Zima 2024, nr 4

Zamów

Przedstawiciele religijni zaniepokojeni sukcesem Alternatywy dla Niemiec

Frauke Petry, od 4 lipca 2015 r., współprzewodnicząca Alternatywy dla Niemiec. Fot. James Rea / na licencji CC

W Bundestagu będzie reprezentowana partia, która w swoich szeregach toleruje skrajnie prawicowe ideały i podżega przeciwko mniejszościom w naszym kraju – oświadczył przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster.

W niedzielnych wyborach parlamentarnych w Niemczech chadecka unia CDU/CSU zdobyła 33 proc. głosów, na drugim miejscu znaleźli się socjaliści z 20,5 proc., trzeci wynik z 12,6 proc. uzyskała AfD a po niej liberałowie FDP – 10,7 proc, Die Linke – 9,2 proc. i Zieloni – 8,9 proc.

„Gorzki wieczór”

Po wejściu antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD) do Bundestagu Kościół nie powinien „szczególnie schlebiać” tej partii, gdyż nie ma ku temu żadnych powodów – powiedział to w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA przewodniczący Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK) Thomas Sternberg po wczorajszych wyborach do niemieckiego parlamentu. Przypomniał jednocześnie, że „Kościół nigdy nie zabiegał o względy żadnej partii i nie zrobi tego tym razem”.

– Ważnym jest, abyśmy jako Kościół wczuli się w to, czym kierowali się ludzie, że tak wiele głosów oddali na taką partię i nad tym musimy się bardziej zastanowić – stwierdził przewodniczący ZdK, były poseł do Landtagu z ramienia CDU.

Zdaniem Sternberga taki wynik wyborów nie oznacza automatycznie, że należy wysoko cenić ludzi, którzy swoimi wypowiedziami oddalają się od demokratycznego konsensusu. – Mamy do czynienia z partią, w której wzywano do wystąpień z Kościołów i która w sposób niedopuszczalny wykorzystywała takie określenia, jak chrześcijański Zachód czy chrześcijaństwo – przypomniał.

Według Sternberga ostatni wieczór był „gorzki”, bo – jak podkreślił – „trzeba sobie powiedzieć, że nie jesteśmy w Europie odosobnieni. Takie radykalne partie istnieją niemal we wszystkich krajach”. Pozostaje tylko stwierdzić, że 87 proc. Niemców nie glosowało na AfD.

Prezes Kościoła ewangelickiego w Nadrenii Manfred Rekowski oświadczył: – Bez względu na interesy poszczególnych grup, dziś jest nam niewątpliwie potrzebna koalicja na rzecz otwartych, socjalnych i sprawiedliwych Niemiec, w których miłość bliźniego i ludzkie współczucie będą się bardziej liczyły niż wykluczenie i powodowanie strachu.

„Społeczeństwo różnorodne i otwarte nie stanowi obciążenia”

Fakt, że w tych wyborach weszła do Bundestagu AfD, jest w opinii przedstawicieli religii wielkim wyzwaniem, a często też powodem do niepokoju. – Sprawdziły się, niestety, nasze obawy. Teraz nie tylko we wszystkich parlamentach krajowych, ale też i w Bundestagu będzie reprezentowana partia, która w swoich szeregach toleruje skrajnie prawicowe ideały i podżega przeciwko mniejszościom w naszym kraju – oświadczył Josef Schuster, przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech. Jak podkreślił, jego organizacja uważa, że Bundestag stoi wobec wyzwania największego od 1949 roku.

– Oczekuję od naszych sił demokratycznych, że odsłonią prawdziwe oblicze AfD i zdemaskują jej puste, populistyczne obietnice – powiedział Schuster. Dodał, że taki cel powinien zjednoczyć wszystkie partie demokratyczne. – Wyborcom trzeba było tłumaczyć, że AfD nie jest alternatywą i sprawić, by tam wylądowała, gdzie jest jej miejsce: poniżej 5-procentowego progu! – mówił.

„Wielką troskę o demokrację” wyraziła przewodnicząca Izraelskiej Gminy Wyznaniowej w Monachium i Górnej Bawarii Charlotte Knobloch. – Ten wynik jest koszmarnym snem, który stał się prawdą i jest historyczną cezurą – stwierdziła. Jej zdaniem wejście AfD do Bundestagu po osiągnięciu ok. 13 proc. głosów zmienia polityczną debatę i kulturę oraz pogarsza wizerunek Niemiec na świecie. – To katastrofa, że siłom demokratycznym nie udało się odczarować skrajnie prawicowych naganiaczy – uważa Knobloch.

Wesprzyj Więź

Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder oświadczył w Nowym Jorku, że „odrażającym” jest fakt, iż teraz AfD będzie miała możliwość zachwalać w Bundestagu swój „wstrętny” program. Określił partię jako „ruch szkodliwy, regresywny, przywołujący na pamięć to co najgorsze z niemieckiej przeszłości, ruch, który powinien zostać potępiony”. Jednocześnie pogratulował Angeli Merkel, „prawdziwej przyjaciółce Izraela i narodu żydowskiego”.

Natomiast przewodniczący Wspólnoty Tureckiej w Niemczech Gökay Sofuoglu stwierdził, że „teraz musimy pokazać, iż społeczeństwo różnorodne i otwarte nie stanowi obciążenia, które powstaje na skutek imigracji, lecz jest szansą na odważne zrewidowanie systemów w taki sposób, aby stworzyć równość szans dla wszystkich ludzi żyjących w Niemczech”.

Źródło: KAI

Podziel się

Wiadomość

Przewodniczący społeczności tureckiej wzywa do otwartości, podczas gdy tysiące Turków na ulicach Niemiec manifestowało za dyktaturą Erdogana. Skoro Turcy mogą popierać nacjonalistyczną dyktaturę, to czemu nie my? takie pytanie zadało sobie pewnie wielu Niemców. Brak reakcji na tę hipokryzję, jest pewnie jednym że źródeł sukcesów AfD.