Zmianę wystawy zapowiedział pełniący obowiązki dyrektora placówki dr Karol Nawrocki.
„Czuję się w obowiązku zaprotestować przeciwko umieszczeniu w ekspozycji muzealnej kłamliwego tekstu oceniającego szeregi podziemnej Armii Krajowej na 35-40 tys. żołnierzy. Powszechnie wiadomo, że siły zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego liczyły ok. 380-400 tys. żołnierzy-ochotników i stanowiły największą formację ruchu oporu w okupowanej Europie” – czytamy w piśmie prof. Leszka Żukowskiego, prezesa Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, do dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej. W liście umieszczonym na stronach placówki Żukowski postuluje: „Prosimy o natychmiastowe sprostowanie błędów oraz wyciągnięcie konsekwencji personalnych wobec winnych rażącego zaniedbania”. List opublikowało TVP Info. O sprawie pisze dziś „Gazeta Wyborcza”.
Na apel prezesa ŚZŻAK odpowiedział pełniący obowiązki dyrektora MIIWŚ dr Karol Nawrocki. „Jako zawodowy historyk i dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, nie mam żadnych wątpliwości w sprawie absolutnie wyjątkowej roli, jaką odgrywała Armia Krajowa w walce toczonej z okupantami ziem polskich, w obronie niepodległego bytu Rzeczypospolitej Polskiej” – zaznaczył na wstępie. Nawrocki przyznał, że uznaje zasadność protestu profesora ws. ekspozycji: „W pełni podzielam Pańskie krytyczne zdanie w sprawie treści tablicy poświęconej siłom zbrojnym podziemnego państwa polskiego (…). Jest dla mnie rzeczą oczywistą, iż w tej części wystawy stałej, Armia Krajowa powinna zajmować miejsce szczególne (…). Wyrazem takiego właśnie potraktowania polskiego wysiłku zbrojnego w kraju poddanym zbrodniczemu niemieckiemu totalitaryzmowi, powinno być wyraźne i jak najbardziej precyzyjne wyeksponowanie liczby żołnierzy wchodzących w skład scalonego polskiego wojska podziemnego”.
Problem w tym, że rzekomy błąd w ekspozycji nie występuje. Poddane krytyce stwierdzenia odnoszą się bowiem jedynie do konkretnego roku. Jak wyjaśnia „Wyborcza”, umieszczony na planszy napis głosi: „Wiosną 1944 r. oddziały AK zaczęły się łączyć w większe zgrupowania. W szeregach podziemnej armii walczyło wówczas 35–40 tys. żołnierzy (…). Obok AK działały mniej liczne Bataliony Chłopskie, a poza strukturami państwa podziemnego również Narodowe Siły Zbrojne i Armia Ludowa”.
– Krytykom treści tej części wystawy proponuję przeczytanie jej ze zrozumieniem. Obawiam się, że pan prof. Żukowski został wprowadzony w błąd, gdyż wcześniej dokładnie obejrzał wystawę i nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Najwidoczniej ktoś mu pokazał część planszy, pozbawioną kontekstu – komentuje dla „Wyborczej” Janusz Marszalec, twórca tego fragmentu wystawy i były wicedyrektor muzeum. W jego opinii, „obecna dyrekcja manipuluje informacjami, szukając pretekstu, by wprowadzić zmiany w wystawie”.
Sprawę w „Wyborczej” skomentował Tadeusz Filipkowski, rzecznik prasowy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej: – Obawiam się, że ta sytuacja jest nieporozumieniem. Zgłosił się do nas jeden z gości MIIWŚ, alarmując, że na wystawie stałej znacznie zaniżono liczbę żołnierzy AK. Zmartwiło to pana prezesa, który niezwłocznie napisał w tej sprawie do dyrektora muzeum. Okazało się jednak, że informacje, z którymi zwrócił się do nas ów gość, były pozbawione kontekstu tej części wystawy. Informacja o 35-40 tys. żołnierzy jest jak najbardziej prawidłowa, gdyż odnosi się jedynie do walczących w oddziałach partyzanckich w 1944 r. Uważamy więc, że autorzy ekspozycji nie popełnili błędu, w całości jest ona czytelna i odpowiedzialna naukowo. Nie ma potrzeby, by cokolwiek zmieniać.
Tymczasem pełniący obowiązki dyrektora chce rzekomy błąd wykorzystać jako pretekst do wprowadzenia zmian w wystawie stałej muzeum. W liście do prof. Żukowskiego zadeklarował: „Pragnę Pana również zapewnić o podjęciu przeze mnie zdecydowanych kroków zmierzających do wprowadzenia sugerowanych między innymi przez Pana koniecznych zmian na wystawie stałej. Nie chcąc być gołosłownym, chciałbym poinformować o powołaniu przeze mnie jako dyrektora MIIWŚ w Gdańsku Zespołu ds. ewaluacji wystawy stałej”.
Źródło: muzeum1939.pl, wyborcza.pl
Wreszcie tam byłem, widziałem. Jeżeli rząd chce założyć Muzeum udziału Polaków w II Wojnie, to niech zakłada, ale Muzeum II Wojny jest w porządku. Poza najpierwszym okresem wojny Polska nie była później jej “podmiotowym” centrum, więc nie umniejszając ofiarności Polaków, o czym jest dużo, przyjęcie takiej perspektywy w narracji o wojnie byłoby nieprawdą. Co mnie pozytywnie zaskoczyło już na wstępie, nie ma modnego na lewicy europejskiej zacierania współodpowiedzialności ZSRR za wybuch wojny. Także nie ma umniejszania roli Niemców w zbrodniach przykrywając ich terminem “naziści”. Nie wiem więc, czemu prawica się ciska. Coś tam można uzupełnić, myślę, że jego twórcy sami mieliby jakieś propozycje po kilku miesiącach funkcjonowania, ale powodów to zaorania obecnej wystawy nie ma.
“oraz wyciągnięcie konsekwencji personalnych…” – jeden ze spolonizowanych bolszewizmów. Czy nie wystarczy naprawić potencjalnego błędu – od razu trzeba dawać po premii albo wywalać ludzi z pracy? Nie wiem kto dał to pismo do podpisu panu prezesowi związku itd… ale ta osoba ma mentalność szefa powiatowej komórki partyjnej. O tempora o mores…