Jesień 2024, nr 3

Zamów

1937. Największe strajki międzywojennej Polski

Wielki Strajk Chłopski 1937 r.

80 lat temu, dokładnie 17 lat po Bitwie Warszawskiej i wojnie polsko-bolszewickiej, w której 70 proc. składu polskiej armii stanowili chłopi, wybuchł największy od 1918 roku bunt społeczny – Wielki Strajk Chłopski.

Dzisiejsze media, nawet te „narodowe”, wrażliwe na sprawy polityki pamięci, poza nielicznymi wyjątkami, milczą o tej znaczącej rocznicy.

Kryzys gospodarczy lat trzydziestych wyjątkowo silnie uderzył w polską wieś, zapóźnioną cywilizacyjnie choćby w porównaniu z sąsiednimi krajami, np. Czechosłowacją. Ceny produktów rolnych w stosunku do dekady lat dwudziestych spadły o niemal połowę, spadła też znacznie produkcja. Głód, bieda, analfabetyzm i masowa emigracja ekonomiczna za ocean nie stanowiły jednak problemu dla kierownictwa sanacyjnego, coraz mniej liczącego się z aspiracjami społeczeństwa żyjącego w środku Europy.

Chłopom, którzy rodzącej się w 1920 roku niepodległej Rzeczpospolitej złożyli ogromną daninę krwi i poświęcenia, to samo niepodległe państwo polskie odwdzięczyło się latem 1937 roku zabiciem kilkudziesięciu demonstrantów i strajkujących, pacyfikacjami i burzeniem wsi, masowymi aresztowaniami, pędzeniem skutych kajdankami chłopów dziesiątkami kilometrów pieszo do więzień i miejsc odosobnienia. Podziękowało obraźliwą propagandą sanacyjnych elit, głoszącą od zamachu majowego slogany w stylu „jak dać chłopom władzę, od razu Polskę w gnoju utopią”.

Co ciekawe, największe demonstracje i strajki, które znalazły też najbardziej tragiczny finał miały miejsce w najbardziej tradycyjnych regionach Polski: w Małopolsce i na Podkarpaciu.

Napięte nastroje z sierpnia 1937 roku tak opisywał w pamiętnikach przebywający wówczas na politycznej emigracji w Czechosłowacji przywódca ruchu ludowego i wielokrotny premier RP, Wincenty Witos: „Dnia 20 [sierpnia] (…) strajk się rozszerza i zaostrza. Dwóch ludzi zostało przez policję w Bochni zastrzelonych. (…) Gazety czeskie piszą obszernie o przebiegu strajków, zakończeniu, masakrze, 61 trupach, masowych aresztowaniach dochodzących do kilku tysięcy. Miano używać bomb i tanków (…) Gazety polskie, którym zabroniono pisać o strajku, przynoszą wyjątki odezwy gen. Tokarzewskiego, w której wzywa do zaprzestania strajku i utworzenia frontu wszystkich Polaków przeciwko Ukraińcom. Niemądre i niewłaściwe (…)”.

I dalej: „(…) Młody Korfanty opowiadał, że rząd prowadzi pacyfikację powiatów w sposób barbarzyński. W kilku powiatach rozebrano, a nawet spalono domy. Ludzi do więzień przewożą w kajdanach. Uwięziono przeszło dwa tysiące. Zabitych chłopów ma być przeszło 100, ranionych ponad 300. Policjantów zabitych kilkunastu. Te same wieści potwierdza ks. Aleksander Syski, który tu specjalnie przybył wieczór z Warszawy. Twierdzi przy tym, że represje zwolniały, szczególnie przeciw chłopom. Stać to się miało pod wpływem listu Paderewskiego, który w sferach rządowych zrobił duże wrażenie. Miała się także do tego przyczynić interwencja arcybiskupów Hlonda i Sapiehy u Mościckiego” (Wincenty Witos, „Moja tułaczka w Czechosłowacji”, „Dzieła wybrane” t. 3, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1995).

Wesprzyj Więź

Znaczenie buntu chłopskiego z 1937 roku daleko jednak wychodziło poza partykularne problemy najliczniejszej grupy społecznej Polski międzywojennej. Małopolscy i podkarpaccy chłopi domagali się nie tylko większej aktywności państwa w polityce rolnej, ale również podnosili postulaty nawiązania przez władze dialogu ze społeczeństwem i przywrócenia w Polsce demokracji, zawieszonej i ograniczonej po przewrocie majowym, a po śmierci Józefa Piłsudskiego i przyjęciu konstytucji kwietniowej – praktycznie zlikwidowanej.

Komentujący wydarzenia z sierpnia 1937 roku Witos słusznie przewidział, że siła protestu chłopów dała władzom w Warszawie sporo do myślenia. Mimo że do końca istnienia II RP nie zrezygnowała z autorytarnego stylu sprawowania władzy, nigdy już nie zdecydowała się na eskalowanie tak dużego wewnętrznego konfliktu politycznego jak podczas Wielkiego Strajku Chłopskiego.

Strajki z 1937 roku – największe w całym okresie międzywojennej Polski – pozostały więc również największym masowym protestem społecznym do Sierpnia 1980 roku.

Podziel się

5
Wiadomość