słowach sztandarowych (z wyraźnie dodatnim nacechowaniem aksjologicznym) i słowach piętnujących (z wyraźnym nacechowaniem ujemnym).
„Katyń” stał się słowem jednocześnie piętnującym i sztandarowym, tak jak to się dzieje z wieloma symbolami w ich społecznym funkcjonowaniu. Piętnującym zbrodnię straszliwą zarówno w aspekcie społecznym i politycznym, jak też i indywidualnym, łamanie praw człowieka, międzynarodowych konwencji, omawiane przed chwilą kłamstwo w powiązaniu z przemocą i deprawacją ludzi, a także hańbę zakrywania tej tak ważnej dla jednostek i narodów prawdy.
Słowem sztandarowym stał się Katyń dla wszystkich tych, którzy czują wartość patriotyzmu, siły przekonań, umiłowania wolności, ludzkiej solidarności i walki o prawdę, a także dla tych, którzy dostrzegają metafizyczną wartość cierpienia i ofiary.
Katyń – symbol wartości moralnych
Obok Katynia dobrze znane Polakom stały się nazwy miejsc obozów jenieckich: Kozielsk, Starobielsk i Ostaszków, szczególnie zaś może Kozielsk, dzięki wcześnie odnalezionym w katyńskich dołach różnym przedmiotom i notatkom należącym do jego więźniów, a także licznym relacjom tych, którzy przeżyli. Z tych notatek i relacji bije prawda o pełnych godności i patriotyzmu postawach więzionych oficerów polskich. Lech Piwowar, zamordowany w Charkowie więzień Starobielska, pisał:
„nam, w wężowisku dróg wplątanym
nie wojna rosła, lecz ojczyzna
(…)
i śmierć tu mała, wielkie życie
i ponad każde niebo wolność”.
Solidarni byli więźniowie, wspierający się nawzajem w dobrze zorganizowanym życiu obozowym, przykładem solidarności stały się też w ostatnich latach szerokie środowiska Rodzin Katyńskich.
Walka o prawdę o Katyniu to trud zbierania dokumentacji i składania świadectw
O sile przekonań polskich oficerów tak pisze St. Swianiewicz: „Było wiele rzeczy, które różniły mnie od większości moich współtowarzyszy niewoli w Kozielsku (…), lecz wszystkich nas łączyło jedno przekonanie, że jesteśmy częścią armii przenikniętej wolą walki. (…) myślę, że ta właśnie postawa jeńców Kozielska, manifestowana przy każdej okazji, nie wyłączając rozmów z politrukami, musiała odegrać decydującą rolę w powzięciu przez władze sowieckie decyzji katyńskiej”.
Walka o prawdę o Katyniu to – czasem przypłacany nawet życiem – trud zbierania dokumentacji i składania świadectw, a także pisarstwa i publicystyki całych rzesz Polaków na emigracji i w kraju. Symbol Katynia rozrósł się i w przestrzeni, i w czasie, obok postaw katów i ofiar objął też postawy innych grup ludzkich, jakoś z „Katyniami” związanych. W ten sposób znalazła w nim wyraz jeszcze jedna cecha opisywana przez teoretyków symboli, a określana jako ich przechodniość.
Metafizyczny wymiar Katynia
Gustaw Herling-Grudziński pisze: „Oba totalitaryzmy, hitlerowski i sowiecki, zamieniły świat w wielką mordownię. I odświeżyły słynne zdanie Dostojewskiego: «Jeśli Boga nie ma, wszystko wolno»” . I to jest jeden metafizyczny wymiar symbolu Katynia – Katynia jako szczególnie uderzającego wyrazu świata bez Boga.
O żywości symboli narodowych stanowi w głównej mierze znajomość historii
Wartość cierpienia, którą symbol Katynia ze sobą niesie, nie wszyscy są w stanie odczytać jako coś cennego, pełnego sensu. Symbolika cierpienia i ofiary jest tak interpretowana przez ludzi wierzących; zło świata znajduje według nich przeciwwagę i odkupienie w męce Chrystusa oraz tych, którzy w taki czy inny sposób są z Nim związani. Ludzi przyznających się do takiego obrazu świata było i jest w Polsce nadal wielu.
Bolesław Redzisz, ocalały jeniec Kozielska, pisał, dając świadectwo takiej właśnie wierze, że „tam broczą krwią niewoli Chrystusowe rany”. A inny więzień tego obozu, ks. Zdzisław Peszkowski, zwracał się do Matki Boskiej słowami:
„Widziałaś jak warstwami padali w ziemię
jak ziarna pszeniczne na chleb mocy dla narodu”,
dając wyraz przekonaniu, że Katyń jest „ofiarą w przyszłość”.
W głęboko symbolicznym wierszu Pawła Waszaka „Katyń”, powiązanym z motywem Ogrójca, jeden z zamordowanych mówi:
„To moja sosna oliwna –
Od lat zrosła się ze mną
(…)
Drżała gdy przyjmowałem kielich
Zlany krwawym potem.
