W okresie międzywojennym data 11 listopada jako rocznica odzyskania niepodległości wcale nie była oczywista. Józef Piłsudski uznawał na przykład, że najlepszą byłby 28 listopada.
„Polska zmartwychwstała!” – taki nagłówek ujrzeli czytelnicy ludowego tygodnika „Piast” nie w listopadzie, ale już w październiku 1918 r. Była to reakcja pisma na ogłoszenie niepodległości 7 października przez Radę Regencyjną, organu zastępującego monarchę i działającego na ziemiach Królestwa Polskiego powołanego z inicjatywy władz niemieckich i austro-węgierskich. Podczas I wojny światowej państwa centralne wydały akt 5 listopada 1916 r., pierwszy dokument prawny, który zapowiadał powstanie niepodległej Polski. Jednym z jego współautorów był Władysław Studnicki, a część polskich konserwatystów o orientacji proniemieckiej, a także historyk Marceli Handelsman opowiadało się za uroczystym obchodzeniem 5 listopada – jako preludium do powstania suwerennej Polski.
Jednym z pośrednich skutków aktu było powstanie wspomnianej Rady Regencyjnej. W jej skład weszli: arcybiskup warszawski i prymas Królestwa Polskiego Aleksander Kakowski, książę Zdzisław Lubomirski oraz ziemianin Józef Ostrowski. Nie miała szerokich uprawnień, ograniczały się do zwierzchnictwa nad szkolnictwem i sądownictwem. W oczach społeczeństwa Rada stała się marionetką władz okupacyjnych. Sytuacji nie zmieniła jej proklamacja niepodległości z 7 października 1918 r. ani powołanie 23 października rządu Józefa Świeżyńskiego bez wiedzy Berlina ani Wiednia.
Za udział w rządzie Daszyńskiego Piłsudski zrugał Rydza: „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić!”
Zwolennicy Polskiej Partii Socjalistycznej cenili sobie szczególnie datę 7 listopada jako pamiątkę powołania przez Ignacego Daszyńskiego Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej. Rząd nie istniał długo, po kilku dniach bowiem złożył dymisję na ręce Piłsudskiego, który powierzył Jędrzejowi Moraczewskiemu misję tworzenia kolejnego gabinetu. 13 listopada przeszła przez stolicę ogromna manifestacja PPS skierowana przeciwko Radzie Regencyjnej, której siedziba znajdowała się na Zamku Królewskim. Za zgodą Piłsudskiego socjaliści zawiesili na jednej z wież czerwony sztandar – „znak walki i zwycięstwa ludu”. Z okazji pierwszej rocznicy powstania rządu Daszyńskiego do Lublina, miasta gdzie rząd się sformował, przybyła większość jego dawnych ministrów. Zabrakło wśród nich ministra wojny Edwarda Rydza-Śmigłego, który za swój udział w rządzie lubelskim otrzymał burę od Piłsudskiego: „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić!”.
Zwolennicy Marszałka najbardziej skłaniali się do tego, by świętem państwowym uczynić 10 listopada – na pamiątką przybycia ich przywódcy do Warszawy z więzienia w Magdeburgu. Trafił tam jako groźny rewolucjonista, który miał prowadzić agitację przeciwko wojskom niemieckim w czasie wojny światowej, choć sam wcześniej walczył po ich stronie. Osobiście Piłsudski uznał, że Państwo Polskie zostało ostateczne sformowane 28 listopada, kiedy zarządził wybory do Sejmu. Był też skłonny uznać datę 29 listopada, kiedy przeniósł siedzibę głowy państwa do Belwederu, co jednocześnie łączyło z rocznicą wybuchu powstania listopadowego. Historycy zwracają uwagę na symboliczne znaczenie 14 listopada – wtedy Piłsudski przejął całkowitą władzę z rąk Rady Regencyjnej lub na 22 listopada, kiedy wydano dekret o republikańskim ustroju Polski. Notabene oznacza to, że II Rzeczpospolita w pierwszych dniach istnienia była de iure monarchią.
Prawica zdecydowanie odrzuciła możliwość uznania rządów socjalistycznych premiera Daszyńskiego
Niejako poszkodowana była endecja, która nie miała „własnej” daty uzyskania niepodległości. Jesienią 1918 r. Roman Dmowski przebywał w Paryżu, gdzie kierował pracą Komitetu Narodowego Polski (KNP), który został uznany za oficjalną reprezentacja narodu polskiego przez kraje ententy. Prawica zdecydowanie odrzuciła możliwość uznania rządów socjalistycznych premiera Daszyńskiego, a potem Moraczewskiego. Do porozumienia doszło, gdy 16 stycznia 1919 r. powstał rząd Ignacego Jana Paderewskiego uznany przez endecję, a do KNP włączono współpracowników Piłsudskiego. Warto dodać, że w nocy z 4 na 5 stycznia konserwatyści próbowali nieudolnie dokonać zamachu stanu w celu obalenia rządów lewicowych. Udało im się na kilka godzin zaaresztować premiera Moraczewskiego i kilku ministrów.
Ostatecznie to 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości. Stał się symbolem procesu, który trwał od jesieni 1918 r. do zimy 1919 r. Data została wybrana w wyniku kompromisu możliwego do zaakceptowania przez jak największą liczbę opcji politycznych. Tego dnia odbywały się uroczystości wojskowe z awansami na stopnie generalskie i nadawanie odznaczeń, na pamiątkę objęcia zwierzchnictwa nad armią przez Piłsudskiego.
11 listopada 1919 r. w stolicy zorganizowano pochód dziękczynny, który przeszedł z Pola Mokotowskiego do Belwederu, gdzie delegacja złożyła „hołd Naczelnikowi Państwa”. Podkreślano, że jest to rocznica opuszczenia Warszawy przez wojska okupacyjne. Problem w tym, że wojska niemieckie stacjonowały w stołecznej Cytadeli do 19 listopada, o czym nie wspominają ówcześni publicyści. W kolejnym roku również znajdziemy wzmianki o świętowaniu rocznicy oraz o nadaniu Naczelnikowi Państwa buławy marszałkowskiej. Ludowy „Piast” nawoływał czytelników do organizowania „wieczornic” ze wspomnieniem poległych. Na początku lat dwudziestych obchody były o wiele skromniejsze i rzadko kiedy pojawiała się o nich wzmianka w prasie.
Tak było aż do 1926 roku i zamachu majowego. Po objęciu władzy przez obóz piłsudczykowski 11 listopada stał się dniem wolnym od pracy dla urzędników. Sanacja podkreślała ciągłość władzy Piłsudskiego oraz starała się jak najbardziej urozmaicić ten dzień. W stolicy organizowano defilady wojskowe, odsłaniano nowe pomniki. W okrągłe rocznice gazety i czasopisma partyjne zamieszczały wspomnienia swoich działaczy. Prasa endecka, z braku alternatywy, również uznała 11 listopada jako dzień odzyskania niepodległości. Według niej głównym architektem wskrzeszenia Polski był jednak Roman Dmowski. W prawicowych artykułach nazwisko Piłsudskiego w ogóle się nie pojawiało.
Niepodległa Polska powstawała na ruinach państw centralnych, pokonanych podczas I wojny światowej. Nie stało się to w ciągu jednego dnia, ale ówcześni domagali się daty-symbolu. Politycy i publicyści przedstawiali różne opcje. Ostatecznie w kwietniu 1937 r. 11 listopada został oficjalnie ustanowiony Świętem Niepodległości. Dzisiaj spór o zasadność jego wyboru wygasł, a to znaczy, że – przynajmniej historycznie – 11 listopada spełnia swoje zadanie.