Konferencje episkopatów zyskują nowe uprawnienie – będą zatwierdzać księgi liturgiczne. To wyraz decentralizacji życia kościelnego, do której dąży papież Franciszek.
Podczas wizyty papieża Franciszka w Kolumbii ukazał się, noszący datę 3 września 2017 r., jego list apostolski w formie motu proprio „Magnum Principium”. List ten zmienia kanon 838 kodeksu prawa kanonicznego.
Kanon ten należy do wstępnych przepisów czwartej księgi kodeksu, noszącej tytuł „Uświęcające zadanie Kościoła”, a poświęconej, najogólniej mówiąc, sprawowaniu kultu, w tym sakramentom. Kanon ten określa kompetencje Stolicy Apostolskiej oraz konferencji episkopatu. Nowelizacja dotyczy tłumaczeń ksiąg liturgicznych.
Nowe zasady tłumaczenia ksiąg liturgicznych zwracają uwagę na geograficzne peryferia
Zmiana na pierwszy rzut oka może wydawać się drobna – dotyczy dwóch spośród czterech punktów tego kanonu, a zmianie ulegają pojedyncze słowa. Dotychczas konferencja episkopatu przygotowywała przekład księgi liturgicznej i przedstawiała go do sprawdzenia Stolicy Apostolskiej, do której kompetencji należało potwierdzenie tłumaczenia. Obecnie określono, że zatwierdzanie ksiąg liturgicznych dla danego obszaru należy do kompetencji konferencji episkopatu. Jej decyzja musi być jednak potwierdzona przez Stolicę Świętą.
Cóż więc się zmienia? Formalnie początek i koniec procesu tłumaczenia jest taki sam – przekład przygotowuje konferencja episkopatu, na końcu jest decyzja podejmowana przez Stolicę Apostolską. Jednak charakter tej decyzji jest inny – dotąd chodziło o zatwierdzenie księgi liturgicznej, teraz będzie to jedynie potwierdzenie decyzji lokalnej konferencji episkopatu. Konferencje episkopatów uzyskują bowiem nowe uprawnienie – one właśnie będą zatwierdzać księgi liturgiczne. Będą więc odgrywać kluczową rolę w całym procesie.
Zmiana widoczna będzie na pierwszych kartach nowych mszałów i lekcjonarzy. Zamiast dotychczasowego łacińskiego tekstu zatwierdzenia księgi przez Kongregację Kultu Bożego pojawi się tekst konferencji episkopatu w języku narodowym. I wydaje mi się, że niekonieczne już będzie zamieszczenie potwierdzenia wydanego przez Stolicę Apostolską (choć praktyka w tym zakresie dopiero się ukształtuje).
Co jednak zmieni się naprawdę? Dotąd Kongregacja szczegółowo badała przesłane jej tłumaczenia i zdarzało się, że dokonywała swoich poprawek, uznając jakieś sformułowania za lepsze od zaproponowanych. W tej chwili będzie mogła oczywiście odmówić potwierdzenia księgi liturgicznej. To jednak powinno mieć miejsce tylko w sytuacji, gdy księga będzie zawierać ewidentne błędy, nie zaś z powodu innych możliwości przekładu. Wszystko oczywiście będzie zależeć od tego, jak rozumiane będzie owo potwierdzenie księgi liturgicznej. Wydaje mi się jednak, że skoro papież zmienia Kodeks Prawa Kanonicznego, to po to, aby nastąpiła realna zmiana praktyki.
Zmiana jest więc z jednej strony wyrazem zaufania do biskupów, a z drugiej – złożeniem w ich ręce dużej odpowiedzialności. Nie bez powodu dodano do paragrafu trzeciego kanonu stwierdzenie, że przekłady mają być wierne. Rzecz jasna, to tylko dodatkowe podkreślenie, bo przecież o wierność dbano przez cały czas. Skoro jednak ciężar decyzji schodzi szczebel niżej, celowe jest podkreślenie konieczności zachowania wierności w przekładach.
Ta z pozoru niewielka korekta może przynieść duże zmiany w praktyce życia kościelnego
Nieliczne komentarze do motu proprio wskazują, że stanowi ono wyraz decentralizacji życia kościelnego, do której dąży papież Franciszek. Z całą pewnością tak jest, jednak dla mnie osobiście równie istotny jest realizm i papieskie zwracanie uwagi na geograficzne peryferia Kościoła. Zatwierdzanie przekładów w bardziej egzotycznych językach wyglądało bowiem w praktyce nierzadko tak, że Kongregacja zwracała się o konsultację do księży z danego kraju studiujących w Rzymie – innych bowiem osób znających dany język po prostu nie miała do swej dyspozycji. Raczej nie służyło to polepszaniu jakości przekładów, nie sposób bowiem przypuścić, by młody ksiądz wysłany na studia miał większą kompetencję liturgiczną i językową niż biskupi z jego kraju, mogący korzystać z lokalnych specjalistów. Oparcie się na konferencji episkopatu jest w tej sytuacji po prostu rozwiązaniem obiektywnie lepszym, żeby to jednak dostrzec i uznać za argument na rzecz zmiany przepisów trzeba odejść od europocentrycznego punktu widzenia.
Nieco inny, choć podobny problem, dotyczy niedawnego przekładu mszału na język angielski. Jak wiadomo, angielski znają „wszyscy” na całym świecie. Efektem jest to, że w mszale znalazły się zwroty, których nie użyłaby osoba, dla której angielski jest językiem ojczystym – taką opinię wyrażono na jednym ze spotkań angielskich księży.
Nowe zasady, moim zdaniem, nie przyspieszą od dawna oczekiwanego przekładu mszału na język polski (III wydanie Mszału Rzymskiego ukazało się w 2002 roku, a w Polsce do tej pory posługujemy się przekładem II wydania z 1975 r.). Przygotowanie polskiego wydania nowego mszału ciągle nie wyszło poza etap prac nad przekładem, nic więc nie zmieni to, kto następnie przekład ma zatwierdzać.
Być może natomiast nie zdarzy się w przyszłości taka sytuacja, jaka miała miejsce z poprawieniem błędnej modlitwy powszechnej z Wielkiego Piątku (chodzi o modlitwę za „naród, który niegdyś był narodem wybranym”, choć łaciński tekst modlitwy mówi o „narodzie pierwszego wybrania”). Polski episkopat przygotował poprawny przekład i przesłał go do zatwierdzenia do Rzymu. Nadeszła jednak odpowiedź, że należy przekazać do zatwierdzenia cały (nowy) mszał. Ewidentnie nawaliła komunikacja – wygląda na to, że kongregacja nie zrozumiała, iż chodzi o poprawienie błędu, nie zaś o przesyłanie mszału w częściach. W efekcie w wielu polskich kościołach ciągle rozbrzmiewa tłumaczenie z poważnym błędem, co pewnie nie miałoby miejsca, gdyby zasadnicza decyzja była podejmowana na szczeblu krajowym.
Zmiana dokonana przez papieża Franciszka, choć z pozoru wydaje się niewielka, może więc przynieść duże zmiany w praktyce życia kościelnego. Mam nadzieję, że będą to zmiany pozytywne. Może się oczywiście pojawić niebezpieczeństwo zatwierdzania przez krajowe episkopaty ksiąg, które nie będą wiernymi przekładami. Wówczas jednak Stolica Apostolska będzie mogła skorzystać ze swoich uprawnień i odmówić potwierdzenia takiej księgi.