(…)
Rośnie korzeń
Ja maleję
Szumi ogrójec”.
Motyw korzeni pojawia się wielokrotnie w poezji katyńskiej. Korzeń to podstawa życia rośliny, on stanowi o jej odradzaniu się, jej trwaniu, jej mocy. Nasze korzenie są w Katyniu – ta myśl jest bliska także i tym, do których chrześcijańska symbolika nie przemawia.
Rodzina symboli katyńskich
Motyw korzenia niech będzie okazją do szkicowego chociaż rozważenia rodziny katyńskich symboli. Funkcjonujące w historii i literaturze symbole wydarzeń, postaci często rozrastają się w całe rodzinne grupy. W przypadku Katynia obok niego samego symbolami stały się groby lub doły katyńskie, las katyński (porównywany przez Trznadla do lasu Birnam z Makbeta), brzozy i sosny katyńskie, ich korzenie; ziarno i chleb, a także orzełki, nieugięte guziki Herberta, nawet łapka niedźwiadka (z wiersza Anny Leonhardowej). Groby, doły, las, sosny funkcjonują jako symbole Katynia, ponieważ stanowią jego części pełniąc zarazem specyficzne, im właściwe funkcje.
Orzełki, guziki, łapka niedźwiadka – to rekwizyty z katyńskich dołów, z którymi kojarzą się różne cechy pomordowanych oficerów, czasem też – jak przy niedźwiedziej łapce – ich nieznane nam wprost tęsknoty i potrzeby. Symbole lasu, korzeni, ziarna, chleba należą do archetypowych, bardzo uniwersalnych. Ziarno i chleb to zarazem symbole charakterystyczne dla kultury chrześcijańskiej, podobnie jak Msza i krzyż, obecne w wielu wierszach.
Motyw korzeni pojawia się wielokrotnie w poezji katyńskiej
Część wymienionych tu symboli funkcjonuje głównie w poezji lub tekstach o funkcji retorycznej. Groby katyńskie i las katyński mają natomiast bardzo szeroki zasięg tekstowy, charakteryzują się dużą częstością użyć i silnym skonwencjonalizowaniem, co nie oznacza bynajmniej martwoty i sztampowości wszystkich użyć. Najbardziej skonwencjonalizowane jest oczywiście centralne słowo–symbol: „Katyń”. Wydaje się ważne, by w społecznej świadomości funkcjonowało ono – może wyraźniej niż dotychczas – w swoim szerokim znaczeniu, obejmując nie tylko znane nam już miejsca kaźni, ale i te wszystkie dotychczas nie ujawnione, w których ginęły m.in. tysiące więźniów ze Lwowa, z Równego, Łucka, Tarnopola, Mińska w czerwcu 1941 roku.
O żywości symboli narodowych stanowi w głównej mierze znajomość historii. Ufajmy, że wbrew obawom Włodzimierza Odojewskiego wyrażonym we wstępie do nowej antologii „Katyń w literaturze” – uda nam się pozostać „narodem o wyostrzonej świadomości historycznej i dobrej pamięci”.
Zapytajmy z kolei:
Co stanowi o sile przeżywania i oddziaływania symboli katyńskich?
Stanowią o niej nie tylko rozpoznane wartości i antywartości, o których mówiłam, a które wiążą się z pojęciami słów piętnujących i sztandarowych. Słowo „Katyń” jest też przepojonym żalem symbolem utraconego dobra, czegoś cennego i czystego, co zostało zbrukane, pohańbione, zniszczone. Za słowem tym kryje się widziany przez łzy świat utracony: całe zastępy pełnych siły mężczyzn, aktywnych, światłych, stanowiących wartość niezastąpioną dla całego narodu, rodzin, w których pozostały osierocone dzieci, żony, matki. Dlatego też o sile przeżywania symboli katyńskich stanowią w dużej mierze związki serca, poczucie bliskości wobec poszczególnych ludzi, więźniów i ich bliskich. Powstają one w miarę lektury dzienniczków, wspomnień tych, którzy ocaleli, ocalałej poezji. Z tych źródeł wiele się dowiadujemy o ich codziennym, trudnym bytowaniu w obozach, o bezsennych nocach i koszmarnych snach, o przejmująco smutnej wigilii, wielkanocnych spowiedziach na spacerach z ks. Ziółkowskim, o ostatniej drodze do stacji Gniezdowo.
Słowo „Katyń” jest przepojonym żalem symbolem utraconego dobra
Kiedy czyta się zapiski ppor. Jakubowicza, pełne tęsknoty i miłości do żony Marysieńki, czy też majora Solskiego z powtarzającą się nutą niepokoju o los żony Danki i córki Ewusi, wchodzi się ze ściśniętym sercem w krąg najgłębszych uczuć, marzeń, nadziei tych, których przeznaczeniem były doły katyńskie.
