Jesień 2024, nr 3

Zamów

Teatr jako barykada

Barykada przed Teatrem Wielkim podczas Powstania Warszawskiego. Fot. Bundesarchiv, Bild 146-2005-0034

Społeczna sztuka, jaką jest teatr, balansuje na granicy estetyki i ideologii – a może oba te elementy się wzajemnie przenikają?

Sztuka to konflikt – pod tym stwierdzeniem podpisałaby się znacząca część środowisk artystycznych. Historia kultury jest znaczona manifestami, sporami czy wreszcie skandalami. Te zjawiska nie omijają teatru. Już pół tysiąca lat przed Chrystusem Frynichos zmuszony był bronić swojego Zdobycia Miletu przed władzami Aten. Przedmiotem sporu stała się tematyka dramatu, którym autor przypomniał Grekom o klęsce poniesionej przez nich zaledwie rok wcześniej. Padły wtedy pytania o zasadność pokazywania takich rzeczy na scenie. Podkreślano afirmatywną funkcję, jaką powinna pełnić sztuka. Frynichos żył jednak w czasach, gdy była ona podporządkowana celom państwa. Pisał Herodot: „jakoż ukarano go grzywną tysiąca drachm, ponieważ przypomniał Ateńczykom ich własne nieszczęście, i zarządzono, żeby nikt już tego dramatu nie wystawił”.

Kolejne wieki upływały wśród podobnych sporów, w których zagadnienia estetyczne mieszały się z politycznymi. Swawolne Wesele Figara Beaumarchais’go jest dzisiaj odczytywane jako zapowiedź społecznego buntu, zakończonego Wielką Rewolucją Francuską. W XIX-wiecznej Polsce doszło do ostrych spięć między klasykami a romantykami. Mickiewicz i Krasiński byli autorami sztuk, które przez długie lata uważano za niesceniczne. Stały się w końcu podstawą idei „teatru ogromnego”, jaką dla odradzającego się polskiego narodu stworzył Wyspiański. Poszukiwanie alternatywy dla scenicznego akademizmu stało się przyczynkiem do zmian znanych dziś pod nazwą Wielkiej Reformy Teatru. Jej owocami były naturalizm, metoda Stanisławskiego, ale i powstające w kontrze do nich systemy Meyerholda, Brechta i innych twórców…

W Polsce międzywojennej Witkacy próbował realizować swój postulat Czystej Formy nie tylko w malarstwie, ale i dramatach. Leon Schiller sięgał po sztuki współczesne, w tym Krzyczcie, Chiny! Tretjakowa czy Cjankali Wolffa. Jego lewicowe sympatie szły w parze z zainteresowaniem artystyczną awangardą, co stało się podstawą do rzucanych w jego stronę oskarżeń o „antypolskość” czy popieranie komunizmu. Skrzyżowanie sztuki i ideologii miało miejsce także w przypadku powojennych dyskusji o socrealizmie, co w swojej ostatniej książce przypomniał Mieczysław Wojtczak1.

Wesprzyj Więź

Spory we współczesnym polskim teatrze nie są na tym tle niczym wyjątkowym. Nieprzypadkowo niniejszy esej rozpoczął się od przywołania szerszego kontekstu historycznego. Na obecne konflikty w środowisku należy spojrzeć z odpowiedniego dystansu. Zasadnicze mechanizmy mające wpływ na kształt teatru nie uległy znaczącym zmianom. Ten wpływ wywierają zarówno akademickie dyskusje, poszukiwanie nowych form estetycznych, jak i wydarzenia społeczno-polityczne czy skandale. Postępująca radykalizacja debaty publicznej, używanie drastycznych środków artystycznych i pogłębiające się podziały wewnątrz środowiska zmuszają do ponownego postawienia dobrze znanych pytań. Czego tak naprawdę dotyczą spory w polskim teatrze? Jakie czynniki o nich decydują? Które z nich są najważniejsze i czy w ogóle można takie wyróżnić? Jakie pojawiają się i ścierają ze sobą wizje teatru? Społeczna sztuka, jaką jest teatr, balansuje na granicy estetyki i ideologii – a może oba te elementy się wzajemnie przenikają? Pytań rodzi się dużo. Być może próba znalezienia odpowiedzi na którekolwiek z nich pozwoli zgadywać, jaki będzie kształt teatru w przyszłości.

To jest fragment tekstu opublikowanego w kwartalniku „Więź”, jesień 2017.

KUP „WIĘŹ” w wersji papierowej lub elektronicznej!

Więź, jesień 2017
Kwartalnik „Więź”, jesień 2017: Polityka społeczna po 500+

Podziel się

Wiadomość