Prowokacyjna polityka zagraniczna może nas doprowadzić do geograficznej pułapki, z której nie tak dawno udało nam się z sukcesem uciec.
O tym, że polityka zagraniczna Prawa i Sprawiedliwości służy – w sposób nigdy wcześniej niespotykany – realizacji interesów partii na wewnętrznej scenie politycznej pisałam już wielokrotnie. O tym, że nieustanne „wstawanie z kolan” realizowane bez oglądania się na obiektywne interesy Polski, przede wszystkim w Unii Europejskiej, prowadzi do izolacji naszego państwa na arenie międzynarodowej – także. W ciągu ostatnich kilkunastu dni możemy oglądać kolejne odcinki serialu „Polska PiS kontra reszta świata” (w tym przypadku Europy).
Najpierw pojawiły się informacje, że Polska zignorowała Trybunał Sprawiedliwości UE, który nakazał rządowi natychmiastowe wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej do czasu rozpatrzenia wniosku Komisji Europejskiej dotyczącego nieodwracalnego niszczenia ekosystemu Puszczy poprzez masowe wycinanie (z użyciem harwesterów) zagrożonych kornikiem świerków. Dziś PAP poinformowała, że Ministerstwo Środowiska odpowiedziało Trybunałowi, podkreślając, że działa zgodnie z przepisami. Zignorowanie wezwania zdarzyło się po raz pierwszy w historii Trybunału i może zakończyć się nałożeniem kary liczonej w setkach tysięcy euro lub nawet wstrzymaniem unijnych funduszy.
Następnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło narodowy plebiscyt na nowe wzory polskich paszportów, proponując jako tło wewnętrznych stron między innymi Cmentarz Orląt we Lwowie i Ostrą Bramę w Wilnie. Oba obiekty niewątpliwie symboliczne i ważne dla naszej historii i pamięci, tyle że znajdujące się obecnie na obszarze sąsiadujących z Polską niepodległych i suwerennych państw: Litwy i Ukrainy. Litewskie ministerstwo spraw zagranicznych oficjalnie zażądało wyjaśnień; „podjęcie stosownych działań” zapowiedziała ambasada Ukrainy w Warszawie. Pytanie brzmi: dlaczego tak niesłychanie wyczulony historycznie rząd zdecydował się na włączenie obu miejsc do katalogu możliwych obrazów? Skoro z góry wiadomo było, że równie wrażliwi historycznie partnerzy po prostu muszą zareagować? Nie bardzo wierzę w zamierzoną prowokację, bardziej w polityczną niefrasobliwość. Wcale nie mniej groźną, niż realizacja przemyślanej i konsekwentnej polityki wobec najbliższych sąsiadów.
I wreszcie, po raz kolejny, tym razem przy okazji 73. rocznicy Powstania Warszawskiego, pojawiło się żądanie odszkodowań za straty materialne powstałe w wyniku niemieckiej agresji na Polskę. Konsekwentnie (mimo chwil „ocieplenia”) antyniemiecka retoryka i realna polityka rządu PiS (choćby odmowa udziału niemieckiej straży pożarnej i służb medycznych w zabezpieczeniu Przystanku Woodstock) musi niepokoić. Świadome tym razem prowokowanie rządu w Berlinie jest niesłychanie groźne nie tylko dla relacji dwustronnych czy pozycji w Brukseli. Przede wszystkim może to prowadzić do geopolitycznej zmiany sytuacji Polski: powrotu do położenia „pomiędzy Rosją a Niemcami”. Do geograficznej pułapki, z której – dzięki zmianom geopolityki – udało nam się z sukcesem uciec.
Ideologia Polski „wstającej z kolan” ignoruje pragmatyczną istotę międzynarodowej polityki, co sprawia, że jej coraz wyraźniejszym beneficjentem staje się – zainteresowana dezintegracją Unii i zdezawuowaniem Warszawy – Rosja.
Trochę obok tematu, choć niekoniecznie…
Zastanawiać musi ta przemożna potrzeba wstawania z kolan u ludzi afiszujących się ze swoją pobożnością. Czyżby podświadomość szukała sobie jakiejś furtki? Słysząc ten zwrot, coraz częściej łapię się na tym pytaniu. Wszak „język nas mówi”. Mam wrażenie, że tego typu retoryka była prawie nieobecna jeszcze 5 lat temu (a może tylko do mnie nie docierała?). Czy ktoś to badał?
Nie chcę komentować artykułu jako głosu w sprawie polityki zagranicznej, bo się mało na tym znam. Natomiast ten artykuł dobrze uzasadnia, dlaczego taka dyskusja o Polsce nie ma sensu. Jestem otwarty na krytykę PiS, zadeklaruję, że pomysł z paszportami uważam za głęboko szkodliwy dla Polski, ale szukam prawdy i zupełnie naturalnie nasuwa się podstawowe pytanie, czy odwrotna polityka niż prowadzi PiS była skuteczna? A co np. z Nord Stream 1 i 2 które przy niezdecydowaniu Brukseli faworyzującym silniejszych, po „przyjacielsku” Niemcy załatwiły Polsce? Gdyby celem Autorki była dyskusja o Polsce, a nie mobilizowanie opinii publicznej przeciw PiS pod pozorem ich szkodliwej polityki zagranicznej, sama bez „wezwania” powinna odnieść się do skuteczności „spolegliwej” wobec UE polityki i napisać albo że nic więcej Polska i tak ugrać nie może, że wtopienie się w niemiecką Europę jest mniej szkodliwe niż być może długofalowo nierealna suwerenność wg. PiS między Niemcami a Rosją, albo że jest trzecia droga i skrótowo ją zarysować. Bez próby konstruktywnej opozycji wobec PiS, artykuł odbieram jako ciąg dalszy jatki, w jakiej nie wiem czemu Więź chce brać udział.
Szkodliwa polityka zagraniczna nie jest pozorem. Europa nie sklada sie tylko z Niemiec. Skrajnosci sa zle wiec odwrotna polityka od obecnej bedzie rownie nieskuteczna jak Pan zauwazyl. Potrzebna jest wiec polityka zrownowazona tak po prostu. Nie zbudujemy sami trojmorza , a nawet jak zbudujemy to niekoniecznie bedziemy w nim rzadzic. Tak jak proponuje autorka zamiast zrazac trzeba rozmawiac i wykorzystywac okazje. Budowac partnerstwo, a nie tupac nozka to nas nize zauwaza