Obok świadectw życia obozowego bardzo ludzkich, czasem wręcz trywialnych, natrafia się na świadectwa niezwykłe, mówiące o duchowym dojrzewaniu niektórych z tych ludzi skazanych na rychłą śmierć. W wierszu Lecha Piwowara „Z drogi” czytamy:
„Na polach rude płaty jesieni i krwi
Piosenko, omiń, piosenko, zapomnij!
Pozostańmy w tych dniach zamienionych w gruzy
Kiedy dojrzało serce
Kiedy w te dni tyle rosło miłości ogromnej”.
Wiersz ten trzeba zostawić bez komentarza.
To, co wiemy o więźniach katyńskich, jest jak kadry z poszarpanej taśmy filmowej, na której pojawiają się zarysy postaci, sytuacje, zdarzenia wyłaniające się z półcienia, z ciemności. Pełna ciemność, przez nikogo nie rozświetlona, okrywa chwile ich umierania. Wchodząc w tę ciemność, w półcienie i w tę poszarpaną rzeczywistość więźniów katyńskich, którą dane nam było poznać, wkraczamy w obszary mitu. Mit ten czeka na tego, kto uczyni z niego opowieść dla przyszłych pokoleń, opowieść o losie tysięcy polskich żołnierzy wpisanych w odwieczne zmagania dobra i zła, w polski i ogólnoludzki „krzyż dziejów”.
Symbole służą dobru lub złu. Po której stronie jest i będzie symbol Katynia?
Dramat Katynia, nawet szeroko rozumianego, nie jest jedynym polskim wielkim dramatem, a polski dramat Katynia należy z kolei do jakże wielu dramatów innych narodów, które rozegrały się – a i dziś rozgrywają – na terenach wschodniej Europy i całego świata. Jest on przecież w bogatej historii ludobójstwa jedną z wielu spraw osobnych, o szczególnych dziejach i treściach, stąd trudno się dziwić, że wszedł w krąg polskich symboli narodowych, podobnie jak Powstanie Warszawskie czy też Oświęcim.
Symbole mają, jak wiadomo, często wykorzystywaną w propagandzie i reklamie siłę kształtowania postaw, mobilizowania ludzi do różnych działań. Niebezpieczeństwem symbolu Katynia było, a w jakiejś mierze jest też nadal, stwarzanie motywacji dla niechęci, czasem wręcz nienawiści wobec Związku Radzieckiego i reprezentujących go narodów. Temu niebezpieczeństwu (bo nienawiść jest zawsze niebezpieczeństwem i dla jednostek, i dla społeczeństw) przeciwstawiają się ci, którzy przypominają, że Katyń łączy nas z innymi narodami byłego Związku Radzieckiego, że groby katyńskie – i nie tylko katyńskie – sąsiadują z rosyjskimi, białoruskimi, litewskimi, łotewskimi, ukraińskimi. Przeciwstawiają się temu niebezpieczeństwu ci, którzy kładą nacisk na uniwersalną wymowę katyńskich symboli, na ich związek z archetypową i chrześcijańską symboliką zmagań dobra i zła.
Niebezpieczeństwem symbolu Katynia było i jest stwarzanie motywacji do nienawiści wobec Rosji
Przeciwstawiają się mu ci, którzy jak o. Aleksander Hauke-Ligowski, widzą w grobach katyńskich wartość kierującą nas „na spotkanie człowieka z człowiekiem”, spotkanie inne aniżeli to, którego świadkiem był las katyński w 1940 roku. Tak myśląc o symbolu Katynia, świecie wciąż pełnym wzajemnych wrogości, zajmuje się postawę lojalną wobec tych wartości moralnych i transcendentnych, które Katyń reprezentuje jako słowo sztandarowe, a właściwą mu refleksję piętnującą przekształca się także w siłę, która jednoczy ludzi wokół walki o dobro. Chciałoby się, żeby oddziaływanie wszelkich symboli piętnujących podlegało takiej właśnie transformacji.
„Cywilizowany człowiek (…) jest motorem dobra” – pisze prof. Zawodny w „Miscellaneach katyńskich”. Ja bym to zdanie przybliżyła do rzeczywistości poprzez zmianę modusu: „Oby cywilizowany człowiek był motorem dobra”. I oby mu były w tym pomocne symbole takie, jak symbol Katynia.
Zaczęłam moją wypowiedź od cytatu z Norwida. Zakończyć chcę paroma wersami z „Legendy” Miłosza:
„W piasku był
Popiół stuleci zmieszany z krwią świeżą.
I odstąpiła nas pycha – i niski
Pokłon złożyliśmy ludziom minionym”.
Referat wygłoszony na otwartym posiedzeniu Senatu Uniwersytetu Warszawskiego poświęconym sprawie Katyńskiej w dniu 5 kwietnia 1995 roku. Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 6/1995.