Książkę „A piękno świeci w ciemności” można potraktować jako niezwykle przydatny podręcznik patrzenia na sztukę sakralną i sztukę w ogóle.
W rozmowie z Ewą Kiedio biskup Janocha przypomina słowa Norwida zawarte w „Promethidionie”: „Bo piękno na to jest, by zachwycało / Do pracy – praca, by się zmartwychwstało”. Piękno Chrystusa porywa, budzi tęsknotę za Jego nieskończonością i zaprasza do duchowej pracy nad Jego wyraźnym odbiciem w naszym chrześcijańskim życiu. Święty Augustyn po swoim nawróceniu wyznał: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem”.
Istotnie, odkrycie i przylgnięcie w wierze do Boga pociąga za sobą zachwyt nad Jego pięknem. Bóg jest piękny i w związku z tym, jeśli obserwujemy współcześnie kryzys sztuki sakralnej, to jest on natury duchowej, a nie wyłącznie estetycznej. Ojcowie Kościoła mówili bowiem, że ten, kto otwiera się na Boga, wchodzi na duchową drogę „umiłowania piękna” (gr. philokalia). Również zdaniem bp. Janochy: „Oczyszczenie sztuki może dokonać się przez oczyszczenie człowieka. […] Do tego potrzebne jest światło. Tym światłem jest Chrystus. A Jego piękno w ciemności świeci i ciemność go nie ogarnęła…”.
Joseph Ratzinger pisał w „Raporcie o stanie wiary”: „A przecież, jeżeli Kościół ma nadal nawracać, czyli uczłowieczać świat – jak może odrzucać z liturgii piękno […] tak mocno splecione z miłością, a także ze wspaniałością zmartwychwstania? […] jest [Kościół] ojczyzną piękna prawdziwego, bez którego świat stanie się początkiem piekła”. Każde dzieło religijne, aspirujące do uczestnictwa w sztuce chrześcijańskiej, musi zatem wypływać z wnętrza modlącej się wspólnoty, oświeconej prawdziwym pięknem Zmartwychwstałego. Inaczej grozi tej sztuce, że jako niewyrażająca Świętej Tajemnicy stanie się dla świata kolejnym argumentem na jego oddalenie się od Boga.
Dziś, głównie w Kościele zachodnim, mamy bardzo często do czynienia z dziełami nie tyle sakralnymi, co jedynie o tematyce religijnej, których twórcom zazwyczaj brakuje dogmatycznego i liturgicznego wychowania oraz wrażliwości. Nie brak również kiczu, świadczącego o kiepskiej formacji, nie tylko wiernych, ale przede wszystkim duchownych w wymiarze znajomości sztuki w ogóle. Książkę „A piękno świeci w ciemności” można więc potraktować jako niezwykle przydatny podręcznik patrzenia na sztukę sakralną i sztukę w ogóle.
To jest fragment tekstu opublikowanego w kwartalniku „Więź”, jesień 2017.